KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE
SPOTKANIE 51

IZOLATORY

WOJCIECH PACUŁA









Ażesz mi się od niektórych Czytelników za poprzednie sprawozdanie ze spotkania KTS, poświęconego wtyczkom sieciowym (relacja TUTAJ) dostało! Uhuhu! Maili krytycznych nie było wcale dużo, jednak wszystkie podnosiły wspólnie sprawę metodologii. Odsłuch przeprowadzany był mianowicie klasycznie, tj. tak, jak testuję inne produkty – z długimi próbkami, bez ślepych odsłuchów. Rzeczywiście, nie wykonaliśmy badań ostatniego typu. I nie jest to „zaniedbanie”, „niechlujstwo”, „próba obejścia naukowego dowodzenia”, „kryminał” itp., żeby pozostać przy najcelniejszych określeniach zwartych w mailach. Jeśli ktoś jest do tego przekonany, to nie jestem w stanie go „przekonwertować” i nawet nie będę próbował. Jeśli jednak są Państwo otwarci na argumentację, kilka krótkich słów w tej sprawie.

Przede wszystkim, w ramach KTS nigdy nie testowaliśmy urządzeń, elementów toru itp. w reżimie ślepych testów. Jedynie przy płytach stosowaliśmy ten typ badania. Jest to świadomy wybór, wynikający bezpośrednio najpierw z dwuletnich doświadczeń, jakie zebrałem organizując dla „Audio” Audio Szołki. W niemal wszystkich edycjach tego niezwykle popularnego cyklu stosowaliśmy badanie „double blind test ABX”, czyli podwójny ślepy test ABX. Polegało to na tym, że oznaczaliśmy dwa porównywane elementy, np. wtyczki typu chinch (RCA), jeden jako A, drugi jako B, bez informowania poddanych badaniu, o ich prawdziwych nazwach i bez ich pokazywania. Następnie puszczany był ten sam, krótki fragment utworu muzycznego i następowało przełączanie - ABX, BAX i tak dalej, za każdym przełączeniem informując słuchających o kolejności. Słuchacze musieli za każdym razem wskazać, co jest owym „X-em” – A czy B. W każdej rundzie wykonywaliśmy od dziesięciu do piętnastu kompletów przełączeń. Uczestnicy badania otrzymywali odpowiednio skonstruowane karty, na których wpisywali swój tym na X w każdym powtórzeniu. Żeby różnica mogła być udowodniona, tj. można było uznać, że dwa badane produkty się od siebie dźwiękowo różnią, trzeba było poprawnie określić osiem na dziesięć. Przyjmuje się, że dolną, akceptowalną granicą jest siedem skreśleń. I, jak pokazało doświadczenie, rzeczywiście dało się w ten sposób dostrzec różnice, bo wspomniane wtyczki ewidentnie zmieniały dźwięk. A jednak...

WYZNANIE WIARY

Prowadzenie tego typu eksperymentów – bo tak należy w istocie traktować wszelkie testy – polega nie tylko na ich technicznym przygotowaniu, ale także na kontrakcji z ludźmi. A jedną z rzeczy, którą mnie te dwa lata nauczyły jest to, że stres podczas badania jest tak duży, że część podejść jest zupełnie bezużyteczna. Wiele razy było tak, że – wydawałoby się – doświadczeni słuchacze nie potrafili rozróżnić od siebie wyraźnie różniących się komponentów. Trzeba było badanie powtarzać dwa, a nawet trzy razy (wciąż bez ujawniania prawdziwych nazw komponentów AB), żeby doprowadzić do wiarygodnych wyników. Dlaczego? Uczestnicy przede wszystkim musieli się przyzwyczaić do systemu i pomieszczenia. Niby nic, przecież nie był testowany system, a jego składowe, jednak reorientacja nie następowała automatycznie, a wymagała czasu. Stąd nieprawidłowe odpowiedzi w pierwszym podejściu. Co z tego wynika? Ano, ze psychologia ma w tym badaniu równie duży udział, jak w każdym innym i twierdzenie, że jest to badanie „jedynie wiarygodne” jest z gruntu błędne. Jeśli bowiem trzeba czasem odsłuch powtórzyć, a nawet przeprowadzić trzy razy, to jeśli niczego w tym czasie nie rozpoznamy, być może trzeba badanie powtórzyć dziesięć razy? Tyle, ile trzeba na „nauczenie się” przez uczestników tego systemu, pomieszczenia, muzyki itp. A może dwadzieścia? Nieco przesadzam, ponieważ już przy drugiej rundzie ludzie byli tak zmęczeni, że literalnie padali na twarz, ale chcę pokazać, że badanie to jest obarczone podobnymi problemami, jak zwykłe badania AB. Pokazuje też coś, co jest znane nawet w obozie tych, którzy wierzą jedynie w ABX: oto uczestnik, słuchacz jest takim samym składnikiem badania, jak jego przedmiot – jest nie tylko podmiotem, ale i przedmiotem badania. Wybrnąłem z tego w ten sposób, że zapraszałem sprawdzonych słuchaczy, którzy okazali się rzeczywiście mieć „złote” uszy, w pewnej mierze eliminując ich z równania. Niestety nie do końca.

