KOLUMNY WOLNOSTOJĄCE

STUDIO 16 HERTZ
MIMO

WOJCIECH PACUŁA







Kolumny Mimo tyskiej firmy Studio 16 Hertz to gotowy produkt. Tak krótkie zdanie, a ileż pracy się za nim kryje. ‘Gotowy produkt’ oznacza bowiem, że kolumny są skończone pod względem formy, treści (dźwięku), mają firmowe opakowania, logo, stronę internetową, a nawet kartę gwarancyjną. To co piszę może się wydawać truizmem, jednak nim nie jest. W przypadku nowych firm, a „kolumnową” działalność Studia należy za taką uznać, te drobne elementy stanowią ogromną trudność i jeśli się to uda, to można mówić o profesjonalnie przygotowanym produkcie.

O tym, że Mimo pojawiają się na tych łamach zadecydował odsłuch w krakowskim salonie Chillout Studio. Słyszałem tam wprawdzie droższy model Minas Anor, jednak w obydwu kolumnach znajdziemy te same przetworniki, z tym, że w droższych dodano jeszcze jeden głośnik nisko-średniotonowy. A kolumny w Chilloucie zagrały naprawdę bardzo fajnie, w sposób, jaki do mnie szczególnie przemawia, tj. z drivem, dobrą rozdzielczością i wewnętrzną spójnością. Założyłem więc, że Mimo powinny mieć podobny charakter, a ponieważ są tańsze od Minasów, mogą być atrakcyjniejsze dla większej liczby Czytelników.

ODSŁUCH

A brzmienie Mimo zostało ukształtowane wyraźnie po odsłuchu sporej ilości produktów z tego przedziału cenowego, z uwzględnieniem zarówno ich jakości, jak i tego, że chciano otrzymać jak najlepszy dźwięk bez eksponowania wad toru odsłuchowego. Stąd balans tonalny przesunięty jest niżej niż w używanych przeze mnie do odsłuchów Dobermanach Harpii Acoustics, czy w testowanych jakiś czas temu kolumnach AkustyK-a R1. I może nie chodzi nawet o to, że góry jest mniej, tylko większa waga przyłożona jest do średnicy – dosłownie i w przenośni. Pomimo to dźwięk nie wydaje się mało otwarty, a jest naprawdę dokładny. Kopułka Morela potrafi bowiem bardzo dobrze skupiać dźwięk. Przeszkadzajki, kastaniety itp. z „Sa’dâwî”, z płyty „Sephardic Romances” (dyr. Thomas Wimer, Naxos 8.553617, CD) nie miały tak rozbudowanej góry jak SEAS w Harpiach, ani jak Scan-Speak w AkustyK-ach, a nawet jak w berylu Electry 1007 Be Focal-JMLab. A jednak miał lepszą zbieżność („focusowanie”) niż beryl i wcale nie gorsze niż Scan-Speak. Prawdę mówiąc, najbliżej mu było brzmieniowo i z charakterem do przetwornika AIR w HM2 A.D.A.M.-ach. Jego dźwięk jest bowiem soczysty i znakomicie ogniskowany. Daje to bardzo dokładny obraz dźwiękowy, nie tylko ukazując same instrumenty, ale tworząc całą, nieposzatkowaną przestrzeń. Nie ma przy tym cienia ostrości, to nie w ten sposób pokazywane są krawędzie. Te, jeśli konstruktor chce uwypuklić separację, a nie potrafi tego zrobić w harmonii z innymi aspektami, są często podrasowywane przez rozjaśnienie części pasma. Tutaj nie ma tego efektu, a krawędzie są wyraźne.

Częściowo za taki solidny, stabilny przekaz odpowiedzialna jest mocna, soczysta średnica. Bardzo ładnie słychać to było przy płycie Antonio Forcione „Tears of Joy” (NAIM, naimcd087, CD), gdzie niewielki skład miał pełnię, bogactwo i ciągłość. Jest oczywiście ujemna strona tego zjawiska, ponieważ waga barwy w poszczególnych instrumentach jest przesunięta nieco w stronę niższych częstotliwości. Na tak purystycznych płytach jak ta skrzypce mogą zabrzmieć więc momentami jak altówka – niby podobny instrument, a jednak nieco ciemniejszy. Efekt nie jest uciążliwy, bez porównania z droższymi kolumnami wcale nie taki jednoznaczny, jednak gdzieś tam jest. Od razu też znalazłem idealnego kompana dla Mimo w postaci odtwarzacza Denona DCD-CX3, którego mocna – acz znakomicie rozdzielcza – góra, utemperowana przez kolumny zabrzmiała szczególnie ciekawie. Dodajmy do tego jakiś fajny wzmacniacz i będzie naprawdę bardzo dobrze. Warto wypróbować np. Denona z Xindakiem XA6200 – powstanie znakomicie zsynchronizowany, rozdzielczy, a jednocześnie grający soczystym dźwiękiem system. Bo generalnie Mimo charakteryzują się bardzo wyrównanym tonalnie, dynamicznym, właśnie – soczystym, dźwiękiem. Dźwiękiem ,który można nazwać atrakcyjnym. Ich atrakcyjność nie wynika jednak z tego, że przykuwają od razu uwagę dźwięczną górą, czy niskim tąpnięciem basu, a stąd, że wszystko jest tu na swoim miejscu, że obraz jest bardzo stabilny i że nie ma cienia denerwującego rozjaśnienia.

Ta ostatnia cecha przyda się szczególnie przy płytach dalekich od ideału, przynajmniej jeśli chodzi o jakość dźwięku. Jednym z takich rzadko przeze mnie odtwarzanych albumów jest „On An Island” Davida Gilmoura. Uważam, że płyta jest nagrana zbyt lekko, ma małą rozdzielczość, a bas jest po prostu za słaby. A jednak z Mimo powróciła do życia. Dawkowana z umiarem góra i nasycony środek, a także mocna, zdyscyplinowana wyższa i średnia część basu pozwoliły pokazać się Gilmourowi z jak najlepszej strony, a praca Zbigniewa Preissnera, która wcześniej była dla mnie jakaś niezborna, wreszcie znalazła sens. Mimo dodały nadały po prostu całości charakter. Nie było to jednak proste nałożenie grania kolumn na płytę. Kolumny są bowiem znacznie bardziej subtelne niż by wynikało z tego opisu. Jest w nich jakaś atrakcyjność, coś, co pozwala grać większość płyt z naszej kolekcji bez niesmaku na ustach. Przy Gilmourze wyszła też na jaw predylekcja Mimo do prostszych składów, gdzie mamy do czynienia z mocnymi pojedynczymi źródłami dźwięku. Gitary w „Where We Start” miały bowiem nasycony, wyrazisty charakter, zostały rozlokowane w przestrzeni tak, że są naprawdę podobały.

Wprawdzie nie są Mimo mistrzami w rozdzielczości, ani w rozciągnięciu pasma w obydwu kierunkach, jednak także muzyka elektroniczna, klubowa, zabrzmi na nich znakomicie. „Smolik” Smolika (Kayax/Sony&BMG, KAYAX014, CD) miał bowiem drive, rytm, a poszczególne „instrumenty” zostały ładnie rozseparowane i pokazane w bardzo dobrej manierze – bez rozjaśnienia, a jednak w wyraźny, dokładny sposób. Mimo grają bowiem bardzo kompetentnym, kompletnym dźwiękiem. Wstawione do sporo droższego systemu ukazują swoje ograniczenia i np. kolumny AkustyK-a radzą sobie tam lepiej, głównie przez mocniejszy niższy bas i wyższą górę, to jednak w zakresie cenowym, w którym się poruszamy śląskie konstrukcje zagrają lepiej. W niektórych przypadkach wyraźnie lepiej. Ich skupienie dźwięku jest bowiem znakomite, a charakter brzmienia nie pozwala uwypuklić wad systemu towarzyszącego czy płyt. To tutaj słychać, że konstruktorzy są na rynku od wielu lat i swoje słyszeli, a Mimo są produktem dla klienta, który nie chce za wszelką cenę szlifować brzmienie w którymś elemencie, a chce poskładać zrównoważony, sensowny system. Te kolumny to umożliwią. Nie przez zmulenie dźwięku, nie przez brak informacji, bo tej jest zaskakująco dużo, a dźwięk ma żywy, dynamiczny charakter, a raczej przez skłonność do grania soczystym środkiem, lekko narzucającym swą obecność instrumentom, jednak dla słuchania muzyki często niezbędnym. Mimo więc słyszalnego „zorientowania” Mimo na konkretny charakter dźwięku, jestem pewien, że te, trafiając na problemy w łańcuchu odsłuchowym przechodzą mimo i prowadzą do muzyki. Tylko tyle i aż tyle.

BUDOWA

Kolumny Mimo firmy Studio 16 Hertz są wysokimi, szczupłymi kolumnami wolnostojącymi. W ogólnym zarysie ich bryła przypomina testowane jakiś czas temu Audio Academy Phoebe II, jednak w egzekucji wszystko jest nieco inne. To wprawdzie wciąż konstrukcje dwudrożne, wentylowane umieszczonym z przodu wylotem bas-refleksu, jednak zarówno rozmieszczenie przetworników, jak i one same są inne. W Mimo głośniki nie są bowiem w linii prostej, na osi kolumn, bowiem głośnik wysokotonowy został przykręcony z offsetem, niedwuznacznie odsyłając do klasyki tego typu konstrukcji, Pro-Aców. Takie będą pierwsze skojarzenia, chociaż powiedzmy od razu, że wysokotonowy z offsetem był popularny także u innych producentów, np. u Castle’a (firma niestety została sprzedana Chińczykom, którzy przenoszą ją do siebie i będą produkowali jakąś taniznę), a dzisiaj znajdziemy go chociażby w kolumnach krakowskiej Harpii Acoustics. Zastosowane głośniki wskazują na długą drogę, jaką projekt przeszedł, zanim oblekł się w ciało, ponieważ nie są to pierwsze-lepsze przetworniki, a znakomite, chociaż przecież nie tak często stosowane produkty. Na górze pracuje bowiem bardzo ładna, duża, bo 28-mm kopułka MDT 29 izraelskiego Morela z jedwabną, nasączaną membraną, ferrofluidem chłodzącym cewkę i metalowym frontem. Ten ostatni element, chociaż wydaje się nieistotny, jest, moim zdaniem, bardzo ważny. Nieprzypadkowo jeśli ktoś modyfikuje wysokotonówkę, najczęściej zaczyna od wymiany frontu po to, aby mocowanie głośnika było maksymalnie sztywne. Przecież przy tak małych wychyleniach każde drgnięcie całego zestawu może mieć amplitudę porównywalną z amplitudą samego sygnału. Na średnicy i dole zastosowano z kolei 180-mm głośnik Vify XT18WH z membraną papierową z którą sprasowano długie włókna nieprzetworzonego drewna. Ponieważ na brązowo zabarwiono całą membranę, często spotyka się opinię mówiącą, że jest to membrana „drewniana”. To nieprawda, jednak ciepły kolor głośnika w jakiś sposób pozytywnie nastawia do tych konstrukcji. Zwróćmy jeszcze uwagę na solidny, odlewany kosz głośnika oraz specjalnie wyprofilowaną nakładkę przeciwpyłową, która w pewnej mierze, oprócz funkcji estetycznych, ma także wpływ na dźwięk.
Zwrotnica została zamontowana wprost na podwójnych zaciskach głośnikowych. Podzielono ją na dwie sekcje, z osobnymi płytkami drukowanymi dla części wysokotonowej i średnioniskotonowej. Na płytce nie mamy jednak cienkich ścieżek, a raczej duże płaszczyzny miedzi oddzielone od siebie przerwami. Zastosowane elementy wskazują na pochodzenie ich od Interlinka – to jeden z najlepszych, najsolidniejszych dostawców elementów, którego zalety doceniła także wspomniana Harpia. Mamy bowiem ładne, polipropylenowe (MKP) kondensatory Jentzen Audio , które choć stosunkowo niedrogie, często biją na głowę inne znane i uznane produkty. Cewki Interlinka są powietrzne, a w tłumieniu głośnika wysokotonowego zastosowano bardzo ładny opornik Dale. Budowa zwrotnicy jest zresztą dość prosta, bo na dole mamy kondensator i cewkę, a na górze dochodzą jeszcze dwa oporniki. Połączenia wewnętrzne wykonano dość grubą, miedzianą plecionką. Dolna część kolumny to wydzielona komora, którą można dociążyć. Konstrukcje stoją na niewielkich, złoconych kolcach z nakrętkami kontrującymi. Te ostatnie są trochę zbyt cienkie. Wykończenie wykonanej z grubej płyty MDF obudowy jest bardzo ładne – to naturalne drewno, z niezłym lakierem. Nie jest to szczyt dokładności, ale widać to dopiero po dokładnej inspekcji. Na co dzień kolumny będą robiły bardzo dobre wrażenie. Dodajmy jeszcze, że w komplecie nie ma maskownic, zaś wylot bas-refleksu można zatkać dołączonymi zatyczkami piankowymi. Jedyną rzeczą, jaka wymaga dopracowania, to naklejana nad terminalami głośnikowymi tabliczka znamionowa wykonana z papieru.



DANE TECHNICZNE (wg producenta):
Pasmo przenoszenia: 40-25 000 Hz
Moc max (nom./muz.): 120/180 W
Zalecana moc wzmacniacza: 20-200 W
Impedancja: 8 Ω
Skuteczność: 87 dB


STUDIO 16 Hertz
MIMO



Cena: 4500 zł

Dystrybucja: Studio 16 Hertz

Kontakt:
ul. Batorego 26/30
43-100 Tychy
tel. kom.: 506-472-044
tel.: (0…32) 780-37-09

e-mail: biuro@studio16hertz.pl


Strona producenta: STUDIO 16 Hertz



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B