NORAH JONES
„NOT TOO LATE”


Spis utworów:

1. Wish I Could
2. Sinkin' Soon
3. The Sun Doesn't Like You
4. Until The End
5. Not My Friend
6. Thinking About You
7. Broken
8. My Dear Country
9. Wake Me Up
10. Be My Somebody
11. Little Room
12. Rosie's Lullaby
13. Not Too Late

Data wydania: 29 stycznia 2007
Wydawca: Blue Note/EMI 3820352
Typ: CCD (Copy Control Disc)? A także CCD?+DVD

Kiedy Norah Jones, wtedy 22-letnia wokalistka, wydawała swój debiutancki album nakładem Blue Note Records w lutym 2002 roku, nie przypuszczała nawet, że płyta stanie się jednym z największych bestsellerów wszechczasów. Pomimo skromnych oczekiwań, album „Come Away With Me”, który artystka określiła kiedyś swoją „nastrojową małą płytką” stał się niespotykanym zjawiskiem, osiągając multiplatynowy status,  zanim jeszcze upłynął rok od jego premiery. Norah stała się gwiazdą koncertującą na całym świecie, a za album „Come Away With Me” zdobyła osiem nagród Grammy, w tym w kategoriach Najlepszy Album, Najlepsze Nagranie, Najlepszą Piosenkę i Najlepszy Debiut.  Wokalistka, autorka piosenek i pianistka powróciła w lutym 2004 płytą „Feels Like Home”, kolejnym porywającym, intymnym nagraniem, które - tak jak debiutancka płyta - stanowiło idealną mieszankę piosenek autorstwa Norah i jej zespołu oraz świetnie dobranych coverów.
„Feels Like Home” stało się dowodem na to, że sukces Norah nie był przypadkowy: płyta zadebiutowała na pierwszym miejscu Billboardu, zgarnęła entuzjastyczne recenzje, zdobyła nagrodę Grammy i sprzedała się w multiplatynowym nakładzie. 29 stycznia 2007 roku ukazało się trzecie dzieło Norah, album „Not Too Late”  -  kolekcja trzyastu nowych piosenek napisanych przez Norah, wyprodukowanych wspólnie z basistą Lee Alexandrem (a prywatnie partnerem), z którym artystka od lat współpracuje przy swoich kompozycjach.
Dobór utworów  zawsze stanowił kluczową kwestię w przypadku płyt Norah, bez względu na to, czy były to piosenki jej idoli  (Hank Williams, Townes Van Zandt, Tom Waits, Duke Ellington), czy przyjaciół (Jesse Harris, Richard Julian). Choć Norah zdobyła opinię doskonałej interpretatorki, jej własny warsztat kompozytorski zawsze był niezwykle istotny.
Jedenaście z trzynastu piosenek na „Not Too Late” to dzieła Norah; w ukończeniu połowy z nich pomógł jej Lee. Dwa pozostałe utwory to kompozycja Lee w stylu Kurta Weilla „Sinkin’ Soon”, której współautorką jest Norah (w nagraniu gościnnie pojawia się wokalista i autor piosenek M. Ward), a także „Thinking About You” – nastrojowe wspólne dzieło Norah i lidera zespołu Wax Poetic, Ilhana Ersahina. Jako artystka sceniczna Norah osiągnęła nowy poziom pewności siebie po etapie, który sama określa żartobliwie „okresem zakłopotania”. Jako przenikliwa autorka piosenek coraz śmielej sięga po sytuacje wzięte prosto z życia, tworząc takie pełne czarnego humoru kompozycje, jak „My Dear Country”, aż po wzruszającą i podnoszącą na duchu piosenkę zamykającą album, która przekonuje, iż „nie jest za późno na miłość”.  Wielu muzyków pojawiających się na „Not Too Late” jest dobrze znanych fanom Norah: gitarzyści Jesse Harris, Adam Levy, Robbie McIntosh i Kevin Breit, perkusista Andy Borger, czy wokalistka Daru Oda. W nagraniu płyty wzięło jednakże udział również wielu wyjątkowych gości, w tym M. Ward, organista jazzowy  Larry Goldings, czy też wiolonczelista Kronos Quartet - Jeff Ziegler.

To trzecia płyta Norah. Dwie poprzednie wydano jako dyski CCD, czyli Copy Control Disc. Można się było o tym przekonać, czytają stosowne ostrzeżenie na okładce. Takie zabezpieczenie wymusiła sytuacja, w której spadająca sprzedaż fizycznych nośników została rozpoznana przez analityków firmy jako pochodna piractwa i nielegalnego kopiowania płyt. Rzeczywistość jest jednak nieco bardziej skomplikowana, a w dodatku dość szybko kolejne generacje Nero Burning Room poradziły sobie z kodem tak, jakby go nie było. Pozostał jednak znacznie słabszy dźwięk. Czym jest bowiem CCD? Jak podają materiały firmowe (powtórzone przez Wikipedię: www.wikipedia.pl) Copy Control to firmowa nazwa systemu zabezpieczenia danych przed kopiowaniem, używanego od roku 2001 przez kilka firm płytowych: EMI, BMG oraz Sony Music Enterteinment w kilku regionach świata (Europa, Kanada, Stany Zjednoczone i Australia). Chociaż początkowo starano się płyty z zabezpieczeniami przedstawiać jako Copy Control Compact Disc, dość szybko okazało się, że jest to niemożliwe, ponieważ dane na płycie nie są zgodne z patentem zawartym w Red Book. Aby ograniczyć nagrywanie i przesył materiału przez Internet zastosowano kilka technik. Pierwsza z nich to Multisession (opisana w Blue Book) – informacje są zapisane tak, aby ukryć numery ścieżek przed napędami DVD-ROM. Kolejna polega na tym, że do kodów korekcji błędów wprowadzane są nieprawidłowe informacje, dające w efekcie słyszalne zniekształcenia dźwięku kopiowanych płyt. Jak podaje Wikipedia, CCD stosowany był przez Sony i Universal Music najdłużej, bo do roku 2004 w Holandii, a ostatnie zabezpieczone w ten sposób płyty pochodzą z czerwca 2006 z EMI. Nie jest pewne, czy Emi całkowicie zrezygnowała ze stosowania zabezpieczenia, jednak od roku 2006 Cactus Data Shield, rdzeń technologii CCD należącej do Macrovison została zdjęta z oficjalnej strony tej ostatniej.
Problem jest o tyle interesujący, że Philips, właściciel licencji na DA-CD (Digital Audio Compact Disc), technologii opisanej w Red Book, już na samym początku zabronił stosowania na płytach CCD logo CD i przeforsował nakaz umieszczania na płytach ostrzeżeń dla użytkowników komputerów. I to chyba jest clou obecnego status quo – firmy nie są już zmuszone do umieszczania stosowanych ostrzeżeń, jednak Philips nie zezwolił na korzystanie z logo CD na zabezpieczanych płytach. Stąd moje poważne obawy co do jakości dźwięku na płytach EMI bez logo. Bo cała rzecz w tym, ze CCD brzmią znacznie gorzej niż zwykłe płyty. Zawsze i wszędzie balansują na krawędzi możliwości redukcji błędów przez napędy, które muszą znaczącą część danych uzupełniać przez interpolację, a więc dodają nieistniejące dane. Płyta jest odtwarzana bez przez (o to w tym chodzi), jednak dźwięk, jaki słyszymy w dużej części jest inny niż ten, który został na płycie zapisany. Dlatego w pewnym momencie zrezygnowałem z kupowania płyt z remasterami RVG.
Problemy z płytami Norah Jones wiążą się jednak nie tylko z CCD (na najnowszej płycie wciąż nie ma logo CD, więc zakładam, że jest to CCD). Kiedy wydano pierwszą płytę, w jakiś czas po debiucie CD do sklepów trafiła jej wersja SACD. I zrobił się mały skandal – jak się okazało (pomierzył to m.in. amerykański magazyn „Stereophile” www.stereophile.com ), stereofoniczną część warstwy SACD wykonano z warstwy CD, a więc miała rozdzielczość 16 bitów i pasmo przenoszenia 20 kHz… Jedynie wersja wielokanałowa SACD została wykonana z oryginalnych, analogowych taśm. Druga płyta przeszła bez większych problemów (chociaż to znowu była płyta CCD). Trzecią znowu otrzymujemy w dwóch wersjach – CD oraz CD+DVD. Ta ostatnia jest typowa dla polityki EMI, której szef twierdzi, że CD jest martwe i jedynie takie „ekstra” wydawnictwa mają szansę powstrzymać odpływ klientów do sieci. Nie wygląda więc na to, żeby miała się pokazać wersja SACD (drugą płytę wydano jedynie jako CCD).

O CCD można poczytać także w magazynie „Wired News”

Spory wstęp, a opis brzmienia długi nie będzie: to po prostu kontynuacja wcześniejszego „soundu”: ciepłego, pełnego, intymnego, z blisko zaznaczanymi planami. Niestety wciąż brakuje otwartej góry i precyzyjnych blach, bo są schowane, ale całości słucha się bardzo przyjemnie. I właśnie chyba o przyjemność chodziło przede wszystkim, bo w kategoriach audiofilskich można by mieć sporo zastrzeżeń, głównie do rozdzielczości dźwięku i głębokości sceny. Nie rozumiałem nigdy dlaczego pierwsza płyta Norah używana była do krytycznych odsłuchów – znam jej australijską wersję bez Copy Control, a także singiel z tej płyty, także bez tego „dobrodziejstwa”, i wiem, że potrafi zagrać znakomicie. Jednak jej wersja dostępna w Europie była właśnie taka jak najnowszy krążek – ciepła, przyjemna, ale bez precyzji. Nie ma o co drzeć szat, bo w końcu to swego rodzaju muzyka „pod” coś: pod czytanie, rozmowę itp. i jako taka spełnia swoją rolę, bo instrumenty są plastyczne i duże.
Wspomnieć trzeba jednakże, że co jakiś czas słychać lekkie rozjaśnienie sybilantów, ale to akurat pomaga „otworzyć” dźwięk. Dzięki temu instrumenty mają ładnie zaznaczoną pozycję na scenie. Kiedy w utworze „Sinkin' Soon” z prawej strony wchodzi guitjo (mała gitara), to jest pokazana w ładny, przekonywający sposób. Także bas Lee Alexandra ma dobrą konsystencję i barwę. Już jednak w brzmieniu trąbki słychać coś, co jest cechą szczególną tej płyty: pomimo miejscowego rozjaśnienia sybilantów, reszta instrumentów jest pokazywana, jakby ją przepuszczono przez „uanalogawiacz”. Poprawia to „przyjemność” muzyki, ale gubi gdzieś jej rozdzielczość.


JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6-7/10


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B