WYRÓŻNIENIE MIESIĄCA

UNFORGIVEN -
KOLUMNY ERYK S. CONCEPT NUVO

Pierwsze spotkanie z kolumnami Nuvo firmy Eryk S. Concept pozostaje na długo w pamięci - są przede wszystkim piękne, znakomicie wykonane i do tego grają dźwiękiem, który dość szybko pozwoli zawyrokować, czy to jest to, co nam się podoba. Moja "inicjacja" z cackami pana Smólskiego (stąd "S" w nazwie) miała miejsce na wystawie Audio Show 2004. Jeden rzut oka i wiadomo było, że mam do czynienia z nową jakością. Cechą większości dziennikarzy, których znam, nie wyłączając i mnie, jest to, że nie czytają instrukcji, materiałów promocyjnych, ani przewodników po wystawach. Nie do końca wiem, z czego to się bierze, jednak można przypuszczać, że m.in. z natłoku tego typu materiałów i wynikającej z tego naturalnej niechęci do wszystkiego, co nie jest samym obiektem zainteresowania. Co jakiś czas wartało by jednak coś przeczytać, ponieważ ignorancja jest gorsza niż głupota. Trzeba przez to danemu urządzeniu poświęcić znacznie więcej czasu i uwagi niż by to wynikało z samego testu, samodzielnie odkrywając rzeczy już czarno na białym zapisane. Z Nuvo było inaczej. Folder z ich opisem został przygotowany w profesjonalny sposób: ze smakiem i wyczuciem, przynosząc mnóstwo konkretnych informacji, stroniąc od promocyjnego bełkotu. Był po prostu piękny. I to chyba o "piękno" chodzi w firmie Eryk S. Concept przede wszystkim: jak "zestrzelić" w jedno formę i funkcję tak, aby sobie nie przeszkadzały, a raczej wspierały. Rzecz trudna do osiągnięcia i wymagająca żelaznej dyscypliny począwszy od fazy koncepcyjnej, na praktycznej skończywszy. Przy tak wysokiej klasie wyrobu nie ma przecież miejsca na poprawki i retusze - wszystko: i logo, i typografia broszur, i strona www, i koncepcja dźwięku, wszystko to musi być gotowe i przemyślane na długo, zanim udamy się do stolarza i poprosimy o przycięcie kilku płyt MDF.

Nuvo są przykładem na to, że można i że da się to zrobić nie tylko w bogatej Ameryce, Europie Zachodniej czy Japonii, ale i w Polsce. Zresztą, kto wie czy w Polsce nie najlepiej. Japonia pojawiła się nie bez kozery, ponieważ logo firmy przypomina (a może nimi jest?) znaki japońskiego alfabetu. To jednak nie koniec. Cała kolumna przypomina japońskie haiku - proste, z idealnie dopasowanymi elementami, w którym nie da się niczego zmienić bez zburzenia całości. Wrażenie było nieco podobne w wyrazie do tego, które odnosiło się przy wzmacniaczu Pathosa Classic One MkII.

Poruszony i wyrwany na jakiś czas z recenzenckiej rutyny, poprosiłem o zaaranżowanie odsłuchu dla Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Spotkanie pokazało, że Nuvo są znakomitymi kolumnami, z ogromnym potencjałem. Nie do końca satysfakcjonujące okazało się jedynie lekkie wycofanie góry (po doświadczeniach z wystawy) oraz nieco zbyt lekkie standy - być może piękne i pasujące koncepcyjnie do kolumn, jednak nie odpowiadające standardom hi-endu. Pan Smólski okazał się człowiekiem, który nie tylko słyszy, ale i słucha. Do testu otrzymałem więc "poprawione", a właściwie przywrócone do postaci z Audio Show kolumny oraz znacznie solidniejsze podstawy.

ODSŁUCH

Jak wspomniałem, Nuvo pozwolą w ciągu kilku minut stwierdzić, czy to jest rodzaj dźwięku, którego szukamy. Nie jest przecież tak, że dążymy do możliwie neutralnego odwzorowania wydarzeń na scenie, bo nie dość, że nie znamy wzorca, to jeszcze absolutnej neutralności osiągnąć się nie da. W takim razie, trzeba przyjąć pewne kompromisy i odpowiedzieć sobie na pytanie: "Co jest dla mnie najlepsze?"
Kolumny Nuvo prezentują szkołę "bez przebaczenia". Ich brzmienie jest skrojone w ten sposób, że tam, gdzie często stosuje się różne "sztuczki" z dopaleniem basu, średnicy czy skutkującym plastyką wycofaniem góry, Nuvo zachowuje się idealnie liniowo. Jeżeliby przywołać jakieś referencje, to ich dźwięk szedłby w kierunku ultra-neutralnych kolumn KEF Reference 205 i Sonus Faber Electa Amator.

Maleńki głośnik nisko-średniotonowy wydaje się nie pozostawiać złudzeń co do reprodukcji basu. Ocenione na podstawie przypuszczeń będą odrzucone jako grające zbyt "cienko". A to błąd. Bez "omijania" fizyki (przynajmniej na papierze), a raczej wykorzystując zjawiska psychofizyczne, kolumny pana Smólskiego potrafią zagrać pięknym, pełnym basem o szybkości niedostępnej dla żadnego "klasycznego" głośnika o większej średnicy. Najniższej części spektrum nie ma - to pewne. Nie trzeba było nawet dużej orkiestry symfonicznej i krążka w rodzaju Saint-Saëns "Symphony No.3" (PentaTone Classic 5186 116, SACD), żeby to stwierdzić. Wystarczyła jednak jedna płyta w rodzaju Santiago de Murcia "Codex" (Naivë Asterée E 8661, CD), żeby wiedzieć, że nie o to tutaj chodzi. Prezentacja zakresu basowego budowana jest mianowicie nie poprzez maksymalne rozciągnięcie, a przez precyzję, nie przez "masę", a przez uderzenie, przez dokładne budowanie mostu pomiędzy barwą i dynamiką. Wydaje się, że brak maskowania wyższych harmonicznych basu, który w membranach papierowych czy plastikowych w mniejszym czy większym stopniu zawsze występuje, przekłada się na subiektywne postrzeganie basu według wzoru: "więcej harmonicznych - więcej basu". Weźmy, na przykład, tak nieaudiofilską płytę jak post-gotycki, post-industrialny (każdy może wstawić taki post-, jaki mu przyjdzie do głowy, zapewne się nie pomyli) rock z krążka "Panik Manifesto" grupy Diary of Dreams (Accesion - Records, EFA 23452-2, CD) i nastawmy utwór nr 2 pt. "Panik". Jego wejście potrafi przestraszyć (literalnie) wybuchowym i mocnym brzmieniem. Przyłożyły potężne Peak Consult Empress, przyłożyły i Nuvo - inaczej, a jednak w sposób mówiący o basie bardzo wiele. Bas uderzał mocno i "gęsto" dobrze oddając klaustrofobiczny nastrój utworu. Najniższej składowej pokazywanej tak, jak dobrze przez kolumny KEF Reference 205 i wspomniane Peak Consult nie było w ogóle, co nie powinno być zaskoczeniem. Okazuje się jednak, że masa to nie wszystko i da się osiągnąć "duże" brzmienie bez tego elementu, a balans tonalny nie zostanie w żadnej mierze "zachwiany". Popisy, również wyższym basem miały miejsce na krążku "Brothers in Arms" Dire Straits (Universal Hong-Kong/JVC 5483572, XRCD?), gdzie nisko osadzona gitara lidera była duża, pełna, z "mięsem", które słychać podczas grania palcami, wspomaganym lampowym piecem.

Przeciwległy kraniec pasma wzbudza tyle samo komentarzy. Brzmienie wstęgi jest bowiem diametralnie różne od brzmienia kopułki. Raz usłyszany dobry głośnik z membraną w kształcie wstęgi potrafi zapaść w pamięć na długi czas. Tak też jest w przypadku Nuvo. Ich cena nie pozwala na zastosowanie kosztownych przetworników, chociażby Ravena, jednak zastosowana wstęga Visatona spisuje się bardzo dobrze. Trąbka Louisa Armstronga z płyty "marzeń" "L.A. Plays W.C. Handy" (Sony Records (Japan), SRCS 9206, CD Master Sound) brzmiała mocno, dokładnie, z pewnym "zapasem", tak, jakby Armstrong - gdyby tylko chciał - mógł zagrać jeszcze głośniej i dynamiczniej. W brzmieniu jego instrumentu nie było cienia wyostrzenia, ani poczucia dominacji góry, chociaż wydawało się, że otrzymujemy więcej informacji niż z klasycznego głośnika. Owe extra "coś" słyszalne było już przy porównaniu ich z Electami Amator, których głośnik wysokotonowy należy do najlepszych jakie można znaleźć na "okręgu ziemskim".

To, jak zagrają kolumny nie zależy tylko od nich samych. Charakter basu i góry w ogromnym stopniu będzie kształtowany przez elektronikę towarzyszącą, okablowanie i akustykę pomieszczenia. W przypadku Nuvo, wybór konkretnych modeli nie będzie tylko "dostrojeniem", a zaważy w ogóle na tym, czy się w Nuvo zakochamy, czy je znienawidzimy. Kolumny nie są jeszcze aż tak "przezroczyste" jak wspomniane kolumny KEF czy Sonus Faber, jednak kosztują znacznie mniej i gdzieś różnica w cenie musi się manifestować. Nie będą więc ultra-dokładnym "mikroskopem", który wypunktuje każdy detal charakteru kabli czy elektroniki. Nie, żeby coś maskowały, bo pokazują wiele i bez zahamowań. Chodzi tylko o to, żeby nie wpaść w pułapkę zachwytów i cmokań i zdać sobie sprawę, że można lepiej. Nuvo robi coś innego - nie mając szans na tak wysoką rozdzielczość (przede wszystkim w środku pasma), potrafią w ciągu dwóch sekund (z czego jedną sekundę zajmuje szukanie informacji w głowie) pokazać KLASĘ elementów wokół nich. Nie pokaże z absolutną pewnością dlaczego coś jest nie tak, jednak jest w stanie ukazać różnice w klasie pomiędzy tak drogimi odtwarzaczami jak Wadia 861 i 16, między kablami Veluma i Wireworlda. Podobnie z płytami. Wybór elektroniki towarzyszącej i okablowania jest więc kluczowy dla powodzenia tej misji. Nie znaczy to na szczęście, że z zagrają wyłącznie z bardzo drogimi komponentami - nie o to chodzi. Warto tylko zadać sobie trud poszukania czegoś, co nam będzie odpowiadało. Żeby było od czego zacząć, podrzucę kilka przykładów. Najtańszym urządzeniem, z jakim warto sparować kolumny ESC to system Primare CD31+A30. Dźwięk będzie pełny, mocny, z ładnie nasyconą średnicą. Jeżeli podłączymy urządzenia Musical Fidelity z serii A5 otrzymamy dźwięk nieco jaśniejszy, bez tak wciągającego środka, ale za to z dokładniejszym basem i mocniejszą, lepiej rozseparowaną górą. Odradzam z kolei próby z Pathosem Classic One, z którym dźwięk był nieco zbyt wolny. Nieco zbyt sucho będzie również z Meridianem G07+G51. Znakomicie Nuvo zagrały z lampowymi urządzeniami Edgara (wkrótce ich nowe wersje, w tym końcówka w formie monobloków) TP131+TP122. Strzałem w dziesiątkę okazało się odłączenie wzmacniacza PASS-a 150.5 (nowa, znacznie lepsza wersja klasyka) z przedwzmacniaczem X2.5. Dół był niewiarygodnie zdyscyplinowany, a przy tym, dzięki wydajności wzmacniacza, mocny i pełny. Problem pojawił się natomiast z górą. PASS gra w tym zakresie mocno i trochę bezceremonialnie, nie starając się wszystkiego cyzelować, a raczej podać wszystko jak najszybciej. Połączenie takiego dźwięku z kablami Veluma skończyło się katastrofą. Wyjściem z sytuacji okazał się przewód głośnikowy van den Hul Revelation. Góra została wprawdzie stłumiona i nie była już tak krystalicznie czysta, jednak balans tonalny był lepszy.

I można by tak ciągnąć. Wystarczy przypomnieć, że Nuvo odsłuchiwane w towarzystwie elektroniki Ancient Audio w cenie grubo ponad 1 000 000 zł na niczym się nie wyłożyły. Wracając jednak na ziemię, trzeba powiedzieć, że kolumny lepiej zagrały z urządzeniami o nieprzerysowanej górze i, generalnie, lepiej z lampą niż z tranzystorem. Nie można tego traktować jako bezwzględnej reguły, jednak jako drogowskaz. Przy lampie nie trzeba się bać niskich wataży. Nawet 18 watów Ancient Audio Grand Silver Mono było wystarczające. Wprawdzie pomiary, mówiące o skuteczności na poziomie 85 dB skreślają wzmacniacze lampowe z karty dań, to przyjazna impedancja mówi coś wprost przeciwnego. Warto więc poeksperymentować, np. ze wzmacniaczami tranzystorowymi pracującymi w klasie A.

Większość rzeczy została już powiedziana. Można by tylko dodać, że, pomimo swojej ponadprzeciętnej neutralności, kolumny z pracowni Eryka Smólskiego nie dyskryminują gorzej nagranych płyt. Każda, no - może niemal każda płyta zostanie odegrana z sercem. Dopiero jednak referencyjne nagrania pokażą, że wydawanie 130 zł za realizacje Mobile Fidelity ma sens, nie tylko w kategoriach psychiatrycznych. Przy odsłuchach należy też uważać z głośnością. Kolumnom prawdopodobnie to nie zaszkodzi, jednak dźwiękowi - tak. Po przekroczeniu pewnej granicy (gra wtedy dość głośno) dźwięk robi się zbyt duży i wychodzi przed głośniki, burząc znakomitą stereofonię. Aaaa - zapomniałem o tym, ale nie było do czego się przyczepić i zapomniałem - scena dźwiękowa może być perfekcyjna. Należy tylko zapewnić kolumnom identyczne otoczenie akustyczne oraz należy je ustawić dokładnie tak samo, z "wasserwagą" w ręku. Każde odchylenie od pionu jednej z kolumn powoduje rozmycie obrazu. Na szczęście, nie trzeba siedzieć jak kamień, ponieważ obraz na scenie nie zmienia się specjalnie wraz z przemieszaniem się. Problemem mogą być tylko bardzo wysokie podstawki. Kolumny wprawdzie najlepiej grają, kiedy na poziomie naszych uszu znajduje się głośnik nisko-średniotonowy, jednak po wkręceniu kolców w podstawkę i kolumny, przy przeciętnie wysokiej kanapie, ucho znajduje się znacznie niżej.

Rysowanie przestrzeni następuje w Nuvo w nieco inny sposób niż w większości głośników i należy to przypisać zapewne obecności głośnika wstęgowego. W towarzystwie z dobrej elektroniki instrumenty pokazywane są dokładnie, wyraźnie, jednak w łączności z pozostałymi elementami obrazu. Jeżeli by można to do czegoś przyrównać, to do rzeźby połączonej plecami ze ścianą - są wyraźnie "osobno", ale nie mogą funkcjonować samodzielnie. W przypadku muzyki to dobry zwyczaj, ponieważ nadmierna separacja instrumentów daje najczęściej nienaturalny, sterylny obraz. Tak było zarówno z gitarą basową, gitarami elektrycznymi, jak i z innymi instrumentami, które podłącza się do prądu. Całkiem inaczej zabrzmiał fortepian. Nie był tak "skupiony", nie dało się z bezwzględną pewnością wskazać miejsca lewej ręki i prawej, a aura towarzysząca nagraniu była podawana z boków słuchacza. W pierwszej chwili można pomyśleć, że coś zostało podłączone w przeciwfazie. Jeżeli jednak kiedykolwiek słyszeliśmy fortepian na żywo, w większym pomieszczeniu, to wiemy, że nie jest on tak "skupiony" jak się przyzwyczailiśmy słuchając nagrań, a równie dużą rolę jak dźwięki bezpośrednie grają dźwięki odbite. Pozostaje oczywiście kwestia tego, czy blisko nagrywany instrument nie powinien być właśnie w taki sposób przekazany, z wyrazistą lokalizacją i jako pewna wydzielona przestrzeń na scenie. Nie mam odpowiedzi na to pytanie. Jedno co wiem, to to, że Nuvo pokazały instrumenty akustyczne nie tak "audiofilsko" wypreparowane jak wiele innych kolumn, a raczej tak, jak się je słyszy w realnej przestrzeni. Dobrze to, czy źle - trzeba zadecydować samemu.

Wojciech Pacuła

SUGEROWANE URZąDZENIA TOWARZYSZąCE:
Wzmacniacze: Primare A30, Sonneteer Alabaster, Edgar 122+131
Odtwarzacze: Audio Agile Step, Musical Fidelity A5, Marantz SA-11S1
Okablowanie: Wireworld, Audioquest

BUDOWA

Kolumny są dość typowym monitorem (kolumną podstawkową) o dwudrożnej budowie, w obudowie wentylowanej na tylnej ściance wylotem bas-refleksu. Ich proporcje zostały dobrane zgodnie z nowoczesnym trendem, gdzie ścianka czołowa jest wąska (chodzi o to, żeby była węższa niż rozstaw uszu, wówczas znikają problemy z dyfrakcją), a największy jest wymiar w głąb. Obudowa została wykonana z płyt MDF o grubości 25 mm, przepięknie oklejonych naturalnym fornirem (do wyboru mamy dziesięć rodzajów drewna). Wnętrze zostało podzielone na trzy komory - największą z głośnikami oraz dwie mniejsze - na górze i na dole, których ścianki zostały pochylone tak, żeby zlikwidować fale stojące. Obydwie mniejsze komory zostały zasypane piaskiem. Wnętrze jest niemal niewytłumione, gdyż jedynie płat prasowanej wełny owczej przy przykręconej do dolnej ścianki zwrotnicy wnosi coś w tej mierze. Wszystkie ścianki, podobnie jak w Totemach Model 1 Signature zostały wyklejone matami bitumicznymi. Taka aranżacja nosi w firmowych materiałach nazwę EDS (Effective Dumping System). Zwrotnica jest dość skomplikowana, a jej elementy są wysokiej klasy - jeśli cewki, to powietrzne, a jeśli kondensatory, to polipropyleny (MKP) francuskiej firmy SRC (z zatartymi wartościami). Głośnik nisko-średniotonowy pochodzi z serii Excel norweskiej firmy Seas, ma średnicę 15 cm i magnezową membranę oraz miedziany korektor fazy (miedziowane są również nabiegunniki magnesu. Jego kosz jest odlewany i ma tak wyprofilowane żebra, żeby nie utrudniać przepływu powietrza spod dolnej części membrany oraz dolnego resora. Z tyłu, na magnesie doklejono krążek maty bitumicznej. Głośnik wysokotonowy to wstęga Visatona z odlewanym aluminiowym frontem i odlewaną komorą wytłumiającą. Również na jego tylnej ściance znajdziemy matę. Wyposażono go w mocny, neodymowo-borowy magnes oraz ultra-lekką membranę w kształcie wstęgi. Pracuje już od 3000 Hz, zaś jego górny limit (-3 dB) to 40 000 Hz. Głośniki zostały przylutowane do miedzianej plecionki, która niczym niezwykłym się nie wyróżnia. Z kolorem korektora fazy harmonizuje kolor miedziowanych wkrętów do drewna, którymi przymocowano obydwa przetworniki. Z przodu widać ładną, tabliczkę z logo firmy, zaś z tyłu tabliczkę znamionową, które zostały wykonane na frezarce CNC. Obydwie wyglądają bosko i byłyby ozdobą każdego urządzenia, bez względu na cenę. Do kolumn wkręca się kolce, opierające się na metalowych krążkach wpuszczonych w górny blat podstawek. A podstawki wykonano z płyty MDF, z dwoma płytami, z zasypaną piaskiem przestrzenią między nimi. Trzeba powiedzieć, że trzeba je traktować jako komplet z kolumnami, tak ze względów estetycznych, jak i funkcjonalnych (wysokość). Kolumny postawione na podstawkach VAP-a wyglądały jak z innej planety i wcale lepiej nie zagrały. Zarówno kolumny, jak i podstawki przychodzą w solidnych skrzyniach z płyty MDF z namalowanym logo i nazwą. Czegoś takiego nie oferuje żadna znana mi inna firma. Głośniki w obecnej formie mają maskownicę, której srebrzysty kolor idealnie współgra z wyglądem kolumn. Jedna rzecz zupełnie nie przystaje do perfekcyjnego wykonania zespołu - zaciski głośnikowe. Są złocone, jednak nieładne. W tym miejscu widziałbym albo miedziane zaciski Cardasa, albo matowe (satynowe) zaciski WBT-0780 lub 0730.12. Poza tym - perfekcja.

Dane techniczne (wg producenta):
Pasmo przenoszenia39 Hz - 42 kHz (- 6 dB); 45 Hz - 40 kHz (- 3 dB)
Impedancja8 Ω
Moc znamionowa75W
Moc chwilowa150W
Efektywność85 db
MasaNok. 17,5 kg/szt.
Wymiary S/W/G180/370/400 mm

ERYK S. CONCEPT
NUVO


Cena:
NUVO - 8500 zł
Podstawki lakier fortepianowy - 3000 zł
Podstawki lakier standardowy - 1800 zł

Kontakt:

ul. Juliusza Kadena-Bandrowskiego 9/33
01-494 Warszawa

0 509 595 484
e-mail: eryk@eryksc.com



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio