Miles Davis
Kind Of Blue (50th Anniversary Collector's Edition)

CD One
1. So What (B)
2. Freddie Freeloader (B)
3. Blue in Green (B)
4. All Blues (C)
5. Flamenco Sketches (C)
6. Flamenco Sketches (alternate take) (C)
7. Freddie Freeloader – studio sequence 1 (B)
8. Freddie Freeloader – false start (B)
9. Freddie Freeloader – studio sequence 2 (B)
10. So What – studio sequence 1 (B)
11. So What – studio sequence 2 (B)
12. Blue in Green – studio sequence (B)
13. Flamenco Sketches – studio sequence 1 (C)
14. Flamenco Sketches – studio sequence 2 (C)
15. All Blues – studio sequence (C).

CD Two
1. On Green Dolphin Street (A)
2. Fran-Dance (A)
3. Stella by Starlight (A)
4. Love for Sale (A)
5. Fran-Dance (alternate take) (A)
6. So What (D, previously released in unauthorized form).

180-gram LP
(Side One)
1. So What (B)
2. Freddie Freeloader (B)
3. Blue in Green (B)

(Side Two)
4. All Blues (C)
5. Flamenco Sketches (C).

DVD
1. Celebrating A Masterpiece: Kind Of Blue documentary (55 min)
2. Robert Herridge Theatre: The Sound of Miles Davis (26 min)
3. Galeria zdjęć, Don Hunstein

     Oznaczenia:
(A) – sesja: poniedziałek, 26 maja 1959: MD, CA, JC, BE, PC, JCB.
(B) – sesja: poniedziałek, 2 marca 1959: MD, CA, JC, WK (tylko na Freddie Freeloader), BE, PC, JCB.
(C) – sesja: środa, 22 kwietnia 1959: MD, CA, JC, BE, PC, JCB.
(D) – koncert, sobota, 9 kwietnia 1960: MD, CA, JC, WK, PC, JCB (w Kurhaus, Den Haag, Holandia).

Personel

MD – Miles Davis, (1926-1991), trąbka
CA – Julian ‘Cannonball’ Adderley, (1928-1975), saksofon altowy (nazwisko błędnie wydrukowane na okładce jako ‘Adderly’)
JC – John Coltrane (1926-1967), saksofon tenorowy
WK – Wynton Kelly, (1931-1971), fortepian
BE – Bill Evans, (1929-1980), fortepian
PC – Paul Chambers, (1935-1969), kontrabas
JCB – Jimmy Cobb, (1929-), perkusja

Wydawca: Columbia/Legacy, CL 33552 2
Szczegóły: edycja kolekcjonerska - box
Data wydania: 30 września 2008
Inżynier dźwięku (oryginalnie): Fred Plaut
Inżynier dźwięku (reedycja): Mark Wilder
Produkcja (reedycja): Michael Cuscuna
Miejsce nagrania: 30th Street Studio (Columbia), Nowy Jork, USA; Kurhaus, Den Haag, Holandia
Data nagrania: 2 marca 1959, 22 kwietnia 1959, 26 maja 1959, 9 kwietnia 1960

Format: 2 x CD + DVD + LP

You Tube: www.youtube.com/watch?v=pBpLKm8vw4M


Teksty o Kind of Blue nieodmiennie zaczynają się w ten sam sposób. Jeśli jest to publikacja poświęcona muzyce, będzie to coś w rodzaju: “Wydana w roku 1959 płyta Kind of Blue Milesa Davisa to kamień milowy muzyki jazzowej, arcydzieło w najczystszej postaci.” Jeśli z kolei będzie to test skierowany do audiofilów, zapewne zacznie się tak: „Kind of Blue Davisa należy do najczęściej wznawianych płyt w historii jazzu, wydawanych zawsze, kiedy pojawiał się nowy format…” Cóż… Obydwa początki są prawdziwe, trudno z nimi polemizować i dobrze wyrażają to, co autorzy potem rozwijają.
Zacznijmy więc absolutnie klasycznie. Pod koniec 1958 roku, po ośmiu miesiącach współpracy, Bill Evans opuścił grupę Milesa Davisa. Na stanowisku pianisty zastąpił go Wynton Kelly. Kiedy Davis rozpoczął formowanie nowego składu na potrzeby projektu Kind of Blue, Evans został poproszony jednak o współpracę i oprócz uczestnictwa w nagraniach napisał esej Improvisation In Jazz, wykorzystany jako opis na tylnej stronie okładki longplaya. O tym, jak ważnym składnikiem się okazał świadczy muzyka, jednak poświadcza to również Cobb, który stwierdził, że „pomysł stojący za Kind of Blue wyrósł wprost z tego, jak grali ze sobą Davis i Evans”. Francis Davis dodaje: „Evans i Davis nadawali na tych samych falach – grający na fortepianie Evans jest zdecydowanie czymś więcej niż tylko sidemanem, bo przyczynił się do kreacji melancholijnego przekazu Kind of Blue. (…) Te dwie sesje nagraniowe miały miejsce w „szczelinie czasu” – trudno sobie wyobrazić, aby między Davisem, Evansem, Coltranem i Adderleyem taka harmonia była możliwa rok lub dwa lata później, kiedy Davis stał się nie tyle liderem zespołu, a raczej założycielem własnej szkoły.”


Nagrania zajęły nie więcej niż dziesięć godzin i miały miejsce właściwie w czasie dwóch sesji – 2 marca, w czasie której zarejestrowano So What, Freddie Freeloader i Blue in Green oraz 22 kwietnia 1959 roku, z której pochodzą All Blues, Flamenco Sketches, (odpowiednio – pierwsza i druga strona LP). Oprócz Flamenco Sketches na płycie znalazły się pierwsze i to pełne, bez edycji podejścia do wszystkich utworów. Także kolejność na płycie w dużej mierze odzwierciedla tę w czasie nagrania, poza Freddie Freeloader, który został zarejestrowany jako pierwszy oraz Flamenco Sketches, który nagrano przed All Blues. Być może właśnie dlatego na pierwszym wydaniu płyty pomylono kolejność tych ostatnich. Produkcją zajęli się Teo Macero, producent dwóch poprzednich albumów Davisa, oraz Irving Townsend. Na 10 marca i 22 kwietnia zabukowano dodatkowe sesje, jednak nie mamy z nich żadnych nowych utworów – oryginalnie na płycie znalazły się wyłącznie pierwsze podejścia do wszystkich numerów. Album ukazał się w dwóch wersjach, stereofonicznej i monofonicznej, 17 sierpnia 1959 roku. Wcześniej jeszcze tylko raz zespół pojawił się w tym składzie – na koncertowym albumie Miles Davis at Newport, dokumentującym występ na Newport Jazz Festival 3 lipca 1958. Dopiero teraz poznajemy oficjalnie drugie znane nagranie – długą wersję utworu So What z koncertu w Holandii z 1960 roku. Dodajmy jeszcze, że na pierwszym wydaniu pomylono opis utworów na stronie 2 i pod nr.1 wydrukowano Flamenco Sketches, a pod nr. 2 All Blues. Skorygowano to w dodruku, z grudnia 1959 roku. Jak w swoim znakomitym opracowaniu pisze Ashley Kahn (Kind of Blue : the Making of the Miles Davis Masterpiece, New York, 2000), wszystkie mikrofony to model M49 Neumann-Telefunken.

Strona 1

DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Nr na płycieNagranieNumerTytułAutorCzas
1.3/2/59CO 62291-4So WhatMiles Davis9:22
2.3/2/59CO 62290-4Freddie FreeloaderMiles Davis9:46
3.3/2/59CO 62292-5Blue in GreenMiles Davis i Bill Evans5:37

Strona 2

DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Nr na płycieNagranieNumerTytułAutorCzas
1.4/22/59CO 62294-2All BluesMiles Davis11:33
2.4/22/59CO 62293-6Flamenco SketchesMiles Davis i Bill Evans9:26

Jak mówi Gerald Early w swoim eseju The Last King Of America: How Miles Davis Invented Modernity, płyta Kind of Blue nie ujrzałaby światła dziennego, gdyby nie nadejście ery LP. „To był jazz pomyślany jako nagranie płytowe, nie tylko ze względu na czas trwania utworów, ale przez to, jak album jako całość kreował określony nastrój. To nie jest po prostu zbiór utworów, jakie wydawały małe składy jazzowe w tych czasach. Kind of Blue było jedną z tych nielicznych płyt, które miały wyraźny tok narracyjny, wyraźną łączność między poszczególnymi utworami. To było skończone dzieło, a nie zestaw oddzielnych nagrań wydawanych w owym czasie: jedno szybkie nagranie, jedna ballada, jeden lub dwa standardy, zorientowana na bop kompozycja własna. Poczucie całości w tym przypadku jest nieodparte.”

