DEAD CAN DANCE AUDIOPHILE EDITION BY MOBILE FIDELITY





Dead Can Dance to jedna z tych grup muzycznych, które wywarły trudny do przecenienia, długofalowy wpływ na muzykę. Niemal w każdym gatunku znajdziemy albo covery utworów duetu (heavy metal, rock, dance, trance, jazz itp.), albo specyficzne harmonie i rozwiązania formalne wprowadzone do ogólnego obiegu przez Brendana Perry’ego i Lisę Gerrard, a zaczerpnięte albo z muzyki etnicznej, albo przetworzone z muzyki dawnej. Poza tym Dead Can Dance to po prostu kultowa grupa.

Powstała jako duet Lisy Gerard oraz Brendana Perry’ego w roku 1981 w australijskim Melbourne. Wkrótce potem muzycy przeprowadzili się jednak do Londynu, gdzie w rok później podpisali umowę z niewielką, niezależną wytwórnią 4AD. Ich debiutancki album ukazał się w roku 1984, zaś na jego okładce znalazła się archetypczna dla całej twórczości DCD rytualna maska z Nowej Gwinei – znak multikulturowych poszukiwań materii muzycznej. I tak należy klasyfikować tę muzykę – jako przetworzenie muzyki ludowej Australii i Afryki, z dodatkiem muzyki klasycznej i elektroniki. Ten ostatni element jest zresztą jednym z ważniejszych elementów składowych tej mieszanki, szczególnie w przypadku wcześniejszych albumów. A całość spina śpiew Gerrard – glossalia – nadając całości niesamowitą głębię emocjonalną. Dodajmy jeszcze, że pod koniec lat 90. Perry przeprowadził się do Irlandii, gdzie w kupionym przez siebie kościele Quivvy założył studio nagrań i gdzie mieszka. Być może oddalenie od siebie muzyków doprowadziło do stanu tarć i w końcu do rozwiązania duetu.

Wszystkie płyty DCD wydane zostały przez londyńską wytwórnię 4AD – zarówno na winylu, jak i na płytach CD. W dyskografii, oprócz botlegów oraz płyt solowych, znajdziemy osiem płyt długogrających oraz EP-kę (Garden of the Arcane Delights) wydaną razem z debiutanckim Dead Can Dance. Kilka lat temu, w ramach odświeżenia oferty, ukazały się trzy płyty poddane remasteringowi. Dopiero jednak w tym roku na stronie japońskiego sklepu internetowego CD Japan (baner na dole strony) ukazała się informacja o tym, że wkrótce ukaże się reedycja całego katalogu w postaci hybrydowych płyt SACD. Ucieszyłem się i chciałem złożyć zamówienie (pre-order), a tu bach – płyty wycofano z zapowiedzi. Dlaczego? Ano, jak się okazuje, firma odpowiedzialna za remaster chciała wszystko dopieścić do ostatniego szczegółu i przesunęła premierę. A firma to nie byle jaka, bo chodzi o Mobile Fidelity. A to by z kolei wyjaśniało, dlaczego taki, a nie inny format płyty. Poza tym w Japonii, do której ta reedycja jest skierowana przede wszystkim, SACD to jeden z ważniejszych formatów, co dodatkowo tłumaczy ten, a nie inny wybór.

Płyty zostały przygotowane w formie mini-LP, w wersji stereofonicznej: mamy więc warstwę SACD stereo oraz PCM stereo. Okładki płyt to idealne kopie obwolut LP. Wewnątrz znajdziemy też wkładki, do których chowane były oryginalnie płyty winylowe – jeśli album wydany został na dwóch płytach, mamy dwie takie wkładki, zaś płyta jest w jednej z nich. Oprócz tego dostajemy również książeczkę z tekstami i informacjami technicznymi, na której dano reprodukcje naklejek na winyle. Jest też książeczka z japońskim opisem płyty oraz krótkim esejem, niestety bez angielskiego tłumaczenia. Sama płyta nie jest niestety kopią naklejki z winyla. Na okładkę nałożono obi. Uwaga – w sklepach w Polsce dostępna jest wersja płyt przeznaczona na rynki USA i europejski, z angielskimi napisami na grzbiecie. Sprawdziłem ją: to dokładnie to samo wydanie, co wersja na Japonię: tłoczenie płyt, podobnie jak druk poligrafii wykonano w Japonii. Można więc spokojnie kupić tę wersję. Nie będzie to jednak edycja czysto „japońska”, z powodu innego obi. Szczegóły dotyczące dźwięku poszczególnych płyt znajdą Państwo pod spodem. Od razu trzeba jednak powiedzieć, że remaster Mobile Fidelity nie poprawił wielu niedociągnięć nagrań. Nie ma na to chyba szans. Z drugiej strony nowe remastery są wielokroć lepsze niż oryginały, które wydają się płaskie, pozbawione rozdzielczości i życia. I choć przy konkretnych tytułach narzekam na poszczególne aspekty brzmienia, to jednak robię to w odniesieniu do najlepszych płyt serii - Spiritchaser i Toward The Within (i w pewnej mierze Within the Realm of a Dying Sun) i w ogóle do nagrań na SACD i CD tego typu muzyki. Dlatego nie żałuję, że choć miałem na CD większość dyskografii DCD, to kupiłem ją na nowo – myślę, że to będzie ostatnia zmiana w temacie tego duetu. A jeśli nie chcą Państwo kupować całej dyskografii, wystarczy kupić wspomniane trzy krążki – dadzą ładny obraz jego twórczości.

Dead Can Dance


Program:
1."The Fatal Impact" - 3:21
2."The Trial" - 3:42
3."Frontier" - 3:13
4."Fortune" - 3:47
5."Ocean" - 3:21
6."East of Eden" - 3:23
7."Threshold" - 3:51
8."A Passage in Time" - 4:03
9."Wild in the Woods" - 3:46
10."Musica Eternal" - 3:52

Personel:
Brendan Perry
Lisa Gerrard
James Pinker
Scott Roger
Peter Ulrich

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10070
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: 27 lutego 1984

Inżynier dźwięku: John Fryer
Miejsce nagrania: Blackwing, 1983

Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 4-5/10

Garden of the Arcane Delights


Program:
1."Carnival of Light" - 3:31
2."In Power We Entrust the Love Advocated" - 4:11
3."The Arcane" - 3:49
4."Flowers of the Sea" - 3:28

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10071
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity, EP oryginalnie dodawana do wydania CD, wersja LP – 45 RPM
Data wydania: 1984

Inżynier dźwięku: Joe Gillingham oraz Kenny Jones
Miejsce nagrania: Vineyard

Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 5-6/10

Spleen and Ideal


Program:
1."De Profundis (Out of the Depths of Sorrow)" – 4:00
2."Ascension" – 3:05
3."Circumradiant Dawn" – 3:17
4."The Cardinal Sin" – 5:29
5."Mesmerism" – 3:53
6."Enigma of the Absolute" – 4:13
7."Advent" – 5:19
8."Avatar" – 4:35
9."Indoctrination (A Design for Living)" – 4:16

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10072
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: 1 września 1986

Inżynier dźwięku: John A. Rivers oraz Jonathan Dee
Miejsce nagrania: Woodbine Street Recording Studios, wrzesień-listopad 1985

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6/10

Within the Realm of a Dying Sun


Program:
1."Anywhere Out of the World" – 5:08
2."Windfall" – 3:30
3."In the Wake of Adversity" – 4:14
4."Xavier" – 6:16
5."Dawn of the Iconoclast" – 2:06
6."Cantara" – 5:58
7."Summoning of the Muse" – 4:55
8."Persephone (the Gathering of Flowers)" – 6:36

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10073
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: lipiec 1987

Inżynier dźwięku: John A. Rivers oraz Francisco Cabeza
Miejsce nagrania: Woodbine Street Recording Studios, kwiecień-maj 1987

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10

The Serpent's Egg


Program:
1."The Host of Seraphim" – 6:18
2."Orbis de Ignis" – 1:35
3."Severance" – 3:22
4."The Writing on My Father's Hand" – 3:50
5."In the Kingdom of the Blind the One-Eyed Are Kings" – 4:12
6."Chant of the Paladin" – 3:48
7."Song of Sophia" – 1:24
8."Echolalia" – 1:17
9."Mother Tongue" – 5:16
10."Ullyses" – 5:09

Personel:
Lisa Gerrard - wokale
Brendan Perry - wokale, hurdy gurdy
Andrew Beesley - altówka
Sarah Buckley - altówka
Tony Gamage - wiolonczela
Alison Harling - skrzypce
Rebecca Jackson - skrzypce
David Navarro Sust - wokale

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10074
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: 24 października 1988

Inżynier dźwięku: John A. Rivers
Miejsce nagrania: ?

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10

Aion


Program:
1."The Arrival and the Reunion" – 1:38
2."Saltarello" – 2:33
3."Mephisto" – 0:54
4."The Song of the Sybil" – 3:45
5."Fortune Presents Gifts Not According to the Book" – 6:03
6."As the Bell Rings the Maypole Spins" – 5:16
7."The End of Words" – 2:05
8."Black Sun" – 4:56
9."Wilderness" – 1:24
10."The Promised Womb" – 3:22
11."The Garden of Zephirus" – 1:20
12."Radharc" – 2:48

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10075
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: 11 czerwca 1990

Inżynier dźwięku: ?
Miejsce nagrania: Irlandia, oprócz nr. 1&7 - Woodbine Street Recording Studios

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6-7/10

Into the Labyrinth


Program:
1."Yulunga (Spirit Dance)" – 6:56
2."The Ubiquitous Mr Lovegrove" – 6:17
3."The Wind That Shakes the Barley" – 2:49
4."The Carnival Is Over" – 5:28
5."Ariadne" – 1:54
6."Saldek" – 1:07
7."Towards the Within" – 7:06
8."Tell Me About the Forest (You Once Called Home)" – 5:42
9."The Spider's Stratagem" – 6:42
10."Emmeleia" – 2:04
11."How Fortunate the Man With None" – 9:15

Personel:
Lisa Gerrard – wokale (1, 3, 5-7, 9-10)
Brendan Perry – wokale (2, 4, 7-8, 10-11), instrumenty, instrumenty perkusyjne, sample (ptaki, etc.)

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10076
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: 13 września 1993

Inżynier dźwięku: Brendan Perry
Miejsce nagrania: Quivvy Church, 1993

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6-7/10

Toward the Within


Program:
1."Rakim" - 6:25
2."Persian Love Song" - 2:56
3."Desert Song" - 4:20
4."Yulunga (Spirit Dance)" (z Into the Labyrinth) - 7:12
5."Piece for Solo Flute" - 3:34
6."The Wind That Shakes the Barley" (z Into the Labyrinth) - 3:12
7."I Am Stretched on Your Grave" - 4:38
8."I Can See Now" - 2:56
9."American Dreaming" - 4:55
10."Cantara" (z Within the Realm of a Dying Sun) - 5:15
11."Oman" - 5:49
12."The Song of the Sybil" (z Aion) - 4:31
13."Tristan" - 1:48
14."Sanvean" - 4:05
15."Don't Fade Away" - 6:12

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10077
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: 25 października 1994

Inżynier dźwięku: Guy Charbonneau, Le Mobile Remote Recording
Miejsce nagrania: koncert w The Mayfair Theatre, Santa Monica, Kalifornia, listopad 1993

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10

Spiritchaser


Program:
1."Nierika" – 5:44
2."Song of the Stars" – 10:13
3."Indus" – 9:23
4."Song of the Dispossessed" – 4:55
5."Dedicacé Outò" – 1:14
6."The Snake and the Moon" – 6:11
7."Song of the Nile" – 8:00
8."Devorzhum" – 6:13

Released June 1996

Wydawca: 4AD/Warner Music Japan, WPCB-10077
Szczegóły: mini-LP, remastering wykonany przez Mobile Fidelity
Data wydania: czerwiec 1996

Inżynier dźwięku: Brendan Perry oraz Lisa Gerrard
Miejsce nagrania: Quivvy Church

Remaster: John A. Rivers (2007)
Remaster SACD: Mobile Fidelity Sound Lab, Neal Harris

Format: SACDst/CD

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 9/10




Odsłuch płyt początkowo rozpocząłem od debiutu i towarzyszącej mu EP-ki. A to dlatego, że chciałem posłuchać, jak ze starszymi nagraniami radzi sobie przetwornik/wzmacniacz słuchawkowy Benchmark DAC1 USB. I byłem pod wrażeniem. Wprawdzie jakość dźwięku nie była specjalnie wysoka, jednak to, co usłyszałem było o niebo lepsze od oryginalnej edycji CD (nie znam wersji LP). Po kilku dniach, kiedy wróciłem do sprawy, postanowiłem jednak, że zacznę od ostatniej płyty i pójdę w kierunku odwrotnym, w głąb czasu – jak się okazało Spiritchaser ustanowił pewien punkt orientacyjny, do którego można było porównywać wcześniejsze płyty.

Spiritchaser
Dźwięk tej płyty jest znakomity: pełny, z wieloma planami, smaczkami, współbrzmieniami itp. Ponieważ znam tę płytę doskonale, momentalnie zauważyłem, że zniknęła gdzieś cyfrowa nerwowość z poprzedniej edycji. Góra nie została obniżona, ani wycofana, a raczej wyszlachetniała. Pięknie słychać było bas otwierający utwór Song of the Stars. Był mięsisty i głęboki, a przy tym naprawdę rozdzielczy, czego brakowało w oryginalnym wydaniu. Najważniejsze są jednak głosy. Nie są do końca uwolnione od kompresji, której najwyraźniej dokonano na poziomie nagrywania, jednak wreszcie są plastyczne i pełne. Zmiany te przysłużyły się też gitarze otwierającej utwór Song of the Dispossessed. Przestrzeń i jej jakość uzależniona jest w dużej mierze od konkretnego utworu – słychać to tak, jakby poszczególne numery nagrywane były w różnym czasie, albo jakby dodawano do nich różne pogłosy. Generalnie, jak to w tej muzyce, pogłosu jest sporo, co pozwala biec dźwiękowi daleko w głąb sceny, nawet jeśli wiadomo, że to nie jest do końca realne „wnętrze”. Generalnie plany dźwiękowe zaznaczane są jakby mimochodem, bez jakiejś szczególnej definicji czy krawędzi. Dynamika nagrań jest niezła, czasem bardzo dobra, jak np. przy perkusji w utworze Song of the Nile.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 9/10


Toward The Within
TTW to płyta koncertowa. Jedna z lepiej zarejestrowanych, jakie znam. W jej przypadku ładnie można usłyszeć zalety takiej realizacji, jak i ograniczenia. Z jednej strony dźwięk jest wyraźnie lepiej „zintegrowany”, muzycznie i dźwiękowo, nagranie jest całością, bez wytłumiania planów między instrumentami. Znacznie lepsza jest też tutaj dynamika, lepsza nawet niż na dobrym przecież albumie Spiritchaser. Z drugiej strony gorsze są wokale, przede wszystkim pod względem rozdzielczości i poprawności tonalnej, a to dlatego, że mikrofony estradowe, nawet pojemnościowe, nie są tak dobre, jak studyjne. W każdym razie po odpaleniu krążka uwagę zwraca znakomita góra – dużo bardziej rozdzielcza niż na ostatniej płycie. Głos Brendana jest trochę jaśniejszy niż na albumach studyjnych. Znacznie lepiej niż na innych płytach zarejestrowano z kolei głos Gerrard. Ponieważ jednak nagranie całego zespołu miało miejsce w tej samej przestrzeni i na „setkę”, źródła pozorne są definiowane znakomicie, lepiej nawet niż na wspomnianym, ostatnim albumie duetu. W dźwięku wraca uwagę skłonność do „podkręcania” wyższej średnicy, co ma dwojakie skutki: z jednej strony kreuje to dynamiczny, otwarty przekaz o „żywym” charakterze (w obydwu znaczeniach), z drugiej jednak przybliża dźwięk do słuchacza i czasem atakuje sporą energią. Ja
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10


Into The Labyrinth
Po przejściu z płyty Toward... momentalnie znika wrażenie „obecności” muzyków, a całość wydaje się bardziej stłumiona. To niestety wady realizacji studyjnych, z wielościeżkową rejestracją i wieloma nakładkami. Kiedy jednak w utworze The Ubiquitous Mr Lovegrove wchodzi niski dźwięk, a zaraz potem blachy, wiemy że rozdzielczość jest tu lepsza niż na płycie koncertowej (mikrofony itp.). Nie zmienia to jednak takiej prawdy, że całość ma nieco „przetłumiony” charakter. Nic więc dziwnego, że nieco ocieplony głos Brendana też jest nieco przytłumiony i nie tak obecny, jak na Toward.... Blachy są jednak fantastyczne. Scena na tym krążku jest dość płytka i nie pomaga jej nawet spora ilość pogłosów. Najlepiej wypadają fragmenty, gdzie jest coś z syntezatora i żywy instrument (np. w utworze The Carnival Is Over), ponieważ bardzo ładnie skontrastowane zostają charaktery tych źródeł dźwięku. Realizacja jest znacznie lepsza niż na oryginalnym wydaniu, jednak efekty nie są aż tak spektakularne, jak na Toward The Within i Spiritchaser, a to dlatego, że samo nagranie jest wyraźnie słabsze.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6-7/10


Aion
Przetłumienie, które słychać było na Into... jest i tutaj – to najwyraźniej znak studyjnej obróbki i nagrywania w wytłumionych pomieszczeniach. Góra ma jednak dobrą rozdzielczość i blachy wypadają dalece bardziej naturalnie niż na oryginalnym CD. Z kolei rozdzielczość niższych zakresów jest nieco gorsza niż góry i tutaj nawet pomoc Mobile Fidelity na wiele się nie zda. Scena nie jest specjalnie głęboka i plastyka na osi odsłuchu nie jest najmocniejszą stroną tej realizacji. To, co się dzieje po bokach jest wyraźniejsze i bardziej „obecne” niż to, co na środku, zapewne przez mniejszy pogłos na te elementy nałożony. Nie dostaniemy specjalnie niskiego dołu. Dźwięk nie jest jednak lekki, a to dlatego, że wyższy bas i niższa średnica są aktywne, wypełnione i nasycone, co daje wrażenie „mocnego” dźwięku. Nieco obniża to barwę głosów, szczególnie Lisy Gerrard, ale jeśli mam wybierać, to wolę taką realizację, niż rozjaśnioną.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 6-7/10


The Serpent's Egg
Płyta wita nas pięknym wejściem basu w utworze The Host of Seraphim. Energia skupia się tu gdzieś w okolicach 60 Hz i wyżej, przez co choć nie ma naprawdę niskiego basu, wrażenie jest bardzo dobre i wydaje się, że kolumny prują jak trzeba. Głos Gerrard ma barwę ustawioną wyżej niż na Aionie i nie jest tak plastyczny. Jest też osadzony dalej w przestrzeni, co sprawia, że jest mniej namacalny. Dźwięk wydaje się przez to bardziej otwarty niż na kolejnej płycie i nie tak stłumiony. Bardzo ładnie określone są plany, dzięki czemu chór z utworu Orbis de Ignis został dobrze, plastycznie rozłożony z jednej strony sceny, zaś głos Gerrard nieco przesunięty od osi z drugiej. Bardzo ładnie ukazana została barwa głosu poszczególnych wokalistów. Dźwięk pozostałych utworów skupiony jest przede wszystkim na środku sceny. Rozdzielczość poszczególnych źródeł dźwięku jest tyko średnia. Wystarczy jednak porównać ją do tego, co mieliśmy na oryginale, żeby zobaczyć, że w stosunku do poprzedniej wersji poprawiono naprawdę wiele – przede wszystkim dźwięk jest bardziej otwarty, dynamiczniejszy, nie tak skompresowany. Nie ma też tak dużego stłumienia. Generalnie – teraz jest bez porównania lepiej.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 7/10


Within the Realm of a Dying Sun
Dźwięk tej płyty zawsze odbiegał od tego, co oferowały inne krążki DCD z tego okresu. A w nowym remasterze wszystko nabiera odpowiedniego rozmachu i szlachetności. Bo to otwarty i żywy dźwięk o dużej dynamice. Piękny jest od razu początek, z niskim wejściem basu w utworze Anywhere Out of the World - mięsisty, pełny i pulsujący, jak w najlepszych płytach Depeche Mode, jeśli mogę użyć takiego porównania. Bo to też elektronika. Głos Brennana ma jednak wyraźnie podkreśloną wyższą średnicę i górę, co słychać m.in. w mocnej górze pogłosu. Głos Gerrard też jest nieco rozjaśniony, ale też i otwarty. Na szczęście tak to wszystko zmiksowano, że barwa ta (wyraźnie gorsza niż na Aionie) nie drażni. Stłumienie, które na niektórych płytach duetu trochę przeszkadza, tutaj było wyraźnie mniejsze. Dźwięk jest więc otwarty i „żywy”. Wciąż rozdzielczość, w porównaniu z najlepszymi płytami DCD jest raczej średnia, jednak dzięki bardzo dobrej plastyce i rozmachowi tego nie słychać jakoś szczególnie. Świetnie słychać to np. w utworze Dawn of the Iconoclast, z mocnymi wejściami „trąbek” – jest i przestrzeń, i oddech. Naprawdę świetnie zremasterowany krążek.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 8/10


Spleen and Ideal
Płyta ma znacznie wyższy średni poziom (chodzi o głośność) dźwięku niż inne płyty tej serii. Od razu słychać też, że nie mamy tego samego rozmachu i dynamiki, co na późniejszych krążkach. Bas, choć wydaje się mocny, nie schodzi szczególnie głęboko. Plastyka jest dalece lepsza niż na oryginalnym CD, jednak jednocześnie gorsza niż na omówionych wcześniej płytach. Dźwięk koncentruje się mocno na osi odsłuchu z rzadkimi wyjściami na „skrzydła”. Głosy są raczej nosowe i utopione w pogłosie. Przeszkadza nieco słaba dynamika.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 5-6/10


Garden of the Arcane Delights
To ciekawa płytka (EP-ka), ponieważ dzięki dość surowej produkcji otrzymaliśmy dźwięk znacząco lepszy niż z debiutanckiej płyty i jednocześnie pod wieloma względami lepszy niż na późniejszej płycie. Jeśli by porównać te ostatnie bezpośrednio, to pewnie w ogólnym rozrachunku byłyby na równym poziomie, jednak w jakiś sposób ta płytka „wchodzi” lepiej. Na płycie nie ma zbyt wiele pogłosu, ale to lepiej, ponieważ dźwięk jest bardziej namacalny i klarowny. Scena nie jest zbyt szeroka, ani głęboka, a dynamika spłaszczona. Bardzo ładnie, jak na tak prostą produkcję, zabrzmiał jednak utwór In Power We Entrust the Love Advocated, gdzie od całości odstawał jedynie obcięty od góry i od dołu głos Brendana Perry’ego. Świetnie, jak na ten czas, zabrzmiały blachy, zupełnie niepodobne do metalicznych, suchych trzasków z innych płyt tamtego okresu. Gitary, przypominające to, co słychać na płytach The Cure, nie miały wyraźnego „środka”, z którego wychodził dźwięk, były jednak pokazane w przyjemny, integralny sposób.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 5-6/10


Dead Can Dance
To bardzo zła realizacja, A jednak Mobile właśnie tutaj pokazało klasę, ponieważ da się tego słuchać bez bólu. Dźwięk jest niemal monofoniczny, bez dynamiki, a jednak, kiedy słuchałem płyty przez wspomniany wzmacniacz słuchawkowy Benchmarka, dostałem naprawdę plastyczny (jak na tę płytę), znośny dźwięk. A jednak nie da się ukryć, że całość brzmi, jak ze słabej, garażowej produkcji demo. I nic tego nie zmieni.
JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 4-5/10


Wojciech Pacuła


Dystrybucja:

CDJapan





POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ


© Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B