pl | en
Test
Gramofon + zasilacz + ramię
Kuzma Stabi S + PS + Stogi S 12 VTA

Cena: 6600 + 4400 + 6800 zł

Producent: KUZMA Ltd.

Kontakt: Franc Kuzma | Hotemaže 17/a
SI-4205 Preddvor, Słowenia
tel.: +386 4 253 54 50 | fax: +386 4 253 54 54

e-mail: kuzmaltd@siol.net

Strona producenta: KUZMA

Dystrybucja w Polsce: RCM

Kraj pochodzenia: Słowenia

Tekst: Wojciech Pacuła
Zdjęcia: Wojciech Pacuła

Gramofon Stabi S testowałem już wcześniej wraz z ramieniem Stogi S i wkładką Dynavectora D17III. Test ukazał się w „Audio”. Słoweńsko-japoński system bardzo mi się podobał. Polubiłem go na tyle, że przez jakiś czas myślałem, czy by go sobie nie kupić – był tak bezpretensjonalny, tak genialny w swojej prostocie, że jedynie natchnione, drogie, gramofony Simona Yorka tak silnie do mnie przemówiły. Nie kupiłem go jednak, bo… nie miałem dla niego miejsca. Może kiedyś.
Test, jak mówię, został przeprowadzony z ramieniem wymyślonym właśnie dla tego gramofonu (czy też odwrotnie – nie pomnę). 6 maja tego roku gruchnęła jednak wieść, że Franc Kuzma, właściciel firmy Kuzma Ltd., przygotował nowe ramię o nazwie Stogi S 12. Jak nazwa wskazuje, jest to w12” wersja ramienia Stogi S, prawda? No i właśnie, że nie do końca – to wciąż ramię typu unipivot, czyli z podparciem na ostrzu, tyle że znacznie dłuższe i ze zdejmowaną główką. Jak dla mnie to zmiany decydujące. Nowe ramię dostępne jest przy tym w dwóch wersjach – klasycznej, z odległością montażową 300 mm i w wersji z mechanizmem VTA. Ten ostatni jest tak wykonany, że umożliwia zamocowanie do niego 12” ramienia przy odległości montażowej 212 mm, a więc dokładnie takiej, jak przy ramionach 9”. Oznacza to, że nowe ramię możemy zamontować w każdym gramofonie. A warto przynajmniej spróbować – wydaje mi się, że to ogromny skok naprzód stosunku do standardowego Stogi S. Powiedziałbym nawet, że jest niebezpiecznie blisko tego, co pokazuje Stogi Reference 313 VTA (TUTAJ), ale nie powiem - trochę niepolityczne by to było, prawda? (Ale pomyśleć już mogę!)

Jak mówię, testowałem podstawową wersje tego gramofonu. Tym razem poprosiłem więc o dodanie do niego lepszego zasilacza (poprzednio stosowany był w gramofonie Reference; teraz jest tam nowszy zasilacz) i podstawki. Ta ostatnia to po prostu deska z karbowaną powierzchnią. Jest ona o tyle przydatna, że w samym gramofonie nie ma żadnej regulacji poziomu, a ten jest bardzo ważny. Można jednak wypoziomować samą deskę podkładając pod nią gumowe podkładki. Dlaczego nie ma w niej fantastycznych, ładnych, funkcjonalnych nóżek z regulacja? Na Boga – nie wiem!
Poprzednio gramofon dostałem z wkładką i był to niedrogi, świetnie grający system. Tym razem zainteresowany byłem jednak działaniem samego gramofonu z ramieniem. Dlatego ramię uzbroiłem swoją wkładką Miyajima Shilabe i – dla porównania, robię tak od 10 lat – Denona DL-103 (zob. TUTAJ i TUTAJ). Nota bene - pan Noriyuki Miyajima kończy właśnie robić dla mnie specjalną wersję najnowszej swojej wkładki Kansui. Powiedzmy jeszcze, że Stabi S można kupić w kolorze mosiądzu lub czarnym, w wersji dla jednego ramienia lub dwóch.

Do tej pory testowaliśmy:

  • Kuzma Reference + Stogi Reference 313 VTA, test TUTAJ

ODSŁUCH

Płyty użyte do testu (wybór):

  • Alan Taylor, In The Groove, Stockfisch, SFR 357.8007.1, DMM Series, 180 g LP.
  • Alison Moyet, Love Letters, CBS, Moyet T5, Maxi-SP LP.
  • Brian Eno, Craft On A Milk Sea, Warp Records, WARPCDD207, 2 x 180 g LP + 2 x CD + 24/44,1 WAV; recenzja TUTAJ.
  • Clifford Brown and Max Roach, Study In Brown, EmArcy/Universal Music Japan, UCJU-9072, 200 g LP.
  • Dead Can Dance, Into The Labyrinth, 4AD/Mobile Fidelity, 140 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity, 140 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Depeche Mode, It’s Called A Heart – Extended, Mute, Bong 9, Maxi-SP LP.
  • Depeche Mode, Sounds Of The Universe, Mute, STUMM300, 2 x 180 g LP; recenzja TUTAJ.
  • Enya, Watermark, Warner Communications Company, 243875-1, LP.
  • Frank Sinatra, The Voice, Columbia/Speakers Corner, CL 743, Quiex SV-P, 180 g LP.
  • Gerry Mulligan&Thelonious Monk, Mulligan meets Monk, Riverside/Analogue Productions, 1106, 2 x 180 g, 45 rpm LP.
  • Jean-Michel Jarre, Zoolook, Dreyfus Disques /Polydor Canada, Jar 5, LP.
  • Kankawa, Organist, T-TOC Records, UMVD-0001-0004, Ultimate Master Vinyl, 4 x 45 rpm 180 g LP + CD-RIIα + 24/192 WAV; recenzja TUTAJ.
  • Led Zeppelin, Mothership, Atlantic Records, R1 34470, 4 x 180 g LP.
  • Mikołaj Bugajak, Strange Sounds and Inconceivable Deeds, Nowe Nagrania 001, 45 rpm LP+CD+WAV 24/44,1; recenzja TUTAJ.
  • The Alan Parsons Project, The Complete Audio Guide To The Alan Parsons Project, Arista, SP 140, 8 x LP Box.
  • The Doors, Limited Edition Vinyl Box, Warner Brothers/Rhino, 7 x 180 g LP.
  • Wes Montgomery&Wynton Kelly Trio, Smokin’ at The Half Note, Verve/Universal Music Japan, UCJU-9083, 200 g LP.
  • Yazoo, Upstairs At Eric’s, Mute/Jugoton, ULP 1042, LP.

Kiedyś wpadł do mnie jeden z przyjaciół, zaprzysięgły analog owiec, posiadacz jednego z wcześniejszych gramofonów Linna z wkładką Koetsu, siadł na kanapie i poprosił, żeby mu zagrać cokolwiek z gramofonu Kuzmy, bo jeszcze w takiej konfiguracji go nie słyszał. Ponieważ akurat miałem wyjęty, otworzyłem box Mothership z wyborem kawałków Led Zeppelin i odpaliłem Whole Lotta Love. Człowiek posłuchał 30 s i rzucił, że „już wie wszystko”. Wie, że „to gramofon nieodsprzęgany”.
Tak, system Kuzmy, uzbrojony we wkładkę Miyajimy, to system z napędem nieodsprzęganym. I rzeczywiście – od razu to słychać. Tyle, że z mojego punktu widzenia to zaleta. Nie, że brak odsprzęgnięcia jako taki, jako rozwiązanie techniczne, to dla mnie zaleta, bo przecież SME 20/3 i Avid Acutus Reference, dwa (z trzech) – jak dla mnie – najlepsze gramofony, jakie miałem w domu są gramofonami odsprzęganymi. Tyle że, jak dotąd, najlepszym gramofonem w skali bezwzględnej, niezależnie od technologii, jaki słyszałem u siebie, w kontrolowanych warunkach był masowy gramofon Transrotor Argos. Obok niego mógłbym wymienić jeszcze SME 30, gramofon Walker Audio, czy system Continuum Audio Labs, ale nie słyszałem ich u siebie (i tylko SME w kontrolowanych warunkach – proszę spojrzeć TUTAJ). Jakby nie było, Kuzma jest nieodsprzęgana, masowa i to słychać. I świetnie.

System Kuzmy jest niebywale wręcz stabilny. I to na każdym poziomie. Nierównomierności w obrotach, jeśli występują, ja ich nie słyszę. Specjalnie pod tym katem przesłuchałem trochę płyt z fortepianem, bo przy nim najłatwiej coś takiego wyłapać, ale okazał się to stracony czas – mówię o teście. Bo jeśli chodzi o odsłuch, to naprawdę z wielką przyjemnością ich posłuchałem. Właśnie z fortepianem słychać, że gramofon Kuzmy ma bardzo rozumnie, czujnie dobrane elementy składowe brzmienia. Że schodzi na basie bardzo nisko i że bas jest kontrolowany. Że góra jest mocna i nie ma złagodzonego ataku (jak w dużej części gramofonów z odsprzęganą podstawą). No i że scena dźwiękowa jest olbrzymia. Specjalnie nie piszę o średnicy, bo do tego muszę zacząć osobny akapit. Ale to już a chwilkę.
Tu i teraz muszę powiedzieć, że wszystko to sprawia, że systemu Kuzmy, z wkładką Shilabe, słucha się w niezwykle komfortowy sposób. Nic w jego dźwięku nie irytuje, nie odciąga uwagi od muzyki. I to przy każdym rodzaju muzyki oraz – to chyba jeszcze ważniejsze – bez względu na to, jakie tłoczenie wybraliśmy, jak płyta została zrealizowana, czy jest mocno zniszczona, czy właśnie przyszła wprost z fabryki RTI, gdzie Mobile Fidelity tłoczy swoją serię Silver Label – wszystko to było bez znaczenia.
Z tego typu sytuacją spotykam się nie po raz pierwszy. Poprzednio to samo miałem z gramofonami Transrotora (ale tylko Argosem) i najdroższymi Avidami. I z kilkoma dobrymi, ale bardzo tanimi gramofonami Pro-Jecta, np. RPM-1.3 Red. W tych ostatnich chodziło o swego rodzaju efekt pozytywnej homogenizacji. Pod pojęciem ‘homogenizacja’ rozumiem proces, w wyniku którego dostajemy bardzo jednorodny, pozbawiony najmniejszych grudek i wewnętrznych naprężeń dźwięk. Z jednej strony to źle, bo oznacza to zmniejszenie rozdzielczości i selektywności. Jeśli jednak mam mieć rozdzielczy, ale niespójny dźwięk, to wybieram homogenizację.
Na drugiej stronie są dwa wspomniane gramofony i właśnie Kuzma. Jeśli miałbym ją gdzieś zaklasyfikować pod kątem ceny, to na pewno nie byłaby ta sama kategoria, co Avid i Transrotor o których mówiłem. Jeśli jednak na chwilę zapomnimy o cenie, to pod względem sposobu budowania dźwięku, tego jak odbieramy przekaz, to byłby to partner obydwu kosztownych urządzeń.

Wróćmy jednak do „jednorodnego brzmienia” i do „obojętności” z jaką Kuzma traktuje różne tłoczenia, realizacje itp. Podaję ‘obojętność’ w cudzysłowie, bo chodzi mi nie o to, że gramofon ich nie rozpoznaje, a o to, że jest mu „wszystko jedno” z czym gra, bo zawsze, w sekundzie pokaże jak to gra, jak zostało zrealizowane, jak dobrze wymyte są płyty (jeszcze do tego dojdę), czy dobrze ustawiłem VTA, gdzie płyta została wytłoczona, kto przygotował remaster. Wszystko to jest jak na widelcu. Tyle ze, jak w najlepszych urządzeniach audio, nie prowadzi to do frustracji, nie przesłania muzyki. A zabijanie melomana w człowieku przez jednoczesny rozwój audiofila, odrzucającego kolejne płyty, bo „nie grają” to kopanie się po jajach, że tak powiem – nie dość, że bez sensu, to jeszcze bolesne…
Kuzma doskonale to wszystko pokazuje. Ale jednocześnie stara się wszystko zorganizować w jakąś strawną, spójną całość. Muszę powiedzieć, że w ciągu czasu, jaki spędziłem z tym zestawem, nie zdarzyło mi się, żebym nie wysłuchał jakiejś płyty do końca, bo nie za bardzo grała. A z innymi gramofonami, nawet z SME 20/3, co jakiś czas mi się to zdarzało. Wszystko z Kuzmą jest „do strawienia”.
Podam przykład: mam trochę płyt z czasów sprzed 1989 roku, a więc sprzed czasów, kiedy zachodnie płyty były stały się dostępne w Polsce dla wszystkich (którzy mają pieniądze). Większość z tych płyt to nagrania zachodnich zespół wydawane przez jugosłowiański Jugoton. Jugosławia cieszyła się szczególnym statusem wśród krajów komunistycznych i bez problemu uzyskiwała licencję każdego zespołu. Trzon tego, co mam to płyty Depeche Mode (pierwsze cztery) i Yazoo. O ile po 1989 roku szybko płyty Depeche Mode wymieniłem na lepsze wersje, ostatnio na serię Deluxe Edition, o tyle Yazoo jakoś zostało. Korzystając z tego, że mam Kuzme, posłuchałem w spokoju płyty Upstairs At Eric’s. Płyta ma dość płaskie brzmienie, słabą dynamikę i ma wykastrowaną większą część wysokich tonów; brzmi dość głucho. Kiedyś-kiedyś mi to nie przeszkadzało, jednak od dłuższego czasu nie mogłem tego słuchać. A z Kuzmą wysłuchałem od początku do końca, powtarzają ulubione Only You i Don’t Go. Tak wiem, że muszę kupić lepszą wersję, jednak świetnie się bawiłem słuchając nawet tak paściastego tłoczenia.

Kuzma ma bowiem bardzo zrównoważone brzmienie. Nie słyszę miejsca, które jest mocniejsze, czy słabsze. Albo inaczej: nic z tego, co słyszałem mi nie przeszkadzało. Bo że zawsze da się coś wypunktować – to chyba jasne, prawda? Ale poruszam tę sprawę już teraz nie dlatego, że kończę test i muszę go dopełnić czymś, co pokaże także jego słabsze strony, a dlatego, że chciałbym powiedzieć kilka słów o środku pasma.
Przyjaciel od Linna, od którego ten test zacząłem zwrócił uwagę przede wszystkim (jak sądzę) na dobitny atak dźwięku, na brak czegoś w rodzaju „poduszki powietrznej” przed każdym uderzeniem, co dają gramofony odsprzedane.

Myślę jednak, że nie miał żadnych uwag co do średnicy. Bo widzą państwo, znacząc większość masowych konstrukcji prezentuje trochę zbyt mało energetyczny, trochę „martwy” dźwięk. Tak, jakby gdzieś w tej masie energia się rozpraszała, znikała. Dzięki – z drugiej strony – ogromnej precyzji dźwięku (atak i wybrzmienie) konstrukcje tego typu pokazują lepiej rozciągnięte wysokie i niskie tony. A problem ten najlepiej manifestuje się na środku pasma. I właśnie to, jak Kuzma prezentuje wokale odróżnia go od większości gramofonów, bez względu na technologię i bez względu na cenę. Niemal zszokowany wysłuchałem płyty The Voice Franka Sinatry, z utworami jeszcze z płyt szelakowych, wydanymi przez Columbię, z wersji Classic Records (na winylu Quiex SV-P). Ogromny, pełny wokal. Za każdym razem inny, bo poszczególne utwory pochodzą z różnych płyt i lat. Ale zawsze angażujący, swingujący, po prostu „crooner”.
A przecież gramofon tego zakresu nie podkreśla. Żeby zweryfikować balans tonalny systemu (Kuzma + Miyajima) porównałem tłoczenia winylowe z cyfrowymi. Jakby na to nie patrzeć, źródło cyfrowe oferuje bardzo stabilny punkt odniesienia. I okazało się, że gramofon znakomicie różnicuje płyty, pokazuje, jakie konkretne wybory stały przed realizatorami, jaką pracę wykonali ludzie od remasteru. Dla przykładu: wokale na płytach The Doors z zestawu Vinyl Box (7 LP) były znacznie bardziej z przodu niż z japońskich wersji CD przygotowanych z tej samej, cyfrowej taśmy-matki. Ale przesłuchane zaraz potem nowe remastery Dead Can Dance pokazały coś dokładnie odwrotnego – to w wersji CD „pchnięto” wokal tak, żeby był wyraźniejszy. Itd., itp. Zawsze słychać to było jednak jako czyjś wybór, a nie wadę czy zaletę.

Gramofon Franca Kuzmy jest bowiem bardzo wiernym urządzeniem, dającym przy tym mnóstwo frajdy. Muszę się przyznać, że w czasie, kiedy był u mnie nie słuchałem w ogóle CD, korzystając jedynie co jakiś czas z podręcznego i poręcznego HiFiMAN-a HM-602. Nie dlatego, że mój ukochany Lektor Air był zły, że był w jakiś szczególnie dotkliwy sposób gorszy niż Kuzma – nie! Tyle tylko, że ten słoweński system pokazywał to, co w analogu najlepsze: dynamikę, pełnię, bardzo „żywy” przekaz w tym sensie, że wszystko przed nami było wypełnione muzyką.
A jak świetnie słuchało się go przez słuchawki! Jak zwykle korzystałem ze wzmacniacza Leben CS-300 X (S) [Custom Version], tym razem jednak z właśnie przesłanych do mnie słuchawek HE-500 HiFiMAN-a, o znacznie wyższej skuteczności niż HE-4 i HE-6. Pięknie to grało – było ciemniej niż przez kolumny (Avalon Transcendent), ale jeszcze głębiej, jeszcze intymniej.
O słuchawkach wspominam nieprzypadkowo – każdy, kto próbował słuchać w ten sposób gramofonu wie, że kluczowe są w tej sytuacji dwie rzeczy (poza dźwiękiem jako takim): wielkość przydźwięku i szumy/trzaski. Pierwsza z tych rzeczy początkowo okazała się w moim systemie problematyczna. Niezależnie od tego, czy podłączyłem kabelek uziemienia do przedwzmacniacza (w tej roli niezastąpiony RCM Audio Sensor Prelude IC), czy go nie podpinałem, przydźwięk (brum) był dość wysoki – po podłączeniu kabelka wyższy, po odłączeniu niższy. Jak zwykle rozwiązanie się znalazło, ale tym razem przypadkiem. Okazało się, że przydźwięk zniknął niemal kompletnie, kiedy przykleiłem taśmą kabelek uziemiający ramię do metalowej osłony… wtyku SCART. Kablem tym przesyłam sygnał z odtwarzacza DVD Arcama do odbiornika TV. Ten zaś z kolei podłączony jest interkonektami do przedwzmacniacza. Tak więc trzeba samodzielnie poeksperymentować. Wynik może być jednak spektakularny – Kuzma Stabi S z ramieniem Stogi S 12 VTA to jeden z najcichszych gramofonów pod tym względem, jaki słyszałem.
Z trzaskami i szumem sprawa wygląda trochę inaczej, bo słychać je, czasem nawet dość głośno. Szczególnie szum przesuwu. Nie udało mi się tego wyeliminować, choć trochę zminimalizowałem, stosując podkładkę Harmonixa TU-800EX Improved Version. Zaraz o tym powiem więcej. Wciąż jednak był słyszalny. Trzaski też się pojawiały. Trzeba jednak wiedzieć, że nie były one tożsame z muzyka, tj. nie słychać ich było w tym samym planie, co muzykę. To fenomen, który obserwuję w najlepszych konstrukcjach – im lepsza, tym bardziej elementy pozamuzyczne są bardziej „obok” – wiemy, że to one są „naszego” świata, a muzyka, przekaz muzyczny są skądinąd. Z Kuzma nie było to zaznaczane aż tak dobrze, jak z najlepszymi gramofonami, ale też elementy te nie przeszkadzały zbytnio.
To zresztą sprawa związana z budową tego gramofonu i o to (jak zakładam) w głównej mierze chodziło mojemu przyjacielowi od Linna. W podwieszonym gramofonie trzaski i szum są znacznie niższe, są maskowane w jakiś sposób. W masowych mamy je jak na dłoni. Prawdziwa sztuka polega zaś na tym, żeby je usunąć poza „obrazek”. Kuzmie się to udało.
To jedyny gramofon, nad którym już drugi raz zastanawiam się, czy go sobie nie kupić. Ale jeszcze nie teraz – przesądzają o tym względy praktyczne: zajmuje miejsce, w którym stają testowane urządzenia – więcej miejsca nie mam…

Ale miałem powiedzieć coś więcej o macie Harmonixa. Mata nazywa się „Tunning LP Matte”. I tak ją potraktowałem. Modyfikuje bowiem dźwięk dość wyraźnie, tyle że nie od razu wiadomo, czy na plus, czy na minus. Wiadomo co jest inaczej i czy akurat wpasowało się to w nasz system.
Japońska mata powoduje, że góra jest nieco cichsza, tak to na pierwszy rzut oka wygląda. Znacznie mniej słychać było z Kuzmą szum przesuwu i trzaski. Generalnie wszystko nieco przycichło. Po pogłośnieniu i po dłuższym odsłuchu, kiedy ściągnąłem matę, okazało się, że znacznie cichsze było całe tło, ciemniejsze, bardziej aksamitne. I że choć dynamika jest ciutkę (ale, powtarzam – z Kuzmą!) mniejsza niż bez maty, to doskonałe tło, mniejsze zniekształcenia itp. spowodowały, ze odsłuchy wykonałem z Harmonixem pod płytami. Bez niego już się nie dało. O tym, czy chcemy wydać na nią niebagatelną przecież kwotę trzeba zadecydować samemu. Ale przynajmniej ją wypróbujmy, dajmy jej szansę.

BUDOWA

Stabi S 12 VTA

Projekt Kuzma Stabi S jest genialny w swojej prostocie. Stabi to skrót od ‘stability’, która jest dla Franca Kuzmy, właściciela firmy najważniejszą cechą gramofonu, a przynajmniej jego podstawy. Dodajmy, że z kolei Stogi to w języku słoweńskim ‘sztywność’, rzecz najważniejsza z kolei dla ramienia.
W testowanym gramofonie ramię i talerz połączono najprościej, jak się tylko dało –za pomocą okrągłego, wykonanego z mosiądzu pręta. Żeby pręt się nie toczył ustabilizowano jego poziom dokręcając go do krótkiej poprzeczki. W miejscu łączenia zamocowano łożysko talerza. Na pręty nałożono trzy gumowe ringi – dwa na poprzeczce i jeden na końcu dłuższego elementu. To jedyne odsprzęgnięcie od podłoża, dlatego należy uważnie wybierać miejsce, na którym gramofon położymy. Tym bardziej, że nie ma żadnego mechanizmu poziomującego. W teście Kuzma stał na firmowej podkładce, właściwie desce. Z punktu widzenia systematyki, Stogi S jest gramofonem o szczątkowym chassis, bez odprzęgnięcia, z aluminiowym subtalerzem i niezbyt ciężkim, ważącym 4 kg talerzem. Ten ostatni można wymienić na cięższą wersje – oczywiście za opłatą. Z podstawową wersją całość waży 13 kg. Łożysko w tym gramofonie to trzpień, będący jednocześnie osią, na którą nakłada się płytę, wykonany jest stali wysokowęglowej. Zanurzone w oleju łoże wykonano z materiału powstałego z połączenia odmiany żywicy i materiału tekstylnego. Talerz dociąża się mosiężnym dociskiem z gumowym ringiem (dostarczanym przez firmę SME), z którym gramofon naprawdę brzmi lepiej.
Tuż krótszym elemencie tworzącym literę „T” umieszczono silnik asynchroniczny AC. Moment obrotowy przenoszony jest z niego na subtalerz za pomocą płaskiego, bardzo krótkiego paska z gumy. Normalnie, chcą zmienić prędkość obrotową, należy zdjąć talerz i przenieść pasek na talerzyku silnika z części o jednej średnicy na część o innej. Tutaj to odpada – prędkość obrotową zmieniamy w zasilaczu PS.

Stogi S 12 VTA

Ramię Stogi S 12 VTA to kolejna wersja rozwojowa tego produktu. Pierwsze ramię Stogi swoimi korzeniami sięga początku firmy – jego wczesna wersja została opisana przez Martina Collomsa już w 1985 roku. Testowane ramię jest ramieniem typu unipivot. Ma długą na 12” rurkę z aluminium. Rurka ma taką samą średnicę na całej długości. Przeciwwagę przymocowano znacznie poniżej punktu mocowania ramienia – prawdę mówiąc punkt ciężkości wydaje się położony niżej nawet niż igła wkładki. Do regulacji siły nacisku służą trzy przeciwwagi dwie większe i jedna mniejsza. Z wkładką Miyajima wystarczyły dwie większe. Ciekawie rozwiązano system antyskatingu – to właściwie żyłka z ciężarkiem, ale żyłka przewieszona jest za pomocą kółka, jak w bloczku. Dzięki temu żyłka z ciężarkiem nie drga. Ramię okablowano przewodami Cardasa, biegnącymi, bez żadnych przerw i lutów, aż do bardzo dobrych, miedzianych, bezpośrednio złoconych wtyków Bullet Plug Keitha Eichmanna. Ramię posadowiono na skomplikowanym mechanizmie VTA, wyglądającym dokładnie tak samo, jak w ramieniu Stogi Reference 313 VTA, a to jest coś!

Harmonix TU-800EXi Improved Version

Mata nazywa się: “Tuning Record Matte TU-800EXi Improved Version”. Wykonano j z dwóch, sklejonych ze sobą krążków – na górze jest warstwa przypominająca ściśnięty pod wysokim ciśnieniem papier. Wytłoczono na nim logo firmy i koncentryczne dołki o różnej wielkości. Pod spodem jest warstwa z materiału przypominającego bakelit.
・ szerokość: 29,3cm
・ grubość: 3 mm
・ waga: 210 g
・ kolor: czarny, z czarnymi, złoconymi lub srebrnymi tłoczonymi elementami

Dystrybucja w Polsce:

Kuzma: RCM s.c.

Kontakt:
RCM s. c.
ul. Matejki 4
40-077 Katowice
tel.: (32) 206-40-16 | (32) 201-40-96
fax: (32) 253-71-88
e-mail: rcm@rcm.com.pl
www: www.rcm.com.pl

Harmonix: Moje Audio

Powstańców Śląskich 118
53-333 Wrocław
tel./fax: (71) 336 52 67
tel. kom.: 606 276 001 | 790 425 142
e-mail: biuro@mojeaudio.pl
www: www.mojeaudio.pl



Pobierz test w PDF

g     a     l     e     r     i     a


System odniesienia

  • odtwarzacz CD: Ancient Audio Lektor AIR + platformy Pro Audio Bono i Acoustic Revive RAF-48
  • przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC (test TUTAJ)
  • przedwzmacniacz: Polaris III + zasilacz AC Regenerator, (wersja z klasycznym zasilaczem, test TUTAJ)
  • końcówka mocy: Soulution 710
  • wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version (recenzja TUTAJ)
  • kolumny: German Physiks HRS 120 Carbon (test TUTAJ), Chario Academy Sonnet (test TUTAJ) + oryginalne podstawki, Ascendo System ZF3 SE + platformy Acoustic Revive RST-38
  • słuchawki: HiFiMan HE-6, Sennheiser HD800, AKG K701, Ultrasone PROLine 2500, Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ω - (recenzje TUTAJ, TUTAJ i TUTAJ)
  • interkonekty: CD-przedwzmacniacz: Mexcel 7N-DA6300, artykuł TUTAJ, przedwzmacniacz-końcówka mocy: Wireworld Platinum Eclipse.
  • kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx
  • kable zasilające: Acrolink Mexcel 7N-PC9300 (wszystkie elementy, recenzja TUTAJ) i Acrolink Mexcel 7N-PC7100 (Leben CS-300XS (SP); recenzja TUTAJ)
  • listwa sieciowa: Acoustic Revive RTP-4eu Ultimate
  • kondycjoner sieciowy: Gigawatt PC-3SE
  • stolik SolidBase IV Custom; opis TUTAJ
  • pod odtwarzaczem podkładki Ceraball (artykuł TUTAJ)
  • gramofon: Avid Acutus Reference (test TUTAJ)
  • wkładki gramofonowe: Air Tight PC-1 Supreme (test TUTAJ), Miyajima Laboratory Shibata (test TUTAJ), Denon DL-103SA (test TUTAJ)