Oto bowiem jedyne, czego – w pewnej mierze i nie zawsze – można się z badania ABX dowiedzieć, to to, czy różnica istnieje, czy nie. Nie ma mowy o określeniu RODZAJU zmian. Krótkie sample to po prostu uniemożliwiają, a dłuższe przestają być użyteczne (z punktu widzenia metodologii ABX) nawet w ustaleniu podstawowej rzeczy. Moim zdaniem jest jednak tak, że w muzyce, a audio jest jej częścią, oceny mają sens jedynie w długich odsłuchach. Tylko, kiedy pozwolimy dotrzeć do nas przekazowi emocjonalnemu danego utworu da się ocenić, jak to naprawdę gra. To tylko moje zdanie, żaden dogmat, ale na poparcie tego mam cztery lata badań – najpierw dwa w testach ABX i AB i potem koelje dwa z AB i „jawnymi” porównaniami. Ostatecznie wszystkie testy w pismach na świecie, w pismach, które szanuję za profesjonalizm i konsystencję w prowadzeniu badań, prowadzone są w klasyczny sposób, tj. wiedząc, co się testuje, w długim okresie czasu. Tak, ślepy odsłuch tego typu może być pomocny, ale nie załatwia wszystkiego. Na szczęście (dla mnie) nie jestem w tym twierdzeniu osamotniony. Tak się złożyło, że kiedy zabierałem się do pisania tego tekstu, listonosz (nie, nie zapukał dwa razy, a zadzwonił i to tylko raz) przyniósł ostatni numer „Stereophile’a”. Od dawna trwa spór jego szefa ze zwolennikami testów ABX. Nie będę go przytaczał, jednak uderzyła mnie jedna informacja zawarta w liście czytelnika, Davida Lovella i to, jak na nią odpowiedział John Atkinson, redaktor naczelny „S”:

„[Meyer i Moran] w październikowym wydaniu Journal of the AES relacjonują rezultaty podwójnego ślepego testu porównującego nagrania SACD i DVD-Audio [zarejestrowanych w natywnych formatach – przyp. red.] z ich wersjami 44,1/16. Generalnie – nie stwierdzono żadnych różnic. [...].” DL I odpowiedź: „Mógłbym odpowiedzieć na to serią innych testów, które potwierdzają, że słuchacze są w stanie dostrzec zalety nagrań wykonanych w wysokiej rozdzielczości, co potwierdziła letnia konferencja AES z roku 2007, w której brałem udział [...], a więc sprawa wciąż jest otwarta.” JA („Stereophile”, No. 12, Vol. 30, December 2007, s. 10)

Co z tego wynika? Dokładnie to, co zrelacjonowałem na początku: pomimo „obiektywnych” pretensji testów ABX są one równie podatne na zewnętrzne uwarunkowania jak inne rodzaje.
No tak, wiem, że to miała być relacja ze spotkania KTS, jednak gdzie, jak nie w tym miejscu mogę wyjaśnić swoje stanowisko? Ostatecznie chodzi nie o to, żeby wszyscy nagle zaczęli mi potakiwać, a o to, aby mój punkt widzenia, a co za tym idzie punkt widzenia „HIGH Fidelity OnLine” był znany. Można wówczas czytać testy i reportaże z lepszej perspektywy. I nawet jeśli się z tym poglądem nie zgadzamy, to chyba lepiej wiedzieć, z czym dyskutujemy niż przyjmować wszystko we mgle niedomówień i półsłówek, które najczęściej zamieniają się w półprawdy. Jeśli zajdzie taka konieczność, będę to „wyznanie wiary” powtarzał przy każdej możliwej okazji, niech wszystko będzie „czyste”. Powtarzając za klasykiem – jeśli mamy się różnić, to różnijmy się pięknie...

ODSŁUCH

Pięćdziesiąte pierwsze spotkanie KTS miało miejsce bardzo krótko po pięćdziesiątym, jednak w tym czasie kilka rzeczy się zmieniło. Przede wszystkim część uczestników poprzedniego badania poczuło, że bez berylowych wtyczek nie mogą żyć. Idąc dalej, stwierdziliśmy potrzebę wymiany gniazdek sieciowych w ścianie na dedykowane firm Oyaide lub Furutecha, głosując w ten sposób swoimi portfelami (kontami). Z tego co wiem, nie jesteśmy osamotnieni. Wtyczki sieciowe są super egzotycznymi elementami toru, jednak izolatory, o których chciałbym tym razem powiedzieć, a właściwie podstawki pod sprzęt (to tak naprawdę izolatory mechaniczne), też nie są centralnym punktem audiofilskiej uwagi. Mając za sobą wtyczki, podstawki były dla nas jednak jak piwo na śniadanie – bezproblemowe.

Odsłuch przeprowadzony został w tym samym systemie, co wcześniej, nie będę go więc ponownie opisywał. Naszym celem było sprawdzenie ‘czy?’, jeśli tak, to ‘w jakiej mierze?’ i ‘jak?” odseparowanie komponentów audio od płaszczyzny, na której stoją wpływa na dźwięk. Tym razem zajęliśmy się najbardziej oczywistym kandydatem na takie badanie, a mianowicie transportem CD. W wzięło w nim udział pięć kompletów, porównywanych ze standardowymi stożkami Lektorów firmy Monacor. Trzy z nich, Finite Elemente, dostarczył jej dystrybutor firma Audio System.

Były to modele:

  • CeraBall Universal (cena: 620 zł/4 szt.)
  • CeraPuc (cena: 1080 zł/4 szt.)
  • CeraBase (2200 zł/4 szt.) Dwa kolejne zorganizowaliśmy samodzielnie i były to:
  • Vibrapod (podkładki ze stożkami) – recenzowaliśmy je TUTAJ (cena: 169 zł/4 szt. podkładek + 260 zł/4 szt. Stożków; razem: 429 zł/4 szt.)
  • Nordost Pulsar Points PP4Ti (tytanowe) (cena: 1799 zł/4 szt.) Oprócz CeraBase, które służą do izolacji kolumn, podstawek, półek itp., wszystkie pozostałe są przeznaczone do izolacji mniejszych elementów.

    Wszystkie podstawki Cera to produkt niemieckiej firmy Finite Elemente, znanej przede wszystkim z fenomenalnych, będących obiektem moich westchnień i cichym marzeniem, podstawek pod sprzęt (chodzi o mebel) Pagode. Ich sukces zasadza się przede wszystkim na dbałości o szczegóły, takie jak np. izolatory. Wszystkie podstawki Cera zbudowane są wokół tego samego konceptu: mamy bazę, czyli spód, w którym wyfrezowane jest łoże pod wykonaną ze spieków ceramicznych kulkę. Główny element ma wokół obwodu naciągnięty gumowy ring. Na to nachodzi drugi, szerszy element, w którym od spodu także podfrezowany jest otwór, na którym spoczywa kulka. Całość trzyma się razem, bez przesunięć, dzięki wspomnianemu ringowi, zaś miejscem styku i interfejsem między podłożem i urządzeniem jest wspomniana ceramiczna kulka. W największej podstawce, właściwie „stopie” CeraBase mamy trzy takie kulki, zaś całość trzyma się dzięki umieszczonemu centralnie trzpieniowi z gumowym ringiem. Proste i efektywne, ponieważ nie trzeba się martwić o podstawkę – w Cera mamy zintegrowaną podstawkę i izolator. Nordost to także „sztywny” izolator, złożony jednak z dwóch elementów – dużej części głównej, z ostrym szpikulcem oraz podstawki. Dostępne są dwa rodzaje Pulsar Pointów – aluminiowy oraz tytanowy – testowaliśmy ten ostatni. I wreszcie Vibrapody. To „miękkie” podkładki z dwóch elementów – gumowego, szerokiego krążka z fałdą oraz gumowego stożka z umieszczoną na końcu kulką stalową. Stożek opiera się na wspomnianej fałdzie.

    Ponieważ na początku nieco się rozgadałem, więc przejdę do meritum: absolutnie bezkonkurencyjne, naszym zdaniem, okazały się podstawki CeraPuc, które zaraz potem zakupiłem i na które nastawiają się pozostali uczestnicy odsłuchu. Dźwięk z nimi szlachetniał, stawał się bardziej skupiony. Co ciekawe, a potwierdziłem to po podłożeniu pod moim Lektorem, mocniej gra z nimi bas – jest zwarty i konturowy i generalnie bardziej obecny. Dźwięk nabierał głębi i dynamiki. W systemach, gdzie jest problem z atakiem dźwięku, tj. tam, gdzie jest nieco utwardzony, CeraPuc podkreśli tę przypadłość. Jeśli mamy nie do końca kontrolowany bas, to wprawdzie podkładki nieco go zdyscyplinują, jednak uwypuklą też jego wady. W podobnym kierunku idą mniejsze podkładki CeraBall, z tym, że zmiany nie były aż tak dramatyczne. To ten sam kierunek, może nawet w mocniejszym stopniu dyscyplinujący dźwięk, jednak bez owej gładkości i naturalności, jaką otwierały CeraPuki. CeraBase wypróbowany był po podstawkami, na których stały Electy Sonus Fabera (opis TUTAJ). Efekt był podobny jak przy CeraPukach – poprawa dźwięczności, skupienia, bez wyostrzania, a nawet z lekkim wygładzeniem góry. Wypróbowaliśmy dwa ustawienia – pod podstawkami kolumn/na podstawkach marmurowych i pod podstawkami marmurowymi/na podłodze. Ta ostatnia kombinacja była fatalna, po prostu fatalna. Jednak pod podstawkami – super. Ciekawie brzmiały Nordosty. To, jak się wydaje, znacznie lepszy izolator niż standardowe Monacory, ponieważ „czyści” wszystko z wewnętrznych napięć. A jednak CeraPuc był wciąż znacznie lepszy, doprowadzając do końca to, co Pointy sugerowały. I wreszcie Vibrapody – okazało się, że za niewielkie pieniądze otrzymujemy znaczącą poprawę w dźwięku. Charakter zmian był nieco inny niż przy „twardych” izolatorach – np. nie było tak dobrego skupienia źródeł pozornych. A jednak dynamika w porównaniu z Monacorem była znacznie lepsza, a w dźwięku było więcej „życia”.

    To jest oczywiście subiektywne, nasze zdanie, jednak poświęciliśmy podkładkom sporo czasu i uwagi, powtarzając odsłuchy, słuchając tego samego kawałka po kilka razy, przez co w naszym mniemaniu sprawa wygląda właśnie w ten sposób. Jeśli miałbym ustalić hierarchię odsłuchiwanych izolatorów, to wyglądałaby ona w ten sposób (od najlepszych): CeraPuc-Pulsar Point-CeraBall/Vibrapod. CeraBase dają poprawę porównywalną z Ceraball, chociaż może nie jest ona tak efektowna. Ciekawa była reakcja na te „rewelacje” pana Waszczyszyna, konstruktora i właściciela Ancient Audio, człowieka, którego o egzaltację o odloty raczej bym nie posądzał. To inżynier z krwi i kości, słuchający i słyszący, jednak przywiązany do ustalonych w niepodlegający dyskusji sposób faktów. Twardych faktów. Trzeba było zobaczyć jego zafrasowaną minę, kiedy zbierałem zabawki (Cera pakowane są w ładne „walizeczki”). Pytanie, które zadał jest chyba podstawowe dla konstruktora : „To jak ja mam w końcu słuchać i stroić moje urządzenia? Przecież, jeśli tak, wydawałoby się, nieistotny element zmienia dźwięk w tak diametralny, fundamentalny sposób, to co przyjąć za referencję w budowie? Mam nadzieję, że teraz Panowie rozumieją problemy konstruktora, który takich rzeczy ma dziesiątki, a to przecież tylko drobiazgi!” Dlatego warto samodzielnie wypróbować izolatory pod swoim sprzętem. Pamiętajmy jednak, że warunkiem jest to, że system musi być już dobrze dobrany. Nie chodzi nawet o koszty, a o synergię – podstawki błędów raczej nie poprawią, a jedynie pomogą wydobyć zalety.



    Kontakt

    Finite Elemente
    dystrybucja: Audio System

    Nordost
    dystrybucja: Decibel

    Vibrapod
    dystrybucja: Fast Audio

    Oyaide
    dystrybucja: Nautilus Hi-End

    Furutech
    dystrybucja: RCM

    Ancient Audio


    POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



  • © Copyright HIGH Fidelity 2007, Created by B