PRZEDWZMACNIACZ LINIOWY

ACCUPHASE
C-2410

WOJCIECH PACUŁA







Accuphase to marka sama dla siebie. Podobnie jak amerykański McIntosh, tak i Accu ma swoich „wyznawców”, przyjmujących każde kolejne uderzenie jako wydarzenie. Tak jednak jest właśnie z kultowymi brandami. Jest jednak również tak, że nie ma takiej możliwości, żeby wszystkie produkty były równie wybitne i równie wyjątkowe. Nawet zachowując jakiś wysoki poziom, w ramach danej marki znajdziemy ciut lepsze i ciut gorsze produkty. Myślę, że Accuphase nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Dlatego też np. odtwarzacz DP-700 (relacja TUTAJ) jest moim zdaniem lepszy i bardziej udany niż droższa kombinacja DP-800/DC801, a testowany przedwzmacniacz C-2410 w niczym nie ustępuje topowemu przedwzmacniaczowi C-2810. Może delikatnie przesadzam, bo jakieś zalety droższych produktów w końcu wychodzą, jednak przy takiej różnicy w cenie są one dla mnie pomijalne. Jak to zrobili – nie wiem. Najprostsze wytłumaczenie byłoby takie, że po prostu dokonuje się progres, że wciąż i na nowo coś jest ulepszane i każdy nowy model jest lepszy. A jednak... Umieszczanie razem w cenniku droższego i tańszego produktu, gdzie tańszy, wprowadzony później, nie jest gorszy jest ruchem dość niekonwencjonalnym, żeby nie powiedzieć niemarketingowym. Najwyraźniej bowiem ludziom w Japonii coś wyszło tak dobrze, że się tego nie spodziewali. Ale to dobrze – dla nas, klientów to znakomita wiadomość.

ODSŁUCH

Ponieważ to bardzo ważne, powtórzę to jeszcze raz: rzadko zdarza się, zaś w ramach jednej firmy niemal nigdy, że – moim zdaniem – przedwzmacniacz C-2410 jest lepszy niż jego droższy odpowiednik C-2810. „Lepszy” to może zresztą zbyt mocne słowo, bo sugeruje, że to, co „gorsze” jest do kosza. Tutaj tak nie jest, a C-2810 w wielu aspektach jest bardziej dojrzały niż C-2410, pokazuje pewne przewagi. Lepiej więc, jeśli powiem, że C-2410 podobał mi się bardziej. Jest dla mnie oczywiście lepszy, ale nie „lepszością” absolutną, a subiektywną – wolę ten sposób prezentacji. Wspomniałem o tym, że to drugi raz – to samo miałem z odtwarzaczem DP-700, który jest, jak dla mnie, lepszą inwestycją niż dzielony system DP-800/DC-801 (relacja z odsłuchu KTS TUTAJ). A obydwa są przecież znakomite.
C-2410 jest mianowicie połączeniem plastyczności i ciepła C-2810 z precyzją i rozdzielczością starszego flagowca, modelu C-290V. W żadnej z tych dziedzin nie jest aż tak dobry jak obydwie referencje, jednak łączy to, co w nich najlepsze.

Przy bezpośrednim porównaniu z moim Lebenem od razu słychać kilka rzeczy. Przede wszystkim to, że Accuphase gra nieco bardziej zachowawczym dźwiękiem. Leben rzuca wszystko na jedną kartę, gra w intensywny, mocny sposób, rysując wyraźne uderzenie, nasycone podtrzymanie, nieco nawet „dramatyzując” to, co się dzieje między głośnikami. To dlatego przekaz jest tak intensywny, że wystarczyły trzy sekundy słuchania mojego systemu przez Marcina Michalczyka, którego system opisywaliśmy przy okazji spotkania KTS na temat płyt K2 HD (relacja TUTAJ), żeby stwierdził, że to nie jest „jego” dźwięk, nie tego w hi-endzie szuka. Bo to jest mój dźwięk po prostu. Accuphase gra trochę bardziej tak, jakby Marcin sobie życzył. Kiedy uderza wibrafon Milta Jacksona na płycie Pyramid The Modern Jazz Quartet (Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25125, CD), Leben wręcz przyspiesza zderzenie pałki i blachy. Accuphase inaczej – delektuje się wydarzeniem, lekko zmiękcza atak, nie w prosty sposób, bo nie chodzi o brak precyzji, a o to, że cały przekaz jest nieco miększy, nieco nawet bardziej plastyczny. Podobnie było z nową reedycją płyty The Köln Concert Keitha Jarretta (ECM [Japan], UCCE-9011, gold-CD), która jest generalnie miększa niż oryginał. Jednocześnie jednak jest nieporównywalnie bardziej naturalna. Tutaj pokazała się też inna właściwość Accuphase’a, która w pełni rozwinęła się z nowymi realizacjami. Chodzi o budowę sceny dźwiękowej.

O ile w zakresie budowania obrazu jako całości można było mówić o zaletach jednego lub drugiego przedwzmacniacza, o tyle w przypadku sceny dźwiękowej w nowych nagraniach C-2410 był wyraźnie lepszy. Zresztą nie tylko nowych, jednak na współczesnych realizacjach było to wyraźniejsze. Balans tonalny Accu jest nieco lżejszy niż Lebena, lub mówiąc inaczej – Leben jest nieco ciemniejszy niż Accu. Dlatego, kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki z Pyramid od razu wiedziałem, że Accuphase rysuje większą, głębszą i lepiej definiowaną scenę. To, co się działo na pierwszym planie, instrumenty prowadzące lepiej były definiowane w Lebenie, wydawało się, że ten przedwzmacniacz ma lepszą rozdzielczość. Jednak to, co za nimi, interakcja z innymi instrumentami, a także definicja instrumentu w konkretnym miejscu były nieco lepsze z Accuphase’a. Niesamowicie zagrała więc najnowsza nowość, przepiękna, świetnie zrealizowana płyta Filia Praeclara Ensemble Peregrina (Divox Antiqua, CDX-70603, CD) z muzyką z XIII i XIV-wiecznych klasztorów Zakonu Klarysek Polskich. Tutaj bez dwóch zdań Accu pokazał głosy dokładniej, bez wyostrzania, bo jednak niższa część średnicy jest delikatnie tłumiona i nie ma w niej ostrości, z lepszym pogłosem. Leben zagrał, jak zwykle, z rozmachem, a jednak to C-2410 brzmiał wiarygodniej. Podobne wrażenie miałem i przy płycie z drugiego końca galaktyki, przy Violatorze Depeche Mode (Mute CDM7, SACD/CD + DVD-A). Bas nie schodził aż tak nisko jak z Lebenem, nie był też aż tak mięsisty, jednak jego nasycenie było dobre, a zwarcie lepsze. To tutaj słychać było, że głos z Accu, choć minimalnie wyżej ustawiony, miał lepiej rysowany pogłos wokół niego, że wgląd w głąb sceny jest lepszy i dzieje się tam naprawdę dużo.

I tak trzeba na C-2410 patrzeć: jak na znakomity, acz nieco specjalizowany przedwzmacniacz. Starsze nagrania, jak wspomniany Pyramid, ale także Blues Breakoutów (Polskie Nagrania, PNCD 940, CD) zabrzmiały nieco lepiej z Lebenem. Różnice nie były jakieś duże, jednak przy tak wysokim poziomie ogólnym trzeba dokładnie zdefiniować, czego szukamy. Z takimi nagraniami Accuphase brzmi w super-cywilizowany sposób, jednak pierwszoplanowe wydarzenia są delikatnie wygładzane, nieco „złocone”. Jednak wszystko co poza nimi – super. No i wspomniany już bas. Accuphase gra delikatnie zaokrąglonym, naprawdę delikatnie, ale bardzo dobrze kontrolowanym, krótkim, zwartym i jednocześnie naturalnie ciepłym basem. Nie schodzi tak nisko jak w Lebenie, jednak jest niższy niż z testowanego jakiś czas temu preampu EVO 222 Krella. Co więcej - choć amerykańskie urządzenie w swoim systemie brzmiało genialnie, było niemal nie do zastąpienia, to jednak na zewnątrz, z innymi urządzeniami, jak z moim Luxmanem M-800A, miał płytszy niższy zakres, z lekko podkreślonym przejściem dołu i środka. Budowało to duży, nieco ciepły dźwięk, jednak było odstępstwem od neutralności. Końcówka Krella EVO 402 tylko na tym korzystała i komplet był fenomenalny, jednak dopiero Accuphase pokazał, że można zagrać nieco ciepłym (ale śladowo) dźwiękiem bez podkreślania któregokolwiek zakresu. Wprawdzie głosy ze wspomnianej płyty Divoxa były mocne i wyraźne, to jednak nie było to wynikiem wypchnięcia środka przed kolumny, a po prostu dobrej rozdzielczości.

Tak więc C-2410 jest naprawdę bardzo udanym przedwzmacniaczem, który za relatywnie niewielkie pieniądze przynosi hi-endowy dźwięk. Nie jest tak plastyczny jak C-2810, ani tak precyzyjny jak C-290V tejże firmy, ale nie ma nic za darmo. Jest jednak w pełni zbalansowany, co warto wykorzystać. Tak sobie zestawiłem w głowie system, w którym będzie genialnie: odtwarzacz CD-1 Ayona, testowany przedwzmacniacz C-2410 i końcówka mocy A-45 Accuphase’a. I do tego kable Tara Labs lub Acrolink. Kolumny – albo Harpia Acoustics, albo Von Schweikert i miodzio. Mamy zbalansowany tor i niesamowitą wszechstronność Accuphase’a, który staje się w ten sposób swego rodzaju Centralą. Ponieważ pokochałem mój preamp RS-28CX Lebena http://www.highfidelity.pl/artykuly/0801/leben1.html miłością bezwarunkową, już nie zwracam uwagi na uciążliwą obsługę i absolutnie podstawowe funkcje, jakie oferuje. Nie denerwuje mnie to, że nie ma pilota, że ma ograniczone możliwości regulacji itp. Kiedy jednak przez jakiś czas obcuje się z tak doskonale wyposażonym produktem, jak C-2410 żal człowieka bierze, że hi-end jest miejscami nieprzyjazny użytkownikowi. Po jakimś czasie to mija i znowu jestem zachwycony Lebenem, jednak gdzieś na dnie pozostaje gorzki osad i pytanie, dlaczego wszyscy nie myślą o użytkowniku w równie kompleksowy sposób, co Accuphase. Nie jest to oczywiście urządzenie idealne, ale niezwykle kompetentne. Koniecznie trzeba posłuchać.

BUDOWA

Przedwzmacniacz C-2410 firmy Accuphase jest dużym, pełnowymiarowym urządzeniem. Jego bryła jest niemal identyczna jak wzmacniacza zintegrowanego E-213 tejże firmy, a i waga zbytnio od niego nie odbiega, co wiele mówi o jakości budowy przedwzmacniacza. Z przodu mamy dwie duże gałki – selektora wejść i siły głosu, płytę akrylową, za którą mamy kontrolki diodowe wskazujące:

  • wskazanie czy wyjścia z przedwzmacniacza są aktywowane;
  • wskaźnik zmiany fazy absolutnej wyjścia (na gnieździe XLR normalnie „gorący” jest pin 3);
  • informację o aktywowaniu regulacji kontroli barwy;
  • informacja o włączeniu trybu mono, przydatnego przede wszystkim przy słuchaniu monofonicznych płyt LP;
  • info o tym, czy korzystamy z wejścia magnetofonowego i czy mamy włączony podsłuch „po taśmie”;
  • włączony filtr odcinający najniższy bas poniżej 10 Hz (pomocne przy płytach LP);
  • obciążenie wkładki MC: 10-30-100 Ω;
  • filtr „kontur”;
  • wskaźnik redukcji wzmocnienia.
Jest tam również zielone, podświetlane logo firmy. Poniżej umieszczono uchylną klapkę, pod którą znajdziemy mnogość dodatkowych manipulatorów. Jest też gniazdo słuchawkowe duży jack 6,3”. Dzieje się tu, oj dzieje! Mamy tam:
  • selektor wyjścia;
  • regulację wysokich i niskich tonów;
  • regulację balansu;
  • przełącznik fazy absolutnej;
  • przełącznik mono/stereo;
  • wybór obciążenia wkładki MC;
  • filtr subsoniczny;
  • regulację wzmocnienia wkładki MM: 30-36 dB oraz MC: 62-68 dB;
  • regulację wzmocnienia całego urządzenia: 12-18-24 dB.

Ta wyliczanka pokazuje, jak mocno zaawansowanym urządzeniem C-2410 w istocie jest. Niemal wszystkie te regulacje dostępne są jedynie z panelu czołowego – na pilocie wybieramy wejście i poziom głosu, a także kontrolujemy podstawowe funkcje odtwarzacza CD lub SACD produkcji Accu. Już przednia ścianka nosi mnóstwo elementów, jednak z tyłu mamy baterię gniazd, która dzielnie temu sekunduje. Mamy sloty dla zewnętrznych kart, pięć wejść liniowych RCA, pętlę magnetofonową, dwa wyjścia RCA z przedwzmacniacza i wejście z zewnętrznego urządzenia, np. procesora kina domowego. Pod spodem umieszczono rząd gniazd XLR – i nieprzypadkowo, ponieważ C-2410 jest urządzeniem w pełni zbalansowanym. Mamy dwa wejścia, dwa wyjścia z przedwzmacniacza oraz wejście z zewnętrznego procesora.

Środek jest zapakowany płytkami. Zanim się do niego dostaniemy, musimy jednak przejść przez skomplikowaną, masywną obudowę. Górna ścianka jest wykonana ze sklejonych ze sobą dwóch płyt (coś jak Stealth Mat u Arcama) i dodatkowo wytłumiona matą bitumiczną. Co ciekawe, drewniane boki okazują się bokami z metalu na które naklejono drewnopodobny fornir i pomalowano na wysoki połysk – ostatecznie gdzieś trzeba oszczędzać... A oszczędzać trzeba, po urządzenie jest znacznie tańsze od topowego C-2810, a wcale na to nie wygląda. Jego sercem jest bowiem ten sam układ AAVA-II (Accuphase Analog Vari-Gain Amplifier). W skrócie – mamy do czynienia z elementem regulującym poziom dźwięku, jednak nie w dziedzinie napięciowej, jak potencjometry czy drabinki rezystorowe (dyskretne i scalone), a w prądowej (to standard w studiach nagraniowych). Sygnał jest na początku zamieniany na prądowy, po czym reguluje się go w szesnastu przełącznikach prądowych (co daje 65 536 możliwych kombinacji) i zamienia z powrotem na napięciowy. To tutaj dokonywane są wszelkie operacje na sygnale, jak dopasowanie wzmocnienia, balans itp, ponieważ w ten sposób całkowicie eliminujemy z równania problemy z dopasowaniem wejścia i wyjścia, a to z kolei pozwala na wyeliminowanie buforów. Wejścia są przełączane w hermetycznych przekaźnikach NEC-a. Budowa urządzenia jest w pełni zbalansowana, dual-mono, z osobnymi, ekranowanymi transformatorami EI dla każdego z kanałów. Kanały są od siebie i od pozostałych układów odseparowane ekranami. Wstępna filtracja ma miejsce w czterech (po dwa na kanał), dużych kondensatorach (razem 40 000 μF). Widać też, że gałka siły głosu sprzęgnięta jest z klasycznym potencjometrem poruszanym silniczkiem. W tym przypadku nie znajduje się on jednak w torze sygnału, a działa jedynie jako źródło napięcia dla układu AAVA. Jest on zaekranowany wraz z silnikiem. Cała ta część jest od góry zakryta aluminiowym ekranem. Płytki urządzenia (wszystkie) mają złocone ścieżki. Przy przedniej ściance widać mikrokontroler, z własnym zasilaniem, sprawujący kontrolę nad sterowaniem urządzeniem.




ACCUPHASE
C-2410

Cena: 35 990 zł

Dystrybucja: Nautilus Hi-End

Kontakt:

ul. Malborska 24
30-646 Kraków

tel./fax: 012 425 51 20 / 30
tel. kom.: 602 321 653

e-mail: nautilus@kinodomowe.krakow.pl


Strona producenta: ACCUPHASE
Polska strona: ACCUPHASE





PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B