PIĘKNO I SIŁA
AUDIA FLIGHT 100

Włosi to, jak wiadomo, mistrzowie stylistyki: samochody, buty, ubiory - wszystko to wychodząc spod ręki włoskich mistrzów, wygląda zazwyczaj znakomicie. Smak i wyczucie stylu - to cechy, które każdy Włoch dziedziczy wraz z kolorem oczu i skóry. Nic więc dziwnego, że wyroby Sonus Fabera, Chario, czeskiego Xaviana - również zawiadywanego przez spadkobiercę tradycji rzymskich - czy innych, mniej znanych firm, mają swój niepowtarzalny, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach wygląd. Jednak nie tylko kolumny, gdzie drewno gra jedną z najważniejszych ról, ale i elektronika wychodzą Włochom naprawdę nieźle, żeby tylko wspomnieć wzmacniacze lampowe Unison Research czy tranzystorowe Audio Analogue. Na Półwyspie Apenińskim powstają jednak również urządzenia, na pierwszy rzut oka w niczym nie przypominające drewniano-chromowo-złotych cacuszek, z "korzeniami" zdającymi się sięgać przez Atlantyk do kraju kowboi. Mowa o firmie Audia Flight.

W ofercie Audii znajdziemy wyłącznie drogie i bardzo drogie urządzenia. Jak przystało na markę hi-endową ich lista nie jest specjalnie długa i obejmuje przedwzmacniacz Flight PRE, dwie stereofoniczne końcówki mocy Flight 50 i Flight 100, trzykanałową końcówkę Flight 3.100, wzmacniacz zintegrowany Flight ONE oraz nowość - referencyjny odtwarzacz Flight CD ONE. Jak widać, ta mająca swoją siedzibę niedaleko Rzymu firma specjalizuje się przede wszystkim w amplifikacji. Jej urządzenia wyglądają niesłychanie solidnie, masywnie i przypominają amerykańskiego Passa. Nawet tutaj dała jednak o sobie znać włoska lekkość, ponieważ pomimo masywności i wyraźnego charakteru, wzmacniacz Flight 100, który chciałbym przedstawić, nie przytłacza swoją obecnością, jak to często ma miejsce w przypadku amerykańskich monstrów i nie udaje "macho".

Podobnie jak prezentowane jakiś czas temu kolumny Revolver, tak i Audia nie ma jeszcze (tuż po ukazaniu się recenzji znalazł się polski dystrybutor firmy Revolver Audio - Voxal z Łodzi, mający w swoim portfolio takie marki jak: BAT, Xavian, Tara Labs czy Legacy) polskiego przedstawiciela. Jej urządzenia są jednak na tyle interesujące, że grzechem byłoby ich nie przybliżyć polskim melomanom.

SPOTKANIE (HYDE PARK)

W tym miejscu następuje zazwyczaj przejście do tego, co - przynajmniej dla mnie - w całej tej zabawie najważniejsze: do dźwięku. Spotkanie z Audią Flight 100 w moim systemie odsłuchowym nie było jednak spotkaniem dwójki nieznajomych. Kilka miesięcy wcześniej w krakowskim salonie Nautilus odbył się bardzo ciekawy pokaz, w czasie którego zaprezentowano dwa, na pierwszy rzut oka dość podobne wzmacniacze: Passa X250 oraz właśnie Audię. Urządzenia zagrały w doborowym towarzystwie, ponieważ za źródło posłużył odtwarzacz Wadia 861, w najwyższej wersji, tj. m.in. z regulowanym wyjściem, umożliwiającym ominięcie przedwzmacniacza, w roli przetworników sygnału elektrycznego na akustyczny posłużyły kolumny Sonus Fabera Cremona, a wszystko zostało spięte przewodami XLO z serii UnLimited. Odtwarzacz został dodatkowo postawiony na stożkach Pulsar Point Nordosta, zaś do tuningu akustyki pomieszczenia użyto ustrojów akustycznych DAAD Acoustica Aplicata.

Prezentacje tego typu mają to do siebie, że zazwyczaj prowadzone są dość statycznie, tzn. odtwarzane są kolejne utwory, słuchacze wydają z siebie jakieś westchnienia, nieartykułowane pomruki, zaś opinie wyrażane są poza salą, najlepiej przez telefon i zazwyczaj są wysoce niepochlebne. Powstanie i działalność Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego nieco tę tendencję zmieniło. Na spotkaniach tej grupy opinie wyrażane są od razu, bez ogródek i mają na celu nawiązanie dyskusji i dialogu, prowadzących do jakiejś konstruktywnej tezy. Tak było i tym razem, zeznań nie musiałem więc wyciągać siłą od nikogo, a wystarczyło tylko zanotować to, co padało z sali.

Przede wszystkim, obydwa urządzenia zagrały rasowo i z polotem. Najwyraźniej Sonusy okazały się dla nich dobrymi partnerami. Równie szybko wyszła jednak na jaw różnica pomiędzy wzmacniaczami. Pass zagrał dźwiękiem o dużej skali i dynamice w skali makro. Wydawało się, że głośniki Cremon zostaną zaraz przez amerykańską konstrukcję rozprasowane na tylnej ścianie pomieszczenia, a my wraz z nimi. Bas był mocny, pełny i miał w sobie mnóstwo "mięcha", kojarzonego zazwyczaj właśnie z amerykańskimi "piecami". Audia pod tym względem zachowywała się nieco bardziej powściągliwie i nie rzucała od razu na kolana. Bas w jej wykonaniu był nieco spokojniejszy i było go o prostu mniej. Nie, żeby go brakowało, tylko po fajerwerkach X250, Flight 100 wydawał się spokojniejszy. Podobnie rzecz się miała z górą, ponieważ Pass grał wyrazistym, dosadnym dźwiękiem, bez względu na to, jaką płytę Wadii zaaplikowano. Tutaj różnica pomiędzy obydwoma wzmacniaczami była jeszcze większa niż przy basie. Audia pokazała bowiem łagodniejszą i bardziej "organiczną" twarz, lekko zaokrąglając blachy perkusji i pokazując, że jest wzmacniaczem pracującym w całości w klasie A. Komentarze były różne i - jak to zwykle bywa - sala podzieliła się. Część chwaliła Passa za zaangażowanie i wybuchowość, zaś druga część wskazywała na to, że tak naprawdę amerykański wzmacniacz zagrał nienajlepszą średnicą, który to zakres opanowany został przez włoskiego konkurenta bezbłędnie. I chyba coś w tym było, bo nawet jeśli przyznamy, że jego góra mogłaby być nieco bardziej "zadziorna", to po prostu Audii słuchało się przyjemniej. Pass, jak zostało to dość dosadnie przez kogoś wyrażone, rzucał słuchacza w pierwszej sekundzie na kolana i nie pozwalał mu tej pozycji zmienić, nawet jeśli chciałby reszty posłuchać na siedząco. Audia inaczej - podchodziła do muzyki w taki sposób, że nie zwracaliśmy na nią specjalnej uwagi, ponieważ zaczynało być słychać MUZYKĘ. I chociaż Flight 100 nie zachwyciła mnie bez reszty i kilka rzeczy, takich jak np. wspomniane złagodzenie góry, nie pozwalało o niej myśleć jako o bezapelacyjnym zwycięzcy, to po takim "wejściu" postanowiłem, że wcześniej czy później jej posłucham u siebie. I chociaż było to "później", to wreszcie nastąpiło.

DŹWIĘK

Flight 100 w żadnej mierze nie jest urządzeniem "złagodzonym". To oświadczenie było potrzebne zaraz na początku, ponieważ jego weryfikacja była dla mnie najważniejsza. Okazuje się bowiem, że Audia, poprzez swoją nietypową konstrukcję (patrz część "Budowa") wymaga pewnych zabiegów związanych z obciążeniem i trzeba będzie poświęcić nieco czasu na poszukiwanie właściwych partnerów. Przede wszystkim, jak słusznie zauważył jeden z recenzentów modelu Flight 50 w angielskim magazynie "HiFi +", należy go traktować trochę jak wzmacniacz lampowy SET z dodatkową rezerwą prądową. I tak było w rzeczywistości. Współpraca z kolumnami Sonusa okazała się bardzo satysfakcjonująca, jednak prawdziwa magia zaczęła się po podłączeniu jej do kolumn o wyższej niż przeciętna skuteczności - kolumn Fostexa oraz AcuHorna Nero 125. Oszałamiająca była wówczas barwa - jednocześnie kremowa, gładka i dokładna. Wszystko na co ją stać pokazała jednak Audia dopiero z pełnozakresowymi kolumnami o przyzwoitej skuteczności takimi jak JMLab Alto Be czy KEF Reference 205.

A gra Audia dużym i skupionym dźwiękiem. Żadnych wycieczek w stronę ostrości czy rozjaśnienia, a raczej skłonność do mocniejszej dolnej średnicy, nadającej przekazowi intymny i "pełny" charakter. Perfekcyjnie odtwarzane są zależności przestrzenne, gdyż np. przesunięte w fazie chórki z utworu "Headshots" z płyty "Nine Objects of Desire" Suzan Vegi (A&M Records 540 583 2) były dokładnie za mną i po bokach, tak namacalne, że ciarki przechodziły. Wyższa średnica była wyrazista, i nie została przytłoczona niższą częścią, więc tembr głosu Vegi nie został zmieniony, co jest szczególnie istotne, kiedy weźmiemy pod uwagę to, że płyta o której mowa została nagrana dość ciepło. Wybitnie, w skali absolutnej, podawana jest góra. W pierwszym momencie wydaje się pozostawać w cieniu średnicy. I wrażenie to pozostaje dość długo, dopóki nie natrafimy na płytę, na której usłyszymy szczegóły dotychczas maskowane, albo słabo się manifestujące.

Tak było w przypadku "Bright Red" Laurie Anderson (Warner Bros. 45534-2). Gdzie Audia pokazała, że góry jest tyle ile trzeba, tyle tylko, że dźwięki dochodzą z czarnego tła, nie są obciążone nerwowością i nie ciągną za sobą "rozświetlenia", które daje wrażenie szczegółowej i silnej góry. Jeżeli chodzi o charakter wysokich tonów, to słychać z kolei że ich wyższa część jest bardziej perlista, "ciągła" i delikatniejsza niż we wspominanym Passie X250, gdzie blachy pokazywane są precyzyjnie, dokładnie, jednak z nieco mechaniczną "akuratnością". Audia dźwięk blach interpretuje nieco inaczej, pokazując ich wagę, grubość, sposób uderzania o nie, kosztem absolutnej precyzji. Pomimo wcześniejszych uwag o średnicy, saksofon Tommy'ego Smitha z płyty "Sound of Love", przepięknie przygotowanej przez LINN-a (LINN, AKD 084) nie był dociążony, ani większy niż zazwyczaj, a raczej pozostawał takim, jakim go zapamiętałem z przesłuchań Halcro dm38.

Równie wyjątkowy w tym włoskim wzmacniaczu jest bas - pełny, mięsisty, z lekko podkreśloną miękką górną częścią. W kategoriach absolutnych nie jest on tak neutralny jak w Halcro dm38, jest jednak - przynajmniej dla mnie - znacznie przyjemniejszy niż w Passie, który pokazuje go w bardziej "tłusty" i masywny sposób. Audia również nie żałuje mocy i słychać, że mamy do czynienia ze sporą mocą, jednak nie stara się o tym na siłę przekonywać. Taki charakter brzmienia jest niesłychanie przyjemny i "fizjologiczny" i nie zależy od marki i modelu kolumn, z którymi współpracuje. Ważną jego cechą jest zdolność różnicowania barwy instrumentów grających w tym zakresie. I tak - wyjątkowo wyraźnie i bez wysiłku - dało się rozróżnić bas Lecha Janerki ("Fiu, Fiu...", BMGLOC0004, Promo Copy) od wiolonczeli na której grała jego żona - rzecz, wydawałoby się prosta, a jednak niecodziennie spotykana. Z równą atencją odtworzony został kontrabas Stinga z przepięknego utworu "I Miss You Kate" zamieszczonego na singlu "All This Time" (A&M Records ), nagranego w czasach, kiedy były wokalista The Police nagrywał i miksował materiał na urządzeniach analogowych. Taka obróbka umożliwiała użycie systemu Q-Sound (tego samego, który pozwalał psom z płyty "Amused to Death" Rogera Watersa odzywać się po bokach słuchacza). Bas Stinga był znakomicie zróżnicowany, z precyzyjnie oddaną barwą. Fenomenalnie tutaj zabrzmiał fortepian, dobitnie, z atakiem i dobrym wybrzmieniem.

PODSUMOWANIE

Audia Fligt 100 robi wszystko to, co hi-endowy wzmacniacz robić powinien, a robi to lepiej od wielu innych konkurentów. Nie jest może tak precyzyjny i pozbawiony charakteru jak Halcro dm38, ani nie ma tego fluidu, jaki daje wybitna lampa SET, jest jednak perfekcyjnie naturalny i "fizjologiczny", dzięki czemu, po zaakceptowaniu takiego kierunku, może być wzmacniaczem na resztę życia.

Wojciech Pacuła

BUDOWA

Audia Flight 100 jest potężnym urządzeniem, które nie udaje, że jest czymś innym niż w rzeczywistości -pracującą w klasie A końcówką o mocy 100 W. Taka moc przy klasie A oznacza ogromne straty ciepła. Nie dziwi więc widok bardzo dużych, masywnych radiatorów. Tworzą one główne ścianki boczne oraz, zachodząc na przód i tył, formują, wraz z niewielkimi płytami aluminium, obwód wzmacniacza. Z przodu znajdziemy tylko wyfrezowane dość głęboko nazwę oraz model urządzenia, a także rzucające się od razu w oczy i nadające całości ton, podświetlono na niebiesko logo Audii. Z tyłu dość pusto, chociaż i tak dzieje się tutaj więcej niż w większości końcówek. Obok gniazda sieciowego IEC z mechanicznym wyłącznikiem, mamy wejścia zbalansowane XLR oraz niezbalansowane RCA, wybierane małym hebelkowym przełącznikiem. Obok gniazd RCA znajdziemy jednak rzecz niespotykaną - selektor impedancji wejściowej. Możemy wybierać pomiędzy czterema wartościami: 24, 28, 42 i 57 k . Gniazda głośnikowe są bardzo porządne, gdyż zakupiono je w WBT (model 0735 "Mid Line" z plastikową osłonką).

Rzut oka do środka wywołuje błogi uśmiech na twarzy. Pośrodku umieszczono sekcję zasilania z dwoma bardzo dużymi transformatorami toroidalnymi o mocy po 700W, zaekranowanymi solidnymi odlewami. Zostały one ustawione pionowo, tak żeby pola magnetyczne przez nie wytwarzane znosiły się i nie oddziaływały na urządzenia ustawione powyżej i poniżej. Jest wszakże wada tego rozwiązania - druga strona toroidu promieniuje dokładnie w część wzmacniającą... Napięcie końcówek filtrowane jest w czterech bardzo dużych kondensatorach o pojemności 47 000 F każdy. Zarówno one, jak i diody w mostkach zostały odsprzęgnięte dużymi polistyrenowymi kondensatorami Philipsa, redukującymi szum wysokoczęstotliwościowy (prostownik) oraz poprawiającymi charakterystykę w zakresie wysokich częstotliwości (filtr). Część niskoprądowa otrzymała osobny zasilacz stabilizowany w dwóch stopniach, z dużą liczbą kondensatorów ROE o pojemności 17 600 F i szybkimi diodami FRED. Nie zastosowano tutaj sprzężenia zwrotnego. Zasilacz został od układów odseparowany grubymi blachami aluminiowymi

Sam układ jest raczej niespotykany. Podobnie, jak testowany nie tak dawno wzmacniacz Antique Sound Lab KI22-FOXDT, jego budowa oparta jest o schemat transimpedanncyjny, gdzie znajdujące się w końcówce 16 selekcjonowane tranzystory Toshiby, zdolne dostarczyć do 160A, pracują jako swego rodzaju wtórnik. Część wyjściowa sterowana jest przez inny patent Audii, sekcję wejściową opartą o tranzystory Motoroli, pracujące ze sprzężeniem zwrotnym PRąDOWYM, "zaczepionym" tuż przed sekcją wyjściową. Ta część zamknięta została w puszcze, która stabilizuje ją temperaturowo. Dzięki takiej implementacji osiągnięto znakomite pasmo przenoszenia - do 1 MHz, wraz ze wspaniałym czasem narastania - zmorą klasycznych układów ze sprzężeniem zwrotnym napięciowym.

Na płytce głównej widać grube, złocone szyny masy oraz bardzo grube doprowadzenia napięcia zasilającego. Oporniki to wyłącznie 1% metalizowane jednostki, zaś kondensatory, to przede wszystkim wspomniane polipropyleny ROE. Całość spoczywa na wyglądających wyjątkowo solidnie metalowych nóżkach z odsprzęgającymi gumowymi ringami. Całość - piątka z plusem: wyjątkowa dbałość o szczegóły połączona z solidnym inżynierskim podejściem i odrobiną świeżego spojrzenia.

Audia Flight 100
Cena: ok. 8000 $

Kontakt:
Audia Flight
Piazzetta del Fontanile, 4
00053 Civitavecchia - Italy
Tel: +39 0766 24387
Fax: +39 0766 392014
www.audia.it
e-mail: info@audia.it

SPECYFIKACJA TECHNICZNA (wg producenta)
Moc max (RMS)8Ohm/4Ohm/2Ohm - 100W/200W/400W
Wzmocnienie29 dB
Czułość wejścia1 V RMS
Pasmo przenoszenia (1 W RMS)0,3 Hz ÷ 1 MHz - 3 dB
Szybkość narastania (8 Ohm)> 200 V/ µS
THD< 0,05 %
Stosunek S/N108 dB
Impedancja wejściowa (RCA)24, 28, 42, 57 kOhm; XLR 23 kOhm
Damping factor (8 Ohm)85
Pobór mocy (średni, max)500W, 1400W
Wymiary i waga470 x 245 x 540 mm (w x h x d); 48 kg
URZĄDZENIA WSPÓŁPRACUJĄCE
Odtwarzacz CD Ancient Audio Lektor Grand, Wadia 861
Odtwarzacz SACD/DVD-A Primare DVD30
Odtwarzacz DVD Krell Showcase
Gramofon LINN Sondek LP12 + wkładka Dynavector Karat 23R
Przedwzmacniacz Pathos InTheGroove MkII, LAR MCP-02
Wzmacniacze zintegrowane Avantgarde Acoustic Model 5
Końcówki mocy Krell Showcase, Vincent SP-991Plus, Vincent SP-T100
Kolumny Sonus Faber Cremona, KEF Reference 205; AcuHorn Secco 145, Fostex, Zoller Impression Model 1
Okablowanie Velum, XLO, Wireworld
Stoliki pod monobloki - TomStone, pod odtwarzacze - VAP z platformami Troks
Sieć Tara Labs, Velum


© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK