PRZEWODY SIECIOWE AC
ARTECH POWART cz.1

WIND

Przemysł "kablarski" kwitnie i nie trzeba byś szczególnie spostrzegawczym, żeby to dostrzec. Wpływ mają na to zarówno pewne zapóźnienia z lat poprzednich, kiedy to kable były tematem raczej pomijanym, jak i "neofityzm" części słuchaczy, powodujący, że wierzą we wszystko mocniej niż powinni. Najczęściej oznacza to ślepą wiarę we wszystko, co jest związane z przedmiotem kultu. Warto więc, chyba, zachować rozsądek i za każdym razem na nowo sprawdzać, czy rzeczywiście coś słychać. Z drugiej strony nie należy wylewać dziecka z kąpielą i trzeba wsłuchiwać w to, co mają do powiedzenia producenci, konstruktorzy, nawet, jeśli zakrawa to o voodoo, a nawet szaleństwo. Wbrew pozorom, w tym szaleństwie często jest metoda.

Moda na kable zaowocowała wykwitem firm, specjalizujących się w różnego rodzaju łączówkach. Z jednej strony zaciemniło to obraz, ponieważ, również idąc za modą, duża ich część wywindowała ceny swoich produktów na niebotyczne wyżyny, z drugiej jednak strony pozwoliło zaistnieć na rynku firmom, które wprawdzie zajmowały się tymi zagadnieniami zawodowo, swoją uwagę skupiając jednak raczej na instalacjach profesjonalnych i przemysłowych. W dziedzinie zasilania widać to bardzo dobrze. A umiejętności i solidna inżynierska wiedza są tutaj szczególnie przydatne. Nie przypadkiem firmy takie jak: NEEL czy Power Audio Labs są w stanie zaproponować wysokiej klasy systemy związane z siecią za - jak na ten sektor - niewielkie pieniądze. Pomimo, wydawałoby się, nasycenia rynku, najwyraźniej wciąż jest jednak miejsce dla innych, ponieważ w czasie Audio Show 2004 zadebiutowała w sektorze "domowym" kołobrzeska firma Artech. Jej wyroby od razu przykuły uwagę wielu zwiedzających, a to za sprawą wysokiej jakości wykonania i niewysokich, nawet jak na polskiego producenta, cen. Widać było, że nie mamy do czynienia z nowicjuszem. I rzeczywiście - Artech w tej branży "siedzi" już dłuższy czas, zdobył potrzebne doświadczenie i zaplecze badawczo-konstrukcyjne świadcząc usługi w systemie OEM (najwyraźniej Chiny nie mają monopolu na rację) dla firm zachodnich.

Do testu otrzymaliśmy dwa przewody - Wind i Thunder. W pierwszej części testu przedstawimy Wind, a w drugiej Thunder.

ODSŁUCH

Lubię obserwować, jak uśmiech politowania, jakim obdarzają mnie znajomi z AGH, zarówno pracujący tam, jak i absolwenci, kiedy mówię o kablach sieciowych i o tym, jaki wpływ mają na brzmienie, roluje się z trzaskiem i przepada w czeluściach piekła niedowiarków. Różnice pomiędzy poszczególnymi kablami może nie są ogromne, jednak są i nie trzeba być szczególnie osłuchanym, żeby to usłyszeć. Potwierdzeniem tego był jeden z pierwszych, przygotowywanych dla "Audio" Audio Szołków, przy udziale kilku osób z naszą branżą zupełnie niezwiązanych, które akurat przyszli się rozejrzeć za czymś w rodzaju kina domowego. Ku ich zaskoczeniu - a byli to zarówno pojedynczy osobnicy, jak i para małżeńska - różnice były ewidentne. Nie twierdzę przy tym, że zawsze różnice będą na "plus", jednak jeżeli trafimy na wysokiej klasy kabel, wówczas nasza konwersja zajmie mniej niż będzie trwał utwór, który właśnie słuchamy.
Obydwa kable Artecha należą właśnie do tej kategorii.

Najpierw podstawy: każdy test kabla sieciowego obejmuje porównanie do standardowego przewodu "komputerowego" o przekroju linek 0,75 mm każda, zalanych w czarnym plastiku (chociaż mogłoby się zdawać, że kolor nie ma znaczenia, to tak naprawdę ma on wpływ na skład chemiczny i niektórzy twierdzą, że zmieniając w ten sposób właściwości elektryczne, wpływa na dźwięk...), jaki dostajemy z każdym urządzeniem oraz do referencji, którą w tym przypadku były kable Eichmann Technology eXpress AC.

Po przejściu ze standardowej łączówki na model Wind, przy materiale SACD najważniejsza zmiana zachodzi w zakresie basu. Zwykły przewód podawał ten zakres szybko, nieco jasno i nerwowo. Paradoksalnie, jasność wiązała się głównie z wyostrzeniem, czyli zabraniem z dźwięku wybrzmień, a nie z rozjaśnieniem. Kiedy przyszło do oceny balansu tonalnego, okazało się, że jest on ustawiony dość nisko i góra brzmi zbyt ciemno. Artech dodał do muzyki "powietrza" , powodując, że bas stał się wyraźniejszy i pełniejszy. Szczególnie dobrze wpłynęło to na dźwięk z płyty "So" Petera Gabriela (Virgin, SAPGCD 5, SACD), której zazwyczaj brakuje "podparcia" ze strony basu. Kołobrzeski kabel spowodował, że wyraźnie go przybyło. Tak było w mocnym utworze "Sleadhammer", ale i w nostalgicznym "Mercy Street", w którym rozpoczynający go pochód gitary basowej był wyrazisty, mocny i spełniał "narracyjną" funkcję, jaką mu, jak mi się wydaje, przypisano. Na samym dole dźwięk był nieco mniej zwarty niż w Eichmannie czy w kablu Audioquest NRG-3eu. Różnica nie była jednak bardzo duża i nie rzutowała negatywnie na całość.

Po przejściu ze zwykłego kabla zlikwidowane zostało również rozjaśnienie wyższej średnicy, przez które głos Gabriela miał wcześniej nieco irytującą barwę. Znacznej poprawie uległa również stereofonia, może nie wszerz, ale w głąb, czyli w trudniejszym do poprawnego odtworzenia kierunku. Zlikwidowanie "górki" na średnicy uplastyczniło przekaz. Muzyka Daniela Blooma do filmu "Tulipany" z udziałem Trio Leszka Możdżera (Universal Music Poland 5046-77911-2) jest wyjątkowym wyzwaniem dla urządzeń i to przy tego rodzaju referencyjnych nagraniach zmiany były najłatwiejsze do wychwycenia. Po przejściu z Winda na standardową łączówkę, momentalnie zginęły gdzieś w "akcji" nie tylko wybrzmienia, ale i całe instrumenty, jak marimba, która odzywała się jak zza grobu. Wyostrzył się również fortepian Możdżera, już i tak dość jasny i "atakujący".

Jeśliby podsumować Winda w jednym zdaniu, to brzmiałoby ono, jak następuje: "Całkiem niedrogi, "przyjazny" przewód, który poprawi bilans basu w każdym systemie."

BUDOWA

Powart Wind należy do tańszych kabli sieciowych, zarówno w ofercie Artecha, jak i w ogóle na rynku. Jego niewygórowana cena nie oznacza jednak rezygnacji z wysokiej jakości wykonania. Kabel przychodzi bowiem w drewnianej skrzyneczce (bardzo podobnej jak ta, którą dostajemy z Cuprum Troksa), a jego wykończenie jest eleganckie i bezpretensjonalne. Powierzchnię powleczono wszechobecną, czarną siateczką, która swoje powodzenie zawdzięcza przede wszystkim temu, że pasuje do każdego pomieszczenia i sprzętu. Wtyk sieciowy to BALLS typ73, solidny, duży wtyk z plastikową, giętką "szyją", chroniącą przed złamaniem przewodu. Przyda się to, ponieważ kabel jest dość sztywny (wiem, wiem, że jak na ten przekrój to jest giętki, ale w porównaniu do kabli Tara Labs jest sztywny...), ale bez przesady. Warto tylko zaplanować jakiś prześwit między tylną ścianką urządzenia i ścianą. W połowie jego biegu umieszczono tuleję ferrytową, pełniącą wraz z żyłami kabla rolę filtru dolnoprzepustowego. Do urządzeń wpinamy się zwykłym wtykiem IEC - Wattgate'a dostaniemy dopiero w Thunderze. Na tym poziomie cenowym jest to jednak standard, ponieważ do niedawna ani NEEL, ani żaden z zachodnich producentów poniżej 1000 zł nie stosował wtyków Wattgate'a. Sam kabel wykonany jest z pięciu linek z miedzi elektrolitycznej o przekroju 2,5 mm każda. Żyły zbudowane są z 280 cienkich drucików (na żyłę) i są skręcone wokół dielektryka. Połączenia wewnątrz gniazd zalano tworzywem sztucznym, być może po to, aby opóźnić proces utleniania.

ARTECH
POWART WIND


Cena: 380 zł/1,5 m
Dystrybutor: Artech

F.H.U. ARTECH
78-100 Kołobrzeg
ul. Basztowa 44

KONTAKT:
Tel./fax: 0-94 352 68 29
e-mail: avtech1@wp.pl



© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by SLK Studio