KOLUMNY PODSTAWKOWE

MYTHOS
LIGEIA

WOJCIECH PACUŁA







Grecja kojarzy się nam, północnym Europejczykom z krajem mitów, Grappy i ciepła. Ponieważ to najważniejsze miejsce dla kształtowania się kultury śródziemnomorskiej, której częścią jesteśmy, nauka historii starożytnej, filozofii, literatury itp. jest częścią edukacji powszechnej, także w Polsce. A przynajmniej powinno. Jakoś tak się jednak złożyło, że w kręgach audio kraj ten stanowi dla nas białą plamę. A, jak się okazuje, dzieje się tam wiele ciekawych rzeczy. Ponieważ gdzieś rok temu po raz pierwszy zobaczyłem tę firmę w Monachium, podczas wystawy High End 2006 (relacja TUTAJ) i zachwyciłem się niecodziennym projektem plastycznym produktów, dość szybko nawiązałem kontakt z jej przedstawicielami i umówiłem się na dostarczenie kolumienek do testu. Ponieważ w Polsce nie ma dystrybutora firmy Mythos, uzgodnienia nieco się jednak przedłużyły. I chyba doszła do tego spora popularność jej wyrobów – ponieważ każdy egzemplarz budowany jest na zamówienie, ważniejsza była sprzedaż niż promocja. I tak minął rok – na miłych mailach, wymianach myśli, pomysłów itp. Nie był to na szczęście czas stracony, ponieważ chyba w tym czasie nieco się poznaliśmy i także dla Greków Polska przestała się kojarzyć jedynie z JPII i wielkimi, zimnymi obszarami tam, gdzie myśl już nie sięga... W tym czasie Mythos Audio zajęła się bowiem dystrybucją w kraju klubu Panatinajkos Ateny produktów Ancient Audio. Przełomowa okazała się jednak tegoroczna wystawa w Niemczech (HIGH END 2007 – relacja TUTAJ), gdzie Grecy po raz kolejny się wystawiali i gdzie dopięliśmy ostatnie szczegóły.

I tak, wreszcie, trafiły do mnie długo oczekiwane monitory Ligeia. Kolumny przychodzą w drewnianych , dużych skrzyniach z logo firmy – trzema przeplatającymi się owalami, tworzącymi literę ‘M’. Wypakowanie monitorów okazało się sporym wyzwaniem. Chociaż widziałem je przecież na wystawie, wiedziałem, jak są zbudowane, zaskoczyły mnie ich rozmiary i waga. Są to bowiem naprawdę duże konstrukcje, jeszcze chyba większe niż przecież pod tym względem wyjątkowe, Davisy Nikita. I są jeszcze cięższe. Sprawcą tego ostatniego jest wyjątkowy sposób budowy. Zamiast składania kolumn z płatów MDF-u, drewna itp., albo wyginania ich w kształt lutni, jak np. w KEF-ie, kolumny składa się z PIONOWO układanych warstw, z komorą wycinaną od wewnątrz dopiero, kiedy wszystko jest sklejone. Dzięki temu kształt lutni otrzymywany jest w obróbce zewnętrznej. Poszczególne warstwy to sklejona z grubych płatów sklejka (to już chyba nawet nie nazywa się sklejka, ale – co tam, jestem laikiem) uformowana w grube warstwy. Każda warstwa została wykończona innym kolorem – przeplatany jest naturalny, jasny kolor i ciemny, tworząc charakterystyczny dla Mythosa układ „zebry”. Moja córka, kiedy zobaczyła Ligeie powiedziała, że to ‘tygryski’. Niech i tak będzie. Taka budowa jest niezwykle czasochłonna i pracochłonna, o pieniądzach nie wspomniawszy. Daje jednak możliwość przygotowania niezwykle sztywnej obudowy, która zachowuje się jak obudowa drewniana (jak w Sonus Faberze), a jest sztywna jakby była wykonana z kompozytów. Powiedzmy jeszcze, że w podobny sposób składane są kolumny włoskiej firmy Eventus Audio, jednak tam postawiono na inne wykończenie i inne przetworniki.

ODSŁUCH

Greckie kolumny od początku do końca, od projektu plastycznego do dźwięku, przeznaczone są dla ludzi, którzy wiedzą, czego chcą. Tak jak nie da się bowiem abstrahować od niezwykłej formy, tak nie można uciec od tego, że Ligeie mają swój wyraźnie określony dźwięk – coś jak swój świat. Generalnie rzecz biorąc, balans tonalny jest przesunięty w kierunku niższych tonów i można mówić o ociepleniu brzmienia. Ale jakie to ocieplenie jest! Po dłuższym przebywaniu z nimi i codziennym przepinaniu między moimi referencyjnymi Dobermannami Harpii Acoustics przestałem nawet myśleć o tym charakterze dźwięku jak o ociepleniu, a zacząłem myśleć jak o graniu organicznym. Pierwsze wrażenia zawsze związane są ze zmysłem wzroku. Nie ma na to rady i może i dobrze – ostatecznie użytkownik też będzie na nie patrzył i przyjmował je jako całość, pakiet dźwięku i wyglądu. A organiczność to najlepsze słowo, jakie mi przychodzi do głowy. Zostawiając bowiem na chwilę sprawę barwy na boku, trzeba powiedzieć, że udało się konstruktorom z gorącej Grecji zszyć te dwa głośniki w jedną, absolutnie niepodzielną całość. Starałem się wyłapać punkt podziału, jednak się to nie udało. Śledztwo łatwiej mi poszło, kiedy do równania włączyłem sprawy związane z energią, ponieważ w punkcie podziału jest ona zwykle znacznie mniejsza, jednak i tak nie było prosto.

A wszystko zaczęło się od jednej płyty. I niech nikt nie mówi, że pierwsze wrażenie nie jest ważne. Pomiędzy pierwszą, a ostatnią płytą testu przewinęło się kilkadziesiąt innych, jednak to one określiły moje postrzeganie tych kolumn. Pierwszy krążek został zagrany właściwie przypadkiem. Tuż po rozpakowaniu i posadowieniu na podstawkach odwiedził mnie bowiem jeden z przyjaciół, przedstawiciel firmy EMI, który pod pachą wniósł dwie paczuszki – jedną okazał się przepiękny box ze wszystkimi nagraniami Sinatry dokonanymi dla Capitolu (recenzja w tym numerze), zaś drugą winylowy album Tour The France. Soundtracks grupy Kraftwerk (EMI, 5917081, 2x 180 g LP). Tak się też złożyło, że systemie swoje miejsce znalazł genialny przedwzmacniacz gramofonowy Sensor Prelude IC firmy RCM Audio. Odpaliłem płytę i już przy utworze Étape I odpadłem. To był zmysłowy, wypełniony, niesamowicie ciepły dźwięk. Nie był tak rozdzielczy jak Dobermannów czy testowanych równolegle Magnepanów MG1.6, ale był za to absolutnie skończony i niepodzielny. Od razu też zadziwiająco spójnie i nisko zszedł bas – na tej płycie szczególnie mocno podany. Zakres ten okazuje się bowiem bardzo dobrą podstawą dla reszty pasma. Jego barwę należy określić jako ciepłą, zaś zwartość jako naprawdę dobrą. Nic się nie snuje i nie leniwi. Nie ma tak szybkiego i wyraźnego ataku jak we wspomnianych wyżej konstrukcjach, ale wypełnienie jest cudowne.

Wyższa część odtwarzanego dźwięku jest równie skupiona i też dość ciepła. Chociaż słowo ‘ciepła’ to tutaj będzie sprawiało najwięcej problemów, ponieważ nie do końca opisuje to, co się dzieje z instrumentami i głosami w tym przedziale. Jeśli chodzi o Ligeie mówmy mianowicie raczej o dźwięku ‘organicznym’ niż ‘ciepłym’. Każdy element drewniany, jak gitary klasyczne, elementy perkusji, a także saksofon, brzmiały bowiem tak, jakby się słyszało te rzeczy na żywo. Nie były one tak otwarte jak z innych kolumn, nie było też takiego samego rysunku, a jednak, kiedy pierwsze takty wybrzmiały, wiadomo było, że dźwięk jest niesamowicie naturalny. Takie granie przenosi się też oczywiście na inne elementy instrumentarium, chociaż tutaj więcej będzie zależało od gustu słuchacza niż od obiektywnego opisu. Całość podawana jest bowiem bardzo kulturalnie, z wypełnionymi podzakresami i bez śladu rozjaśnienia. Ładnie pokazała to płyta Love The Beatles w wersji winylowej (EMI, 3798081, 2 x 180 g LP; recenzja wersji CD/DVD-A TUTAJ), która różni się od cyfrowego klonu tym, że jest znacznie lepsza i łatwiejsza do przyswojenia. I na kolumnach Mythosa było to bezdyskusyjne. Świetnie, pięknie brzmiały bowiem gitary chłopaków – posłuchajcie While My Guitar Gently Weeps i będziecie wiedzieli o co chodzi – pełnia, znakomita integracja wszystkich elementów – rzeczy, które w wersji DVD-Audio też występowały, ale nie przynosiły tak pełnego satysfakcji efektu.

I tak dochodzimy do góry. Bo przecież gitary elektryczne to głównie zniekształcenia, a te bazują na średnich i wysokich częstotliwościach. W kategoriach absolutnych góra Ligei jest trochę wycofana. Głównie za sprawą mocnego dołu, co subiektywnie sprawia, że wyższe zakresy słychać słabiej, jednak także ze względu na taki wybór konstruktorów. Słychać to na każdej płycie. Kiedy puszczamy winyl, to rozbiegówka każdego krążka szumi w specyficzny sposób – tutaj za każdym razem była dość ciepła. To samo z trzaskami – na dobre i na złe – które z tymi kolumnami brzmiały mniej denerwująco. Jeszcze lepiej było to słychać z utworem Aerial Tal z płyty Aerial Kate Bush (EMI, 3439602, 2 x CCD), gdzie śpiewa ptak. Z Dobermannami jest on absolutnie wiarygodny, śpiewa w dużej przestrzeni, z oddechem itp. Z kolumnami Mythosa zamienia się to w pewien teatr, tj. słyszymy, że to nagranie. I dalej przenosi się to na inne elementy. Np. głos Diany Krall z płyty From This Moment On (Verve, 1705042, CD), która miała duży wolumen i cieplejszy niż zazwyczaj tembr, a mocniejsze sybilanty, które na tej płycie się pojawiają, były wygaszane. Nie brzmi to nieprzyjemnie – o nie, ale stanowi o charakterze kolumn.
Z drugiej strony od razu słychać, że na górze pracuje znakomity głośnik. Bez wątpienia to czołówka przetworników z miękką membraną. Kiedy uderzają blachy na płycie Lontano Tomasz Stańko Quartet (ECM Records, ECM 1980, CD), aż truchlejemy, tak naturalnie brzmią. W skali absolutnej powinny być bardziej otwarte i mocniejsze, jednak ich płynność, ciągłość sprawiają, że brzmią naprawdę znakomicie. Nie jest to aż tak precyzyjny rysunek jak z Magnepanów czy kopułki aluminiowej Seasa w Dobermannach, ale nie przypomina mokrej ściery, jaką podaje znakomita większość głośników wysokotonowych z nasączanego materiału.

I tutaj na jaw wyszła pewna rzecz. Pierwszą część odsłuchów prowadziłem z moim Lebenem CS-300. To wzmacniacz lampowy o niewysokiej mocy 12 W na kanał, który jednak sprawdza się ze znakomitą większością kolumn. Z Mythosami też grał bardzo ładnie. Konstrukcje te wydawały się wręcz stworzone do grania z lampą, ponieważ potrafiły przekazać skomplikowane zależności fazowe, harmoniczne i barwę. Kiedy jednak podpiąłem do całości tranzystorową, pracującą w klasie A końcówkę Luxmana M-800A z preampem Accuphase’a C-2810 wyszło okazało się, ze grecki gość tak naprawdę lubi zjeść. Oj, lubi! Dobre 60 W to minimum. Dopiero wówczas słychać było, że kolumny grają do bardzo wysokich poziomów w niezwykle czysty i opanowany sposób. Zero krzykliwości i rozjaśnienia, bez względu na to, jaka muza grała, jak głośno itp. I właśnie w tej konfiguracji posłuchałem EP-ki Marka Knopflera The Trawlerman’s Song EP (Mercury, 9870986, CD). I znowu odpadłem – ta sama co przy Kraftwerku spójność i genialnie pokazane gitary elektryczne. Jak wiadomo Knopfler gra za pomocą palców – nie używa piórka – co daje dokładnie taki, cieplejszy i miększy dźwięk.

I tak należy Mythosów słuchać – jako konkretną propozycją dla konkretnego słuchacza. Nie są specjalnie rozdzielcze na środku czy dole, ani nie rysują bardzo dużej sceny. Ta ostatnia jest jednakże wypełniona po brzegi „fluidem” i dźwiękiem. Bas schodzi bardzo nisko i da się grać muzykę wyjątkowo głośno bez cienia wrażenia, że wchodzimy w rejony, gdzie czują się niekomfortowo. Mocniejszy niż zazwyczaj środek i przełom basu powodują jednak, że nie wszystko jest idealne, bo np. monofoniczne nagrania ze wspominanego boxu Sinatry, a w szczególności z płyty Swing Easy (Capitol/EMI 4969852, CD) zabrzmiały w trochę zbyt ciemny sposób, trochę jak przez tubę. Głos był ładny, ciepły, intymny, jednak słuchać było w jego niższych partiach lekkie podbarwienie. To nie są więc kolumny liniowe, a jednak mają klasę. No i do tego ten wygląd...

BUDOWA

Jak wspominałem na początku, Ligeia to dwudrożny głośnik podstawkowy, wentylowany bas-refleksem. Obudowę wykonano z bardzo ciężkich i sztywnych elementów, sklejanych w pionowe warstwy. Głośnik wysokotonowy, Revelator Scan-Speaka (1”), otrzymał własną komorę wytłumiającą, wykonaną ze sklejki, w miejsce dołączanej standardowo puszki z plastiku. Także tył bardzo dużego motoru głośnika nisko-średniotonowego, również Scan-Speak z serii Revelator (6,5”) otrzymał podparcie ot tyłu, aby jeszcze lepiej go zakotwiczyć w obudowie. Port bas-refleksu ma kształt slotu u dołu przedniej ścianki i ma wyprofilowany wylot. Z tyłu obudowy widać pojedynczą parę zacisków głośnikowych, przykręconych do grubego elementu z aluminium. Warto zwrócić uwagę na to, że głośniki mają mechanicznie wyrównaną fazę. Obudowa jest bardzo ciężka, a kolumny naprawdę spore. Myślę, że najlepiej byłoby je kupić z dedykowanymi standami.



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Typ: kolumny podstawkowe
Opis: dwudrożna, bas-refleks
Przetworniki: nisko-średniotonowy - 1 x 6,5'' Revelator; wysokotonowy - 1'' Revelator
Pasmo przenoszenia: 30 Hz – 25 000 Hz
Skuteczność: 88 dB
Impedancja: 8 Ω
Rekomendowana moc wzmacniacza: > 50 W
Wymiary: (H) 500 mm, (W) 360 mm, (D) 520 mm
Waga: >30 kg


MYTHOS
LIGEIA

Cena: 9000 euro

Dystrybucja: Mythos Audio

Kontakt:

Thessalonikis – Peristeras
Tel. 2396 023375
Fax: 2396 023327

e-mail: info@mythosaudio.gr


Strona producenta: MYTHOS



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B