SUBWOOFER

XTZ
99 W12

WOJCIECH PACUŁA







Kiedy w wyszukiwarce wpiszemy skrót XTZ wśród odnalezionych stron lwią część będą stanowiły strony związane z... motocyklami, przede wszystkim z motocyklami Yamahy o symbolu XTZ. Nie wiem, czy ma to bezpośredni związek ze szwedzką firmą XTZ, ale w obydwu przypadkach chodziło chyba o zaznaczenie związku z 'ekstazą', jak rozumiem - audiofilską...

XTZ to młodziutka, powstała na początku 2005 roku, firma szwedzka, która postawiła sobie za cel sprzedaż wysokiej klasy kolumn i urządzeń elektronicznych o jak najniższych cenach. Nie chodziło przy tym o produkowanie możliwie najtańszych produktów, a o wypracowanie takiego modelu produkcji i sprzedaży, aby ze względu na jakość dźwięku i wykonania należące do średniej klasy budżetowej (która nie ma nic wspólnego z chińską masówką) produkty zaproponować w cenie dwukrotnie niższej niż konkurencja. Pierwszym krokiem w takich sytuacjach jest znalezienie odpowiedniej fabryki. W Chinach. To wciąż jeden z najbardziej opłacalnych krajów, chociaż powoli do gry włączają się Indie, dlatego 90 % produkcji światowej elektroniki pochodzi właśnie z Kraju Środka. Drugim krokiem jest uproszczenie łańcucha sprzedaży. Jak wynika z materiałów zamieszczonych na stronie, XTZ sprzedaje swoje produkty wyłącznie przez Internet. Oznacza to, że z kosztów wyeliminowano co najmniej dwa stopnie, a więc właśnie jakieś 50 % kosztów końcowych. Model ten nie jest nowy, przeegzaminowało go wiele firm, zarówno z wielkiego świata, jak Dell, ale też z naszej branży, które wydają się być zadowolone. Warto zaznaczyć, że chociaż bardzo atrakcyjna, sprzedaż przez Internet musi być jednak zawężona do pewnej grupy. Nie da się bowiem sprzedawać produktów audio wyłącznie tą drogą, ponieważ wyklucza to możliwość porównania kilku różnych produktów w tym samym miejscu, a poza tym kupować tak mogą jedynie dość doświadczeni słuchacze, ponieważ z "łańcucha" eliminujemy sprzedawców, którzy przy wszystkich wadach wynikających np. z konieczności zrealizowania planu sprzedażowego, są nieraz jedynym źródłem informacji, porad itp. Dlatego warto trzymać się i szanować sprzedawcę, który się sprawdził.
W każdym razie Internet to potęga i firmy w rodzaju XTZ wydają się szczególnie predysponowane do tego typu sprzedaży.

W ofercie XTZ znajdziemy obecnie kolumny głośnikowe, m.in. z przetwornikami wstęgowymi, subwoofery oraz elektronikę - trzy wersje rozwojowe wzmacniacza A100. Do testu firma przysłała nam subwoofer 99 W12 - bardzo pokaźny, ładnie wykonany prostopadłościan, bardzo ciężki i dobrze wyposażony. Duży, papierowy głośnik ze sztywnym, gumowym zawieszeniem napędza wyjątkowo silny, 300 W wzmacniacz. Ponieważ nie jestem kinomaniakiem, a filmy oglądam głównie przy wykorzystaniu sprzętu stereo (w tym słuchawek), subwoofer XTZ od razu stanął przed dość trudnym zadaniem. Jeśli bowiem nie w kinie, to gdzie? Jak już kilkakrotnie pisałem, dobrze ustawiony i wyregulowany subwoofer (o ile pomieszczenie na to pozwala) potrafi podnieść poziom dźwięku stereo w niewiarygodny sposób. Nawet duże, wolnostojące kolumny, kiedy dodamy do nich kilkanaście Hz od dołu zaczynają "żyć", a co ciekawe, największej poprawie ulega przetwarzanie wysokich tonów. Ostatecznie największe, najlepsze kolumny to także swego rodzaju połączenie subwoofera, często aktywnego, z pasywną sekcją średnio-wysokotonową. Pomysł został zainspirowany przez magazyn "Hi-Fi Plus+" , który w rok temu dość niespodziewanie wyróżnił Nagrodą Roku system złożony z potężnych kolumn KEF Reference 207 wspomaganych przez... dwa jeszcze potężniejsze subwoofery KEF PSW5000, twierdząc, że jest to połączenie idealne. Wykonałem wówczas kilka prób, które zdają się potwierdzać te spostrzeżenia - jedna z nich znalazła swój finał w postaci testu subwoofera KEF PSW3000 (test TUTAJ). Aby taki mariaż był szczęśliwy trzeba jednak spełnić kilka założeń: przede wszystkim subwoofer musi być wysokiej jakości, a nie jedynie 'boooferem', pokój nie powinien mieć bardzo silnych modów oraz trzeba poświęcić tyle czasu ile to tylko możliwe na właściwe ustawienie i regulację subwoofera. Dopiero połączenie tych trzech elementów pozwala na sensowne próby, z których, przy sporej dawce szczęścia, wyłoni się wyjątkowy system.

