ODTWARZACZ CD

NAIM
CD5x + Flat-Cap2x

WOJCIECH PACUŁA







Naim to dla wielu ikona. Wyposażony we wtyki DIN, wysuwane po łuku szuflady, zewnętrzne zasilacze, dbałość o kontrolę rezonansów i obsesja na punkcie gwieździstego prowadzenia masy. Wraz z Linnem, Arcamem oraz Cyrusem należy do „żelaznego jądra” brytyjskiego audio. Od zawsze lansował tezę, że urządzenia powinny pracować w „firmowym” zestawie w obrębie jednej firmy. Wyjątkiem była niezwykła koincydencja między działaniami Naima oraz Linna, z gramofonami tego ostatniego i ramionami pierwszego. Nie przypadkiem. W roku 1974, kiedy to Julian Valker (niestety już nieżyjący: 1945-2000), właściciel Naima przeprowadził się z nowozałożonym Naimem Audio Ltd. z piwnicy do centrum miasta (Salisbury) spotkał się z właścicielem Linna, Ivorem Tiefenbrunem i od razu znaleźli wspólny język. Testowany odtwarzacz należy do podstawowej serii ‘5’ Naima. W odróżnieniu od CD5i znajdziemy w nim jednak dekoder HDCD, a układ sterowania napędem zaczerpnięto wprost z modelu CDX3. Do kompletu wypożyczyliśmy także zewnętrzny zasilacz Flat-Cap2x, który – jak to zwykle bywa – okazał się elementem, który po prostu trzeba mieć. Ponieważ równolegle (do „Audio”) testowałem wzmacniacz dzielony NAC-122X/NAP150x, wykorzystałem więc do sprawdzenia łącza DIN. I wzmacniacz wyraźnie zyskiwał na pracy w „firmowym” systemie, o tyle odtwarzacz grał równie dobrze z innymi urządzeniami i to wyraźnie droższymi. Test został przygotowany podobnie, jak Akurate CD Linna (test TUTAJ), tj. w oparciu o dwie opinie – Tomka Folty oraz moją. Recenzje zostały przygotowane niezależnie, bez wymieniania spostrzeżeń w ich czasie. Jakoś tak się jednak złożyło, że znowu mamy zbliżone zdanie. Pragnę zapewnić, że nie jest to zamierzone działanie, ale chyba dobrze świadczy o metodologii obydwu autorów i ich pojmowania nagranego dźwięku.

ODSŁUCH

Opinia 1
Tomasz Folta


Kompletne systemy Naima miałem okazję słuchać już kilka razy w życiu, ale najbardziej spektakularny „występ”, jaki ciągle mam w pamięci, miał miejsce na Audio Show kilka lat temu, gdy przedstawiciel tej firmy, Doug Graham, puszczał Riders on the Storm The Doors z japońskiego wydania tej płyty. Nagle Jim Morrison po prostu zjawił się w małym pokoju hotelu Jan III Sobieski. Nie wiem dlaczego akurat ja miałem okazję tego doświadczyć, nigdy nie byłem wielkim fanem The Doors, w każdym razie po powrocie do domu zacząłem maniakalnie poszukiwać japońskich wydań płyt tej grupy. Udało mi się nawet nabyć The best of the Doors wydane w 2003 roku przez Warner Music Hong Kong Ltd., na którym znajdują się loga m.in. HDCD, DSD, 24 bit mastering, DTS i Dolby Digitol (pisownia oryginalna)... Wygląda to wszystko na wielką ściemę, ale jednak płyta brzmi wyjątkowo dobrze. Jednak nie aż tak dobrze, jak tamten dysk na tamtym systemie. Spotkałem tego człowieka również w tym roku, ale akurat rzeczona płyta gdzieś się zapodziała. Pytanie jednak brzmi: jak sprawdzi się odtwarzacz Naima w systemie złożonym z elementów innych producentów? Otóż Naim CD5x + FLATCAP2x to zestaw, który od razu po wpięciu w tor audio i naciśnięciu ‘play’ pokazuje nam, że jest urządzeniem z wysokiej półki. Nie musimy zastanawiać się nad tym, czy dźwięk aby na pewno uzasadnia cenę, przez kilka minut jak w przypadku Akurate CD Linna, czy też kilkadziesiąt minut jak przy systemie EMM Labs. Tutaj wiemy już od pierwszych taktów, że klasa brzmienia jest wysoka i co najważniejsze chyba, wrażenie to nie znika z czasem. Widząc logo HDCD na przednim panelu naturalnym było, że odsłuchy zacząłem właśnie od software’u zakodowanego w tym formacie. Muszę przyznać, że zakurzone perełki rockowe z mojej półki, takie jak Sailing to Philadelphia Marka Knopflera (Mercury 542 546-2) czy This Fire Pauli Cole (Warner 9362-46424-2) (nowa płyta tej ostatniej, wydana po ośmioletnim milczeniu, leci już do redakcji „HIGH Fidelity Online” prosto ze Stanów) zabrzmiały bardzo dobrze. Od razu pojawiło się w mojej głowie odniesienie do kilku wyjątkowo udanych systemów Aerial + McIntosh + procesory Enlightened Audio Designs, które nie miały sobie równych pod koniec lat 90-tych ubiegłego stulecia, jeżeli chodzi o rozkodowywanie HDCD, a z którymi tyle czasu spędziłem w krakowskim salonie Audioholic. Również tutaj gitary zabrzmiały rasowo, pojawił się pięknie osadzony w przestrzeni wokal – rysowany cienką kreską, ale wyjątkowo naturalny. Naim konsekwentnie stosuje wynalazek Pacific Microsonics w swoich odtwarzaczach i wszyscy, których kolekcje zawierają dużo dysków w tym formacie, na pewno będą usatysfakcjonowani.

Odsłuch Hourglass Dave’a Gahana (Mute LCDSTUMM288) uzmysłowił mi jak dobrze Naim potrafi wkomponować się w tempo i nastrój danego utworu. Wszystko jedno czy w spokojnym Miracles, czy w rytmicznych Use You albo Deeper Deeper CD5x FLATCAP2x nie pozostawił złudzeń, że rozumie pojęcia takie jak rytm, energia, stopniowanie napięcia. Jedynym dyskomfortem, na jaki zwróciłem uwagę podczas słuchania nowej płyty lidera Depeche Mode, była prezentacja basu, jaką oferuje testowany zestaw. Nie zrozumcie mnie źle, basu jest wystarczająco dużo, jest dobrze kontrolowany, jednak gdziekolwiek na płycie wydarzą się subsoniczne pomruki, Naim odtworzy je w tak kulturalny sposób, że wydaje się jakby chciał w pełni panować nad mogącymi się pojawić rezonansami pomieszczenia. Pilnuje, aby odsłuchu nie zakłóciło drżenie szklanki stojącej na komodzie czy też odgłos drzwi niekoniecznie dobrze spasowanych z futryną. W każdym razie czasem nie zaszkodziłoby doświadczyć „masy basowej” snującej się leniwie po pokoju.
Struny gitar akustycznych na HiFi Flamenco (JVC xrcd SVCD-1015) brzmiały z Naima bardzo realnie, mikrodynamika stała na wysokim poziomie. Tupanie w drewnianą podłogę robiło duże wrażenie, jednak towarzyszący mu pogłos nie był tak wyeksponowany jak w innych odtwarzaczach. Nie uznałbym tego osobiście jednoznacznie za wadę. Abstrahując od Naima, jeśli jesteś posiadaczem wolnostojących zestawów głośnikowych i pragniesz w ciągu kilku minut przekonać laika, że high-end ma sens, HiFi Flamenco zrobi to dla Ciebie w ciągu dwóch utworów (drugiego i trzeciego konkretnie). Opad szczęki jaki pozostaje po usłyszeniu tupania tancerzy pozostaje na długo. Pamiętam mój, gdy pierwszy raz usłyszałem ten dysk, a była to wtedy kopia CD‑R. Niestety nie znajdziecie tego w dobrych sklepach muzycznych. W najlepszych też nie. Jedynie internetowych i to za Wielką Wodą. Kurs dolara zachęca do zakupów właśnie tam, więc szczerze polecam.

CD5x FLATCAP2x prawdziwą klasę pokazał na Metropolois - najnowszej płycie krakowskiego Motion Trio (Akordeonus AKD004). Instrumenty pięknie wypełniły całą przestrzeń między kolumnami. Scena nie była zbyt głęboka, amatorzy amerykańskiego brzmienia opartego na budowaniu kolejnych planów byliby może zawiedzeni, ale za to to, co dzieje się na linii kolumn i tuż za nimi, zasługuje na pochwałę. Nie tylko pędzący Trabant wytworzony przez akordeon Pawła Baranka w utworze Berlin, czy jadący do Moskwy pociąg w następnym tracku, lecz także wszystkie inne dźwięki, o które ciężko jest podejrzewać akordeon, a którymi tak świetnie się bawią muzycy przy pomocy tych zacnych, wyprodukowanych w firmie Pigini instrumentów, zostały przez Naima odtworzone z wielkim wyczuciem. Widziałem niedawno występ Motion Trio na żywo w krakowskim kinie Kijów i uwierzcie mi, że odtwarzacz Naima dobrze oddał klimat tamtego występu – muzyczną podróż po całym świecie, odegraną z wielką pasją i miłością do tych zapomnianych już nieco i niedocenianych w dzisiejszych czasach instrumentów. Podsumowując pragnę stwierdzić, że zestaw CD5x FLATCAP2x Naima to bardzo przyjemne i muzykalne urządzenie. Nie jest to w stu procentach neutralne i przejrzyste źródło, więc poszukiwaczy klinicznej analityczności zapraszam gdzie indziej. Naim jest dla prawdziwych miłośników muzyki, dla słuchaczy pragnących czerpać przyjemność z odsłuchu kolejnych płyt. W zasadzie muszę przyznać, że podczas kilku dni, jakie spędziłem z tym zestawem, nie udało mi się znaleźć dysku, którego odtworzenie poprzez Naima nie sprawiłoby mi radości odkrywania czegoś nowego. Dla fanów HDCD pozycja obowiązkowa, chyba ciężko będzie znaleźć dziś coś równie dobrze odtwarzającego płyty z tym logo za podobne pieniądze.

Opinia 2
Wojciech Pacuła


Jak wspomniałem we wstępie, w jednym czasie testowałem kilka produktów Naima, zarówno do „Audio”, jak i do HFOL, miałem więc „naimowy” miesiąc miodowy. Bez żadnej przesady. Za każdym razem, kiedy odpalałem kolejny klocuszek, nastepne niewinnie, ascetycznie wyglądające pudełka, czekało mnie kilka miłych niespodzianek. Najważniejsza dotyczy barwy zakresu średnio-wysokotonowego, która jest znakomita. Nawet najlepsze urządzenia z zakresu do 20 000 zł, z moim ulubionym Meridianem G08 na czele nie potrafią w tak nasycony i jednocześnie klarowny sposób podać blach i wokali. Kiedy widzę na ściance przedniej logo HDCD automatycznie sięgam po płyty tego typu. Mam ich zaskakująco sporo, więc z wybraniem różnych tytułów nie mam problemu. Tym razem pierwsza poszła jednak nie wysmakowana realizacja FIM-u czy LINN-a, a trybut dla grupy Depeche Mode o pod tytułem For The Masses (1500 records, 540 919-2, HDCD). To nagrania takich grup, jak Smashing Pumpkins, The Cure czy Rammstein. Wszystko nagrano na taśmę analogową i w związku z tym poziom szumów jest wyższy niż przy rejestracjach cyfrowych. Realizacja płyty jest dość brudna i „na szybko”. Najczęściej płytę słychać w nieco chaotyczny sposób, jakby zabrakło wspólnego kierunku. Z Naimem wszystko otrzymuje nowy wzorzec, pion, do którego jest doprowadzane. A to dlatego, iż góra została tutaj świetnie ukazana nie jako brudne walenie w gary, a właśnie jak blachy nagrane bez „ulepszaczy” i bajerów. Talerze miały świetną, głęboką barwę i głęboki ton. Nie jest to rozdzielczość na miarę Lektora Prime Ancient Audio, jednak trzeba przyznać, że w dziedzinie barwy Naim pokazuje się ze świetnej strony. Brzmienie góry jest nieco słodsze, gładsze, ale też i przyjemniejsze. Lektor pokazuje wszystko nieco bardziej „prawdziwe”, podczas kiedy angielski odtwarzacz stara się wszystko nieco uładzić i ugładzić.

Największe wrażenie robią jednak głosy. Z płytami HDCD, jak Five Songbirds (First Impression Music, FIM048 VD, HDCD) czy Dreamland Madeleine Peyroux (Atlantic, 82946, HDCD) głosy były nieprawdopodobnie namacalne, niemal jak z Prime’a. Szokowała ich barwa, powodująca, że glos był wyraźny, słyszalny niezależnie od tego, czy za nim był duży skład, mały, czy to był śpiew a capella. Świetnie, naprawdę świetnie. Ponieważ góra jest nieco słodka, środek, wraz ze swoją gładkością, powodował, że dobrze grały wszystkie płyty, niezależnie od proweniencji, rodzaju muzyki itp. To dlatego znakomicie zabrzmiała płyta Yoko Ono Open Your Box (Astralwerks, ASW 88710, CCD), która zazwyczaj brzmi dość chropawo i nieprzyjemnie. Z przedwzmacniaczem BAT-a VK-3iX w torze (test w tym numerze HFOL), który dodaje muzyce „ciała”, płyta grała w otwarty, świeży sposób, ale bez cienia rozjaśnienia i ostrości. Jeślibym teraz ją testował, w tym systemie, to dałbym jej ‘7’ za dźwięk – przepraszam, ale tylko krowa nie zmienia zdania. Największe wrażenie robiła wspomniana już gładkość. Instrumenty, najczęściej samplowane i generowanie elektronicznie (to przeróbki utworów Ono z czasów współpracy z Johnem Lennonem) miały odpowiednią głębię i nie przypominały porozrzucanej paczki puzzli, z których dopiero trzeba sobie ułożyć obrazek. Mam wrażenie, jakby Naim już na etapie przetwarzania danych wszystko porządkował. Często jest tak, że urządzenia przerzucają na nas, nasz mózg, pracę związaną z dostosowaniem się do faktu, że mamy do czynienia jedynie z jakimś odbiciem rzeczywistości, czymś, co trzeba jeszcze „przepracować”, a nie z rzeczywistością. Naim robi to za nas.

To przy okazji płyty Yoko Ono słychać było wszakże ograniczenia tego systemu (CD z zasilaczem to już ‘system’). Nie przesłaniają one genialności Naima, jednak przy bezpośrednim porównaniu z moim Primem je słychać i trzeba o nich wiedzieć. Wybór urządzenia nie polega przecież na tym, że ktoś powie nam, że trzeba to kupić i koniec, ale na tym, aby znając czyjąś opinię (a tym są przecież testy) zawęzić obszar poszukiwań i od razu skupić się na wypunktowanych elementach. Naim nie gra bowiem specjalnie niskim basem. Jego średni zakres jest znakomicie konturowy i kontrolowany i to jemu urządzenia tej marki zawdzięczają bezbłędny ‘timing’, prowadzenie rytmu tak, jakby miały wzorzec czasu w sobie. Jednak niższa część brzmi nieco słabiej niż z Prima, a także wspomnianego Meridiana. Nie jest ona również super-kontrolowana, jednak, na szczęście nie brzmi mocno, więc nie przeszkadza. Także scena jest w droższych pleyerach głębsza. Nie jestem pewien, czy to nie świadomy wybór, ponieważ we wszystkich urządzeniach Naima, jakie słyszałem słychać to samo; skupienie na pierwszym, namacalnym, tu-i-teraz. To stąd głosy są tak naturalne, bez woalu między nimi, a słuchaczem. Jednak im głębiej w scenę, tym mniej się tam dzieje. Być może jednak wcale na to nie trzeba zwracać uwagi, ponieważ, kiedy trzeba, odtwarzacz uderza dużym wolumenem, prezentując duże źródła pozorne. Byle tak była nagrana płyta.
I właściwie tyle. CD5x sam, bez zasilacza gra świetnie. Można spokojnie myśleć o nim solo. Podpięcie Flatcapa-2x dodaje jednak do dźwięku zamaszystości i głębi. Warto więc od razu pomyśleć o przyszłym apgrejdzie. Obsługuje się odtwarzacz super, a wysuwana szuflada nadaje całości „ludzki” wymiar.

BUDOWA

Wszystkie podstawowe urządzenia Naima mają identyczne obudowy – skręcone z grubych płyt aluminiowych górę i boki, odlewany, solidny front oraz spód z wygiętej blachy. Front podzielony jest optycznie na trzy części – z lewej z wysuwaną ręcznie szufladą, środek z podświetlanym na zielono logiem oraz z prawej z zielonym wyświetlaczem i guzikami. Szuflada wysuwa się, jak to u Naima, po łuku. Cały układ napędowy, wraz z sekcją cyfrową umieszczono w owej szufladzie, odsprzęgając tę część mechanicznie od reszty urządzenia oraz odsuwając ją tym samym od sekcji analogowej. Wydaje się, że to napęd Philipsa, odsprzęgnięty dodatkowo od szuflady. Płytę od góry dociska ręcznie nakładany krążek z magnesem, trzymającym go na miejscu. Zielony wyświetlacz wybrano ze względu na niskie szumy, a takie zapewniają jedynie wyświetlacze typu LED. Wiele informacji na nim nie ma, ponieważ mamy albo czas utworu, albo numer. Po załadowaniu dysku HDCD stosowna informacja pojawia się na chwilę i zaraz zapala się też stosowna dioda obok. Przyciski sterujące są podświetlane. Z tyłu mamy zwyczajowe łącze DIN oraz parę RCA. W menu urządzenia można aktywować jedno, albo drugie lub obydwa. Pojedyncze gniazdo RCA to nie jest wyjście cyfrowe – Naim tego rozwiązania nie cierpi – a wejście dla zewnętrznego sterowania. Obok wejść umieszczono jeszcze parę gniazd DIN przeznaczonych do podłączenia zewnętrznego zasilacza.
Jak się okazuje po rozkręceniu odtwarzacza, zasilacz zajmuje większą część obudowy. Znajdziemy w nim m.in. duży transformator toroidalny firmy Talema z zalanym żywicą środkiem oraz drogie kondensatory BHC T-Network firmy DNM Reason. Na osobnej płytce zmontowano układ analogowy – konwersję I/U, wzmocnienie i bufory wyjściowe. Wszystkimi tymi rzeczami zajmują się bardzo dobre układy scalone Burr-Browna OPA604 (cztery sztuki) i tylko na wyjściu mamy układ DC-serwo na tranzystorach. Oporniki są metalizowane, precyzyjne, ale kondensatory na specjalnie „wypasione” nie wyglądają. Urządzeniem steruje się pilotem opracowanym przez Arcama do modelu Solo, a z którego korzysta także LINN. Jest ładny i całkiem wygodny.

Obudowa zasilacza Flat-Cap2x jest identyczna jak odtwarzacza. Oznacza to dużą sztywność i brak ozdób. N różnice są w ściance przedniej – tutaj mamy tylko logo – raz tylnej – jedynie gniazda DIN. Część z nich służy do wyprowadzenia zasilania, a cześć do przerzucenia sygnału – w części urządzeń, np. przedwzmacniaczach, napięcie zasilające oraz sygnał płyną tym samym przewodem i przy zastosowaniu dodatkowego zasilacza trzeba jakoś przesłać dalej sygnał. Wewnątrz niemal nic nie ma – poza sporym transformatorem toroidalnym oraz zespole stabilizatorów napięcia. Wygląda na to, że mamy dwa uzwojenia wtórne. Po prostowniku widać jeszcze dwa porządne kondensatory BHC. Proszę się nie martwić tym, że gniazda nieco „latają”, ponieważ to nie błąd, a zamierzone działanie. Naim uważa bowiem, że płytki nie powinny być na stałe mocowane do obudowy. Stąd tutaj są położone na plastikowych spejserach, bez dokręcania do dna.



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Pasmo przenoszenia 10 Hz – 20 kHz + 0,1dB/-0,5 dB
Napięcie wyjściowe 2,1 V rms przy 1 kHz
Impedancja wyjściowa 10 Ω
Odpowiedź fazowa faza linearna, zachowana faza absolutna
Błąd de-empfazy ± 0,1 dB
THD+N <0,1 % 10 Hz - 18 kHz przy pełnym napięciu
Wymiary (H x W x D) 58,4 x 432 x 301 mm


NAIM
CD5x + FLAT-CAP2x

Cena: 9495 + 3400 zł

Dystrybucja: Decibel

Kontakt:

Ulica Jana Sebastiana Bacha 34
02-743 Warszawa

Tel.: + 48 22 470461
Fax: + 48 22 472060

e-mail: decibel@decibel.com.pl


Strona producenta: NAIM AUDIO



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B