WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

Diabelska alternatywa
GRYPHON DIABLO

WOJCIECH PACUŁA

Dając przygotowanemu przez naszego czytelnika, pana Przemysława Branieckiego testowi potężnej integry Callisto 2200 duńskiego Gryphona tytuł "Najlepsza integra świata?..." chodziło tyleż o oddanie ducha testu, jak i o pewną prowokację. Od wprowadzenia przez Gryphona w roku 1997 do sprzedaży wzmacniacza Tabu Century, który de facto zapoczątkował modę na wypasione, drogie wzmacniacze zintegrowane, toczy się dyskusja nad tym, który z nich jest najlepszy: Mark Levinson? McIntosh? A może BAT? - Żeby podrzucić tylko kilka nazw. Myślę, że całkowitej jasności nie ma i nie będzie, a każdy z tych producentów oferuje coś dla swojej firmy unikalnego.

Nie inaczej jest z Gryphonem. Tabu zaskakiwał znakomitym, zwartym i szybkim basem, który schodził gdzieś w okolice przedpiekla. Jego słabszym punktem była góra, która w analitycznych systemach za bardzo szalała. Odpowiedzią na te uwagi był wprowadzony do sprzedaży w roku 1999 wzmacniacz Callisto 2200, który zastąpił w cenniku Tabu. I rzeczywiście - chociaż w dużej mierze balans tonalny pozostał bez zmian, to góra była wyraźnie czystsza i lepiej zintegrowana z resztą pasma. Gdzieś jednak ulotnił się niepowtarzalny duch basu Tabu - wciąż był mocny, krótki i precyzyjny, nie miał już jednak tego niepodzielnego autorytetu swojego poprzednika. To co się udało w Callisto osiągnąć było jednak na tyle znaczące, że urządzenie pozostało w sprzedaży (warto dodać, że sporej) przez sześć lat, aż do roku 2005. Dopiero w czerwcu tego roku zaprezentowany został jego następca, wzmacniacz o słodkiej nazwie Diablo.

ODSŁUCH

Niesamowity wzmacniacz! Pod wieloma względami (choć nie we wszystkich aspektach) może stać się wzorcem. Diablo czerpie pełnymi garściami z dorobku swoich poprzedników, tworząc coś, co przewyższa z jednej strony Tabu, a z drugiej Callisto. Podobnie jak w przypadku pierwszego, tak i tutaj najważniejszym zakresem jest bas. Myślę, że pod względem szybkości narastania, koherencji, nawet nieludzkiej siły jest on królem wśród integr. Również duża ilość urządzeń dzielonych będzie miała trudności w dopędzeniu go w tym względzie. Zwartość, precyzja, absolutny brak wahania w ataku, krótkie wybrzmienie. Zarówno z raczej precyzyjnymi niż romantycznymi wolnostojącymi kolumnami Danish Physic, jak i z rewelacyjnymi podstawkami Dynaudio Special Twenty-Five koherencja i jakość tego zakresu rzuci wielu słuchaczy o glebę. Weźmy dla przykładu kontrabas z płyty Patricii Barber "Cafe Blue" (Premonition/First Impression Music, FIM CD010, gold HDCD) - jego rysunek, charakter i timing były pierwszej klasy. Nigdy nie przesłodzony, nigdy go nie brakowało. Zarówno w gęstych fragmentach, jak i tylko towarzysząc wokalowi, zawsze był równie prominentny i miał charakter.

A wrzućmy do odtwarzacza krążek w rodzaju najnowszej płyty Depeche Mode "Playing the Angels" (Venusnote, SACD), która chociaż wydana w gęstym formacie, do dźwiękowych rewelacji nie należy, zobaczymy, że tam, gdzie potrzebna jest moc, jak w otwierającym album potężnym przesterze, Gryphon zamienia się w bestię. Pamiętam ten motyw z warszawskiego koncertu grupy - to w takich przypadkach potrzebna jest czysta moc, bez niedomówień i ozdobników. I Diablo nam ją daje. Wolumen dźwięku był potężny, uderzenia perkusji szybkie i krótkie, sprawne. Klasa!

Wymagająca pod względem przetwarzania basu płyta Grzecha Piotrowskiego "Sin" (ARMS Records CD 1427-006, gold CD) została w swojej niskiej części oddana w całej glorii i chwale, Myślę, że takiego "Introwertyka" nie słyszeli nawet jej twórcy. Duży, ale kontrolowany, aż po wyższe częstotliwości, bas, znakomicie łączący się ze średnicą. Dość blisko ustawione mikrofony z płyty Charliego Hadena i Kenny Barona "Night in the City" (Verve 539 961-2, CD) zostały wyraźnie pokazane, poprzez pewne zaburzenie w barwie instrumentów i odebraniu im odejścia, oddechu (niestety, tak ta płyta jest zrealizowana). Pomimo to, a może właśnie dlatego, kontrabas był bardzo przejemy, mięsisty, z lekko zaokrąglonymi krawędziami. To tutaj obuchem przywala też inna umiejętność Diablo - dyskryminacja dźwięków w zakresie basu i góry. Przez cały czas, pomimo mocnego kontrabasu i dominującego fortepianu, szczegóły związane z funkcjonowaniem klubu, gdzie dokonano nagrania (to jest nagranie live), jak rozmowy, brzęk sztućców itp. były oczywiste i bezdyskusyjne. A przy tym... przy tym nie przykuwały do siebie większej uwagi niż należy, nie były jasne ani ostre. Po prostu były tam, gdzie trzeba. I o ile pod względem jakości basu Diablo idzie nawet krok dalej niż Tabu (nawet jeśli uznamy to za kroczek, tip-topek nieledwie, to w tym przypadku jest to duże osiągnięcie), o tyle w dziedzinie rozdzielczości i rysunku góry idzie dalej niż Callisto 2200, łącząc w ten sposób w jedno to co najlepszego do zaoferowania miały te dwa wzmacniacze.

Być może umiejętność ukazywania ataku dźwięków, ich wzajemnych relacji w dziedzinie czasu itp., przekładających się na dokładną scenę dźwiękową, związana jest z szybkością, z jaką Diablo pracuje. Pod tym względem Gryphon Audio zawsze stał na czele peletonu. Dwa lata temu, podczas przedpremierowych pokazów we Frankfurcie odtwarzacza Mikado niemal spadłem z krzesła, kiedy z ciszy, z szybkością F-16 wyskoczyły pierwsze dźwięki. I to właśnie z powodu owego niewiarygodnie krótkiemu czasowi narastania sygnału. Ale - wróćmy do klubu, w którym gra Haden: atmosfera tego nagrania zależy od tego, jak urządzenie pokaże klub, z jego pozamuzycznymi dźwiękami oraz muzyków. Gryphon robi to fenomenalnie. Kiedy w 10:04 ktoś na zapleczu przewraca wiaderko, albo coś wiadropodobnego, słyszymy je tak, jakby wywróciło się naprawdę w drugim pokoju, za ścianą, na której stoją kolumny. A pomimo to, wiadomo też, że przez cały czas nr 1 są muzycy i muzyka. A przecież ta szczególna umiejętność łączenia tego co ogólne z tym co szczególne słyszana była już przy Barber. Cudowny mastering First Impression Music, złoty podkład i szczypta geniuszu dały fantastyczny popis blach - mocnych, dokładnych, nigdy nie za jasnych, nie przerysowanych. Bas i góra tworzyły w Diablo prawdziwie diabelski tandem, kontrapunktując się i uzupełniając, bez względu na to, czy mamy do czynienia z elektroniką, rockiem czy jazzem.

O tym, jak dobrze te dwa zakresy zostały przykrojone zaświadcza krążek "Red" King Crimson (Universal [Japan], VICE-9058, HDCD). Tutaj góra pokazała wiek nagrania, głównie poprzez nieco papierową konsystencję tego zakresu, została jednak przez Gryphona odegrana w rewelacyjny sposób, bez przerysowania i bez przesady. Podobnie bas. Diablo pokazał manierę w jakiej ten instrument został nagrany, z podkreśloną wyższą częścią. Kiedy jednak uderzyła stopa, można było mówić o solidnej podstawie rytmicznej.

Czyli wzmacniacz cudo? Noo, właściwie - tak. A więc ideał? Noo, właściwie - nie. Przecież trzeba sobie zdać sprawę, że Diablo jest startową pozycją w repertuarze Gryphon Audio. Są więc elementy, które da się poprawić i polepszyć. Dochodzimy w ten sposób do kwestii, która zapewne podzieli słuchaczy: średnica nie doszlusowuje, moim zdaniem, do poziomu dołu i góry. Gdyby te dwa zakresy były po prostu dobre, to problemu by nie było. Ponieważ jednak wyśrubowano je tak mocno, reszcie trudno jest za nimi nadążyć. Trzeba wziąć pod uwagę, że w jakiejś mierze moje opowiedzenie się za innym układem kompromisów związane jest z moim indywidualnym gustem, a nie z jakością bezwzględną. Średnica Diablo jest mianowicie dla mnie nieco zbyt sucha, bez emocji. Wszystko pokazywane jest bardzo wiernie, dokładnie, jednak bez nasycenia i namacalności. Można przez to odnieść wrażenie, że dźwięk jest jasny - to bzdura, bo jest po prostu dokładny, jednak brak przeciwwagi dla góry w postaci mocnej niższej średnicy powoduje, że z niektórymi kolumnami możemy odnieść takie właśnie wrażenie. Być może długie obcowanie najpierw z Nagrą MPA, a potem z Ancient Audio Grand Mono trochę mnie rozpuściło, jednak takie jest moje zdanie i ja je popieram. Jestem pewien, że dla wielu słuchaczy właśnie taki kompromis przypadnie do gustu - i dobrze, to nie znaczy, że nie słyszą, albo źle, ale tyle, że mają inne priorytety niż ja. Być może, wystarczy po prostu poszukać kolumn, które grałyby nasyconym, mocnym środkiem i będzie w porządku.

