BLIŹNIACY DWUJAJECZNI ![]() Patrząc na kolumny Xaviana trudno oprzeć się wrażeniu, że jakoś nie pasują do naszych wyobrażeń o Czechach, skąd firma pochodzi. Ich przepięknie wykonane obudowy z dobrze dobranymi proporcjami aż krzyczą: "Viva Italy!" I dobrze krzyczą, ponieważ założyciel Xaviana, Roberto Barletta jest Włochem. W roku 1995, kiedy firma powstawała - antycypując późniejsze wydarzenia - realizował w ten sposób jeden z najważniejszych aktów prawnych UE, mówiący o swobodnym przepływie ludzi i kapitału. W tym przypadku obok pieniędzy i samego Roberto, "przypłynęły" z nim pasja, doświadczenie (pracował już wcześniej w tej branży ponad siedem lat) oraz talent. A tego innym, nie mniej oddanym swojej pracy konstruktorom często brakuje... Obok klasycznego testu nowej wersji 185, proponuję jego porównanie z tańszym modelem serii XN, kolumną XN 125. Zestawienie takie może być o tyle ciekawe, że obydwie kolumny mają niemal identyczne kształty, rozwiązania koncepcyjne, głośniki mają punkt podziału w tym samym miejscu, zaś różnią się użytymi przetwornikami, objętością obudów oraz - oczywiście ceną. Żeby nie czynić wciąż i wciąż odwołań do obydwu konstrukcji, proponuję najpierw opis większej - XN 185 MkII - i dopiero po tym sub-teście jej porównanie z XN 125. ODSŁUCH ![]() Odsłuch konstrukcji typu "185", daje dobre pojęcie o tym, ile pasji i serca, oprócz oczywistego dążenia do neutralności, twórcy w nie włożyli. Jeżeli bowiem mieli do wyboru między: "neutralnie" i "naturalnie", wskazywali najczęściej na to drugie. Różnica semantyczna, w kontekście odsłuchów, niewielka, ale wyraźnie odczuwalna właśnie w takich przypadkach. Sprowadza się zaś do wyboru pomiędzy tym co gra dokładniej, a tym, co słucha się przyjemniej, bardziej "fizjologicznie". Takie podejście do Xavianów 185 MkII manifestowało się np. lekkim podkreśleniem, wraz z częścią średnicy, średniego i wyższego basu, ale bez jego utwardzania. Dało to gitarom z samplera "Naim. The hi-fi collection" (HiFi Choice HFC246-10-03, CD) mięsistość, dobitność i "obecność". Instrumenty stawiane były dość blisko słuchacza i najlepiej, a właściwie należałoby powiedzieć - z największą charyzmą, prezentowany był właśnie pierwszy plan. Bas również był "fizjologiczny" (to chyba słowo-klucz w tym teście): głęboki, pełny, mięsisty, ciągły - czyli taki, o jakim większość "audiofilskich" (neutralnych) kolumn, w swoim nieciekawym, wypranym z emocji życiu może tylko pomarzyć. Po raz pierwszy od dłuższego czasu (z przerwą na bardzo przyjemne Revolvery RW16), być może od czasu nieprzyzwoicie drogich Peak Consultów Empress, sucha i zupełnie pozbawiona dynamiki płyta Petera Gabriela "Security" (Geffen 2011-2, wersja USA, CD), nagrana w roku 1981 w technologii cyfrowej, która miała wówczas niemal same wady, zagrała tak, że chciało się jej słuchać i zwyczajnie nie zasnąłem, jak zwykle, po trzech pierwszych utworach. Wokalista miał ciepły, intymny głos, posadowiony na dobrej pracy basu i stopie perkusji. Nie było w tym zbyt wiele wyrafinowania, ale na więcej nie pozwoliła sama płyta. Góra niestety niemal nie istniała. Zapamiętane z samplera Naima znakomite blachy i wyższe harmoniczne instrumentów znikły. Najwyraźniej płyta została oparta na średnicy i wyższym basie, resztę pasma tylko sugerując. Xaviany zrobiły co mogły, aby powołać ją z powrotem do życia, reanimowały w sposób, który świadczył o dużej klasie zastosowanych przetworników i ich implementacji, nie wszystko da się jednak załatwić post factum.
Tym samym, ustanowionym przez konstruktorów Xavianów, "prawom" podlegał również trudniejszy materiał, np. "Miles Ahead" Milesa Davisa +19 (Sony Music [Japan] SRCS 9106, Master Sound, CD), gdzie dominującym komunikatem dla mnie była spójność i koherentność gry trębacza i sporego bandu. Najwyższa góra została podlana miodem i została podporządkowana średnicy. Kiedy jednak było to potrzebne potrafiła zabrzmieć mocno i dokładnie, na tyle wyraziście, że słychać było, jak w utworze "Springsville" realizator na moment wyciszył mikrofon perkusji w lewym kanale.
Na koniec zostawiłem kwartety Brahmsa nagrane przez Orpheus Quartet dla Turtle Records na urządzeniach dCS-a i Nagry (cyfrowy rekorder szpulowy Nagra D). Tutaj równowaga tonalna była minimalnie przechylona w stronę barwy altówki i wiolonczeli, które były podane wyraźniej i "dowodziły" całością. Nie było jednak zaskoczeniem, że całość była bardzo "organiczna" i pociągająca. 185 MkII vs. 123 ![]() Po przełączeniu na mniejsze Xaviany wyraźnie słychać, że mają niższą skuteczność, gdyż przy tych samych położeniach potencjometru siły głosu zgrały sporo ciszej. Implikuje to kilka rzeczy. Przede wszystkim, wbrew nastawieniu, które każe tańszym kolumnom automatyczne przypisywać tańszy wzmacniacz, trzeba będzie zapewnić im dość wydajne prądowo urządzenie. Również wszelkie porównania A/B będą musiały uwzględnić kompensację głośności. W kwartecie o którym pisałem wyżej na plan pierwszy momentalnie wyszły skrzypce z altówką, wiolonczelę zostawiając nieco z tyłu. Skrzypce miały wyraźnie jaśniejszą, bardziej analityczną barwę i były bardziej "na wierzchu" w miksie. Ich wyższa część była jednak wyraźnie uproszczona i uboższa w harmoniczne niż w "185", które przecież nie eksponowały ich tak bardzo. Uwagi dotyczące smyczków powtórzyły się przy głosie Elli Fitzgerald i towarzyszących jej skrzypcach. Paradoksalnie, małe Xaviany pokazały jej głos dokładniej i wyraźniej. Jedynym odstępstwem w sferze barwy była lekka nosowość i podkreślenie okolic 600 Hz, słyszalne jednak przy bezpośrednim porównaniu z większymi monitorami. Zresztą, wszystkie płyty zostały odegrane bardzo dokładnie, rzetelnie, z wyjątkową dbałością o relacje przestrzenne, detale, pogłosy itp. I, prawdę mówiąc, co jakiś czas małe "125" wydawały się bardziej neutralnymi kolumnami niż "185".
Ale - koherencja i ładny dół, z jakim został odtworzony wcześniej Gabriel - pozostały. Nie było specjalnego zmatowienia dźwięku, ani specjalnie odczuwalnego ubytku basu. To raczej, jak już mówiłem, zmniejszała się skala dźwięku jako całości. Mniejsze kolumny grały nieco upraszczanym dźwiękiem, który wydawał się wprawdzie dokładniejszy, jednak nie dzięki lepszej fakturze instrumentów, wyraźniejszych "postaciach" wokalistów, a przez odchudzenie niższej średnicy. Dźwięki podawane były przez 125 na linii kolumn i w głąb, co niektórym może się spodobać bardziej niż nieco przybliżona perspektywa 185. PODSUMOWANIE Przy ocenie Xavianów, przyznaję, nie byłem do końca obiektywny. Gdybym odsłuchiwał je w innej kolejności - najpierw tańsze, potem droższe, wówczas prawdopodobnie bardziej doceniłbym dokładne i czyste brzmienie 125. Po porywającym spektaklu, jaki dały 185, wszystko inne było już jednak jakieś pozbawione ducha i charyzmy. Bo to jest największa, poza zrównoważeniem tonalnym, dynamice itp., zaleta tych kolumn. Wciągają one w swój świat niepostrzeżenie, po początkowym analitycznym podejściu do nich, kiedy zauważamy osłodzoną górę i nieco mocniejszą średnicę, przychodzi magiczny i nieczęsto w życiu recenzenta doświadczany moment, w którym odkłada pracę na bok i przez dłuższy czas, po prostu rozsiada się wygodnie na sofie (fotelu, karimacie, madejowym łożu, czy co tam do testów używa) słuchając muzyki i się nią delektując. Wojciech Pacuła BUDOWA
XN 185 MkII Większe monitory są po prostu... większe. Ich wymiary w porównaniu ze 125 są następujące: (125/185) wysokość: 27,5/32,5, szerokość: 18/22, głębokość: 29/33,5 (u podstawy). Pomimo, wydawałoby się, niewielkich różnic, w rzeczywistości są to jednak zupełnie różne bryły. W XN 185 MkII zastosowano głośnik wysokotonowy Scan-Speaka D2010/8511 o średnicy 19 mm i puszką rezonansową. Jego front został wyklejony materiałem przypominającym gąbkę, który pomaga kontrolować rozpraszanie. Głośnik niskośredniotonowy to sławny i znakomity "węglowiec" Scan-Speak 18W/8545 o średnicy 180 mm, z papierową membraną, ręcznie powlekaną mieszaniną włókien węglowych. Kosz jest odlewany, zaś w napędzie pracuje potężny magnes. Trzeba zauważyć, że chociaż model ten jest sukcesywnie zastępowany przez nowsze opracowanie z koncentrycznie naciętą membraną, wciąż jest chętnie używany. I to wymiana jednostki niskosredniotonowej na ten model była główną różnicą, która dała modelowi 185 status MkII. Zwrotnica jest bardzo podobna do tej, jaką znaleźć można w 125. Inaczej natomiast umocowano większy głośnik, pod który wyfrezowano precyzyjne zagłębienie. Podobnie jak w mniejszym modelu, tak i tutaj kosz głośnika wysoktonowego ścięto tak, aby maksymalnie zbliżyć go do większej jednostki. Inne jest również wytłumienie obudowy - tym razem jest to sztuczna wełna. No i, na koniec, warto wspomnieć o innych połączeniach wewnętrznych, które w 185 wykonano z dobrego przewodu Supra PLY 2.0. Pod spodem najdziemy gniazda dla śrub, rozstawione na odległość 110 mm, którymi można kolumnę przykręcić do standu, np. firmowego ST 100 (1350 zł). Jedno, w porównaniu ze starszym modelem zmieniło się na gorsze - logo jest nie odciskane, ale znalazło się na metalowej plakietce. Kolumna, pomimo relatywnie niedużej obudowy, budzi bardzo pozytywne skojarzenia i odczucia. I ma klasę. XAVIAN XN 125; XN 185 MkIICena: 3650 zł; 6800 zł Dystrybutor: Voxal Kontakt: tel./fax (042) 676 15 65, 501 431 964 93-121 Łódź ul. Częstochowska 38/52
|
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
© Copyright HIGH Fidelity 2004, Created by Studio LooK |