Mimo że założenia wydają się proste, materiał ten był przez dekady tematem wielu interpretacji, nawet voodoo, także ze strony firmy płytowej. W tamtym czasie nagrania były dokonywane równolegle na dwa magnetofony – master i bezpieczeństwa. Muzycy próbujący grać wraz z płytą w trzech pierwszych utworach nigdy do końca tego nie potrafili, ponieważ brzmiały one ciut zbyt szybko, jakby strój był trochę podniesiony. W roku 1992 wyjaśniono to – w starym studio Columbii 30th Street Studio odnaleziono trzyścieżkowy magnetofon, na którym dokonano rejestracji tych utworów w czasie marcowej sesji i okazało się, że najwyraźniej przesuw taśmy w magnetofonie ‘master’ był wówczas minimalnie wolniejszy niż powinien, a więc odtwarzane na magnetofonie o właściwej prędkości, używanym do przygotowania płyty winylowej, nagrania były nieco szybsze niż powinny.

Żeby to wyjaśnić, trzeba powiedzieć, że – według szefa Sony Music Studios, Marka Wildera, w tamtym czasie Columbia stosowała do poważnych nagrań cztery magnetofony – dwa stereo i dwa mono, po jednym ‘master’ i jednym ‘bezpieczeństwa’. Taśmy mono z sesji Kind of Blue zaginęły, dostępne są jednak obydwie taśmy stereofoniczne. Magnetofony stereofoniczne były tak naprawdę urządzeniami trzyścieżkowymi, ponieważ zakładano, ze odsłuch stereofoniczny będzie dokonywany przez trzy głośniki – tak bowiem zakładała stereofonia opracowana oryginalnie przez Bell Laboratories w latach 30. Nic z tego nie wyszło, jednak naonczas nagrywano, na wszelki wypadek, na trzy ścieżki. Dwie ścieżki „zewnętrzne”, a więc lewa i prawa, miały oryginalny pogłos studia, zaś środek, z kontrabasem i perkusją przepuszczono przez komorę pogłosową. Dopiero na etapie zgrywania tworzono z trzech ścieżek dwie. I to właśnie trzyścieżkowa taśma ‘master’ miała w pierwszej sesji nieco wolniejszy przesuw. Kilka tygodni później, przy kolejnej sesji wszystko było już naprawione. Można to było skorygować zmniejszając prędkość magnetofonu. I rzeczywiście – w czasie sesji remasteringu na potrzeby edycji MasterSound przygotowano trzygłowicowy, całkowicie lampowy magnetofon Presto, podobny do tego, jakiego użyto w roku 1959, dzięki któremu wyrównano prędkość. A jednak wynik nie był zadowalający. Na szczęście okazało się, że w archiwach zachowała się taśma ‘safe’, niewyciągana stamtąd od momentu nagrania. A ona była nagrana idealnie tak, jak trzeba. I to ją wykorzystano w roku 1992 na potrzeby MasterSound SBM Gold CD i od tego roku (1992) wszystkie reedycje mają skorygowaną prędkość trzech pierwszych utworów.


Miles Davis Properties (spadkobiercy Davisa – m. in. syn Erin Davis, córka Cheryl Davis oraz bratanek Vince Wilburn, Jr. ), LLC oraz Columbia/Legacy świętowali jakiś czas temu czterokrotną platynę przyznaną płycie Kind of Blue. Impreza połączona była z oficjalną premierą ekskluzywnego wydawnictwa 50th Anniversary Collector's Edition. Party miało miejsce w Beekman Hotel Penthouse w Nowym Jorku, a udział w nim wziął jedyny żyjący do dzisiaj członek ówczesnego zespołu Davisa, Jimmy Cobb, dla którego Innovation Drum Company przygotowała, zrobiony specjalnie z tej okazji, zestaw perkusyjny.

A było co świętować! Box jest po prostu przepiękny i zawiera niemal wszystko (o czym zaraz), co można by sobie wymarzyć:
• dwie płyty CD – oryginalny album wraz z sekwencjami studyjnymi, falstartami i alternatywnymi wersjami oraz z 17-minutową wersją So What z koncertu w Holandii w 1960 roku, w tym samym składzie, co na płycie.
• DVD: nowy dokument zawierający wypowiedzi wielu gwiazd jazzu
• 60-stronicowa książka z mnóstwem fotografii
• 180-g ‘blue vinyl’ LP z oryginalnym materiałem
W książce znajdziemy eseje Francisa Davisa i Geralda Early’ego, a także opis sesji pióra Ashleya Kahna. To jednak nie wszystko – dostajemy również memorabilia: 3-stronicowy, ręcznie pisany esej Billa Evansa, reprodukcja broszury promocyjnej Columbii z 1959 roku, sześć fotografii 8x10 oraz plakat 22x33. Jak wspominałem, płytę tę wydawano wielokrotnie, w różnych formatach. Do najważniejszych należą:

17 sierpnia 1959 – Columbia CS 8163, stereo winyl LP
17 sierpnia 1959 – Columbia CL 1355, mono winyl LP
1960 – CBS BPG 62066, LP
1974 – Columbia CS 8163, reedycja 120 g LP,
1984 – Columbia CK 8163, oryginalna edycja Compact Disc
1986 – Columbia Jazz Masterpiece CK 40579, Compact Disc, cyfrowa reedycja z oryginalnych taśm-matek
8 grudnia 1992 – Columbia CK 64403, Master Sound Gold CD, Super-Bit Mapping, skorygowana prędkość. Po raz pierwszy użyto oryginalnej taśmy-matki dla strony 1.
1996 – CBS/Sony SRCS 9104, MasterSound, SBM CD
1997 – podwójny LP Classic Records; wydawnictwo zawierało dwie wersje strony 1. – z oryginalną prędkością i skorygowana. Do wydawnictwo dołączono także singiel 45 rpm z alternatywną wersją Flamenco Sketches
25 marca 1997 – Columbia CK 64935, Compact Disc, remaster 20-bit, alternatywne podejścia, skorygowana prędkość
21 sierpnia 2001 – Columbia CS 64935, SACD (pojedyncza warstwa, st+mch), skorygowana prędkość
grudzień 2001 – Classic Records CS8163QP, Quiex SV-P 200 g winyl, skorygowana prędkość, oryginalne utwory
8 lutego 2005 – Columbia CN 90887, DualDisc, remaster 20-bit: CD + DVD (5.1 AC3 [Dolby Digital], LPCM Stereo, skorygowana prędkość
30 września 2008 – Columbia/Legacy CL 8869733552, box


Źródła:
Dionizy Piątkowski, Encyklopedia Muzyki Popularnej – JAZZ, Warszawa 1999.
Ashley Kahn, Kind of Blue: The Making of the Miles Davis Masterpiece, Perseus, 2007, przedmowa Jimmy Cobb.
John Marks, All Things Kind of Blue-sian, “Stereophile”, February 2006, s. 47-53.
Keith Howard, Upward Mobility, “Stereophile”, April 2007, s. 55-63.
Gerald Early, The Last King Of America: How Miles Davis Invented Modernity [w:] Kind of Blue. 50th Anniversary Collection, Columbia/Legacy, 2008.
“Belfast Telegraph”
www.milesdavis.com
www.miles-davis.com


DŹWIĘK

Najpierw dwa słowa o detalach wydania. Płyty włożono do jednej, wspólnej koperty, takiej samej, jak w płytach LP z otwieraną kopertą. Szkoda i to z dwóch powodów. Jeden jest prozaiczny – płyty CD i DVD wsuwa się w tekturę i na pewno szybko się porysują. Najlepiej więc od razu kupić woreczki japońskiej formy Nagoka – na stronie CD Japan (baner poniżej). Po drugie, zrywa to z ideą jak najwierniejszej reedycji – oryginalne wydawnictwo posiada klasyczną, pojedynczą kopertę. Błękitny kolor winylu też jest odstępstwem, jednak wydaje się, że to jest do przyjęcia. Naklejka na płycie wydaje się zgodna z oryginałem – to czerwona wersja „six eye” (egzemplarze promocyjne są białe), z czarnym otokiem. W wersji monofonicznej otok jest czerwony i jedynie „oczy” są czarne. Tłoczenie Columbii z 1974 roku ma inne naklejki – czerwone, z żółtymi napisami, a edycja z lat 90. też jest czerwona, tyle, że ma czarne napisy – te ostatnie są zresztą bardzo niechlujne. I jeszcze jedno – myślę, że na płycie CD 1 powinny się znaleźć jedynie oryginalne utwory, z nadrukiem powtarzającym naklejkę LP, zaś wszystkie pozostałe materiały powinny być na osobnych płytach. To oczywiście detale, ale jednak… Poza tym jest to przepiękne wydawnictwo. Albo jeszcze coś – materiały wizyjne są dość dyskusyjne, ponieważ to, co ktoś myśli o Davisie może i jest ciekawe, ale tylko jako ciekawostka, a nie główny składnik filmu.

LP

Jak pisałem, płytę LP porównywałem u siebie z dwoma tłoczeniami – pochodzącym z 1974 roku oraz późniejszym, z lat 90. (dokonane jest najwyraźniej z taśmy-matki przygotowanej dla wydawnictwa MasterSound). U jednego ze znajomych miałem możliwość posłuchać jeszcze wersji Classic Records (CS8163QP, Quiex SV-P 200 g winyl) i to jest zdecydowanie, moim zdaniem, najlepsze tłoczenie. Niestety nigdy nie słyszałem oryginalnego wydawnictwa. Najgorsze okazało się wydanie z lat 90. – jest stłumione, mało rozdzielcze i po prostu nudne. W porównaniu z nim wersja z 1974 roku to wulkan energii.
A jednak nowa wersja jest znacząco lepsza od najlepszych odtworzeń, jakie słyszałem, poza wspomnianym Classic Records. Wydaje się, że w znacznie mniejszym stopniu (jeśli w ogóle), przy przygotowaniu mastera zastosowano redukcję szumów. Szum taśmy jest więc wyraźniejszy. Dlatego też często na forach internetowych można przeczytać, że to bardziej „zaszumiona” wersja – chodzi o szum przesuwu. Nie zgadzam się z tym. Wersja CR jest znacząco lepsza, jednak nowe tłoczenie nie jest złe – jest lepsze od obydwu, które miałem do porównania. Problemem są jedynie drobne kliknięcia i stuki – bardzo ciche, rzadkie, jednak najwyraźniej związane z tłoczeniem, a nie z czystością powierzchni. Rozdzielczość tej wersji jest jednak wyraźnie lepsza i tylko CR pokazuje ciut więcej. Zacząć można chociażby od blach. Są tu znacznie lepiej definiowane, jest więcej informacji o poszczególnych talerzach. Także trąbka i saksofon są bogatsze w harmoniczne i wybrzmienia. Największe wrażenie zrobiło na mnie jednak wyczyszczenie linii kontrabasu – wreszcie nic nie dudni, mamy klarowne brzmienie, z detalami dotyczącymi techniki gry itp. Przy odsłuchu przez słuchawki wyraźnie słychać też elementy pozamuzyczne – jak James Cobb się porusza, słychać drobne pomruki muzyków itp. Na żadnych innych tłoczeniach LP tego nie słyszałem tak dobrze. Instrumenty są tu nieco bliżej siebie niż na wersji z 1974 roku, ale to śladowe przybliżenie. Fortepian wreszcie ma dobre uderzenie i właściwą dźwięczność. Pomimo że to nagranie 3 x mono, to jednak przez to, że dokonano je w tym samym pomieszczeniu, udało się zrekonstruować całkiem przekonywającą scenę dźwiękową. Jest łączna i ciągła – nie ma wątpliwości, że muzycy grają wspólnie, a nie obok siebie. Wersja z roku 1974 jest nieco głośniejsza, ale jest też wyraźnie uboższa w informację – pozbawiona została części góry, jakby ktoś ją obniżył na korektorze. Szum przesuwu jest tu znacznie wyższy i nawet generalnie wyższy szum tła i taśmy z nowej, niebieskiej wersji, wydaje się przez to mniej znaczący. Wydaje się, że nowa reedycja jest znakomita i choć da się obniżyć szum przesuwu jeszcze bardziej, da się nieco lepiej, mocniej pokazać trąbkę (patrz – Classic Records), to jednak ogólnie jest to fantastyczne wydawnictwo. Widzę jego wady, jednak jeśli mam być szczery, to będzie to moja ostatnia kopia Kind of Blue, jaką kupię – jest na tyle dobra, że jedynie oryginał w dobrym stanie mógłby mnie kiedyś skusić. Ale też nie na pewno.

Jakość dźwięku: 8/10


CD

Odsłuch wersji Compact Disc przyniósł kilka niespodzianek. Aby być pewnym tego, co słyszę, dokonałem porównań w trzech różnych systemach. Choć poszczególne elementy, o których zaraz, były akcentowane raz mocniej, raz słabiej, to jednak różnice te miały wspólny mianownik i występowały za każdym razem.
Jak się okazuje, wersja na złocie jest nieco zmulona i „lepka”. Rzeczywiście w pewien sposób relaksuje, ale kosztem energii. Pod tym względem „regularna” wersja MasterSound jest lepsza. Zaskoczyło mnie to, ponieważ obydwa krążki zostały wytłoczone w Japonii i mogłoby się wydawać, że z tych samych taśm-matek. Obydwa mają cechy wspólne, jednak energia, żywiołowość i bezpośredniość późniejszej, aluminiowej wersji, jest znacząco – moim zdaniem – lepsza.
Nowe wydanie pokazuje, że można jeszcze lepiej. Poziom tego nagrania jest nieco niższy (1,5-2 dB) niż obydwu poprzednich, jednak dźwięk jest bardziej otwarty, pełniejszy. Szum taśmy i tła jest niższy niż na wersjach SBM. Wydaje się, że góra jest znacznie mniej obcięta. Obydwie wersje japońskie mają tendencję do grania trochę „plastikowym” dźwiękiem, jakby uderzenie było trochę zaokrąglone, nieco wypolerowane. Wyraźnie mniej jest w tej fazie dźwięku informacji, co daje o sobie znać szczególnie przy blachach, ale też i trąbce. Rozdzielczość nowej wersji jest znacząco poprawiona, a słychać to już po kilku sekundach. Najbardziej zaskoczyło mnie jednak to – jak pisałem – że najsłabiej w tym porównaniu wypadła wersja gold-CD Columbia/Legacy. Tak, jakby ktoś włączył delikatny kompresor dźwięku przed nią. Nowa, jubileuszowa wersja ma lepiej definiowane krawędzie i atak dźwięku. Także góra nie jest zamglona. Nie ma też wrażenia owej „plastikowatości”, o której mówiłem. Ładnie słychać, jak Adderley łapie oddech miedzy poszczególnymi frazami, co stanowi integralną część przekazu muzycznego i składa się na jego bogactwo. Zaskakuje to, że choć na wersji Sony Japan instrumenty są nieco bliżej, to jednak słychać je „mniej”, szczególnie trąbkę i blachy. Ich detale są obmyte, podmyte, zaokrąglone. Kontrabas na obydwu japońskich wersjach jest mocniejszy, ale bliżej tego, co słyszałem z oryginalnego LP była nowa, amerykańska wersja. Na złocie blachy rzeczywiście są „złote”, mają ładnie zaznaczony „punkt ciężkości”, ale brakuje im części widma, jakby chodziło o pokazanie tylko tego jednego, nabijającego rytm talerza, w momencie jego powstawania, „stwarzania” widma. Pod tym względem może się podobać bardziej niż regularny MasterSound, jednak nie jestem pewien, czy to jest bardziej prawdziwy przekaz.
Bez dwóch zdań nowy CD ma lepszy, bardziej energetyczny, bardziej rozdzielczy dźwięk. Naprawdę świetna robota! O ile więc w przypadku LP, jeśli mają Państwo oryginał lub wersję Classic Records, nowy krążek nie przyniesie niczego nowego, o tyle przy CD nigdy jeszcze nie mieliśmy tak dobrego dźwięku. Myślę, że jest lepszy nawet niż wersja SACD (pojedyncza warstwa) grana z odtwarzacza DP-700 Accuphase. Przypomnijmy, że płyta SACD została przygotowana przy pomocy przetwornika A/D EMM Labs z „właściwej” taśmy trzyścieżkowej. Dostępne są dwie wersje tego wydawnictwa – jednowarstwowa, na rynek amerykański i hybrydowa, na pozostałe rynki. Pierwsza jest wyraźnie lepsza.

Jakość dźwięku(CD1): 9/10

Wojciech Pacuła


PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2009, Created by B