Shota Osabe Piano Trio
Happy Coat


Program:

1. Willow Weep foe Me, Ann Ronell 5:22
2. Pretend/Somewhere Along the Way, Douglas, L /Parmen 4:15
3. Moonglow, Hudson/Delange 4:53
4. This is All I Ask, Gordon Jenkins 4:54
5. Happy Coat, Shota Osabe 5:05
6. Can't Leave Her Again, Ray Brown 4:02
7. My Foolish Heart, Victor Young 3:23
8. East of the Sun, Brooks Bowman 5:38
9. Anema E Core, Salve D'Esposito 3:38
10. In the Still of the Night, Cole Porter 4:05
11. Young and Foolish, Albert Hague 5:33
12. Cotton Fields, Huddie Ledbetter 3:25
13. Too Marvelous for Words, Richard Whiting 3:45
14. I Saw Her Standing there, John Lennon and Paul McCartney 4:10

Personel:

Shota Osabe – fortepian
Ray Brown – kontrabas
Harold Jones – perkusja

Wydawca: Sho Studio of Music/First Impression Music/Lasting Impression Music, LIM K2HD 031
Szczegóły: mini-LP, wydanie takie jak XRCD
Data wydania: sierpień 2008

Inżynier dźwięku: Erik Zobler
Miejsce nagrania: Capitol Studio (Studio A), Hollywood, USA
Data nagrania: 28 lutego 2002

Remaster: Paul Stubblebine, 26 marca 2008
Master K2HD: Takeshi „Hakkaman” Hakamata, Flair Studio, Victor Enterteinment, Japonia, kwiecień 2008

Format: K2 HD CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU:  REFERENCJA

Nagrania z tej płyty zawierają jedną z ostatnich sesji nagraniowych Raya Browna (1926-2002). Był z niej bardzo zadowolony i chciał szybko powtórzyć spotkanie z pianistą Shota Osabe. Cztery miesiące później już nie żył. Nie jest to jednak żaden album „pożegnalny”, „ostatni”, ani nic w tym rodzaju. To znakomite, wyrafinowane granie człowieka doświadczonego, takiego, który nigdzie się nie spieszy, nie musi niczego udowadniać, a po prostu spotkał się z przyjaciółmi, żeby zagrać kilka znanych kawałków. Na płycie pomieszczono zarówno nagrania klasyków jazzu, jak i utwory Raya Browna i Shota Osabe – razem czternaście cudownych interpretacji w nieco już dzisiaj zapomnianej formacji trio fortepianowego. Płyta została wydana w roku 2002, jednak dopiero teraz, dzięki technice K2 HD dostajemy ją w tak wyrafinowanej formie. Winston Ma, właściciel wydawcy, firmy First Impression Music, zdecydował się ją wydać w ramach wytwórni-córki o nazwie Last Impression Music, w ramach której ukazują się płyty szczególnie przyjemne w słuchaniu, mające przede wszystkim walory artystyczne.

Kiedy jednak puścimy ją na odtwarzaczu, obok fantastycznego, swingującego muzykowania, dostaniemy wyjątkowy dźwięk, nawiązujący nasyceniem, obecnością i barwą do najlepszych lat jazzu (50.). Fortepian Osabe jest dźwięczny i pełny, podobnie jak kontrabas Browna. Ten ostatni ma ciut podbajerowany atak i kontur, ale słychać to znakomicie . Bajer polega na tym, ze słychać go wyraźniej niż w rzeczywistości. Już jednak jego zwartość i dźwięczność są na bardzo wysokim poziomie. Nie jest elementem postawionym gdzieś z tyłu, a równoprawnym partnerem fortepianu. Perkusja też jest wyraźna, ale słychać, że nie o nią tutaj chodzi. Barwa jest raczej słodka i nieco ciemna, jak to w nagraniach K2 HD – coraz częściej łapię się na tym, ze to może być ta „właściwa” interpretacja rzeczywistości. W każdym razie blachy są „ciężkie”, substancjalne. Całość ma taki właśnie charakter. To, co bym ewentualnie wskazał na korzyść najlepszych nagrań z lat 50. To lepsza „obecność” i bezpośredniość instrumentów w tamtych nagraniach. Nie wiem z czego to wynika, może z tego, ze wówczas mikrofony były stawiane bardzo blisko, ale dawało to bardziej „audiofilski” obraz. Nie będę jednak narzekał. Happy Coat to zagrana z wyczuciem i nagrana z miłością (czy też odwrotnie, ale niech już będzie) płyta. Jej jedynym „grzechem”, jeśli już, jest dość masywne pokazywanie instrumentów. Może się jednak mylę i tak to powinno brzmieć? Niezależnie od tego warto tę płytę mieć po prostu do słuchania, a fantastyczny dźwięk tylko nas w tym wzbogaci.



Ame Domnérus
Antiphone Blues


Program:

1. Traumerei 4:35
2. Sometimes I Feel Like a Motherless Child 2:25
3. Nobody Knows The Trouble I've Seen 3:09
4. Antiphone Blues 3:21
5. Jag Vet En Dejlig Rosa 2:40
6. Entonigt Klingar Den Lilla Klockan 3:25
7. Heaven 3:13
8. Come Sunday 4:37
9. Den Signade God 3:49
10. Almighty God 3:10
11. Largo 3:07
12. The Shepherd 4:01
13. Hymm To Freedom 3:44
14. Dedication 4:13
15. Tonight I Shall Sleep

Personel:

Ame Domnérus – saksofon
Gustaf Sjökvist – organy

Wydawca: Prioprius/First Impression Music/Lasting Impression Music, LIM K2HD 026
Szczegóły: mini-LP, wydanie takie jak XRCD
Data wydania: kwiecień 2008

Inżynier dźwięku: Hakan Sjögen (SonoConsult)
Miejsce nagrania: Spanga Church, Sztokholm, Szwecja
Data nagrania: 26 sierpnia 1974

Remaster: Paul Stubblebine
Master K2HD: Takeshi „Hakkaman” Hakamata, Flair Studio, Victor Enterteinment, Japonia, 2 listopada 2007

Format: K2 HD CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU:  REFERENCJA

Takie połączenie instrumentów jak na tej płycie, a więc saksofonu oraz organów, jest dzisiaj niezwykle rzadkie. W latach 70. było jednak niezwykle popularne, szczególnie jeśli chodzi o organy. Ponieważ naturalnym otoczeniem tego instrumentu są duże przestrzenie kościelne, z długim pogłosem, trzeba prawdziwego kunsztu, żeby dobrze zarejestrować takie wydarzenie. Saksofon jest bowiem instrumentem o punktowej emisji, tj. dźwięk dochodzi z konkretnego miejsca, zaś organy zajmują dużą przestrzeń. Powoduje to, że zupełnie inaczej oddziaływają na przestrzeń i generują różnego typu pogłos. Z podobnym projektem mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, kiedy Jan Garbarek nagrał płytę Officium (ECM, 1525, CD), gdzie połączył brzmienie saksofonów tenorowego i sopranowego oraz głosy śpiewaków z The Hillard Ensemble w przestrzeni klasztoru St. Gerold.

Płyta Ame Domnérusa, bo to on jest na niej głównym aktorem, jest równie wyciszona, kontemplacyjna. Wystarczy jednak kilka taktów, żeby zakrzyknąć z wrażenia: tak fenomenalnie uchwyconej przestrzeni, barw, równowagi tonalnej nie słyszałem od bardzo dawna. Nawet nagranie Garbarka, dokonane przecież przez niezrównane ECM nie dorasta szwedzkiej realizacji do pięt. A może to zasługa remasteringu K2 HD? Może, całkiem możliwe. Słychać bowiem jego “sygnaturę” – niezwykle pełne, analogowe, kremowe, “gęste” brzmienie, w którym góra nie ujawnia się jako taka, a jest tylko przedłużeniem dźwięku podstawowego. Niesamowite!

Nie od razu jednak ta muzyka do mnie dotarła – pierwsze odtworzenie pozostawiło mnie z lekkim niedosytem. Teraz wiem, że popełniłem błąd – usiadłem do niej z nastawieniem, że „muszę” i nieco się spieszyłem. Drugie odtworzenie miało miejsce w nocy, z nowym numerem „Hi-Fi +” w ręce i pozostawiło po sobie oszałamiające wrażenie. Nagranie ma potężną przestrzeń, głębię, pełnię. Organy nagrano z wyczuciem, nie zagłuszając mocnego saksofonu. Ten ostatni ma przy tym wokół siebie potężną przestrzeń i wcale nieczęsto stoi tu przed mikrofonem. Często się od niego oddala, wykorzystując efekt nasilania się wówczas dźwięków odbitych. Faktura obydwu instrumentów jest klarowna, ale i ciepła. Rysunek jest precyzyjny, ale w naturalny sposób – „widzimy” saksofon, ale bez jego sztucznego wyodrębniania z tła. Pomaga temu bardzo dobra dynamika i starannie wyrównane pasmo przenoszenia. Nie słychać klapek, ani ustnika, ale to nie realizacja tego typu. W nagraniu jest nieco szumu, ale to ostatecznie kościół i duży instrument (organy). No i nagranie też już ma swoje lata. Mimo wszystko koniecznie trzeba tę płytę mieć.



