AKADEMIA HIGH FIDELITY - PRAKTYKA
CZY PRZEDWZMACNIACZ JEST POTRZEBNY?


Dział pytań i odpowiedzi magazynu "High Fidelity OnLine" jest źródłem wielu ciekawych spostrzeżeń. Daje również pewną próbkę tego, co zajmuje współczesnych audiofili, jakie "mity" i opowieści rozpalają ich wyobraźnie itp. Najczęstsze pytania dotyczą oczywiście doboru sprzętu. W ostatnim czasie czytelnicy przysłali jednak w różny sposób sformułowane, inaczej przedstawione, ale dotyczące właściwie tego samego zagadnienia pytania, które można by sparafrazować w ten sposób: "Czy w systemie przedwzmacniacz jest potrzebny i czy aby przypadkiem nie lepiej kupić odtwarzacz z regulowanym wyjściem, a resztę pieniędzy przeznaczyć np. na lepsze kable?"

Zanim można na to pytanie odpowiedzieć, należy jednak uściślić pewne fakty. Przede wszystkim - w systemie audio przedwzmacniacz występuje zawsze. Może on przybrać postać zwykłego potencjometru - mamy wówczas do czynienia z przedwzmacniaczem pasywnym - albo układu z aktywnymi stopniami buforującymi i wzmacniającymi - wówczas jest to przedwzmacniacz aktywny. Niezależnie od budowy elektrycznej, "preampy" mogą z kolei występować jako urządzenia wolnostojące - są to wówczas klasyczne przedwzmacniacze - albo mogą zostać zintegrowane ze wzmacniaczami mocy - mówimy wówczas o wzmacniaczu zintegrowanym ("integrze"). Można je również zintegrować z odtwarzaczem CD i w takim przypadku dostaniemy odtwarzacz CD z regulowanym wyjściem. Jedynym wyjątkiem, w którym przedwzmacniacz w klasycznym rozumieniu tego słowa nie występuje, są - będące przetwornikami DAC dużej mocy - wzmacniacze cyfrowe TacT-a, w których regulacja poziomu głośności dokonywana jest przez regulację napięcia zasilającego tranzystory końcowe (pomijam casus Wadii - to temat na osobny artykuł). Nie ma więc w torze sygnału niczego, co tłumiłoby sygnał. Tak więc - przedwzmacniacz w systemie (oprócz TacT-a) zawsze jest obecny. Pytanie, które zadają czytelnicy sformułowałbym więc nieco inaczej (sens pozostanie ten sam) i mogłoby brzmieć ono w ten sposób: "Czy w danym systemie lepiej zastosować zewnętrzny przedwzmacniacz, czy lepiej kupić odtwarzacz (przetwornik) CD ze zintegrowanym przedwzmacniaczem, a zaoszczędzone pieniądze przeznaczyć na lepsze kable?",?p.

ZAŁOŻENIA

Zadawane często pytanie jest, tak się przynajmniej wydaje, przejawem nurtującego większa grupę ludzi problemu. Nie można więc przejść obok niego obojętnie, zbywając je arystokratycznym wzruszeniem ramion. A rzecz - przynajmniej z mojego punktu widzenia - jest dość prosta: z doświadczenia wynika, iż tylko w kilku przypadkach przedwzmacniacze zintegrowane z odtwarzaczami CD były na tyle wysokiej klasy, że mogłoby to usprawiedliwić rezygnację z zewnętrznego preampu. W większości systemów, które w moim przekonaniu, zasługują na najwyższe noty, jedną z głównych ról grał klasyczny przedwzmacniacz. Ale, jak mówiłem, pytanie wymaga przemyślanej i popartej dowodami odpowiedzi. Przygotowałem więc spotkanie, w czasie którego, pamiętając, że jest to swego rodzaju rodzaj zabawy, a nie laboratorium, kilka rzeczy udało się ustalić.

Założenie tego spotkania było następujące: najpierw wybieramy gotowy system. W tym przypadku, po raz pierwszy, gościł nas jeden z nowych członków Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego, posiadacz monumentalnych kolumn B&W Matrix 801 v3, napędzanych przez monobloki (stereofoniczne końcówki pracujące w mostku) Accuphase'a A-50V. Jako napęd posłużył odtwarzacz tej samej firmy DP-65V, z którego sygnał w domenie cyfrowej doprowadzony był do przetwornika Nagra DAC. Zmiennymi w tym układzie były dwa elementy: lampowy przedwzmacniacz Nagra PL-P oraz dwa komplety przewodów (interkonekty oraz głośnikowe) - XLO Signature2 oraz XLO Limited. Ponieważ pytania dotyczące przedwzmacniaczy koncentrowały się najczęściej wokół wyboru albo-albo, przy danej kwocie pieniędzy, należało więc przygotować dwa systemy. W jednym znalazł się kosztujący 47800zł przedwzmacniacz Nagry oraz komplet przewodów Signature2 (dwa interkonekty oraz głośnikowy) w cenie 18115 zł, co razem dało 65915 zł. W drugim systemie regulowane wyjście przetwornika DAC, poprzez metrowe przewody XLO Limited, kosztujące 12150zł, podłączone zostało bezpośrednio do końcówek mocy. Dodając do tego kable głośnikowe w cenie 44000 zł otrzymaliśmy kwotę 56150 zł. Drugi system był więc tańszy, jednak przy tak wysokich kwotach, różnica nie była znowu tak duża i - przynajmniej na potrzeby tego spotkania - można było założyć, że jest zbliżona. Wszystkie interkonekty były niezbalansowane (Nagra PL-P jest urządzeniem niezbalansowanym).

Ponieważ wcześniej wykonałem kilka prób w domu, wiadome było, że różnice są spore i nie trzeba wykonywać testu ABX, aby zobaczyć, czy je w ogóle słychać. Krótkie demo na miejscu spotkania potwierdziło te spostrzeżenia. Interesowało nas więc nie to, czy między systemami istnieje jakaś różnica (bo ta była ewidentna), tylko który system preferujemy. Odsłuch został więc przeprowadzony metodą AB, przy wielokrotnych zmianach materiału, w ślepym teście - na wstępie ustalony został identyczny poziom głośności dla obydwu systemów, a uczestnicy nie wiedzieli, który konkretnie system w danym momencie gra, poza tym, że gra zestaw "1" (A) lub "2" (B). Ponieważ tym razem przełączeń dokonywałem nie ja, mogłem więc również wziąć udział w zabawie. Pod koniec spotkania, w tajnym głosowaniu, każdy z uczestników oddał głos za daną kombinacją. Wygrał system... jeszcze nie teraz - proszę o chwilę cierpliwości. Słuchacze o tym, który system był który dowiedzieli się po zakończeniu odsłuchów i wtedy sformułowali wnioski.

SESJA

Różnice pomiędzy obydwoma systemami były fascynujące. Gospodarz dość szybko odgadł, który system grał jako pierwszy i na kartce napisał: "Wybieram system dwa (bez przedwzmacniacza) i zbieram na preamp". Jak podkreślił, przy systemie nr 1 trąbka w nagraniach muzyki jazzowej była bardziej namacalna, bardziej kąśliwa i twardsza. System nr 2 miał jednak oddech, pewne "odejście", które powodowało, że chociaż instrumenty nieco się odsunęły, spektakl jako całość był bardziej wiarygodny. Poparł go inny słuchacz, mówiąc, że nieco przeszkadzał mu leciutki szum przedwzmacniacza (ostatecznie jest to urządzenie lampowe), a dodatkowo, droższe kable i brak elektroniki pomogły uporządkować scenę, nieco dalszą, ale wyraźnie lepiej zdefiniowaną, zarówno w głąb, jak i wszerz.

Kolejny słuchacz zauważył, że przy kilku pierwszych nagraniach większe wrażenie zrobił na nim system z przedwzmacniaczem, ponieważ dźwięk był duży, ekspansywny i "fizyczny". Można było go odczuć dosłownie na własnym ciele. Za którymś z kolei przełączeniem, ta bezpośredniość zaczęła go jednak męczyć. Czuł się osaczony, tak jakby dźwięk był za duży w stosunku do pomieszczenia odsłuchowego, a obraz instrumentów nieproporcjonalny do ich naturalnej wielkości:
"Siedząc w tej samej odległości od kolumn wydawało się, że np. w nagraniu z utworami Sibeliusa, gdzie gra fortepian ze skrzypcami, wszystko było znacznie bliżej, a przez to rzucało się na twarz, momentami miałem poczucie klaustrofobii, a przecież na nią nie cierpię. Z drugiej strony, wymiar w głąb na muzyce klasycznej był dla mnie większy z przedwzmacniaczem. Nie mówię, że lepszy, bo momentami wydawało się z kolei, że scena jest trochę sztucznie nadmuchana, ale na pewno większy. Podobnie było z dynamiką, która - chodzi głównie o nagranie Johna Lennona - była większa i chyba lepsza z preampem. Wyłamałbym się więc z tego, co powiedzieli poprzednicy i wolałbym kupić preamp i dopiero później szukać szczegółów, których rzeczywiście było więcej bez urządzenia. Przy klasyce i jazzie nie byłem pewien, co mi się bardziej podoba, a zdecydowało o tym nagranie Mother z płyty Lennona, które bez Nagry w torze straciło impet i uderzenie, które, moim zdaniem, przy muzyce rockowej jest esencją i pozbawienie jej robi w systemie więcej złego niż dobrego."

Następny z wypowiadających się słuchaczy doszedł do wniosków inną drogą - znał bowiem bardzo dobrze obydwa przewody - Signature2 przez długi czas były jego własnością (teraz jego urządzenia łączy XLO UnLimited), a Limited miał przez dłuższy czas w domu:
"Myślę, że stosowanie Signature2 przy tak drogim systemie nie ma sensu. To jest fajny kabelek, ale dla tańszych systemów - tutaj wyszła jego szybkość i dosadność, ale i jasny charakter. Powtarzam - myślę, że to co usłyszeliśmy to nie system złożony z przedwzmacniacza i kabli, a same kable, bo Nagra z systemu w dużej mierze "zniknęła". Również scena była limitowana przez Signature, ponieważ przypominała półkole, a Limited pokazywał również jej rogi. Wybieram więc system bez przedwzmacniacza."

Jeszcze o tym nie wspominałem, ale wśród uczestników spotkania większość stanowili ludzie z aktywnymi przedwzmacniaczami ukrytymi w swoich systemach. Wyjątki były dwa: posiadacz pięknej końcówki McIntosha MC275, który wprawdzie posiada aktywny preamp i korzysta z niego przy słuchania gramofonu i radia, jednak przy graniu CD wypuszcza sygnał z jego regulowanego wejścia oraz - jako drugi - posiadacz Lektora Grand, w którym został zintegrowany lampowy przedwzmacniacz. I właśnie "grandman" jako kolejny zabrał głos:
"Pierwsze takty i wiedziałem, co wybiorę. Słuchając muzyki na swoim systemie, przyzwyczaiłem się do tego, że nie mam osobnego urządzenia służącego do buforowania sygnału. Od pierwszego momentu słychać było tutaj, że oto grają dwa kompletnie różne zestawy. Z PL-P z głośników lał się "syrop", wszystko było ładne i przyjazne, słodkie i "wykończone". Nadmiar słodyczy może jednak zemdlić i w moim przypadku tak właśnie było. Słuchając tak idealnie poukładanego dźwięku, tak niesłychanie łatwego do przyswojenia, wciąż miałem jednak wrażenie, że muzyka na żywo nie zawsze brzmi tak przyjemnie i "przyjaźnie". W drugiej prezentacji było, jak dla mnie, znacznie więcej autentyzmu. Bez dwóch zdań, trąbka Marsalisa zagrana przez PL-P była ładniejsza, taka okrągła i "błyszcząca". Było to jednak wyraźnie "odtworzone" nagranie, a nie próba wykreowania pewnego zdarzenia muzycznego, z jego brudem, gorszą realizacją, szumem mikrofonów itp. Odtworzenie bez przedwzmacniacza było mocniejsze, jakby ktoś zdjął muślin z kolumn. Ogólne wrażenie z nagrań z przedwzmacniaczem było takie, że dźwięk był za duży - ktoś już na to zwracał uwagę - dla tego pomieszczenia. Trzeba więc wziąć pod uwagę, że przedwzmacniacz wymusza większą odległość słuchacza od kolumn, wypychając scenę przed ich linię. Pomijam kwestię "przyjazności", bo dla mnie ważniejsza jest wierność dla nagrania. Lutnia z płyty Anoura za drugim razem, czyli z droższymi kablami, bardziej zdyscyplinowana, nie udawała dużego instrumentu, jak z Nagrą. Podobnie i kontrabas, bez preampu nieco krótszy i suchszy, ale dla mnie po prostu bardziej neutralny."
Właściciel McIntosha zanotował na swojej kartce wynik 7:3 (odbyło się dziesięć równoległych odsłuchów). Według niego, obydwa systemy pokazały nagrania, tak jakby te same utwory zostały wykonane przez różne zespoły i trudno je tak naprawdę porównywać. Pierwsza wersja, z Nagrą, miała dla niego lepszą górę. Może i zakres ten - jak mówił - był nieco zaokrąglony mniej szczegółowy, ale taki przekaz mu się bardziej podoba. Rozseparowanie poszczególnych instrumentów wersji bez przedwzmacniacza było jednak kapitalne.

PODSUMOWANIE

Nie pisałem o tym na samym początku, żeby nie narazić się od razu przeciwnikom kabli, ale w stosunku 10:1 wybrano wersję bez przedwzmacniacza. I to nie dlatego, że jego dźwięk był kiepski - wprost przeciwnie: jak wielokrotnie podkreślano, Nagra jest ultra-przyjemnym i znakomitym urządzeniem. Może nie jest tak neutralna jak BAT VK-51SE, ale na pewno niesie ze sobą więcej "przyjaznego" dźwięku. Wynik głosowania zaskoczył wszystkich, w tym i mnie. Znałem Nagrę już całkiem dobrze, ponieważ od miesiąca rezydowała w moim systemie i wydawało mi się, że głosuję właśnie za nią (a oddałem głos "za" kablami). Co więcej - jestem fanem przedwzmacniaczy i myślę, że wnoszą do systemu więcej dobrego niż złego.
Analizując spotkanie, trzeba koniecznie powiedzieć, że w innych systemach wynik może być odmienny. Nagra z "Akufejzami" pokazała jednak, że na tak wysokim poziomie dźwięku (i ceny) sytuacja jest, jaka jest. Nic w życiu nie jest jednak proste i po spotkaniu, duża część słuchaczy deklarowała, że najchętniej kupiłaby i drogi kable, i przedwzmacniacz. Zawyżyłoby to jednak wartość systemu, a wówczas trzeba by sobie odpowiedzieć na pytanie, czy aby nie lepiej byłoby tę "nadwyżkę" dołożyć do lepszych kolumn albo wzmacniaczy... To jednak temat na przyszłość.

Wojciech Pacuła

MUZYKA

  1. Eddie Henderson, Laurent de Wilde, Ira Coleman, Lewis Nash, Mahattan, IDA Records, DA 027 CD.
  2. Bolero!, Eiji Oue, Reference Recordings, RR-92CD, HDCD.
  3. Anouar Brahem, John Surman, Dave Holland, Thimar, ECM 1641.
  4. Jean Sibelius, Violin Concerto, Anne-Sophie Mutter, Deutsche Grammophone 447 895-2.
  5. Kathleen Battle, Wynton Marsalis, Baroque Duet, Sony, SK 46672, SBM.
  6. John Lennon, Plastic Ono Band, Mobile Fidelity, UDCD 760, gold CD.
  7. Biber, Battalia ? 10 in D major, Jordi Savall, Alia Vox, AV9825.
  8. Missa Criolla, José Carreras, Philips, 420 955-2.

SPRZĘT

  1. Napęd - Accuphase DP-65V.
  2. Przetwornik - Nagra DAC.
  3. Przedwzmacniacz - Nagra PL-P.
  4. Końcówki mocy (monobloki) - Accuphase A-50V.
  5. Kolumny - B&W Matrix 801 v3.
  6. Okablowanie - XLO Signature2 oraz XLO Limited.



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio