WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

Midasowe dzieci
ACCUPHASE E-308

WOJCIECH PACUŁA


DYSTRYBUCJA



Testowanie sprzętu to jak jazda na rowerze - niby się tego nie zapomina, niby raz nauczone i wyćwiczone, a jednak za każdym razem trzeba siadać do przedmiotu testu z czystą kartką, nie tylko dosłownie, na kolanach, ale także w przenośni, w swojej głowie. Najgorsze, co może się zdarzyć człowiekowi testującemu sprzęt, to popadnięcie w rutynę i posługiwanie się sloganami, nawet jeśli się je samemu wymyśliło. Za każdym razem trzeba bowiem pamiętać, że tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o muzykę. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że ludzie zawodowo słuchający urządzeń, jak np. dziennikarze specjalistyczni, po jakimś czasie nie mogą już patrzeć na kolejną paczkę wnoszoną przez kuriera, na kolejny zwój drutu za który ktoś żąda niebotycznej kwoty czy wreszcie na kolejną płytę, którą trzeba wrzucić do odtwarzacza czy na talerz gramofonu. To nieprawda, przynajmniej w przypadku ludzi, których znam osobiście, a i mnie także. Zakładanie, że zagęszczone do ekstremum, przynajmniej z punktu przeciętnego audiofila, odsłuchy powodują odruch wymiotny u 'testera' jest tym samym co przyjmowanie, że dla muzyka ćwiczenie na instrumencie sześciu, siedmiu, ośmiu i więcej godzin dziennie, a potem wyjście na scenę i danie koncertu jest torturą. Nie znam żadnego muzyka, przynajmniej wśród tych z wyższej półki, którzy by twierdzili, że im to obrzydło - wręcz przeciwnie, wraz z wiekiem robią się coraz bardziej zachłanni tego zorganizowanego hałasu i coraz więcej czasu spędzają na jego słuchaniu. Nabywają oczywiście pewnych przyzwyczajeń, ich praca staje się często bardziej zorganizowana, nie ma to jednak nic wspólnego ze znudzeniem czy znużeniem. Najważniejsza jest przecież zawsze to samo - muzyka.

ODSŁUCH

Wstęp ten ma związek z urządzeniem, które pewnego dnia (nie powiem, że pięknego, bo był wyjątkowo ponury i zimny) do mojego domu przywiózł jego nowy dystrybutor (Audio Center). Ponieważ mieszkam w tym samym mieście, co on, zadzwonił do mnie godzinę wcześniej i zapytał, czy nie chciałbym przetestować wzmacniacza Accuphase'a, bo "właśnie odebrał je z cła, a w kolejce stoi kilka innych redakcji". Kurcze, wiedziałem, że jest nowy dystrybutor, przecież o tym pisaliśmy, ale nie spodziewałem się, że konfrontacja z japońskimi mistrzami nastąpi tak szybko.

Duże, znakomicie zaprojektowane, złociste bryły urządzeń na żywo wyglądają znacznie lepiej niż na zdjęciach. Postawienie ich koło jakiegokolwiek innego urządzenia deklasuje inne marki, nawet jeśli solo wyglądają bardzo dobrze. Wpływ na to ma pewien trick polegający na tym, że Accuphase robi obudowy nieco szersze niż przewiduje standard i aby pozostać w proporcjach z szerokością, zwiększa również ich wysokość. Jak się można przekonać czytając część "Budowa" w żadnym wypadku nie kupujemy powietrza i wysokość jest akurat wykorzystana dla lepszego upakowania układów, jednak prosty pomysł plastyczny i efekt jest znakomity. Poszerzanie, nadymanie itp. nic by jednak nie dało bez odpowiedniego projektu ścianki czołowej - a w tym Japończycy są mistrzami. Przez konkurentów nazywany czasami Technicsem na sterydach, a przez miłośników japońskim McIntoshem, Accuphase wypracował swój własny styl, który z dwoma przywołanymi markami ma tyle wspólnego co Mozart z Beethovenem czy Lisztem - łączy ich inny muzyk, a także duch czasów w których przyszło im żyć.

Ale - do rzeczy, miało być wyjaśnienie wstępu - i będzie: Accuphase gra po prostu MUZYKĘ. Testując równolegle z E-308 model E-213 (z odtwarzaczem DP-57) dla "Audio", mając więc jakieś rozeznanie w temacie (wcześniej testowaliśmy na łamach "High Fidelity OnLine" odtwarzacz DP-67 oraz dyskutowaliśmy wpływ przedwzmacniacza na dźwięk w systemie, którego podstawą są urządzenia tejże firmy. Test - TUTAJ, dyskusja - TUTAJ), nie dało się nie zauważyć pewnej prawidłowości, polegającej na totalnej przyjemności, jaką sprawia słuchanie muzyki za pośrednictwem Accuphase'a.