Now the Green Blade Riseth


Program:

1. There's a Wideness in God's Mercy 2:05
2. When He Comes 1:46
3. There is a Road to Heaven 2:21
4. Thou Whom Shepherds Worshipped 2:03
5. Love is Come Again (Kornet har sin vila) 2:26
6. When We Share the Bread 2:47
7. God and Man at Table are Sat Down 2:41
8. The Love of God is Broad like Beach and Meadow 4:18
9. Said Judas to Mary 1:58
10. God, When You Breathe over Our Earth 2:12
11. Your Name, o, Jesus, is a Comfort 2:01
12. Sorrow and Joy 2:40
13. I Know of a Dark and Gloomy Garden 2:53
14. Walk Carefully , o, Christian 1:47
15. O, Jesus Mine, Whom Have You Wronged 2:24
16. Just One Day, One Moment at a Time 2:59
17. My Soul, You Must Now Forget 2:38
18. O Christ, Who art the Light and Day 3:01
19. Hope Gives Rest to My Redeemed Soul 2:42
20. Spread Your Wings Over Me 2:10

Personel:

Stockholm Cathedral Choir
The Johannes Youth and Children Choir
Instrumentaliści różni

Dyrygent: Gustaf Sjokvist, Anders Eby

Wydawca: Prioprius/First Impression Music/Lasting Impression Music, LIM K2HD 027
Szczegóły: mini-LP, wydanie takie jak XRCD
Data wydania: kwiecień 2008

Inżynier dźwięku: Bertil Alving
Miejsce nagrania: Osterhaninge Church, Sztokholm, Szwecja
Data nagrania: 18, 20, 21 marca 1981

Remaster: Paul Stubblebine
Master K2HD: Takeshi „Hakkaman” Hakamata, Flair Studio, Victor Enterteinment, Japonia, 2 listopada 2007

Format: K2 HD CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 10/10

Płyta Now the Green Blade Riseth powstała z potrzeby nowego zinterpretowania wydanego w 1976 roku zbioru hymnów Kościoła Szwedzkiego (Swedish Books of Hymns). Jej celem było połączenie tego, co w nich tradycyjne z nowszym spojrzeniem. Zadania nowej interpretacji podjął się Bengt Berg, który przygotował aranżacje, pozwalające ukazać różne grupy instrumentów w różnych punktach kościoła. Główne miejsce w jej realizacji zajmują jednak fragmenty śpiewane przez Stockholm Cathedral Choir. A to od razu przekierowuje nas do dwóch wcześniej wydanej przez Winstona Ma (także w K2 HD) płyty Cantate Domino (Prioprius/Lasting Impression Music, LIM K2HD 025, K2 HD), z którą tworzą nierozerwalną całość.

Ponieważ posiadam wersję Now the Green... wydaną wcześniej na XRCD² (Prioprius, XRCD 9093, XRCD²), mogłem przyjrzeć się temu, co nowy remaster wniósł do muzyki. Porównanie jest dla mnie tym łatwiejsze, że raz usłyszane zalety K2 HD i docenione, stają się punktem odniesienia dla wszystkiego innego. Starsza edycja K2 jest niesłychanie rozdzielcza i dokładna. Kiedy dzieci w When He Comes nabierają oddechu, kiedy frazują, kiedy nie całkiem równo kończą wers, wszystko to mamy jak na dłoni. Przestrzeń jest wybitnie dokładna i precyzyjna. Słychać dokładnie, gdzie stały mikrofony względem wykonawców. Kiedy w When We Share the Bread w prawym kanale gra gitara, jest ona dość blisko i ma wyraźne krawędzie strun. Tyle, ze te brzmią nieco jak w gitarze akustycznej, a nie klasycznej czy barokowej. Jakby w brzmieniu strun było więcej metalu niż jelit. Bo wersja K2 HD brzmi nie jak nagranie, ale jak wydarzenie na żywo. Po prostu mniej hi-fi w muzyce. Nie od razu to akceptujemy, bo nagle gdzieś drobne radości audiofilskie znikają. Kiedy jednak się przeorientujemy, wtedy okaże się, że słuchamy muzyki, nie analizujemy jej. Może i rzeczywiście położenie każdego z instrumentów nie jest aż tak precyzyjne, ale przecież normalnie słychać to tak jak na K2 HD. I w dodatku w nowej wersji dostajemy wymiar w górę, wcześniej ledwie zaznaczany. I jeszcze sybilanty w ogóle nie syczą, co w K2 dość często się zdarzało. Szum tła jest słyszalny, ale tylko jako tło. Barwa jest nieco ciepła, pełna. Wykonawcy są nieco dalej niż na K2, a samo nagranie ma poziom niższy o jakieś 6 dB, co sugeruje, ze zremasterowano je z większą dynamiką. Nie mam wątpliwości, że tak powinny brzmieć rema stery XXI wieku. Na pewno w końcu i tak dostaniemy coś lepszego, ponieważ postęp technologiczny to umożliwia i zapewne jest tak, jak mówi Herman van den Dungen, główny projektant i właściciel Prima Luny (Q&A, „Hi-Fi Choice”, Issue 311, October 2008, s. 54), że jesteśmy dopiero w połowie drogi do zrozumienia istoty rzeczy kodowania PCM, a Compact Disc w szczególności. Tu i teraz K2 HD jest jednak, dla mnie, królem.





Dystrybucja:




PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B