Jun Fukamachi
Jun Fukamachi At Steinway (Take 2)


Program:
1. Chopin: Nocturne in E Flat Major*
2. Chopin: Nocturne in E Flat Major**
Jun Fukamachi:
3. Just Driving You Crazy*
4. Just Driving You Crazy**
5. Ran-Man*
6. Ran-Man**
7. Don't Shoot Me, I'm Only The Piano Player*
8. Don't Shoot Me, I'm Only The Piano Player**
Bonus Tracks:
Super Strings:
9. Day Tripper (John Lennon-Paul McCartney)*
10. Day Tripper (John Lennon-Paul McCartney)**

Personel:
Jun Fukamachi, Steinway D Type Piano (1-8)
Tokyo Strings Ensemble (9,10)
Tsugio Tokunaga, conductor (9,10)

Wydawca: Toshiba-EMI Direct Disc!/Lasting Impression Music, Silver DXD CD, LIM DXD 038
Szczegóły: nagranie direct-to-disc przeniesione na CD
Data wydania: 2008

Inżynier dźwięku: Youichi Namekata
Miejsce nagrania: Toshiba EMI Studio No. 1
Data nagrania (oryginalnie/reedycja): 5-8 czerwca 1971/18 maja 2008

JAKOŚĆ DŹWIĘKU:  REFERENCJA

Winston Ma, właściciel firmy First Impression Music, w skład której wchodzi także sub-brand Lasting Impression Music, kupił swój pierwszy egzemplarz płyty Jun Fukamachi at Steinway. Take 2 w roku 1978. Jakość dźwięku go zachwyciła. Wiele lat później, w roku 1986, podczas wizyty w japońskim oddziale Toshiba-EMI zapytał jej szefa, czy byłaby możliwość przeniesienia jej na nośnik cyfrowy. Ku jego zaskoczeniu, odpowiedź brzmiała, że tak i trzeba się tylko porozumieć z działem prawnym w sprawie licencji. Ponieważ to była sprawa na później, pan Ma zapytał, na wszelki wypadek, czy mógłby wziąć do siebie i „zabezpieczyć” egzemplarz płyty znajdujący się w archiwum Toshiba-EMI. Tak – płyty, a nie taśmy-matki, a to dlatego, że było to nagranie typu Direct-to-Disc, a więc rejestrowane bezpośrednio na płytę-acetat, służący do przygotowania matrycy tłoczącej LP, a więc z pominięciem taśmy. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem, ponieważ pozwolenie otrzymał. Egzemplarz, który Winston Ma zabrał do siebie był dziewiczy, nieotwierany. I czekał naprawdę długo na sygnał ze strony wytwórni. I się nie doczekał. Jak się okazało, dyrektor, z którym rozmawiał, przeszedł na emeryturę i żadne decyzje nie zostały podjęte. Płyta musiała więc czekać kolejne dwadzieścia lat. Dzięki Takeshi Tee Fujii, szefowi Three Blind Mice, Winstonowi udało się skontaktować z nowym dyrektorem zarządzającym Toshiba-EMI, panem Hitoshi Nomekata, szefem firmy, która już wówczas nazywała się EMI Music Japan Inc.

Dopięto sprawy licencyjne i pozostało już tylko wybrać sprzęt do tego przedsięwzięcia. Wiadomo było, że podstawą musi być wysokiej klasy gramofon – z płyty Direct-to-Disc trzeba było bowiem zgrać materiał na jakiś rejestrator, w wybranym formacie. O pomoc Winston zwrócił się więc do Michaela Lavigne. Nagranie zostało dokonane w jego pokoju odsłuchowym, a wybór padł na gramofon Rockport System III Sirius. Jako przedwzmacniacz gramofonowy zastosowana została sekcja MC preampu darTZeel NHB-18NS. Interkonekt – Nordost Valhalla RCA. Pewnym problemem było uzgodnienie wkładki. Lavigne jest fanem wkładek van den Hula i sam używa modelu vdH Colibri XCP H.O. Z kolei pan Ma chciał, aby nagranie zostało dokonane przy użyciu wkładki Black Ebony, zbudowanej dla First Impression Music w Japonii. Wybór był iście salomonowy – płytę zgrano za pomocą obydwu wkładek i tak nagrano później na CD: każdy utwór został nagrany dwa razy – ścieżki nieparzyste to vdH, a parzyste – FIM. Ponieważ FIM eksperymentował już chyba ze wszystkimi formatami, trudno było wskazać na ten „jedyny” i „właściwy”. Okazało się to jednak dość proste – szef FIM-u zdecydował się na format DXD, zapisujący dźwięk z rozdzielczością 24 bitów, z częstotliwością próbkowania 352,8 kHz.

Płyta została wydana jako DXD CD na srebrnym podkładzie o czystości (certyfikowanej !) 99,9999%. FIM nazywa ją DXD Super HD. Ważne – to pierwsza płyta wydana w ramach projektu The Ultimate Disc. Ponieważ najwięcej błędów powstawało podczas przejścia z taśmy-matki do końcowej płyty, wszystkie dyski FIM-u UD są to płyty CD-R, nagrywane na specjalnie przygotowanych, zasilanych, odsprzęgniętych itp. nagrywarkach. Płyty dostępne są w trzech formach (UD = Ultimate Discs):

  • „Regular” DXD CD, w cenie płyt K2HD, nagrywana na płytach CD-R ze srebrnym podkładem,
  • Collectors UD Edition, na srebrze, traktowane RCC (Resonant Control Coating – polega to na pokryciu płyty specjalnym, utwardzalnym, tłumiącym rezonanse fluidem), myte i dejonizowane specjalną wodą, w wyższej cenie (50 USD),
  • Direct-from-Master UD Edition – najdroższe (150 USD); mamy tu RCC, dejonizację, mycie, wyrównywanie brzegów w maszynce Audio Desk, płyty CD-R ze złotym (24 karaty) podkładem i najważniejsze: nagrywane bezpośrednio z taśmy-matki DXD. Przy płytach tych ilość błędów blokowych wynosi ok. 3 i mniej. A standard wytwórni wynosi 220! Certyfikaty, podpisy itp.
Do recenzji otrzymałem wersję Collectors UD Edition. Normalnie są one numerowane, jednak dla nas pan Ma zrobił wyjątek i naniósł na płycie nie numer, a moje nazwisko. „High Fidelity” jest dla niego naprawdę ważnym pismem!

DŹWIĘK

Dźwięk tej płyty jest fantastyczny – dokładny, dynamiczny, rozdzielczy. Porównanie obydwu wkładek jest fascynujące, jednak na dłuższą metę meczy. Nie wiem, czy nie lepiej było po prostu nagrać najpierw jedną wersję, a potem drugą. Bezpośrednie porównanie utrudnia również to, że druga wkładka (FIM Black Ebony) ma nieco wyższy poziom dźwięku i trzeba przyciszać siłę głosu, żeby porównanie było fair. W każdym razie, bez dwóch zdań to ona jest lepsza – ma pełniejszy ton, body, ładniejszą barwę. Van den Hul Colibri jest bardziej „perkusyjna”, zwraca uwagę przede wszystkim na fazę ataku. FIM jest nieco ciemniejszy w takim porównaniu, ale też i głębszy.
W obydwu przypadkach dźwięk jest jednak bardzo naturalny i bezpośredni. Brakuje w nim nieco otwarcia się środka, ale bez jego wyostrzania. Trochę słychać to tak, jakby część harmonicznych była przygaszona. Jestem oczywiście przewrażliwiony, bo daj Panie Boże taki dźwięk innym realizacjom, ale jednak da się lepiej – z oryginalnymi Direct-to-Disc LP. Scena jest ustawiona dość blisko i słyszymy dźwięk tak, jak słyszy pianista. Czyli dość bezpośrednio, z wyjątkową dynamiką, bez charakterystycznego zlewania się dźwięków, jakie ma miejsce, kiedy siedzimy nieco dalej od instrumentu. Jak mówiłem, wkładka FIM jest dla mnie bez porównania lepsza. I to tej wersji słucham. Przypomina brzmieniem najlepsze płyty Tsuyoshi Yamamoto, nagrane dla TBM (recenzje TUTAJ). Nowe wersje tych ostatnich, 45 rpm pokazują lepszy atak i ładniejsze rozchodzenie się dźwięku. Jak na CD udało się jednak panu Winstonowi Ma przygotować wyjątkowo smakowity kąsek. Nie jest to może płyta do słuchania na okrągło, ale warto ją mieć.

Wojciech Pacuła


Dystrybucja:
CCD


PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2009, Created by B