Niezależnie od tego, jak bardzo cenię Diablo za jego zalety, musiałem to zaznaczyć, bo inaczej musiałbym kłamać. Niezależnie od tego, trzeba powiedzieć, że Diablo jest w pewnej mierze ukoronowaniem pewnego rozdziału Gryphona w dążeniu do zbudowania integry, która byłaby lepsza niż duża część urządzeń dzielonych. Teraz wystarczy tylko posłuchać i zdecydować, czy wchodzimy w jego świat.

WP

BUDOWA

Urządzenie jest bardzo dużą, zwartą bryłą o niemal kwadratowej podstawie. Uwagę skupia na sobie rzeźbiony front, złożony z warstw metalu, półokrągłych żebrowań sugerujących radiator i czarnego, grubego akrylu. Na frontowej części widać białe napisy i kropki - są to miejsca, w których umieszczono czujniki dotykowe, na które Diablo reaguje zmianą wejść, głośności itp. Pośrodku umieszczono niebieski wyświetlacz dot-matrix, gdzie wyświetlane są komunikaty - np. poziom głośności w postaci poziomej linijki. Niestety, wyświetlacz jest nieco zbyt mały, a przez to trudny do odczytania. Górna część urządzenia to gięta, gruba blacha, do której po dwóch stronach przykręcono wycięte metalowe płaskowniki. Są one po to, aby móc przykręcić w tym miejscu płytę do umieszczonych wewnątrz radiatorów. Chassis jest wykonane z ocynkowanej, pasywowanej blachy.

Blisko przedniej ścianki umieszczono bardzo duży, ogromny transformator toroidalny, z osobnymi uzwojeniami wtórnymi dla obydwu końcówek. W filtracji napięcia wykorzystano po 12 kondensatorów o pojemności 4700 µF każdy, na kanał. Dodatkowo, w sekcji przedwzmacniacza mamy jeszcze 2 x po dziesięć kondów 1000 µF każdy. Cały układ wygląda na zbalansowany - od podwójnych mostków prostowniczych dla każdej połówki, na budowie samej końcówki skończywszy. Dlatego, w przeciwieństwie do Callisto 2200 warto podłączyć takie źródło. Końcówki zmontowano na płytkach przykręconych do radiatorów. Pracują tutaj cztery pary dużych tranzystorów Sankena (na kanał). Niestety, są one tak przykręcone, że nie da się bez całkowitego demontażu odczytać oznaczeń. Przedwzmacniacz w całości jest oparty o tranzystory ZTX, a regulacja głośności odbywa się w bardzo ładnie zaprojektowanej drabince oporników Dale'a, załączanych przekaźnikami Pickering Electronics. Obok wejść (złocone, ładne zakręcane gniazda) widać scalak Analog Devices OP297, najwyraźniej symetryzuje on sygnał z przełączanych przekaźnikami Omrona wejść RCA. Do dyspozycji mamy 4 wejścia RCA i 1 x XLR. Oprócz tego dostajemy wyjście sbub out, będące po prostu wyjściem z przedwzmacniacza. Niestety jest ono niesymetryczne. Obok wejścia nr 5 widać miejsce na płytkę z opcjonalnym przedwzmacniaczem gramofonowym Elementy pasywne w układzie są bardzo dobre, z precyzyjnymi opornikami kondensatorami polipropylenowymi Wimy. Sygnał do gniazd głośnikowych biegnie srebrzona plecionka miedziana, dość długa, bo biegnąca z samego przodu urządzenia. Umieszczony pośrodku tylnego panelu gniazdo uziemiające podłączone jest do biegnącej przez cały środek Gryphona grubej ścieżki, do której zbiegają się wszystkie zera z układów. Pilot jest wyjątkowo ładny, wygląda jak rzeźba. Zaprojektowano go jednak najwyraźniej do położenia na twardym podłożu, bo na miękkim, jak na kanapie, obraca się, powodując np. niespodziewane wyłączenie urządzenia lub jego podgłośnienie.

GRYPHON
DIABLO
Cena: 34 280 zł
Dystrybutor: Hi-Fi Sound Studio
Kontakt:
Tel.: (022) 772 31 66
Tel/fax: (022) 772 31 33
e-mail: hifisoundstudio@zigzag.pl

Strona producenta: www.gryphon-audio.dk



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio