PRZEDWZMACNIACZ GRAMOFONOWY

Budżet w dobrym stylu
MONACOR SPR-6

WYRÓŻNIENIE MIESIĄCA

WOJCIECH PACUŁA




Świat jest dziwnym miejscem. Dziwnym i nieprzewidywalnym. I dziwność, i zaskoczenie manifestują się różnie dla różnych osób. Dla mnie i dziwna, i zaskakująca była wiadomość o tym, że firma Monacor posiada w swojej ofercie przedwzmacniacz gramofonowy, który kosztuje sporo mniej niż 200 zł. Właściwie należałoby powiedzieć, że niewiele więcej niż 100 zł. Zaciekawiony tym, jak za tak małe pieniądze można zrobić coś takiego, umówiłem się na test urządzenia. Spodziewałem się... właściwie nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Nie do końca umiałem sobie wyobrazić kształt, budowę, sposób w jaki je opakowano itp. O dźwięku właściwie nawet nie pomyślałem.

Zaskoczenie było pełne. Być może tak to ma właśnie działać. W niewielkim, tekturowym opakowaniu dostajemy niewielkie, ale bardzo solidnie wykonane metalowe pudełeczko, ładnie polakierowane, profesjonalnymi napisami sitodrukowymi, z niewielkim, zewnętrznym zasilaczem wtyczkowym, który kupowany oddzielnie zjadłby dużą część ceny SPR-6. Trzęsącymi się ze zniecierpliwienia rękami rozkręciłem urządzenie i kolejna niespodzianka - układ został wykonany w oparciu o tranzystory. Żadnych NE5532, dzięki którym układ można maksymalnie skondensować, a jedynie niewielkie kosteczki tranzystorów. Tranzystorki są taniutkie, jednak od bardzo dawna nie widziałem układu RIAA za niewielkie pieniądze bez scalaków.

To nie powinno grać. Zasilacz i obudowa w warunkach krajowych kosztowałyby więcej niż cały przedwzmacniacz SPR-6. A gra. Gra - jak za te pieniądze - super-fajnie.

ODSŁUCH Zanim jednak przejdziemy do zalet, powiedzmy o jedynej ułomności, która w jakiś dramatyczny sposób na brzmienie nie wpływa, która jednak występuje, a mianowicie o szumie. Niezależnie od tego, z jaką wkładką Monacor współpracował, zawsze w tle słychać było ulokowany w zakresie średniotonowym szum. Nie jest on dominujący i znika wraz z wejściem muzyki, jednak jest. Sprawa ta znika jednak po kolejnym nawrocie myśli, że to nie powinno grać. A gra. To z pozoru bezsensowne stwierdzenie, szczególnie jeśli jest powtórzone, jest w kontekście znikomej ceny przedwzmacniacza kluczowe.

Pomimo sympatii, jaką sobie od razu zdobył, nie było dla Monacora taryfy ulgowej i porównywany był i z tanimi rzeczami, jak Pro-Ject Phono-Box MkII, i z drogimi, jak Rogue Audio Stealth. Przejście z kosztującego dwadzieścia razy więcej Amerykanina bez trudu pokazało, za co tyle płacimy, dało też jednak do zrozumienia, że Monacora lekceważyć nie wolno. Najważniejsza uwaga dotyczy rytmiczności nagrań i poczucia tempa - klasa! Maleństwo w bardzo ładny sposób pokazuje uderzenie stopy perkusji, a przy płytach w rodzaju "Diamond Life" Sade (Epic, EPC 26044) bez tego ani rusz, ponieważ nagrania bez podstawy rytmicznej snują się bez sensu, udając smooth-jazzowe coś. SPR-6 (cóż za rozkoszna nazwa) zawsze wiedział, gdzie jest atak dźwięku, a gdzie jego zanikanie. Bas również był mocny i potrafił mocno przyłoić, tak przy Sade, jak i przy U2 z płyty "War" (Island 259-320), gdzie ta część pasma była bardzo ładna, może bez specjalnej rozdzielczości, ale i tak znacznie lepsza niż z dużej części preampów na stałe wbudowanych do niedrogich wzmacniaczy i większości amplitunerów.

Góra pasma jest mocna i prominentna. Monacor nie da nam zasnąć! Na szczęście jej ilość nigdy nie przekracza granic dobrego smaku. Należy jednak zwrócić uwagę na dobór wkładki. W połączeniu z suchymi (z tego poziomu cenowego) wkładkami Audio-Technica, czy nieco lekkimi Sumiko sybilanty mogą zostać nieco podkreślone, a balans tonalny nieco podniesiony. Nawet z nimi przedwzmacniacz nie popadnie jednak w ostrość. To paradoks, ale w Monacorze, czy w firmie, która układ przygotowywała, ktoś najwyraźniej usiadł i dokładnie posłuchał tego co projektuje. Znakomita część układów w amplitunerach i część we wzmacniaczach zintegrowanych w porównaniu z nim wydaje się produktami robionymi na papierze, w wierze, że powinno jakoś działać. Tu inaczej. Oczywiście, ponieważ jesteśmy w tak niskich rejonach cenowych, że niemal ocierają się one o depresję, nie można mówić o wyrafinowaniu czy cyzelowaniu czegokolwiek, a i balans tonalny nie jest idealny. Na przykład, nieco obniżono poziom wyższej średnicy, właściwą średnicę i górę pozostawiając bez zmian. Głosy Sade i Bono były więc nieco bardziej niż przy Pro-Jekcie wtopione w miks, jednak nie było wcale źle, a z częścią gorzej zarejestrowanych płyt było nawet lepiej. Na dobrze zrealizowanym jazzie słychać to będzie jako lekkie dopalenie średnicy. Co ciekawe, przy muzyce klasycznej było to mniej zauważalne i np. na znakomicie przygotowanej płycie "The Röhre - The Tube" (Tacet, L74, 180g), przedwzmacniacz pokazał orkiestrę z oddechem i w pełny, przyjemny sposób. Góra i środek, tam gdzie operowały skrzypce, zostały uproszczone i pozbawione części szczegółów, jednak to co zostało było i tak bardzo ładne i o klasę lepsze niż układy wewnątrz budżetowych urządzeń.

Urządzenia w rodzaju SPR-6 nie powinny istnieć. Nie powinny grać. A są i grają! I to grają tak, że jeśli ktokolwiek był dotychczas blokowany przed słuchaniem swoich starych płyt przez brak przedwzmacniacza, powinien odkurzyć wrzuconego na pawlacz Daniela, Bernarda, Fonikę i inne wynalazki, albo niech kupi któryś z niedrogich modeli Reloopa (np. w sklepie Audiopunkt) lub Pro-Jecta i niech zobaczy, ile muzyki drzemie w czarnym rowku tego antycznego wynalazku.

Warto też wspomnieć, że jeśli kogoś nie zamierza kupić kabli np. od firmy Audionova, albo nie chce wydawać więcej pieniędzy niż na sam preamp, wówczas może skorzystać z oferty Monacora, który za 38,40 zł oferuje bardzo przyzwoity kabelek GAC-202.

Wojciech Pacuła

BUDOWA

Urządzenie ma formę czarnego prostopadłościanu z dwoma uszami, za pomocą których można je przykręcić do półki lub racka. Obudowa składa się z dwóch elementów - górnej, wytłoczonej z dość grubej blachy i dolnej, do której przykręcono płytkę z układem. Wejście i wyjście (na niezłoconych gniazdach RCA) umieszczono z jednej strony. Gniazdo dla zewnętrznego zasilacza wtyczkowego (12V) umieszczono sensownie, bo z drugiej strony. Układ oparto o dwa bipolarne (NPN) tranzystory C1815 na kanał. Są to taniutkie tranzystory, jednak znacznie łatwiej jest wsadzić w to miejsce równie tani układ scalony i mieć wszystko z głowy. Elementy bierne to oporniki o tolerancji 5% oraz foliowe i ceramiczne kondensatory. Sygnał z płytki do gniazd prowadzony jest krótkimi nieekranowanymi kabelkami. Układ jest na tyle niedrogi, że jeżeli ktoś potrzebuje niewielki zasilacz (100 mA), niech kupi SPR-6 i - być może po jakimś czasie - niech na chwilę wróci do niego z zasilaczem i - może z nudów - niech podłączy przedwzmacniacz do gramofonu. Warto.

MONACOR
SPR-6


Cena [zł]: 113 zł
Dystrybutor: Monacor Polska

Kontakt:
Monacor-Polska Sp. z o.o.
Aleja Armii Krajowej 59
50-541 Wrocław
tel.: +48 71 783 38 07
+48 71 367 55 26
+48 71 367 55 27
+48 71 785 46 90
fax: +48 71 367 57 94

E-mail: post@monacor.pl

Strona firmowa: Monacor International



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio