SKIP RECORDS

Niemiecka firma płytowa Skip Records należy do młodszych firm tego typu, ponieważ swoją działalność rozpoczęła w roku 1999. Jej repertuar jest dość zróżnicowany, chociaż główne nurty koncentrują się wokół jazzu, World Music R&B oraz pop o większych niż przeciętne ambicjach. Znaczącą większość stanowią własne produkcje, jednak co jakiś czas wydawane są także szczególnie interesujące płyty na licencji. Wśród kierownictwa Skip Records znajdziemy m.in. Bernda Skibbe'a, dyrektora, który przez lata zasiadał w zarządzie działu marketingu WEA (Warner Music Germany), a następnie w ciągu dwóch lat wypromował jazzowy label Minor Music. Jego współpracowniczką oraz współwłaścicielką jest Sabine Bachmann, która z kolei pracowała w molochu Warner Bros. Głównie w działach PR-u, marketingu itp. Płyty SR wyróżniają się oprawą plastyczną, ponieważ wszystkie wydawane są jako digi-packi, najczęściej trzyczęściowe, z ładnymi, lakierowanymi okładkami i często wysmakowanymi zdjęciami. Powiedzmy od razu, że SR nie jest wytwórnią audiofilską i że nie ma określonego programu działania w zakresie dźwięku. Nastawiona na muzykę z różnych kultur i stylów, przeznaczoną dla szerokiego kręgu odbiorców, korzysta ze sprawdzonych rozwiązań i ścieżek szeroko rozumianej muzyki popularnej, tj., rejestracje wielośladowe, w różnych studiach, dogrywki itp. Nie spodziewajmy się więc specjalnych olśnień sonicznych (chociaż raz czy dwa zostaniemy mile zaskoczeni), a raczej skupmy się na muzyce, bo ta jest wyjątkowo bogata w znaczenia kulturowe, różnorodna i przeznaczona dla szerszego niż zazwyczaj kręgu odbiorców.


CARMEN CUESTA-LOEB
"Dreams"


Pierwszym miejscem, w którym Carmen Cuesta-Loeb dała się poznać jako piosenkarka były teatry w jej ojczystym Madrycie. Szybko wyrobiła sobie renomę, jednak jej życie zmieniło spotkanie pewnego człowieka - Chucka Loeba, które skończyło się małżeństwem. W czasie ślubu drużbą pana młodego był nie kto inny niż Stan Getz. Carmen, po przeprowadzce do USA rozpoczynała karierę w chórkach, drugich głosach itp. W krótkim czasie zajęcia jej męża, muzyka, spowodowały przeniesienie się do Nowego Jorku, gdzie rozpoczęła występy, aż trafiła do klubu Blue Note, gdzie towarzyszyła takim muzykom jak: Grover Washington Jr., Michael Franks, Gato Barbieri, Peabo Bryson, Earl Klugh, Jim Hall, Till Brönner i Fessler.

"Dreams" to, zgodnie z tytułem, piękna, nastrojowa płyta. Głównym rozgrywającym jest tutaj oczywiście głos Carmen i to on podawany jest jako największy. Produkcja jest typowa raczej dla muzyki popularnej - wieloślad, głęboka obróbka studyjna itp., nie spodziewajmy się więc szczególnych odkryć audiofilskich. Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę kontekst - właśnie szeroko słuchaną muzykę, okaże się, że dźwięk jest znacznie lepszy niż znaczna większość tego typu produkcji. Ścieżki są czyste, nieco wypreparowane z kontekstu, połączone jednak głosem i blachami. Te ostatnie są naprawdę ładne, ze "szemrzącym" charakterem (jak na wzmacniaczach w klasie A) i jedynie mocniejsze, nieco "stopione" jak w żarze uderzenie przypomina o proweniencji materiału. Kompresję ustawiono dość wysoko, przez co dźwięk jest mocny i duży (a przede wszystkim średni poziom jest wysoki, co spodoba się w radiu...). W głosie Carmen nie ustrzeżono się jednak podkreślenia sybilantów. Chociaż dźwięk jako całość jest nieco ciepły i gęsty, to właśnie szpilki wokalu dają trochę popalić. Na płycie, oprócz utworów wokalistki, znajdziemy także kilka coverów, np. Jobima, klasyk "The Shadow of Your Smile" Mandel/Webster czy "Something" Georga Harrisona. W "Corcovado" bardzo ładnie odzywa się gitara elektryczna - ciepła, duża, po prostu ładna. Mimo wszystko efektownie zagrana, ładnie - jak na muzykę popularną - nagrana płyta o ciepłym, pełnym brzmieniu i poruszającej muzyce.

Spis utworów:

01. Dreams
02. Invitation
03. Vuelvo A Ti
04. No Te Olvidare
05. Blue Kiss
06. Corcovado
07. Estrana
08. The Shadow Of Your Smile
09. Something
10. Until
11. The Garden
12. My Romance

SKP 9028-2

Rok wydania: 2002
Format: CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6/10


EARTH AFFAIR
"Chapter One..."


Earth Affair to projekt multikulurowy i multiinstrumentalny, za którym stoi islandzki perkusista Gulli Briem. W światła rampy wszedł z rozmachem w połowie lat 80., wraz ze swoim zespołem Mezzoforte, z którym towarzyszył w studio takim sławom jak Björk, Herbie Hancock czy Madonna. Earth Affair to jednak całkowicie jego "dziecko", ponieważ w projekcie tym występuje jako muzyk, kompozytor, aranżer i producent. Nagrania odbywały się w wielu miejscach, m.in. w Londynie, Oslo, Paryżu i Reykjaviku, a w nagraniach wzięła udział plejada gwiazd, wśród nich: Morton Harket (wokal/a-ha), Kevin Armstrong (g/Iggy Pop), Matthias Canavese (akordeon/Les Negresses Vertes), Eythor Gunnarsson (key/Mezzoforte), Jingles (b/Gabrielle), Michael McGoldrick (pipes/Afro Cult Sound System), Wolfgang Haffner (dr/Nils Landgren), a także francuska wokalistka Mami oraz islandzki chór Voces Thules. Utwór "Tunisia" został zmiksowany i wyprodukowany przez Flooda - wieloletniego współpracownika grupy U2 i producenta Depeche Mode, a z kolei "Gildias Prayer" został podrasowany przez Dantona Supple'a (mistrz miksu grupy Coldplay).

Powiem od razu - nie lubię takiej muzyki. Nie lubię, kiedy World Music poddaje się tak głęboko idącemu "urytmicznieniu", ale nie na modłę pulsów Afryki, a raczej europejskiej elektronicznej muzyki dance. To jednak moje osobiste wrażenie. "Chapter One..." jest bowiem poza tym bardzo dobrze wyprodukowaną płytą i sprawdza się znakomicie np. rano, przy przejściu między rozkosznym ciepełkiem łóżka, a porannymi rytuałami przejścia do świata żywych. Dźwięk jest taki jak w nagraniach komercyjnych, jednak co jakiś czas zaskakuje witalnością i pulsem, jak np. w utworze "French touch". Bo jednak o puls na tej płycie chodzi przede wszystkim, zarówno kiedy mamy rytm rodem z dyskoteki w utworze "Volcano", jak i kiedy w "Highest Spirit" śpiewa gregoriański chór. Nieco jaskrawa góra i jasny wokal zbliżają tę produkcję do płyty Carmen Cuesta-Loeb "Dreams". Nie da się ukryć, że każdy utwór został nagrany gdzie indziej i przez inną ekipę, ponieważ dość często mamy do czynienia ze zmianą perspektywy i głębi nagrania. Najlepszym utworem, przynajmniej dla mnie, jest "Gildas Prayer" z bardzo ładnym wokalem Mortona Harketa na co dzień śpiewającego w a-ha. Dobre wrażenie sprawia także utwór "Spaceman's Dreams", a także minimalistyczny "Ressurection", które zapada głęboko w pamięć. Tak więc, choć nie przepadam za tego typu muzyką, im głębiej w płytę, tym lepiej się jej słuchało. Arcydzieło to nie jest, ale jako płyta "lekka, łatwa i przyjemna" spisuje się bardzo dobrze.

Spis utworów:

01. Volcano
02. Spaceman
03. French touch
04. Tunisia
05. Volcano Reprise
06. Little one - Growing up
07. Gildas Prayer
08. Highest Spirit
09. Spaceman´s Dream
10. Reykjavik Sunset
11. Resurrection

SKP 9029-2

Rok wydania: 2004
Format: CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6/10

OMAR SOSA
"Mutatos"


Omar Rosa należy do awangardy młodych kubańskich muzyków, którzy widzą siebie na przecięciu takich gatunków jak: pop, muzyka latynoska, salsa, a czasem nawet rap. Urodzony na Kubie, mieszkający następnie w Barcelonie, Quito (Ekwador), na Ibizie i w San Francisco, ten młody muzyk stanowi mieszankę różnych kultur i prezentuje w swojej twórczości miks rozmaitych stylów i nurtów, które można określić jako World Music. Album "Mulatos" jest jego najbardziej jednorodną płytą, na którą zaprosił muzyków także spoza kręgu muzyki kubańskiej, przede wszystkim: Dhafera Youssefa, Steve'a Arguellesa, Dietera Ilga, Philippe'a Focha i Renauda Piona.

Okazuje się, że w Skipie da się zarejestrować materiał naprawdę ładnie. Balans tonalny został na niej ustawiony bardzo dobrze, może z nieco dudniącym wyższym basem, ale tutaj akurat, przy takim instrumentarium da się o tym zapomnieć - to zakres, w którym pracują "pulsujące" instrumenty perkusyjne i bas, nadające wszystkiemu motorykę, nieco na afrykańską modłę. Poszczególne instrumenty mają sporo "oddechu", są duże i wyraźne - słychać, że nagrano je bardzo blisko. Wsamplowane fragmenty zostały dodane z dużą zręcznością, ponieważ nie rażą innym charakterem i pasują do koncepcji poszczególnych utworów także sonicznie. Na szczęście nie zastosowano nadmiernej kompresji, dzięki czemu dynamika w skali makro jest spora. Szczególnie frapująco wypadają blachy - ładne, mocne i wyraźne. Bas nie schodzi zbyt nisko, ma jednak ładną barwę. Tak dobry dźwięk udało się uzyskać być może dzięki temu, że płyta powstała w dwa dni, a więc w dużej części na "setkę", czyli utwory nagrano w jednym podejściu. Posłuchajmy utworu "La Llamada" z bardzo dobrymi blachami i ładną dynamiką godnej miana audiofilskiej. Największe wrażenie robi jednak ostatni utwór pt. "El Consenso", przez użyte instrumentarium i swoistą melancholię przywołujący płyty Brahema.

Spis utworów:

01. Ternura
02. Nuevo Manto
03. La Tra
04. Reposo
05. La Llamada
06. Dos Caminos
07. Iyawo
08. L3zero
09. El Consenso

SKP 9048-2

Rok wydania: 2004
Format: CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10

LUKA BLOOM
"Innocence"


Jak mówi plotka, fan-klub Luka Blooma rośnie proporcjonalnie z każdym kolejnym albumem tego irlandzkiego artysty. Nagrane w Warner Bros. "Riverside", "The Acoustic Motorbike" i "Turf", w Sony (1999) "Salty Heaven" przyniosły mu popularność w kręgach muzyki folkowej i pozwoliły wypłynąć na szersze wody muzyki popularnej. Na płytach tych, oprócz swoich kompozycji Bloom "zagospodarowuje" również takie klasyczne utwory jak "I Need Love" LL Cool J, "This Is The Sea" grupy Waterboys czy "I Can't Help Falling In Love With You" Elvisa Presleya.
Na "Innocente", płycie nagranej pierwotnie dla Big Sky Records i licencjonowanej następnie przez Skip Records, Bloom proponuje bardziej melancholijną, introwertyczną wersję swojego talentu, wykonując - z jednym wyjątkiem - swoje własne kompozycje.

Płyty słucha się wyjątkowo dobrze, na równi z ostatnim krążkiem Lambchop - bo to podobna stylistyka: głos, gitara, elementy towarzyszące. Dźwięk jest czysty i ma dobrze dobrane proporcje. Oczywiście na pierwszym planie jest wokal, jednak - inaczej niż w przypadku "Dreams" Carmen Cuesta-Loeb - nie jest nadmiernie podrasowany, ani powiększony. Tego typu muzyka, tak zagrana używana jest w Niemczech bardzo często na różnego rodzaju wystawach i pokazach audiofilskich, co coś o niej mówi. Mamy bowiem małe instrumentarium, co pozwala zobaczyć świat z niewielką ilością kompresji, a w bliski i intymny sposób. Płytę słucha się w całości bez mrugnięcia okiem i nawet jeśli momentami może się wydać nieco jednostajna, to za chwilę coś się zmienia, jakiś element sprawia, że znowu staje się atrakcyjna i intymna.

Spis utworów:

01. Primavera
02. First Light Of Spring
03. Innocence
04. Venus
05. Miracle Cure
06. Peace On Earth
07. Gypsy Music
08. City Of Chicago
09. June
10. Salvador
11. No Matter Where You Go, There You Are
12. Thank You For Bringing Me Here
13. Larry Redicon's Bow

SKP 9055-2

Rok wydania: 2004
Format: CD oraz LP 180 g

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7-8/10

TINGVALL TRIO
"Skagerrak"


Ci trzej muzycy pochodzą z trzech różnych krajów: ze Szwecji pianista Martin Tingvall, z Bremy (Niemcy) grający na instrumentach perkusyjnych Jürgen Spiegel, zaś Omar Rodriguez Calvo, grający na kontrabasie, z Kuby. Płyta została zarejestrowana przy pomocy mistrza konsolety Hrolfura Vagnssona.

"Skagerrak" to najlepsza płyta Skip Records, jaką słyszałem. Mająca w korzeniach skandynawskie dokonania jazzowe, a także dokonania wytwórni ACT, Trio Tingvall proponuje czystą, spokojną muzykę nagraną w bardzo dobry, rozdzielczy, przejrzysty sposób. Góra, w przeciwieństwie do innych krążków Skip-anie jest dopalona, a nawet można powiedzieć, że jest ciut z tyłu. Ale, taki był chyba zamysł, aby oddać prawidłową lokalizację wszystkich muzyków: z tyłu perkusja, bliżej kontrabas i najbliżej fortepian. Ten ostatni jest jedynym wyjątkiem od neutralności, ponieważ jego dźwięk został rozłożony w panoramie na dwie ręce: lewa-dół i prawa-góra. Tak w rzeczywistości fortepianu nie słychać, jednak dodaje to kolorytu płycie. A zresztą barwa tego instrumentu została uchwycona bardzo naturalnie, bez uciekania się w powiększanie i przybliżanie go. Po jakimś czasie, w kolejnym utworze, okazuje się, że góry jest naprawdę sporo i jest różnicowana zarówno pod względem dynamicznym, jak i barwowym, pozwalając żyć każdemu uderzeniu przez jakiś czas, nie gasząc go w tłumionym tle, ani nie wydłużając nadmiernie. Płyty słucha się bardzo dobrze, gdyż jest "czysta" formalnie i dobrze zarejestrowana. Wszystko ma tu swoje miejsce, a rytm jest trzymany wyjątkowo dobrze. Największe wrażenie robi utwór tytułowy, z kontrabasem granym smyczkiem - powinniśmy w nim usłyszeć niski, głęboki, mięsisty dźwięk.

Spis utworów:

01. Sjörup
02. Nu Djävlar
03. Movie
04. Mustasch
05. Avsked
06. Norrland Guld
07. Horisont
08. Skagerrak
09. Medvind
10. Nimis
11. Hjälten
12. Ufo
13. God natt
14. Bröllop

SKP 9057-2

Rok wydania: 2005
Format: CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio