BERNREUTHER/BAYER
"BROTHERS IN BLUES"


Clearaudio
CD 43040
Data wydania: 2005
Nośnik: CD

Spis utworów:

1. Desrt Sun
2. Listen To Your Heart
3. The Same Thing
4. Peter's Tune
5. The Trill Is Gone
6. I Wonder Who
7. Livorno Blues
8. Baby Please Don't Go
9. New Morning
10. Won't You Never Tell me
11. They Are Coming...
12. I Wonder Why
13. Me And The Devil Blues
14. House Of The Rising Sun
15. She Won't Speak To Me

Cleraudio to firma produkująca gramofony, przedwzmacniacze gramofonowe i wkładki gramofonowe. Od dłuższego czasu zaangażowana jest jednak również w produkcję płyt - CD oraz LP. Prezentowana płyta to efekt współpracy dwóch ludzi - Wolfganga Bernreuthera - wokal, gitara, dobro - oraz kontrabasisty Rudiego Beyera. Ponieważ w czasie Audio Show 2006 grali materiał z tej płyty (relacja z wystawy TUTAJ), w naturalny sposób można porównać granie na żywo i nagranie (w przyszłym miesiącu wersja winylowa płyty "I'm Waiting For You"). Rejestracja została dokonana w ciągu jednego dnia, w minimalistycznej konfiguracji w Reitstadel.
Słuchając płyty nie da się nie zauważyć, że wykonania na żywo nic nie zastąpi - niezależnie do tego, jak dobry system zaprzęgniemy zawsze gdzieś tracone są emocje i "fluidy" przebiegające między wykonawcą i publicznością. W pokoju RCM-u, gdzie grało duo dodatkowo ważne było to, że kontakt był naprawdę intymny - tylko kilkanaście osób i muzycy. Pamiętam dobrze to wykonanie i to, że świetnie się bawiłem. Przy odsłuchu płyty nie ma już tego "feelingu". Jak na "puszkę" jest to jednak bardzo dobrze przygotowane nagranie. Muzycy zebrani są z dystansu, przez co często może się wydawać, że brakuje bezpośredniej prezencji instrumentów czy głosu. Być może w nagraniu nieco zbyt mocno zaznaczony jest pogłos, dość ciemny i długi, przez co wszystko jest podane nieco z dystansu. Podobnie swoje nagrania rejestruje australijski mistrz - Kostas Metaxas, właściciel firmy Metaxas. Mam jednak wrażenie, że tam rezolucja jest nieco lepsza. Ale być może się czepiam, bo brakuje mi bezpośredniego kontaktu z muzykami, ich humoru i dowcipu? W tym przypadku łatwiej zrozumieć melomanów, których nie da się usatysfakcjonować żadnym systemem,, nawet najdroższym, ponieważ mechaniczne odtworzenie muzyki zawsze będzie gorsze niż rzeczywistość, w tym sensie, że nie przekaże czegoś ulotnego, co związuje się między sceną, a widownią. Bo przecież to bardzo wierna realizacja, z przyjemną muzyką. Te słowa napisałem po wstępnych odsłuchach przez słuchawki (korzystam w tej chwili z AKG L 701 - test TUTAJ oraz wzmacniacza lampowego Leben CS-300 - test TUTAJ - pracującego w charakterze wzmacniacza słuchawkowego - wynik jest powalający, przynajmniej jak dla mnie). Okazuje się bowiem, że sposób nagrania tej płyty bardzo rzutuje na jej odbiór na słuchawkach - w skrócie: nie brzmi wówczas najlepiej. Inaczej jest przy odsłuchu na kolumny - pogłos dalej jest długi, jednak dźwięk robi się znacznie bardziej bezpośredni i koherentny, nie jest już topiony w pogłosie, a naprawdę pokazywane są szczegóły i można śledzić artykulację śpiewu lidera. Ze słuchawkami dźwięk był nieco nudny. Na kolumnach pozostaje brak wyostrzeń, zero rozjaśnienia itp. W tej wersji można dodać nawet 2 pkt w ocenie.


JAKOŚĆ DŹWIĘKU (słuchawki): 6/10
JAKOŚĆ DŹWIĘKU (kolumny): 8/10


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B