FAZOWANIE URZĄDZEŃ AUDIO




Moje pytanie dotyczy zgodności w fazie zasilania urządzeń audio. Podejrzewam, że większość czytelników spotkała się z tym problemem, jednak dla wyjaśnienia napiszę kilka słów na ten temat.

W gniazdku zasilającym znajdują się dwa lub trzy przewody: neutralny (N), fazowy (L) oraz może być jeszcze ochronny (PE). Urządzenia audio (zarówno te z przewodem ochronnym, jak i bez) możemy więc podłączać do zasilania na dwa sposoby (tylko przewód ochronny musi być podłączany zawsze tak samo).

Każdy elektronik odpowie w ten sposób, że zgodność w fazie nie ma żadnego wpływu na urządzenie, tym bardziej na dźwięk. A to dlatego, ponieważ urządzenia audio zasilane są prądem stałym, a ściślej - tętniącym. W skład układu zasilającego wchodzą prostowniki dwupołówkowe, których zadaniem jest właśnie uzyskanie na wyjściu prądu tętniącego (im bliższego prądowi stałemu, tym lepiej).

Jednak zdecydowana większość doświadczonych i obytych audiofili twierdzi, że to, jak podłączamy wtyczkę do gniazdka, znacząco wpływa na dźwięk…Spotkałem się z dwoma wersjami. Według jednej, dla każdego urządzenia z osobna należy znaleźć właściwą pozycję wtyczki. Według drugiej, ważna jest zgodność jednego urządzenia względem drugiego, tzn. jeśli mamy dwa urządzenia (CD + wzmacniacz), to podłączamy jedno z urządzeń jakkolwiek, a dla drugiego szukamy właściwego podłączenia.

Wykonałem kilka testów i muszę stwierdzić, że słyszę różnice, ale nie mogę powiedzieć, żebym był pewien, która wersja jest lepsza. Co więcej, ewentualne różnice czasami wydają się na granicy sugestii, czyli ostatecznie nie jestem pewien. Czy jest tak, że niektóre urządzenia nie są wrażliwe na położenie wtyczki, czy po porostu nie umiem tego wychwycić?

Jakie są Pana doświadczenia ?

Czy zna Pan jakieś podstawy teoretyczne dotyczące tego problemu ?

Pozdrawiam,
Paweł Panasewicz




Witam!

Poruszony przez Pana problem nie jest wymysłem redaktorów czy szalonych audiofili i ma swoje fizyczne uzasadnienie. Pomimo bowiem, że prąd w gniazdku to prąd przemienny, zawsze jedna z linii (pomijam przewód ochronny) jest „gorąca”, a jedna „zimna”. Przewody te podłączane są do transformatora i to tutaj siedzi diabełek. Oto bowiem nie jest wszystko jedno, gdzie podłączymy „gorący” przewód – czy do zwoju wchodzącego (idącego z powierzchni do środka), czy do zwoju wychodzącego (tj. ze środka). Ponieważ transformator jest elementem nieliniowym, nie jest wszystko jedno, czy wznoszenie sinusoidy ma taki czy inny kierunek względem rdzenia. Wprawdzie standardowo nie mierzy się tego, jednak uważne i rozbudowane pomiary pozwalają wykryć te różnice. Jedną z części problemu jest miejsce uziemiania ekranu trafa. Właściwą polaryzację można łatwo zmierzyć: należy zmierzyć napięcie pomiędzy obudową urządzenia i zerem gniazda – w każdym z położeń napięcie będzie inne – właściwe jest to niższe.

Przyjmuje się, że żyłą „gorąca” powinna być podpięta do zwoju wchodzącego. I część urządzeń, jak YBA czy Luxman, posiadają na tylnych ściankach wskaźniki prawidłowego podłączenia wtyczki. Teoretycznie złe ustawienie powinno być zawsze słyszalne, jednak jeśli system jest zbyt mało rozdzielczy, to efekt może być raczej subtelny. Można go również nie usłyszeć przy korzystaniu z kondycjonerów symetryzujących napięcie sieciowe, tj. podające na każdej gałęzi 115 V (liczone względem przewodu ochronnego). Ponieważ zmiany w dźwięku zależą od wielu czynników, najlepiej zrobić tak, jak Pan opisał, tj. wpiąć kabel sieciowy do wzmacniacza w dowolny sposób i szukać w CD. Następnie można spróbować w drugą stronę. Zmiany nie będą porażające, jednak właściwe ustawienie polepsza separację instrumentów i rozdzielczość dźwięku.

Pozdrawiam
WP

© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B