KOLUMNY WOLNOSTOJĄCE

SPENDOR
A6

WOJCIECH PACUŁA





Założona w latach 60. przez małżeństwo Spencera (1924-1983) i Dorothy Hughes (nazwę utworzyli od trzech pierwszych liter ich imion Spen+Dor) firma Spendor jest jedną z dłużej działających nieprzerwanie w branży audio firm. Jej korzenie oplecione są niezwykle silnie wokół urządzeń studyjnych. Pierwszym produktem były bowiem monitory kontrolne dla BBC, model BC1, zbudowany wokół głośnika z nowoopracowanego przez Spencera dla BBC materiału o nazwie Bextrene (odmiana plastiku) oraz kopułki Celestiona. Jak w swoim dzienniku pisze założyciel Spendora, nie wszystko było do końca „obgadane”, przynajmniej jeśli chodzi o kontrakt, dlatego po jakimś czasie poproszono go o przygotowanie nieco innej wersji, tym razem pod kątem produkcji. Głośnik został wprowadzony do sprzedaży pod nazwą LS3/6. BC1 pod nazwą Spendor ujrzały światło dzienne w roku 1969. Niedługo po tym dodano do nich głośnik superwysokotonowy Coles 4001. Kolumny były produkowane aż do roku 1994, kiedy skończyły się zapasy przetworników Celestiona. Przez jakiś czas, równolegle z BC1, produkowane były mniejsze, dwudrożne kolumny SA1, z głośnikiem niskośredniotonowym Bextrene i kopułką Audaxa. W roku 2008 do magazynów audio dotarła wiadomość, że firma przygotowała ich nową wersję, pod tą samą nazwą. I to właśnie SA1, a właściwie ich sukces, były impulsem do opracowania większych, wolnostojących modeli – dwuipółdrożnego A5 i dwudrożnego (droższego) A6, któremu przyjrzymy się w tym teście.

Chociaż to wciąż ten sam typ myślenia, wszystkie nowe konstrukcje powstały dzięki obecnemu właścicielowi Spendora, Brytyjczykowi Philipowi Swiftowi, który poprzednio był właścicielem Audiolaba, w czasach przed erą TAG McLarena. Głośnik niskośredniotonowy wciąż produkowany jest samodzielnie przez Spendora, nosi nazwę ep38 i ma membranę z półprzezroczystego, mlecznego polipropylenu. Kopułkę modyfikuje według wskazówek Swifta norweski SEAS. Kolumny są niewielkie, jednak wykonane niezwykle starannie, wykończone naturalną okleiną, z dbałością o każdy szczegół. Wewnątrz nie ma mocnego wytłumienia, ponieważ Swift uważa, że gromadzi się w ten sposób energię, która oddawana jest potem z powrotem i podbarwia dźwięk. Z tego samego powodu obudowa jest dość lekka, ścianki mają grubość 18 mm. W krytycznych miejscach łączenia umieszczono polimer mający tłumić wibracje. Kolumny nie są zbyt łatwe do napędzenia, przede wszystkim ze względu na ich skuteczność na poziomie 86 dB. Na szczęście impedancja jest wyrównana i przy nominalnej wartości 8 Ω spada tylko do 5 Ω.

Płyty użyte do odsłuchów: ∙ Bennie Green, Walkin’&Talkin’, Blue Note/EMI Music Japan, RVG, TOCJ-7194, CD.
∙ Chet Baker, Peace, Enja/Ward Records, TKCW-32153, CD.
∙ Chris Connor, Chris Connor Sings Ballads of Sad Café, Atlantic/Warner Music Japan, WPCR-25167, CD.
∙ Christian Willisohn, Hold On, Stockfisch, SFR 357.4038.2, SACD/CD; recenzja TUTAJ.
∙ Danielsson/Dell/Landgren, Salzau Music On The Water, Act Music+Vision, ACT 9445-2, CD; recenzja TUTAJ.
∙ Depeche Mode, Abroken Frame, Mute, DMCD2, SACD/CD+DVD-A; recenzja TUTAJ.
∙ Depeche Mode, Only When I Lose Myself, Mute, CD BONG 29X, SP CD.
∙ Derek And The Dominos, The Layla Sessions. 20th Anniversary Edition, Polydor/Universal Music Japan, UICY-93958/60, 3 x SHM-CD.
∙ Lars Danielsson, Mélange Bleu, ACT Music+Vision, ACT 9604-2, CD; recenzja TUTAJ.
∙ Patricia Barber, Companion, Premonition/Mobile Fidelity, UDSACD 2023, SACD/CD.
∙ Thom Yorke, The Eraser, XL/Warner Music Japan, WPCB-10001, CD.
∙ Wynton Kelly, Kelly Blue, Riverside/JVC, JVCXR-0050-2, XRCD.

ODSŁUCH

„Niebywała kultura, po prostu niebywała!” – wyrzucił z siebie, po krótkim odsłuchu A6 Spendora, jeden z moich przyjaciół. Nie sposób się z nim nie zgodzić. Siedziałem długo przy przed tymi kolumnami, zastanawiając się, na czym właściwie polega fenomen „dobroci” produktów audio i dlaczego tak trudno wyznaczyć jedną, obowiązującą dla wszystkich ścieżkę. Kiedy wydaje się, że już, już mamy w ręku koniec nitki prowadzącej do celu, a tu okazuje się, że to fałszywy trop, prowadzący donikąd.
Model A6 jest dla mnie fenomenem. Na pierwszy rzut, od razu słychać, że jego balans tonalny jest przesunięty w kierunku średnich częstotliwości i przełomu średnicy oraz basu, jednak im dłużej ich słuchamy, tym częściej pytamy siebie, czy aby to inne kolumny nie są za bardzo do „przodu” z górą i górną średnicą. Nie chodzi przy tym o obiektywne, „mierzalne” przetwarzanie, bo jestem pewien, że takie Harpie Amstaff są dużo bardziej liniowe i równe niż A6. Chodzi mi o coś innego, o to, jak MY odbieramy dźwięk, jak nasz wewnętrzny kierunkowskaz przetwarza to, co jest reprodukowane przez kolumny na „wirtualny” dźwięk, nasze wrażenie dźwięku, tj. końcowy produkt całego łańcucha.

Zacznę więc od początku. Model A6 Spendora to kolumna wolnostojąca, z bas-refleksem, zaskakująco niewielka (na zdjęciach wygląda na większą), która gra, jak wysokiej klasy monitor w rodzaju KEF-a LS3/5a lub, w jakiejś mierze, Bravo! Special Edition, z tym, że ze znacząco równiejszym zakresem basowym. Nie bardzo widzę, jak lepiej mógłbym Spendory zarekomendować. Bo chcę je szczególnie mocno polecić wszystkim tym, którzy szukają czegoś do 10 000 zł, a nie potrzebują wnikać w nagranie, chcąc posłuchać muzyki. Nie twierdzę, że dokładne kolumny, jak chociażby przywoływane Harpie, czy też kolumny KEF-a, albo AkustyK-a (np. TUTAJ) są gorsze. Absolutnie nie! Mówię tylko tyle, że w tym przypadku mamy do czynienia z przekazem tak niebywale wiarygodnym, że stanowi równoważną ofertę dla wszystkich wymienionych firm. Niezwykle ciekawie wypadło porównanie ich z testowanymi równolegle kolumnami A.R.T. Loudspeakers Moderne 10. To dokładnie ten sam typ prezentacji. Większe ART-y schodziły oczywiście niżej, budowały większe źródła pozorne, jednak niewielkie Spendory grały tak urzekająco, że aż trudno było w to uwierzyć. Pamiętam dobrze, że kiedyś równie duże wrażenie zrobiły na mnie fińskie kolumny Penaudio Alba. Zarówno te pierwsze, jak i drugie miały ów charakterystyczny dla nich nieco ciepły dźwięk, który jednak, tak to przynajmniej rozumiem, osiągany był w dwojaki sposób – raz przez dobór konkretnych przetworników, a dwa przez modelowanie dźwięku w poszczególnych przedziałach. Spendory wydają się nieco inne – mogę się mylić, ale na dzisiaj tak to widzę – jak gdyby chodziło w nich wyłącznie o wybór przetworników, zmniejszenie zniekształceń, a nie o ich strojenie.

Wyraźnie bowiem słychać głośnik niskośredniotonowy ep38 własnej produkcji Spendora, z charakterystyczną mleczną, półprzezroczystą membraną z odmiany polipropylenu. „Wyraźnie” i na dobre i na złe – to jest ten przypadek, w którym mamy do czynienia z tak ciekawym projektem dźwięku, że przynosi on więcej niż inne, częściej spotykane materiały, ale też i mniej. Wynik tego równania jest jednak zdecydowania na plus, czego nie można powiedzieć o dużej części „klasycznych” rozwiązań.
Ale miało być do rzeczy: jak mówię, punkt ciężkości dźwięku oparty jest o średnicę i jej przełom z basem. To tak, jakby bardzo dobrym monitorom podstawkowym dodać nieco basu, nie za dużo, ale na tyle, żeby każdy rodzaj muzyki zabrzmiał w pełnej krasie. To rzadkie, niezmiernie rzadkie, aby się to udało. Zwykle bowiem powiększenie kolumny prowadzi do rozregulowania tego, co można było uzyskać w monitorze, tj. koherencji i spójności, wraz z brakiem podbarwień od obudowy. Tutaj te rzeczy pozostają nietknięte, jakby na podstawkach stały SA1, a gdzieś z przestrzeni dobywała się reszta pasma, której nie mają przecież prawa przetwarzać. Przynajmniej w ramach „obowiązującej” w moim domu fizyki. Ciekawe, ale kompletnie nie słychać w nich obudowy. Bas-refleks – a i owszem, może bez przesady, ale jednak. Obudowy – w ogóle. Ale znowu odchodzę od sedna. Przetwornik ep38 potrafi genialnie oddać koherentny dźwięk. Jakby jego zniekształcenia były wyjątkowo niskie. Nie ma śladu „szpileczek”, wąskopasmowych podbarwień itp. Jego wyższa średnica jest lekko zaokrąglona, jednak jest to coś, co wychodzi w sposób „ciągły”, to znaczy jakby było to zamierzone działanie polegające na uspokojeniu części pasma. Głośnik wysokotonowy jest w to wtopiony niemal perfekcyjnie. Nie potrafię wskazać miejsca, gdzie te dwa przetworniki się łączą. Dźwięk jest przez to jednak delikatniejszy niż w jaśniejszych, bardziej otwartych kolumnach. Wysokie tony są po prostu przedłużeniem pracy ep38, będącego osią tych konstrukcji. Zastosowana w A6 kopułka jest zresztą wyjątkowo dobra. Rysuje prawdziwą barwę instrumentów i choć nie jest tak otwarta, jak w innych aplikacjach, przekazuje mnóstwo informacji.

Dźwięk całości jest duży, ale bez przesady. Trochę to unifikuje, upodabnia do siebie różne płyty – podobny wolumen miały np. The Eraser Thoma Yorke’a, Abroken Frame Depeche Mode i np. Companion Patricii Barber. Chodzi mi wciąż o wolumen. Jest dość podobny, ale przy tym niewiarygodnie naturalny, spory, że tak powiem, naprawdę tylko minimalnie mniejszy od tego, co rysowały potężne Moderne 10. Kiedy zagrały utwory z płyty Mélange Bleu Larsa Danielssona, od razu znalazłem się w „kościele dźwięków”. Część z instrumentów jest bowiem na tej płycie zakodowana tak, jak efekty z Amused To Death Rogera Watersa, tj. wokół słuchacza. Inaczej niż tam, u Danielssona przestrzeń wokół jest ogromna, co Spendory bez cienia zawahania pokazały. Tak nie grają małe kolumny. Tak grają duże, solidne konstrukcje. A6 wydają się emitować część dźwięków całymi sobą, jakby były panelem (nie chodzi mi szybkość, bo tu magnetostaty i elektrostaty są nie do pobicia, ale o spójność i ciągłość). Przy najniższych dźwiękach z tej płyty, a są naprawdę niskie, słychać mocną pracę bas-refleksu. W moim pokoju wystarczyło jednak wsunąć do szczeliny na tylnej ściance niezbyt grubą, profilowaną, płaską gąbkę, żeby nad tym zapanować. Zaznaczanie obecności BR ogranicza się zresztą do rozciągnięcia pasma, bez wydłużania wybrzmienia. Bas jest bowiem bardzo dobrze trzymany na wodzy. Będziemy do Spendorów potrzebowali wzmacniacza, który sobie z tym dobrze radzi – jeszcze o tym napiszemy – ale nie jest to problem kolumn, a naszego sprzętu. Jeśli nie mamy tak niskich, syntetycznych zejść, jak u Danielssona, to wszystko będzie pod absolutną kontrolą.

Przepięknie zabrzmiały bowiem wspomniane płyty Depeche Mode i Yorke’a. Depesze, miłośnicy Radiohead i okolic powinni mieć A6 w kręgu ścisłego zainteresowania, bez względu na kwotę, którą chcą wydać. Głos Gahana, zwykle nieco wtapiany w tło, tutaj zabrzmiał odważnie, mocno, fajnie. Pod spodem słychać było to, co trzeba, tj. gęstą fakturę elektroniki, a jeszcze niżej perkusję. Od razu sięgnąłem więc po maxi-singiel Only When I Lose Myself, z jedenastoma (!) kawałkami, w tym bezkonkurencyjnym, wydanym tylko w tej formie utworem Surrender. Siedziałem, jak zahipnotyzowany. To nie było wprawdzie totalne uderzenie na zmysły, jak z Dobermannów Harpii, ale całość była niezwykle intensywna. Bo to rzecz, którą Spendory opanowały po mistrzowsku – takie operowanie energią, żeby słuchacz czuł się zawłaszczony przez tę wizję świata. Dźwięki ze wspomnianych płyt były nieco ciepłe, ale i intensywne, namacalne. Pomaga w tym rysowanie sceny dźwiękowej. Pogłosy, otoczenie akustyczne poszczególnych instrumentów nie są specjalnie wyraźne, ale inaczej niż przy ciepłych kolumnach, nie przekłada się to na to, jak odbieramy ich rozmieszczenie w przestrzeni. Scena jest duża, intensywna i bardzo ładna. Bez wycinania instrumentów z tła, za to z ich wyraźną „obecnością”.

Opis zacząłem od końca, tj. od płyt, które słuchałem pod koniec testów. A zacząłem od jazzu. Przy tej muzyce słychać, że część informacji z wyższego środka jest upraszczana, że dynamika w tym zakresie jest raczej wygładzona. Nagłe spiętrzenia dźwięku i przesterowania (na etapie rejestracji) z płyty Chris Connor Sings Ballads of Sad Cafe były więc nieco uładzone, nie tak napastliwe, jak wtedy, kiedy się je gra z kolumn w tej cenie, nastawionych na „neutralność”. Droższe konstrukcje radzą sobie z tym jeszcze inaczej, bo pokazując całą prawdę, wykraczają poza „technikę”, puszczają ją „mimo uszu”, stawiając na przekaz muzyczny. Spendory A6 nie są, ostatecznie, specjalnie drogimi kolumnami (oczywiście w kontekście hi-endu) i tego nie potrafią. Ich przekaz jest jednak znacznie łatwiejszy do zaakceptowania niż „otwartych” kolumn. A6 zatrzymują się tuż przed przekroczeniem linii między dźwiękiem, a agresją – zarówno przy Depeche Mode, jak i przy Connors.
Co ciekawe, choć góra jest wycofana, niewiele zmienia to w barwie płyt, które tak zostały nagrane. Dla przykładu, przepiękna, nowa reedycja The Layla Sessions. 20th Anniversary Edition Derek And The Dominos zagrała tak (chodzi o balans), jak z moich Harpii. Co więcej – głos Claptona był w Spendorach nieco promowany, przez co zabrzmiał pełniej i po prostu ładniej niż u mnie. Jazz w rodzaju Walkin’&Talkin’ Benniego Greena też był bardzo fajny. I znowu to samo otrzymałem przy Hold On Christiana Willihsona. Pełne, gładkie brzmienie o wielu planach i odcieniach. Dopiero nieco ciemniejsze, z natury rzeczy, płyty XRCD, jak chociażby Kelly Blue Wyntona Kelly’ego były nieco ciemniejsze niż zazwyczaj.

