Henryk Mikołaj Górecki
String Quartets


CD 1
1. Już się zmierzcha, muzyka na kwartet smyczkowy (I Kwartet smyczkowy) op. 62; Already It Is Dusk, music for String Quartet (String Quartet No.1) Op.62 (Boosey and Hawkes/ PWM Edition)
Quasi una Fantasia (II Kwartet smyczkowy) op. 64; Quasi una Fantasia (String Quartet No. 2) Op. 64 (Boosey and Hawkes)
2. I Largo
3. II Deciso.Energico
4. III Arioso
5. IV Allegro

CD 2
Pieśni śpiewają (III Kwartet smyczkowy) op.67; ...songs are sung (String Quartet No. 3) Op.67 (Boosey and Hawkes)

1.I. Adagio - Molto andante - Cantabile
2.II. Largo, cantabile
3.III. Allegro, sempre ben marcato
4.IV. Deciso - Espressivo ma ben tenuto
5.V. Largo – Tranquillo

Wykonawca: Kwartet Śląski [Silesian String Quartet]
Wydawca: EMI Classics, 236313
Szczegóły: podwójny album, książeczka w języku polskim i angielskim
Data wydania: 03.10.2008

Inżynier dźwięku: Beata Jankowska-Burzyńska
Miejsce nagrania: sala koncertowa Akademii Muzycznej w Katowicach
Czas nagrania: luty-marzec 2008

Format: 2 x CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7-8/10

Firma EMI w materiałach promocyjnych pisze o tym wydawnictwie w ten sposób:

„Historia kwartetu smyczkowego XX wieku to kilka kluczowych postaci i utworów, takich jak sześć kwartetów Bartóka i piętnaście Szostakowicza, aczkolwiek doniosłą rolę odgrywają też wybitne, choć rozproszone, dzieła innych kompozytorów. Polscy twórcy mają tu nader istotny wkład, by wymienić chociażby po dwa kwartety Karola Szymanowskiego (1882-1937) i Krzysztofa Pendereckiego (ur. 1933) oraz jeden Witolda Lutosławskiego (1913-94). Na szerszy rozgłos poza granicami Polski z pewnością zasługuje siedem kwartetów Grażyny Bacewicz (1909-69) oraz dwanaście (jak dotąd) kwartetów Krzysztofa Meyera (ur. 1943), kwartetowy repertuar wzbogacili także młodsi kompozytorzy, np. Eugeniusz Knapik (ur. 1951) i Aleksander Lasoń (ur. 1951). I właśnie przykład Knapika i Lasonia mógł przyczynić się do decyzji ich nauczyciela, Henryka Mikołaja Góreckiego, by w połowie lat 1980. zająć się kameralistyką.
Górecki (ur. 1933) znany jest przede wszystkim z porywających awangardowych kompozycji przełomu lat 1950. i 60. oraz przejścia w latach 70. do modalności, której przykładem mogą być rozbudowane dzieła wokalno-instrumentalne (Symfonie Druga i Trzecia, Beatus vir). Początek lat 80., dramatyczny dla Polski, również dla Góreckiego był okresem trudnym wskutek poważnych kłopotów zdrowotnych, i sytuacja ta niewątpliwie przyczyniła się do sięgnięcia przezeń po bardziej osobiste formy muzyki kameralnej. Po trio fortepianowym Recitativa i ariosa (1984-86) nastąpiły zatem trzy kwartety smyczkowe, zdecydowanie plasujące kompozytora w pierwszym szeregu współczesnych twórców tego gatunku.

Opis albumu:

Tytuł I Kwartetu Już się zmierzcha... (1988) pochodzi od motetu Wacława z Szamotuł, kompozytora polskiego Renesansu. Tenorowy głos tej pieśni Górecki wykorzystał już w dwóch wcześniejszych utworach; tutaj stanowi on materiał dla chromatycznych, przerywanych kanonowych faktur, które czterokrotnie pojawiają się na początku kwartetu, zapowiadane i rozdzielane przez ostre kwinty o korzeniach w muzyce ludowej. Oba te motywy wyraźnie ilustrują uczucia, jakim Górecki darzy polską tradycję muzyczną, zarówno świecką jak i sakralną, zwłaszcza środkowe Allegro przywołuje rytmiczny wigor góralskiego tańca, z powtarzającymi się frazami i kojarzonymi w pary instrumentami. W kulminacji utworu muzyka traci wszelką melodyczność i skupia się na akompaniamentowej, akordowej fakturze con massima passione – con massima espressione. W końcu powraca początkowy, pieśniowy kanon, który rozpływa się w rozkołysanym, łagodnym idiomie, oznaczonym przez kompozytora 'ARMONIA'.

II Kwartet Góreckiego powstał trzy lata później, w 1991 roku, tuż przed światowym sukcesem Trzeciej Symfonii w wykonaniu Dawn Upshaw. Tytuł tego kwartetu, Quasi una fantasta, przywołuje Beethovenowskie skojarzenia; warto zauważyć, że muzyka Beethovena leży również u źródeł tria Recitativa i ariosa i że Górecki powiedział kiedyś: „To dzięki Beethovenowi mogłem napisać [te dwa] kwartety“. I rzeczywiście, obecność Beethovena jest silnie wyczuwalna nie tylko w konstrukcji II Kwartetu, lecz także w sekwencji trzech „Beethovenowskich akordów“, jak określa je sam Górecki. Akordy te, razem bądź oddzielnie, pojawiają się w najważniejszych momentach dzieła, po raz pierwszy pod koniec pierwszej części. Dzięki powtarzającej się nucie E i dźwięcznym, płaczliwym dysonansom część ta zyskuje charakterystyczną fakturę, przy czym interesujące jest tutaj pierwsze z dwóch przytoczeń, oznaczone tranquillo, akompaniamentowej faktury akordowej z I Kwartetu. Po raz drugi cytat ten pojawia się w finale drugiej części, na zakończenie rubasznego tańca, o jeszcze brutalniejszym brzmieniu niż w poprzednim kwartecie. Nagle jednak argumentacja obu części ulega zawieszeniu – zabieg, który przydaje szczególnej mocy następującemu dalej Arioso, gdzie diatoniczny podkład nie jest w stanie zamaskować silnie dysonansowego idiomu melodycznego obojga skrzypiec. Wręcz trudno uwierzyć, że fragmenty tego materiału pośrednio odwołują się do opublikowanego pośmiertnie Poloneza d-moll Fryderyka Chopina, choć Górecki utrzymuje, że tak właśnie jest. Dowodzi to, jak znaczącej metamorfozie uległ jego stosunek do muzyki przeszłości: o ile w latach 70. dawne polskie utwory lub odniesienia do Chopina lub Beethovena kompozytor włączał do swych prac z czcią należną zabytkom, w niemal niezmienionej postaci, to począwszy od lat 80. są one w jego dziełach kameralnych podstawą licznych rozwinięć i modyfikacji.

Finale II Kwartetu to znów porywające taneczne rytmy, i znów, podobnie jak w I Kwartecie, wykonawcy grają parami. Choć część ta stanowi kulminację dzieła, według Góreckiego można ją traktować samodzielnie. Nawiązuje ona do poprzednich części kwartetu dzięki przywołującej początkowe fragmenty kodzie, przy czym charakter mozaikowej fantazji zostaje tu jeszcze podkreślony przez całkowicie niespodziewane (zdaniem niektórych, wręcz zagadkowe) zacytowanie pierwszych taktów kolędy Cicha noc.

III Kwartet, podobnie jak dwa poprzednie, powstał na zamówienie zespołu Kronos Quartet. Właściwie został ukończony już w 1994 r., zaledwie trzy lata po II Kwartecie, jednak na jego wykonanie zezwolono dopiero w roku 2005. Tytuł dzieła, Pieśni śpiewają, pochodzi z ostatniego wersu czterowiersza rosyjskiego futurysty Wielimira Chlebnikowa: „Gdy umierają ludzie – śpiewają pieśni.“ (przeł. Adam Pomorski), aczkolwiek kompozytor podkreśla, że sama muzyka powinna pozostać wolna od programowych skojarzeń. Niemniej dominuje w niej nastrój melancholii i introspekcji, ucieleśniony w mozolnym, głuchym rytmie początku, oraz w diatonicznej sekwencji, inicjującej część drugą (cienie „Beethovenowskich akordów“). Powtarzające się i przeplatające motywy wszystkich pięciu części III Kwartetu sugestywnie oddają ulotny charakter pamięci. Niewiele tu oznak ikonicznego patrzenia wstecz, jedynie w środkowym Allegro pojawia się krótki ustęp z pierwszej części II Kwartetu Szymanowskiego. Niemniej związek Góreckiego z jego wielkim rodakiem wydaje się równie silny jak zakorzenienie kompozytora w polskiej muzyce ludowej, w twórczości Chopina i Beethovena, toteż cytat z Szymanowskiego, mimo że krótki, ma wielką moc oddziaływania: stanowi centralny punkt jedynego szybkiego fragmentu utworu, który chwilę później załamuje się i słabnie, kierując nasze oczekiwania ku następnej, czwartej części.

Deciso-Espressivo bynajmniej nie brzmi zdecydowanie (zaczyna się przypomnieniem kluczowych idei trzeciej części, w tym wspomnianego cytatu), aż do chwili wprowadzenia nowego pomysłu melodycznego z powtarzającymi się akordami w G-dur (Tranquillo-Dolce-Cantabile. MORBIDO). Tak jak w poprzednich kwartetach, tutaj również Górecki rozkoszuje się wyrazistą dysjunkcją par instrumentów. Finale, kontynuując proces przypominania (zasada fantazji jest tu jeszcze bardziej ewidentna niż w II Kwartecie) rozładowuje nieco napięcie i, co ważniejsze, znajduje ukojenie w harmonii diatonicznej. W całym utworze istotną melodyczną i harmoniczną rolę odgrywają tercje; otwierająca harmonia es-ges ostatecznie domyka się w końcowej triadzie es-dur i pełna niepokoju ekspresja wreszcie doznaje ukojenia.”

(przeł. Barbara Kopeć-Umiastowska; materiały z książeczki)

DŹWIĘK

Hmm… Nie wiedziałem, że można w Polsce nagrać tak dobrą (chodzi o interpretację) płytę w tak wyważony (chodzi o dźwięk) sposób. Już pierwszy takt skrzypiec daje pojęcie o intensywności dźwięku, jaki udało się uchwycić realizatorce dźwięku, pani Beacie Jankowskiej-Burzyńskiej. W cichszych fragmentach dźwięk nieco się zamyka i nie jest tak rozdzielczy, ale generalnie jest wszystko pod kontrolą. Wspaniale udało się przedstawić zarówno bliski, intymny klimat cichszych fragmentów, jak i mocno zaznaczoną akustykę sali, słyszalną szczególnie dobrze we fragmentach (można powiedzieć właściwie – w ‘momentach’ i nie popełnimy błędu) granych forte. Barwa całości jest nieco ciemniejsza, niż (tak mi się wydaje) powinna być, co daje lekkie podkreślenie niższego zakresu w dźwięku skrzypiec. Nie ma mowy o rozjaśnieniach i mocnej aktywności wyższej średnicy, co akurat wychodzi nagraniom na dobre. Przydałaby się też nieco większa rozdzielczość – mam wrażenie, że harmoniczne są nieco upraszczane i wygładzane. To tak, dla porządku. Proszę się jednak tym nie sugerować, jeśli by to miało zaważyć o decyzji kupna – jeśli ta muzyka nie jest dla Państwa obojętna, to wydaje mi się, że nie ma się nad czym zastanawiać. Kupić.

Wojciech Pacuła

PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B