THE BEATLES
“LOVE”


Spis utworów:

1. Because
2. Get Back
3. Glass Onion
4. Eleanor Rigby
5. I Am The Walrus
6. I Want To Hold Your Hand
7. Drive My Car/The Word/What You're Doing
8. Gnik Nus
9. Something
10. Being For The Benefit of Mr. Kite!/I Want You (She's So Heavy)/Helter Skelter
11. Help!
12. Blackbird/Yesterday
13. Strawberry Fields Forever
14. Within You Without You/Tomorrow Never Knows
15. Lucy in the Sky With Diamonds
16. Octopus's Garden
17. Lady Madonna
18. Here Comes The Sun
19. Come Together/Dear Prudence
20. Revolution
21. Back In The U.S.S.R.
22. While My Guitar Gently Weeps
23. A Day In The Life
24. Hey Jude
25. Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band (Reprise)
26. All You Need Is Love

Wykonawcy: John Lennon, Paul McCartneyGeorge Harrison, Ringo Starr

Data wydania: 20 listopada 2006
Wydawca: Apple/Parlphone/EMI 3 80789 2
Typ: DVD-Audio/CD (PCM stereo, PCM 5.1 24/96, DTS 5.1, Dolby Digital 5.1)

20 listopada 2006 ukazał się album The Beatles "Love" - płyta wyprodukowana przez legendarnego producenta George'a Martina i jego syna Gilesa. Album osiągnął w Polsce status Złotej Płyty i znajduje się w czołówce najchętniej kupowanych albumów - według notowania OLIS oraz Top 20 salonów sieci Empik, "Love" znajduje się na 2. miejscu wśród najpopularniejszych płyt.

"Love" to pozycja niezwykła, gdyż niezwykłe jest podejście do muzyki jej realizatorów. Za pomocą oryginalnych taśm z sesji nagraniowych, sir George i Giles stworzyli w studiach EMI przy Abbey Road unikalną scenerię dźwiękową. "Ten album sprawia, że Beatlesi znów są razem, bo nagle przy mnie i Ringo pojawiają się John i George" - mówi Paul McCartney. "To magia!" "George i Giles zrobili kawał dobrej roboty miksując te utwory. Całość brzmi potężnie, usłyszałem nawet rzeczy, o których nagraniu zupełnie już zapomniałem" - komentuje Ringo Starr. "Ten album jest przepełniony miłością i dlatego nazywa się "Love" - dodaje Yoko Ono Lennon. "Udało im się wydobyć wszystko, co piękne i odważne w tych utworach." "Muzyka brzmi oszałamiająco. Myślę, że najbardziej niezwykły jest w tym wszystkim fakt, iż można rozebrać te piosenki na części pierwsze, ale i tak każdy poszczególny element nosi w sobie istotę całego utworu" - mówi Olivia Harrison.

"Love" - skąd się to wzięło? Legendarny producent The Beatles, sir George Martin, został poproszony przez dwóch żyjących członków kwartetu z Liverpoolu – Ringo Starra i Paula McCartneya oraz dwie wdowy - Yoko Ono Lennon i Olivię Harrison o zrobienie eksperymentalnych miksów nagrań zespołu na potrzeby Cirque du Soleil. Sir George przyjął propozycję i czerpiąc z zasobów całego archiwum nagrań Beatlesów, wraz z synem Gilesem Martinem stworzył "Love". Muzykę z albumu wykorzystano w przedstawieniu o tym samym tytule, a całość wystawiono w teatrze Mirage w Las Vegas. Jak powstało to dzieło? Panowie Martin zmiksowali w jedną całość 26 piosenek z różnych etapów działalności The Beatles. I to wcale nie są jakieś tam zwykłe remiksy tylko mistrzostwo świata w miksowaniu utworów muzycznych! Oni dokonali rzeczy niesamowitej - dogłębnie przeanalizowali setki nagrań zespołu, wybrane utwory rozłożyli na kawałki i potem poskładali niezależnie od oryginałów. Powplatali cytaty z jednych piosenek w inne, połączyli całe partie instrumentów i linii wokalnych i w ten sposób uzyskali bardzo nowoczesne brzmienie, dokładnie na miarę roku 2006. A jak to brzmi? Zniewalająco! Ja już na wstępie, przy "Because", padłem na kolan. Nowa aranżacja jest piękna - a cappella, w tle słychać tylko delikatny śpiew ptaków, trzepot skrzydeł, przelatującą osę, pohukującą sowę i lekki wicherek. A dalej na płycie jest jeszcze mnóstwo zaskakujących i cudownych momentów, w tym m.in. niesamowicie brzmiący "I Am The Walrus" i ciekawostka - "While My Guitar Gently Weeps" ze współcześnie dograną partią smyczków, czysta poezja. Nie trzeba być fanem zespołu, żeby docenić wspaniałość tego albumu; doświadczyłam tego na sobie. Mam nadzieję, że dzięki ukazaniu się tej pozycji na naszym rynku muzycznym nowe pokolenia spojrzą wstecz - zaczną szukać wartościowej muzykę lat 60-tych, a potem może też 70-tych, i odkrywać jej wspaniałości. Tyle cudownych rzeczy powstało w ciągu tych dwóch dekad, szkoda, by odeszły w zapomnienie.

Tyle materiały firmowe. Real przynosi sporą niespodziankę: płytę wydano w dwóch wersjach: jako CD (lub CCD, co wydaje się bardziej prawdopodobne, biorąc pod uwagę fakt wieloletniego stosowania przez EMI kodów zabezpieczających, przy czym brak logo Compact Disc na płycie wydaje się potwierdzać to wrażenie) oraz jako zestaw CD (CCD) i DVD. I tę ostatnią będziemy prezentowali. Płytę DVD wydano bowiem w formacie DVD-Audio z wielokanałowym miksem 5.1 24/96. Jeśli posiadamy odtwarzacze DVD-V, wówczas wyświetli się nam menu, gdzie wybieramy między kodowaniem dts, Dolby Digital i POCM 2.0. Jeśli jest to jednak odtwarzacz DVD-A lub wieloformatowy, wówczas od razu po włożeniu płyty, bez potrzeby ingerencji w menu (nie trzeba więc korzystać z ekranu) płyta startuje. To jest dźwięk wielokanałowy, jednak na wyjściu stereo mamy miks stereofoniczny. A to dzięki temu, że w czasie miksowania materiału inżynier dźwięku wprowadził do sygnału specjalne „flagi” (transparentne dla sygnału), które instruują odtwarzacz, jak ten materiał ma wyglądać w wersji stereo – to takie „zdalne” miksowanie.

Najpierw wersja CD. Dźwięk jest niesamowicie czysty i nasycony. Porównując „Love” z płytami wydanymi przez Japończyków, a te są najlepszymi cyfrowymi wydaniami Beatlesów, jakie znam, słychać, jak dobrą robotę wykonali panowie Martin. Klasyczne płyty (chodzi o płyty w wydaniu japońskim Toshiba-EMI) mają więcej powietrza wokół głosów i instrumentów, ale też cieńszy, mniej treściwy dźwięk. Bez dwóch zdań. Dźwięk jest na nich dalej, co zwykle pomagało precyzji, jednak porównując je z „Love”, nie raz i nie dwa nasuwała mi się myśl, że to nie jest uniwersalny przepis na wysoką rozdzielczość i naturalność. Takich Beatlesów jak z „Love” jeszcze chyba nie słyszeliśmy. Stopa z „Get Back” uderza mocno dynamicznie, nie przypominając stukania w karton. Wyższą średnicę miłościwie złagodzono, dzięki czemu dość blisko postawione głosy nie są nachalne. Co jakiś czas, jak w „Glass Onion” słychać wiek nagrania; głównie za sprawą kompresji wokalu. Wydaje mi się, że to nie efekt remasteringu (czyli nie błąd), jednak dobitniejsza prezentacja demonstruje, że nagranie do perfekcyjnych nie należy. Z kolei takich smyczków w „Eleanor Rigby” jeszcze nie słyszałem – szczególnie duże wrażenie robiła wiolonczela, z mocnym, nasyconym środkiem. Wokale na całej płycie są ciepłe i pełne, co może w pierwszej chwili po oryginalnych nagraniach dezorientować. Brzmią jednak znakomicie. Jedynie w „Help!” wydaje się, że ocieplono je ciut za mocno. Daje to bliski i pełny dźwięk, nie tak klarowny jak w oryginale, ale chyba bardziej naturalny.
Wersja DVD-Audio jest fenomenalna. Wprawdzie płyta CD grana na odtwarzaczu Lektor Prime była znacznie lepsza niż DVD-A grana na odtwarzaczu Arcam FMJ DV29 (słucham właśnie jego następcy DV139, ale na konkrety jeszcze za wcześnie), jednak to ponad trzykrotna różnica w cenie i nośnik nie jest jej w stanie zniwelować. Kiedy jednak porównujemy CD grane na Meridianie G08 i Arcamie, to kto wie, czy nie bardziej podoba się „gęsta” wersja. To znaczy mnie się podoba, bo jest mniej agresywna i ma lepiej artykułowane smaczki, ale piszę tak, żeby nie stworzyć wrażenia, że kogoś tyranizuję … Dźwięk na CD jest bliższy i nie ma takiego oddechu jak DVD.


JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10
JAKOŚĆ DŹWIĘKU DVD-A (stereo): 8/10


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B