Trzeba więc samodzielnie sprawdzić, czy to jest to, o co nam chodzi. Mnie się te kolumny niezmiernie podobały. Choć zawsze deklaruję, że wolę bardziej otwarte, bardziej szczegółowe konstrukcje, to jednak tym razem muszę się przyznać do chwili wahania. Jeślibym miał 10 000 zł na kolumny, to kto wie, czy nie wybrałbym właśnie A6. Ale to tylko moje przypuszczenia. Dużo będzie bowiem zależało od tego, z jaką elektroniką je połączymy. Jak pisałem, potrzebują raczej mocnego pieca, albo takiego, który poradzi sobie ze skokami w impulsie. W czasie testu w myślach składałem system, który mógłbym polecić. Myślę, że Spendor jest na tyle – wbrew pozorom – uniwersalną propozycją, że da się to zrobić na kilka sposobów. Podaję propozycję podstawową i w kilku przypadkach mniej kosztowną alternatywę.

∙ wzmacniacz:
Luxman L-550A II lub Cambridge Audio Azur 840A lub Azur 840E + 840W. Być może jednak idealnym (a im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem tego pewien) wyborem byłby wzmacniacz Aarona No.1a.
∙ odtwarzacz CD:
Accuphase DP-400 lub Cambridge Audio Azur 840C.
∙ interkonekt:
Chord Anthem lub Signet, albo Tara Labs The Three i The Two.
∙ kabel głośnikowy:
Chord Signature Plus lub Hotline Spiral Tech White.

Możliwości jest oczywiście więcej, ale tych jestem pewien.

BUDOWA

Kolumny Spendor A6 to stosunkowo niewielkie, dwudrożne kolumny podłogowe, z obudową typu bas-refleks. Podobnie, jak wszystkie inne konstrukcje tej angielskiej firmy są projektowane i budowane w Hailsham, Sussex w Wielkiej Brytanii. Firma buduje nie tylko obudowy, ale też i głośniki niskośredniotonowe, oparte o polipropylenowe membrany własnego pomysłu. W modelu A6, większym z dwóch, należących do nowej serii ‘A’, zastosowano 180 mm głośnik ep38 z bardzo solidnym, odlewanym koszem. Pośrodku widać nieruchomy korektor fazy. Głośnik wysokotonowy SEAS-a ma miękką, podwójną kopułkę (‘ring-radiator’) z szeroką drugą fałdą. Jego membrana ma średnicę 29 mm, zaś całość otrzymała, wykonany na zamówienie Spendora, front z eliptyczną wypukłością, pomagającą kształtować rozproszenie fali dźwiękowej. Ten ostatni element wykonano z miękkiego materiału (coś jak guma), który służy dodatkowo do tłumienia wibracji. Z tyłu głośnika widać puszkę wytłumiającą. Ma ona zwykle za zadanie obniżyć częstotliwość rezonansową głośnika i tym samym poszerzyć od dołu pasmo przenoszenia. Ponieważ tutaj kopułka jest odcięta bardzo wysoko (cały zakres średnicy i część góry obsługuje przetwornik Spendora), chodzi zapewne o drugą z zalet tego rozwiązania, a mianowicie lepsze, bardziej efektywne tłumienie tylnej strony kopułki.

Zwrotnicę wbudowano bardzo zmyślnie, mocując ją na płycie MDF tworzącej wylot szczelinowego portu bas-refleks. Tam też są bardzo ładne, solidne (pojedyncze) terminale firmy WBT, model 0780. Zwrotnica – 2. i 3. rzędu – odcina większy głośnik dopiero przy 4 kHz, co przy tej średnicy oznacza, że w górnej części pasma przenoszenia jest bardzo kierunkowy. I rzeczywiście – kolumny najlepiej grały skierowane bezpośrednio na słuchacza. Dzięki takiemu umieszczeniu zacisków nie trzeba było dziurawić tylnej ścianki i tym samym jej osłabiać. Głośniki okablowano przewodami firmy van den Hul –innymi dla kopułki i innymi dla głośnika niskośredniotonowego.

Obudowę wykonano z 18 mm płyt MDF i w środku wzmocniono wieloma wieńcami. Mimo to kolumny są dość lekkie. A jednak ścianki są zadziwiająco mało podatne na „opukiwanie”. Jak można wyczytać w materiałach firmowych, firma zastosowała polimerowe materiały w miejscach łączenia, także pod głośnikami. Technikę tę nazwano Dynamic Damping. Jednym z takich miejsc jest wspornik pod głośnikiem niskośredniotnonowym – jest on wkręcany tak, aby jego magnes (właściwie metalowy nabiegunnik) opierał się na owym polimerze (pasku) przyklejonym do wspornika. Podobne rozwiązanie widziałem już kilkakrotnie, np. w kolumnach Mythos Ligeia (tam był to wkręt), najwyraźniej więc jest coś na rzeczy. W środku obudowy nie ma żadnych materiałów tłumiących, ponieważ Spendor wierzy, że w ten sposób akumuluje się energię, która wpływa potem na dźwięk. To znaczy tak sugeruje firma i tak można wyczytać w, skądinąd świetnej, recenzji tych kolumn pt. Future Classic… autorstwa Roya Gregory’ego (por. „Hi-Fi+”, 2009, Issue 63, s. 40). Tak naprawdę chodzi tylko o to, że nie użyto sztucznej wełny. Boki są bowiem pokryte grubą, szarą gąbką, zaś góra, dół i wieniec poniżej większego głośnika – grubszą, białą gąbką. Dodatkowo, podobnie, jak w kolumnach Totema (por. Perfekcja w pudełku na buty… TUTAJ), płyty obudowy oklejono fornirem także od wewnątrz. Od spodu przykręcono gruby płat MDF-u, polakierowany na czarny półmat, który tworzy wylot bas-refleksu. To tam wkręcamy szpilki. Nie bezpośrednio do podstawy, a do 40 mm, metalowych krążków, dzięki którym ich rozstaw jest większy, niż gdybyśmy wkręcali bezpośrednio do spodu. Proste i genialne. Kolumny wyposażono w maskownice jednak grają lepiej bez nich. Okleina jest z naturalnego forniru, dostępna w czterech kolorach – czarnym (czarny dąb), cherry (wiśnia), light oak (jasny jesion) oraz wenge, w którym dotarły do testu. Wykonanie jest perfekcyjne pod każdym względem.



Dane techniczne:
Rodzaj dwudrożna kolumna wolnostojąca
Obudowa bas-refleks z wylotem ‘linear flow’
Głośniki wysokotonowy – 29 mm Seas; niskośredniotonowy – 180 mm Spendor ep38
Skuteczność 86 db (1 W/1 m)
Punkt podziału 4 kHz
Pasmo przenoszenia (+/- 3 dB) 58 Hz – 20 kHz; (-6 dB) 40 Hz – 20 kHz
Impedancja nominalna 8 Ω
Impedancja minimalna 5 Ω
Max. moc wzmacniacza 200 W
Wymiary (HxWxD) 875 x 192 x 280 mm
Waga 18 kg (sztuka)


SPENDOR
A6

Cena (para): 9995 zł

Dystrybucja: Decibel

Kontakt:

Decibel
ul. Bacha 34
02-743 Warszawa

tel.: (022) 847-04-61
fax: (022) 847-20-60

e-mail: decybel@decibel.com.pl

Strona producenta: SPENDOR






PŁYTY PROSTO Z JAPONII

CDJapan



POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



© Copyright HIGH Fidelity 2009, Created by B