Pierwsze sekundy z płyty "Midnight Sugar" Yamamoto Tsuyoshi Trio (Three Blind Mice/Cisco, tbm-23, 45 RPM, 180 g) pokazały, że E-308 to rasowy zawodnik. Kontrabas miał masę i zwartość, jaką imponował wcześniej E-213, dodał do tego jednak jeszcze lepszą zwartość i szybkość. środek był otwarty i dokładny, bo fortepian, w referencyjny sposób na tej płycie zarejestrowany, był mocny, szybki i dźwięczny, uderzał momentalnie, jednak nie gasł szybko jak świeczka w przeciągu, a spokojnie wybrzmiewał. Kiedy dźwięk podstawowy stawał się coraz cichszy, pałeczkę przejmowały alikwoty, które dzięki temu, że rozstrzelone po całym paśmie wydawały się podtrzymywać wrażenie, że gra fortepian, a to 'echo grało", że zacytujemy klasyka. Sam moment ataku nie był może tak szybki jak w lampach SET czy w małych wzmacniaczach w rodzaju Modelu-5 Avantgarde Acoustics, ale jak na tranzystor, w dodatku o tak wysokiej mocy, brzmiał wyjątkowo dobrze. Przekaz był przy tym niesłychanie plastyczny, prawdopodobnie przez lekkie wycofanie wyższej średnicy. Przez takie ukształtowanie dźwięku i minimalne zaokrąglenie góry, ma się wrażenie ciepłego (chociaż nie mamy do czynienia z ociepleniem), płynnego (chociaż nie brakuje szczegółów) przekazu. Wbrew intuicji, która mówi, że przy takim dźwięku instrumenty są bliskie, namacalne i aksamitne, scena jest przez Accuphase'a budowana nieco dalej niż nawet w Modelu-5, który jest wyjątkowo wiernym urządzeniem i jej nie przybliża. To pokazuje, że wprowadzone zmiany nie są ordynarnymi podbarwieniami, a po prostu midasowym dotknięciem to tu, to tam. Każdy z instrumentów miał wspaniale zaznaczony wymiar, rzecz, która przy bliskiej, intymnej prezentacji często się gubi, maskowana przez domagające się natychmiastowej uwagi szczegóły z pierwszego planu, z frontu instrumentu, bo kontrabas, na przykład, pomimo że postawiony na scenie tam gdzie powinien, czyli nieco z tyłu, za fortepianem, był w swoim realizmie na wyciągnięcie ręki.

Także blachy z płyty "A Good Git-Together" Wes Montgomery All-Stars (Lone Hill Jazz, LHJ10133, CD) brzmiały właśnie w ten sposób, ładny i dźwięczny. Wibrafon z utworu "Gesticulate and Rhymes Have I" był delikatny, bez wyostrzonych krawędzi, zachował więc ładną barwę i długie wybrzmienie. Jego uderzenie nie było może ultra-szybkie, daleko mu było w tej dziedzinie np. do Gryphona Diablo (test - TUTAJ), jednak ładna barwa średnicy zdawała się być budowana właśnie w taki sposób - raczej legato niż staccato. W ogóle płynność tego zakresu, współbrzmienie każdej następnej frazy z poprzednią itp. już i tak dobre w modelu E-213 tutaj była po prostu czarująca. Bo Accuphase E-308 to trochę taki czaruś. Głos Lindy Ronstadt z płyty "Hummin' to Myself" (Verve 98605219, CD) był więc pełny, melodyjny i jego barwa obsesyjnie powracała jako odniesienie przy przesłuchaniach innych urządzeń. A głos Ronstadt nie jest łatwy do odtworzenia w taki sposób, aby pokazać jego piękną, wysoką barwę i ton bez ścienienia dźwięku - przy rozjaśnieniu - lub nosowości - przy dociążeniu niższej średnicy. Wspomnieliśmy na początku o lekkim wycofaniu wyższej części środka. Mogłoby się więc wydawać, że automatycznie jego niższa część wyjdzie na pierwszy plan i będzie rządzić. A nic takiego nie miało miejsca - i owszem, plastyka została osiągnięta właśnie przez taki zabieg, jednak zrobiono to na tyle umiejętnie, że nie zachwiało to proporcjami tonalnymi, nie dociążyło wokali, nie zmieliło ich w homogeniczną papkę. Ta sama uwaga odnosi się zresztą do góry, która na tej płycie została bardzo dobrze zarejestrowana, a która została pokazana ze szczegółami, takimi jak rodzaje blach, ich grubość, sposób uderzenia itp., jednak bez przeradzania się w szczególarstwo. Pewnie lepiej byłoby powiedzieć, że pomimo braku szczególarstwa informacji o instrumencie było wyjątkowo dużo, jednak odbiór dźwięku, jaki prezentuje E-308 idzie właśnie w takiej kolejności i porządku - w kierunku afirmatywnego przyjmowania wszystkiego, co podaje, a nie w stronę obrony jego słabości.

O ile w zakresie mikrodynamiki można przyjąć, że atak był nieco złagodzony, albo - co lepiej oddaje ten fenomen - był rozłożony w czasie, o tyle atak w ramach większych założeń, jak np. w odbiorze big-bandu z tytułowego utworu z CD Ronstadt, był bardzo szybki i zrywny. Dawało to połączenie gracji z dużą i mobilną masą dźwięku. To tutaj w pełni słychać było, a właściwie dało się odczuć, że to kawał mocy siedzi pod maską Japończyka i w pewnych elementach, jak ilość dmuchniętego przez E-308 powietrza w danej jednostce czasu jest po prostu większa niż Modelu-5 czy słabych wzmacniaczach SET - pewnych rzeczy przeskoczyć po prostu się nie da. Wzmacniacz grał z kolumnami KEF Reference 205 i to było chyba optymalne połączenie, chociaż znacznie tańsze Sonus Fabery Concierto Domus (test - TUTAJ) zagrały równie ciekawie, a w pewnych dziedzinach, jak żywiołowość czy atak, jeszcze bardziej spektakularnie.

O tym, że mamy do czynienia z prawdziwą, a nie papierową mocą można się było przekonać grając remix Jacquesa lu Conta z singla Depeche Mode "A Pain That I'm Used To" (Mute LCDBONG36, SPCCD - Copy Control Disc, tak będę oznaczał płyty nie spełniające norm CD), gdzie przez cały czas nabijany jest mocny, szybki rytm. Model-5 pokazywał to bardzo dobrze, ze zwinnością i precyzją, przynajmniej taką, na jaką pozwalało samo nagranie, jednak dopiero z Accuphasem było on naprawdę potężny i głęboki, mocny i natychmiastowy, uderzał szybko, bez ostrzeżenia. Góra została oddana całkiem dobrze (na dobre oddanie nie pokazuje zmasakrowana realizacja tego kawałka), bez wyostrzeń i nieprzyjemnych zawirowań na górze. Bardzo nisko zszedł bas przy remixie Goldfrappa, gdzie jednak dało się też zauważyć, że na samym dole jest on nieco zaokrąglony, w sposób opisany wcześniej przy okazji góry.

I to jest pewien paradoks: Accuphase E-308 gra pełnym, mocnym dźwiękiem, bez absolutnej kontroli znanej z Gryphona, jednak z wypełnieniem przestrzeni między strukturą, w sposób znany tylko z dobrych wzmacniaczy lampowych. Nie da to bezapelacyjnej kontroli nad głośnikami, ani bardzo dokładnego wglądu z nagranie. Kupujący musi się bowiem zdecydować, czy chce słuchać nagrania czy muzyki. Jeśli zależy mu przede wszystkim na muzyce, a jego próg audiofilskich uniesień spowodowanych kolejną warstwą w nagraniu jest na tyle wysoko, że mały, powtarzam - mały kompromis nie będzie mu przeszkadzał - niech w to wchodzi, nie będzie żałował.

BUDOWA

Model E-308 jest najnowszym dodatkiem serii E-300 i zajmuje centralną pozycję w hierarchii wzmacniaczy zintegrowanych Accuphase'a. Sekcje przedwzmacniacza i końcówki mocy zostały zbudowane jako osobne układy, zarówno mechanicznie, jak i elektrycznie. Przełącznik EXT PRE i dedykowane wejścia i wyjścia umożliwiają ich niezależne wykorzystanie. MCS (Multiple Circuit Summing) w wydatny sposób redukuje szumy. Długa lista udogodnień, takich jak regulacja barwy dźwięku oraz możliwość wyboru trybu nagrywania dopełniają opis tego urządzenia.

Przód urządzenia ma szampański kolor i wykonany został z frezowanego bloku aluminium. Głównymi elementami, które przykuwają uwagę są jednak wskaźniki mocy wyjściowej. Po ich lewej stronie umieszczono gałkę selektora wejść z małymi czerwonymi diodami przy nazwach urządzeń, a po prawej gałkę siły głosu i przycisk Attenuator, który w skokowy sposób wycisza całość o 6 dB i pomaga dopasować zakres regulacji do wysokosprawnych kolumn głośnikowych. Tuż obok znajdziemy gniazdo słuchawkowe. Jak wskazują odsłuchy, sygnał pobierany jest z końcówki, więc dźwięk do wybitnych nie należy. Resztę manipulatorów ukryto pod uchylaną klapką - jest tam przełącznik wyjść głośnikowych (mamy dwie pary) przełącznik kopiowania, mono, loudness i wyłącznik regulatorów barwy. Ich pokrętła, jak również balansu, znalazły się zaraz obok. Włączenie regulacji, nawet jeśli nastawy są na '0', trochę wyostrza dźwięk.

Tył urządzenia bardzo ładnie zapełniono dobrze wyglądającymi gniazdami RCA (które jednak za chwilę okażą się niezłocone), parą wejść zbalansowanych XLR oraz dwoma parami dość przeciętnych, niezłoconych gniazd głośnikowych. Między sekcją przedwzmacniacza i końcówki założono zworę, można więc wykorzystać je oddzielnie. Z lewej strony widać zaś sloty dla opcjonalnych kart - dla przetwornika D/A, przedwzmacniacza gramofonowego lub dodatkowych wejść analogowych. Obudowa, chociaż pomalowana na ciemnoszary kolor, a więc nie tak atrakcyjna jak front, jest wyjątkowo solidna, gdyż składa się z właściwego chassis i przykręconych do niego bocznych profili i górnej płyty. E-308, podobnie jak inne modele Accuphase'a posadowiono na solidnych nóżkach wykonanych ze specjalnej odmiany stali.

Wnętrze jest pięknie podzielone na poszczególne sekcje. Każda płytka, czy to przykręcone bezpośrednio do radiatorów końcówki (na dwóch parach bipolarnych tranzystorów Sankena 2SA1186+2CS2837), czy to przedwzmacniacz umieszczony tuż przy przedniej ściance przedwzmacniacza, czy to wreszcie sekcja wejściowa, z przekaźnikami NEC-a - wszystko to wygląda cudownie i tak starannie wykonanego montażu mechanicznego i elektrycznego nie spotkałem chyba nigdy wcześniej. Regulacja głośności odbywa się w potencjometrze Alpsa umieszczonym przy przedniej ściance. Oznacza to, że od wejść biegną do niego długie przewody. Przedwzmacniacz wykonano na układach scalonych, połączonych równolegle kilku takich samych układach, zaś końcówkę w całości na tranzystorach. Zasilanie powierzono dużemu, odsprzęgniętemu mechanicznie (stoi na własnej "podłodze") transformatorowi EI, w ekranie, z osobnymi uzwojeniami wtórnymi dla obydwu końcówek i dla przedwzmacniacza. Obok słabych gniazd głośnikowych drugim słabym punktem jest pilot zdalnego sterowania - plastikowy i brzydki, jakby wyciągnięty wprost z lat 80-tych. Tyle, że pomalowany na kolor złoty.

SPECYFIKACJA TECHNICZNA (z zainstalowaną kartą AD-10)
Ciągła moc wyjściowa100 W/kanał (8Ω, obydwa kanały wysterowane, 20-20,000 Hz, THD 0,02%)
Pasmo przenoszenia (1 W)2 Hz-150 kHz +0/-3 dB
Damping factor100
Stosunek S/N123 dB (POWER IN); 105 dB (HIGH LEVEL)
Czułość wejściowa0,11 mV (MC), 2,2 mV (MM), 113 mV (HIGH LEVEL), 1,13 V (MAIN)
GŁÓWNE CECHY UŻYTKOWE
  • Selektor trybu nagrywania
  • Regulacja barwy dźwięku
  • Selektor wyjść głośnikowych
  • Przełącznik
  • Loudness
  • Wyłącznik podświetlenia wskaźnika mocy
  • Analogowy wskaźnik mocy (logarytmiczny)
  • Wejście zbalansowane
  • Dwa zestawy wyjść głośnikowych
  • Wymiary: 475 (W) x 170,6 (H) x 423 (D) mm
  • Masa: 21,6 kg


ACCUPHASE
E-308


Cena: 14 900 zł
Dystrybutor: Audio Center

Kontakt:
Ul. Malborska 24, Kraków
tel.: 012 425 64 43
e-mail: audiocenter@audiocenter.pl
Strona producenta: ACCUPHASE



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio