CLAP YOUR HANDS SAY YEAH
"Clap Your Hands Say Yeah"

Płyta "Clap Your Hands Say Yeah" otwiera mini-rozdział pod nazwą 'indie' - znakomitych płyt sprowadzanych do Polski przez zawsze czujną firmę Sonic Records. Zespół o dość przydługiej nazwie Clap Your Hands Say Yeah w ciągu ledwie pół roku z zespołu nikomu nie znanego poza nowojorskim Brooklynem i Filadelfią, skąd pochodzi i dojeżdża wokalista Alec Ounsworth, awansował na jedną z największych sensacji i nadziei młodego amerykańskiego rocka. A wszystko to za sprawą albumu, który kwintet skomponował, nagrał, wyprodukował i wypromował za własne pieniądze - bez żadnego wsparcia ze strony jakiejkolwiek wytwórni płytowej.
Jeśli ktoś chciał ten album kupić musiał zwrócić się bezpośrednio do zespołu i chwilę poczekać, by został on wypalony, opakowany i wysłany drogą pocztową. Reszty dokonała entuzjastyczna recenzja na stronach Pitchforka - biblii wszystkich fanów indie-rocka - w czerwcu 2005 r., no i szum, jaki się po niej zrobił na różnych internetowych forach, czatach i blogach. Przed tą przełomową recenzją CYHSY wysyłali jakieś pięć, sześć egzemplarzy płyty dziennie; po niej sprzedaż szła już w setki i tysiące. Jeszcze zanim jesienią zespół zdecydował się podpisać właściwy kontrakt z małą brytyjską firmą Wichita (przystań Bloc Party), ów domowy nakład albumu przekroczył 50 tysięcy sztuk. Płyta ta, to - jak ktoś powiedział - indie w najlepszym wydaniu. O ile "Texas" i "Have a Nice Day" to typowe produkcje masowe, "Clap Your..." to z kolei typowa niezależna produkcja, gdzie braki w wyposażeniu studia pokrywane są pomysłowym i niecodziennym użyciem prostych środków wyrazu, jak przepuszczony przez megafon głos (nr 1) czy zniekształceniem go w inny sposób. Całość jest dość mocno skompresowana i mało szczegółowa, jednak - naprawdę! - słucha się tego z ogromną przyjemnością. Bo to po prostu dobra muzyka, nieco inna w swojej prostocie niż komercyjne pewniaki. Największą bolączką tej płyty jest mocno zawężona, dość płytka scena dźwiękowa. Nie da się tego przeskoczyć i im lepszy sprzęt, tym bardziej to słychać. Również głos wokalisty został zarejestrowany w dość nieszczególny sposób, z podkreślonym górnym rejestrem, bez żadnego wypełnienia. Ale, jak powiedziałem - muzyka rekompensuje wszystko.

JAKOŚĆ DŹWIĘKU: 4/10

Wydawca: Wichita Records/Sonic Records
Nr kat: WEBB099CD-2
Format: CD
www.sonicrecords.pl

© Copyright HIGH Fidelity 2006, Created by SLK Studio