KOLUMNY WOLNOSTOJĄCE

ESA
INTRADA 3

WOJCIECH PACUŁA







Jedną ze specyficznych cech własnych warszawskiej firmy ESA (firma powstała tak naprawdę w Poznaniu, w roku 1991, jednak od dłuższego czasu rezyduje w warszawskich fortach…) jest świetna podstawa teoretyczna. Prawdę mówiąc, tak wyczerpującego, konkretnego, a przede wszystkim sensownego opisu technicznego nie znalazłem dotychczas na żadnej innej stronie web na całym świecie. Proszę tylko spojrzeć, co mają do powiedzenia o serii kolumn, do których należy testowany model Intrada 3 – opis TUTAJ. Można się i wiele dowiedzieć, i nauczyć, nawet jeśli z kolumnami ma się do czynienia na co dzień. Teksty są interesujące, nieraz kontrowersyjne, bo uderzają w wiele audiofilskich świętych dogmatów, jednak także dlatego warte są lektury.
Nic jednak nie zastąpi praktyki. Najlepsze teksty, teoretyczna podbudowa itp. bez połączenia z uchem i smakiem nie są nic warte. No, może trochę przesadziłem, bo dobra teoretyczna podbudowa pozwala zbudować dobre, zrównoważone kolumny zawsze i wszędzie. W audio to jednak za mało, kolumny muszą bowiem po prostu grać, a płaska charakterystyka przenoszenia tego nie zapewnia. Powiem więcej: znacząca większość kolumn, w których chodziło przede wszystkim o płaską charakterystykę, była nudna i odrzucała w dłuższym odsłuchu. Nie chciałbym się nikomu narażać, ale moim prywatnym zdaniem, takie modele zdarzały się także i ESI-e. To jednak wyjątki. Jak bowiem pokazały odsłuchy kilku modeli tej firmy (np. Triton 1, Osinato 2005 oraz Vivace 3) zasadą są bardzo fajne, starannie wykonane kolumny, które pozwalają na przebieranie w elektronice. Modelu Intrada 3 po raz pierwszy posłuchałem podczas zeszłorocznego Audio Show (2006) i byłem pod dużym wrażeniem. Napędzane przez elektronikę Cyrusa pokazały bardzo koherentne, duże brzmienie, któremu zawdzięczają nagrodę Dźwięk Wystawy. Wprawdzie nowa edycja wystawy za pasem, jednak wreszcie udało się zorganizować parę do odsłuchów.

ODSŁUCH

To kolumny pełne sprzeczności i wewnętrznych napięć. Chcąc je rzetelnie scharakteryzować trzeba by napisać kilka odrębnych testów – każdy z innego punktu widzenia. Żeby jednak tego uniknąć, po prostu kilka razy zacznę. Intrady 3 to kolumny do dużych i bardzo dużych pomieszczeń. Ich skala dźwięku jest imponująca, bez względu na cenę. Duży aparat wykonawczy, jak orkiestra symfoniczna, a i mniejsze składy, jak z płyty KEF Ultimate Resolution Demonstration Disc (Octavia Records Inc., SACD/CD) brzmią w glorii i chwale, na chwilę nie udając, że orkiestra jest w stanie pomieścić się w małym pomieszczeniu. A kiedy do gry wkraczają dobrze nagrane, duże organy, jak w Toccata and Fugue in D Minor BEV 565 J.S. Bacha z tegoż dysku, to trzęsie posadami budynku. Piszę to bez przesady i bez wyolbrzymiania. To dla miłośników klasyki prawdziwa gratka – większość kolumn będzie w porównaniu z ESA-mi brzmiała, jakby ktoś spuścił z nich powietrze. Nie lubią Państwo klasyki? Nie ma sprawy – wrzucamy na odtwarzacz 10 000 Days grupy Tool (Sony BMG Music Enterteinment, 681991, CCD) i mamy wściekłe gitary na wyciągnięcie ręki. Brzmienie zespołu jest bogate w niuanse, jednak kiedy trzeba, to po prostu czysta energia. A energia, to słowo-klucz w opisie Intrad 3. Nawet kiedy, jak w utworze Wings for Marie Pt 1 mamy do czynienia z wolno rozwijającym się tematem, gongiem, to ESY pozwalają mu wybrzmieć, pokazują głębię barwy i drzemiącą gdzieś za nim siłę. Wiadomo od razu, że zaraz uderzy młot, który rozbije ten pozorny spokój.

Wspomniałem o rozmiarach pokoju nieprzypadkowo. Kolumny zostały tak zestrojone, że najlepsze skupienie osiągamy, kiedy siedzimy jakieś 3-5 m od nich. Bliżej nie jest źle, ale przy mocniejszych wejściach odruchowo odchylamy głowę, jakby bojąc się, że któryś z muzyków zawadzi o nas smyczkiem czy wiosłem gitary. Tak było np. w utworze otwierającym nowy remaster płyty abacab grupy Genesis (Charisma Records/EMI, 385183, SACD/CD+DVD): to momentalne uderzenie i motoryczny, niski bas. Bo o basie już chyba wspominałem. Nie? Proszę bardzo: Intrady 3 grają mięsistym, pełnym basem, który nigdy, ale to nigdy nie będzie cienki, nie będzie symulował obecność kontrabasu czy gitary basowej. Zestawy są tak zestrojone, że najlepszy balans tonalny uzyskamy w dużych pomieszczeniach. W mniejszych nie będzie źle, jednak siedząc blisko lub stawiając kolumny blisko tylnej ściany, będziemy słyszeli sporo bas-refleksu. Myślę, że odległość 1 m od tylnej ściany (licząc od tylnej ścianki, nie od frontu) to minimum. Bliżej wcale nie zdudnimy basu, jednak spadnie jego rozdzielczość.

Jeślibym miał określić balans tonalny kolumn, to powiedziałbym, że jest ocieplony, przesunięty w kierunku średnicy i dołu. Jeślibym z kolei miał określić ich rozdzielczość, to powiedziałbym, że jest średnia. Bo jeśli zaczynamy analizować poszczególne aspekty, to obraz kolumn rozsypie się i czytając kolejne akapity, nie poznamy ich, nie będzie to miało wiele wspólnego z tego, co naprawdę usłyszymy. Kolumny oceniane w odseparowanych rzutach, nie wypadają bowiem szczególnie dobrze. To jest paradoks, o którym wspominałem. Nie wspominałem? Proszę bardzo: tradycyjnie analizowane elementy brzmienia kolumn ESA Intrada 3 są niezłe, jednak wcale nie zachwycające. Jeśli jednak siadamy i słuchamy ich, okazuje się, że dźwięk ma siłę przekonywania, muzyka jest podawana w bardzo dobry, naturalny sposób. Intrady są na tyle dobre, że można je bez problemu polecać wszystkim, którzy chcą wydać nieco pieniędzy, ale bez przesady i chcą sobie kupić coś na zawsze. Bo to nie są kolumny dla tweekerów, dla ludzi, którzy ciągle czegoś szukają. No, dobrze, powiem to: to nie są kolumny dla audiofilów, jeśli pod tym mianem rozumiemy człowieka, który po prostu MUSI coś zmieniać w systemie, dla którego liczy się nawet nie cel, a droga do niego. Jeśli jednak chcemy po prostu posłuchać muzyki w możliwie dobry sposób, to nie ma co dalej szukać. Każda, każda muzyka brzmi z tych kolumn dobrze. Wspominałem o Toolu, Genesis, ale nie można nie wspomnieć o Tomie Waitsie z potrójnego albumu Orphans (Anti-/EMI 6677-2P, 3 x promo-CCD). Głos Waitsa jest bowiem duży, ciepły, pełny, dokładnie taki, jakiego się spodziewaliśmy. Jeślibym chciał sprzedać te kolumny i nie miał zbyt dużo czasu, to puściłbym najpierw utwór Bend Down The Branches, a zaraz po nim Long way Home – sprzedane. Jeśli ktoś woli rocka, to puszczamy tytułowy utwór ze wspomnianej płyty Genesis, a zaraz potem No Reply At All – sprzedane. Intrady grają bowiem niezwykle energetycznym, przemawiającym do słuchacza dźwiękiem. Co więcej – można ich słuchać naprawdę głośno, albo naprawdę cicho i zawsze zachowują swoje zalety. Jeśli więc nasze muzyczne lektury związane są z wieczorem, nocą, kiedy nie da się grać głośno, albo po prostu służą nam jako podkład do lektury książki, kolumny sprawdzą się idealnie, bo nie pomniejszają dźwięku.

A jednak to absolutnie nie są kolumny dla wszystkich. Pisałem o paradoksach? No, tak, pisałem, nie będę się więc powtarzał. W każdym razie chodzi o to, że kolumny mają swój bardzo wyraźny charakter. Góra wraz z wyższą średnicą są wyraźnie niżej niż reszta pasma. Dół nie schodzi bardzo nisko, jednak jego średnia i wyższa część gra niezwykle energetycznie i co jakiś czas słychać, że swój wkład w energię mają wyloty bas-refleksu. Analityczność kolumn też jest tylko średnia. Tak, oczywiście, różnice pomiędzy realizacjami poszczególnych nagrań z płyty Waitsa (to rarytasy, nagrania demo, odrzuty z płyt, strony B singli itp.) są wyraźne, jednak nie od razu wiemy, co je różni. Mocny niższy zakres powoduje, że dynamika utworów jest nieco uśredniana. Inaczej jednak niż gdzie indziej, gdzie mamy do czynienia z kompresją i w efekcie ze zmniejszeniem dynamiki, tutaj zawsze dostajemy jej po dostatkiem, niezależnie czy to gra spokojny fagot z utworu Some Enchanted Evening z genialnej, wzorcowo zrealizowanej płyty Ros on Brodway w reedycji First Impression Music (Decca/FIM, LIM XR24 016, XRCD24), czy też potężne, dynamiczne wejście dęciaków z Bewitched. Zawsze energia, słowo, o którym już wspominałem, jest na pierwszym miejscu.
Scena jest pełna, ciągła, jednak podawana jest dość blisko. To kolejny element świadczący o tym, że trzeba od kolumn siedzieć dość daleko. Dopiero tam bliskość instrumentów nie będzie przeszkadzała, a doświadczymy często przywoływanej „obecności”, intymności itp. Analityczność sceny jest tylko średnia, bez specjalnego rozseparowania instrumentów i bez wyraźnej trójwymiarowości. Głębia występuje, ale w dziedzinie barwy.

Słuchając Intrad 3 w czasie Audio Show 2006 byłem pod dużym wrażeniem. Teraz wiem dlaczego – to kolumny, które atakują nas na wielu poziomach postrzegania, bez wrażenia, że gdzieś się wciskają, bez przykrego natręctwa. Nie są uniwersalne w tym sensie, że nie wszystkim się spodobają. Pod wieloma względami są absolutnym przeciwieństwem Marcusów Harpii Acoustics. W przeciwieństwie do krakowskich kolumn, warszawskie konstrukcje nie prowokują do pytań, co można by poprawić, a raczej kierują nas w kierunku najbliższego sklepu płytowego. Bo nagle wszystko zaczyna grać. Nie jest to prawda obiektywna, zapisana na dyskach, a raczej prawda subiektywna, zapisana w naszej pamięci, odsyłająca do naszych oczekiwań i tego, jak chcielibyśmy przeżywać muzykę w domu. I pod w tym względem to naprawdę wyjątkowe, niepowtarzalne konstrukcje.

BUDOWA

Intrada 3 firmy ESA to kolumny podłogowe o budowie dwuipółdrożnej, z obudową bas-refleks. Zastosowano w nich po trzy głośniki: dwa nisko-średniotonowe i kopułkę wysokotonową. W seriach Intrada i Triton ESA stosuje przetworniki nisko-średniotonowe serii HDS Peerlessa. Jak czytamy na firmowych stronach, nowe HDS-y mają membrany nomeksowe – czyli zgodnie z duńską tradycją bazujące na celulozie, tutaj wzbogaconej nowymi domieszkami, ustalającymi optymalne parametry sztywności i tłumienia wewnętrznego. 18-cm głośniki nisko-średniotonowe HDS Exclusive (w modelu Triton 3) mają układy magnetyczne wyposażone w systemy symetryzujące pole magnetyczne, podobne do Symmetric Drive Scan-Speaka. Głośnik wysokotonowy w tym modelu to kopułkowo-pierścieniowy DX (opracowany przez Vifę, obecnie jego produkcję kontynuuje Peerless). Dobór głośników dyktowany jest nie tylko ceną i pozycją danych modeli w hierarchii, ale ich dopasowaniem – np. 18-cm Exclusive w Tritonach wymaga nieco niższej częstotliwości podziału i dlatego lepiej partneruje mu XT niż DX. Z kolei DX ze swoim doskonałym rozpraszaniem w najwyższej oktawie świetnie pasuje do nasyconego, ale i otwartego brzmienia nisko-średniotonowego głośnika Intrady.

Na tylnej ściance widnieje informacja o tym, że mamy do czynienia z kolumnami 4-omowymi. Nie trzeba się jednak tego bać, ponieważ to po prostu uczciwe postawienie sprawy. Dość wątpliwe wydają się bowiem np. deklaracje KEF-a, która to firma deklaruje, iż kolumny mają impedancję 8 Ω, jednak zaraz obok, w nawiasie ujawnia, iż minimum impedancji przypada na 3,2 Ω… O swoim podejściu do tematu ESA pisze tak:
„W podstawowych parametrach elektrycznych nasze nowe kolumny są typowym, pod żadnym względem nieproblematycznym obciążeniem dla każdego >>zdrowego<< wzmacniacza. Podczas gdy większość producentów deklaruje 8-omową impedancję znamionową przy charakterystykach impedancji wykazujących spadki do poziomu nawet niższego od 3 omów, i to w zakresie niskich częstotliwości, w naszych konstrukcjach nigdy nie schodzimy poniżej poziomu 3,5 oma, a jednocześnie w zgodzie z tradycyjnym i zdroworozsądkowym sposobem ustalania impedancji znamionowej podajemy, że są to kolumny 4-omowe. Podobnie w sprawie efektywności – podajemy jej rzetelną wartość, ustaloną pomiarem w otwartej przestrzeni. Jak w przypadku każdego sprzętu wysokiej klasy, również nasze kolumny zagrają tym lepiej, im lepszy wzmacniacz i odtwarzacz zostanie do nich podłączony. Jednak zarówno ze względu na charakter samych przetworników, jak i wyprofilowanie brzmienia całych kolumn, nie są one bardzo wymagające – ani nie trzeba będzie szukać im jednej i jedynej konfiguracji sprzętowej, ani koniecznie kupować urządzeń specjalnie drogich. Wyraźnie jednak lubią dobrą i dobrze nagraną muzykę – byle co będzie brzmiało byle jak.”

Kolumny mają charakterystyczną bryłę, z pochylonymi ściankami przednią i tylną, dzięki czemu, pomimo sporej objętości wewnętrznej, nie przytłaczają. Ładna, dokładnie położona okleina naturalna jest miłym uzupełnieniem tego wrażenia. Ponieważ przednia ścianka jest dość wąska – to tylko 180 mm – aby ustabilizować kolumnę, postawiono ją na cokole, do którego wkręca się bardzo solidne, naprawdę ładne, mosiężne kolce. Na tylnej ściance umieszczono dwa wyloty bas-refleksu oraz podwójne gniazda zaciskowe. Zamiast standardowo stosowanych plastikowych wytłoczek, mamy do czynienia ze specjalnie wyciętą i wyfrezowaną płytką z MDF-u, do oklejonej takim samym fornirem, co reszta kolumny, do której wkręcono gniazda zaciskowe. Gniazda są ładne, złocone, w plastikowych osłonkach chroniących przed zwarciem, stosowanych np. przez Rotela, Edgara, Harpię Acoustics itp., produkowanych gdzieś w Chinach lub na Tajwanie. Przewody połączeniowe zostały do nich przylutowane (to dobrze). Zaraz za płytką widać zwrotnicę, zmontowaną na grubej płytce MDF, bez pośrednictwa płytki drukowanej. Znajdziemy tam bardzo ładne elementy, jak cewkę powietrzną w sekcji wysokotonowej, cewkę z rdzeniem proszkowym w niskotonowej i duży, bardzo ładny kondensator firmy Jantzen Audio http://jantzen-audio.com/ . Mało kto wie, ale firma ta swoje najlepsze elementy produkuje w Polsce…



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Opis: zestaw dwuipółdrożny w obudowie bas-refleks
Pasmo przenoszenia: 39 Hz - 40 kHz (+/-3 dB)
Impedancja znamionowa: 4 Ω
Efektywność: 87 dB (2,83 V/1 m)
Moc znamionowa: 200 W
Zalecana moc wzmacniacza: 30 W-200 W
Wymiary (WxSxG): 100 x 18 x 44 (cm)
Ciężar: 26 kg (sztuka)


ESA
INTRADA 3

Cena: 5 000 zł (para)

Dystrybucja: ESA

Kontakt:

e-mail: biuro@esa.com.pl


Strona producenta: ESA



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B