ODSŁUCH

Wspominałem we wstępie o próbach z subwooferami w systemach stereo: spora ich część pokazała, że dobry bas potrafi dodać do muzyki dużo dobrego, jednak zapomniałem o najważniejszym doświadczeniu, a mianowicie o odsłuchach kolumn Avantgarde Acoustic Picco (test TUTAJ). Co ma jedno do drugiego? A ma - Picco to właściwie dwa aktywne subwoofery i dwie sekcje średnio-wysokotonowa. Genialne zestawienie. Nie chcę powiedzieć, że XTZ zagrał na tym samym poziomie, bo mu do tego daleko, jednak po kilku próbach z kolumnami Davis Nikita (test w tym numerze HFOL), zresztą udanych, skojarzyłem szwedzki subwoofer z Marcusami krakowskiej Harpii (test w tym numerze HFOL). Mogłoby się wydawać, że to połączenie karkołomne, ponieważ Marcusy same z siebie potrafią i nisko zejść, i zagrać mięsiście itp. Proszę jednak kiedyś spróbować samemu czegoś takiego - nie do wiary, jak wiele, nawet dużym kolumnom, od dołu brakuje. Trick polega tylko na właściwej regulacji subwoofera (a najlepiej dwóch subwooferów) i właściwego jego zgrania z kolumnami głównymi. Marcusy z XYZ to był właśnie taki przypadek.

Najlepsze, najbardziej spektakularne rezultaty zaprezentować można z takimi nagraniami jak z płyta Noviki "Tricks of Life (Kayax/EMI, KAYAX 013, CD; recenzja TUTAJ), z bardzo niskim, niesamowicie czystym zakresem niskotonowym. Bas z XTZ oczywiście schodzi niżej, ale o to znowu z aktywnymi głośnikami nietrudno. Najważniejsze, że dźwięk z subwoofera jest pięknie miękki, mięsisty i niemal w ogóle, tj. przy niemal żadnej częstotliwości, nie wzbudza się. Co więcej, został zniwelowany (albo zamaskowany) lekki rezonans pokoju na średnim basie, który wymuszają duże kolumny w moim pokoju. Spokojne kawałki, jak "Move Girl" zyskały specjalną oprawę - dźwięk był gęsty, bardziej nasycony i miały większy wolumen. Nie jestem pewien, czy góra się przy tej płycie poprawiła, natomiast bez cienia wątpliwości poprawiła się selektywność środka. Co do tego nie mam najmniejszych wątpliwości. Dało to dwojaki efekt - z jednej strony wszystko było czystsze, wyraźniejsze, instrumenty miały lepsze "body", jednak z drugiej strony mocniej zaakcentowane zostały lekkie rozjaśnienia sybilantów głosu Noviki, wcześniej dostrzegalne, jednak tylko na słuchawkach SATX Omega II (test TUTAJ) rozpoznawalne jako przebarwienie w czasie powstawania nagrania. Z subem wszystko było bardziej namacalne, wyraźniejsze, także wady nagrań.

Z płytą Grzecha Piotrowskiego "Sin" (ARMS Records, CD 1427 006, gold CD; recenzja TUTAJ) bas nie miał aż tak niskiego zejścia jak przy Novice, bo tylko dwa utwory zarejestrowano z basem, a resztę z kontrabasem. Jednak nawet przy utworach z kontrabasem, ten był szybszy i wyraźniejszy. Kiedy zaś uderzał bas, jak w "Introwertyku", to dawało to naprawdę solidną podstawę. Ciekawe, ale lepiej było słychać przewagę jakości nagrania (przynajmniej w tym jednym elemencie) na płycie Noviki - to naprawdę znakomita realizacja! Bez subwoofera Harpie radziły sobie w obydwu przypadkach znakomicie, bez dwóch zdań, lepiej niż większość kolumn wolnostojących, jakie u siebie słyszałem, jednak po odkręceniu subwoofera słychać było, że bez niego dźwięk jest ciut za lekki, że w większych kolumnach krakowskiej firmy poprawa poszła zapewne w tym kierunku. Kiedy z kolei chwilę słuchamy kolumn bez subwoofera, bez bezpośredniego porównania, wszystko wraca do normy, nie słychać braku. To fenomen, który pokazuje, że mózg ludzki łatwo się adaptuje i trzeba być ostrożnym w ferowaniu ostatecznych wyroków. Z subem uległy także poprawie wszystkie aspekty przestrzenne, być może dzięki temu, że nieco otwarła się średnica. Instrumenty na scenie były bardziej realne i obecne, a całość przybliżyła się do tego, jak wyobrażam sobie dźwięk na żywo (czy też jak go pamiętam). Informacje w przeciwfazie z utworu "Neverland" były teraz bardziej rzeczywiste, szczelniej, w bardziej mięsisty sposób otaczały słuchacza półokręgiem zdarzeń (chodzi o przestrzeń ZA słuchaczem).

Podobne odczucia miałem przy płycie Petera Gabriela "Security" (Geffen 2011-2, CD). Po wcześniejszych płytach na dużą część z tego, co usłyszałem byłem przygotowany. Sporym zaskoczeniem było natomiast dla mnie to, że z subwooferem w systemie niewiarygodnie poprawiła się zdolność do oceny jakości niskich częstotliwości także i tutaj. Mogłoby się wydawać, że będzie odwrotnie, że bas zunifikuje i podda tę część homogenizacji, prezentacji mocnej, ale jednak bardziej plazmowatej niż zestalonej. A tu nie - od pierwszej płyty słychać było stopniowe pogarszanie się tego zakresu. Największy przeskok był między "Sin" i "Security". Różnica na korzyść polskiej realizacji była ogromna i w systemie bez suba wcale nie w tak dramatyczny sposób odczuwalna.
Nagrania z dużą ilością dźwięków w dolnych oktawach to środowisko "naturalne" dla subwooferów - tak zwykle się myśli. To nieprawda. Jak wspomniałem, znaczna poprawa dotyczyła średnicy, a także - teraz to było lepiej słyszalne, góry. Tak więc nawet jeśli w nagraniu dołu specjalnie nie było, to reszta pasma "czuła" sub. Tak było np. z płytą The Beatles "A Hard Day's Night" (Apple/Toshiba-EMI, TOCP 51113, CD), której dźwięk był z XTZ wyraźniejszy. Było to pewnym zaskoczeniem, ponieważ sub w moim systemie był ścięty naprawdę nisko (na godz. 9) i nie był zbytnio odkręcony (także na 9), a mimo to jego membrana wychylała się co najmniej tak samo, jak membrana głośników Marcusów. Wyraźnej poprawie uległa scena - była głębsza, mniej "migotliwa", jakby brzegi instrumentów trochę mniej drgały, a głosy Czwórki nabrały szlachetności. Tutaj dobrze było bowiem słychać to, co wcześniej dało się zauważyć, jednak nie do końca dało się tak łatwo zdefiniować: dźwięk stracił cień granulatu. Wiem, wiem - normalnie z Marcusów i Nikit czegoś takiego nie było słychać, jednak z subem czystość poszła jeszcze ciut do przodu.

Zachęcony powodzeniem tej próby wrzuciłem do odtwarzacza płytę, gdzie niższego basu nie ma na pewno, a mianowicie "Spectacular" (Going For a Song, GFS275, CD) The Mills Brothers z nagraniami z lat 30. Bang! Ta płyta na XTZ zyskała chyba najwięcej. Daleki jestem od melodramatyzowania sytuacji, ale po tej płycie byłem przekonany, że zatrzymam sub w swoim systemie - bez niego gdzieś ginęła część emocji i naturalności. I tu pojawił się problem - nie z dźwiękiem, a z... "mirem domowym". Dopóki subwoofer stał w celach "testowych" moja żona traktowała go jak jeszcze jeden element uciążliwej dla domowników, acz nieuchronnej nawały czarnych paczek. Kiedy mimochodem rzuciłem, że może XTZ zostałby na dłużej, jej czujność, wyćwiczona latami testów, kazała zacząć drążyć temat i musiałem przyznać, że chciałbym, aby został w systemie, a najlepiej, jakbym zamówił drugi. I tu się zaczęło. Nie będę wszystkiego streszczał, bo zapewne odbywa się to w podobny sposób w niejednym domu audiofila. W każdym razie sub nie zostanie. Mam się podobno cieszyć, że ja zostaję... W każdym razie lekcja jest taka: jeśli tylko miejsce, przestrzeń itp. są w stanie "zgrać" się i wizualnie, i sonicznie z subwooferem XTZ, warto, naprawdę warto go wypróbować. To ciekawa nauka i pokaz "sił natury", o których jeszcze tyle nie wiemy.

BUDOWA

Subwoofer XTZ 99 W12 jest konstrukcją aktywną, z 12" głośnikiem o papierowej membranie, solidnym, odlewanym koszu i bardzo dużym magnesie. Głośnik zamontowano w solidnej obudowie wykonanej z płyt MDF o grubości 25 mm, wzmocnionej wewnętrznym żebrowaniem, wentylowanej dwoma wylotami bas-refleksu na przedniej ściance. Wraz z subwooferem otrzymujemy piankowe zatyczki, którymi możemy regulować ilość niskiego basu - wyjaśnienie znajdziemy w instrukcji. Na tylnej ściance zamontowano dużą, metalową płytę, która jest podstawą montażową dla elementów wzmacniacza, gniazd oraz dla solidnego radiatora. A ten jest potrzebny, ponieważ wzmacniacz ma deklarowaną moc 300 W, w dodatku jest to układ liniowy, nie impulsowy, a to oznacza spore straty ciepła, które trzeba jakoś przenieść z powierzchni tranzystorów końcowych do atmosfery. Subwoofer jest bogato wyposażony. Mamy dwa typy wejść - wysokopoziomowe, na niezłoconych zaciskach głośnikowych (takie same, tyle że złocone, stosuje np. Rotel, Edgar czy AkustyK, oraz niskopoziomowe na stereofonicznych gniazdach RCA (są dość kiepskie) oraz na pojedynczym, złoconym gnieździe XLR dla sygnału zbalansowanego. Mamy też wszystkie potrzebne regulatory: płynny punkt odcięcia (w zakresie 50 Hz-250 Hz, z nachyleniem filtra 18 dB/oktawę), płynną zmianę fazy, płynną regulację siły głosu, filtr górnoprzepustowy, redukujący ilość najniższych częstotliwości (materiały firmowe mówią o paśmie schodzącym do 25 Hz) oraz 'booster' podbijający pasmo w okolicach 50 Hz o 7 dB. Do tego gniazdo sieciowe IEC z i wyłącznik sieciowy. Wnętrze wygląda ładnie, z wytłumionymi sztuczną wełną ściankami i dumnie unoszącym się w powietrzu dużym magnesem głośnika. Elektronika także jest co najmniej dobra. Całość zasilana jest z dużego, ekranowanego transformatora toroidalnego, z osobnymi uzwojeniami dla końcówki i przedwzmacniacza. Preamp został zmontowany na niewielkiej płytce drukowanej, oddzielonej od metalowej płyty tłumiącą gumą. Układ oparty jest o układy scalone. Sygnał wysyłany jest do końcówki krótkim kablem ekranowanym, szkoda, że spiętym z kablami zasilającymi. A sama końcówka została złożona wyłącznie z tranzystorów, po dwie pary MOSFET-ów na kanał. Oznaczenia są zatarte, jednak w driverze pracują tranzystory Sankena. Na tej samej płytce umieszczono dwa, spore kondensatory bipolarne zasilacza (2 x 10 000 ľF). Subwoofer wykończony jest farbą typu "lakier fortepianowy" i posiada maskownicę.



XTZ
99 W12

Dystrybucja: Fyndbörsen AB

Kontakt:
FYNDBÖRSEN AB
Gamla Nissastigen 17
SE-314 41 TORUP
Szwecja

e-mail: info@xtz.se

Strona producenta: XTZ


POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio