GRAMOFON

BLUENOTE
PICCOLO + B-5 Mk II + BABELE

WOJCIECH PACUŁA







Piękny jest ten gramofon. Naprawdę piękny – delikatny, a jednocześnie „kompetentny”. Użycie akrylu jest częste, bryluje w tym niemieckie Clearaudio i austriacko-czeski Pro-Ject, jednak włoski projekt jest znacznie bardziej elegancki. Ponieważ wcześniej testowałem dla „Audio” odtwarzacz Stibbert, a na tych łamach odtwarzacz Mini Koala, więc jakieś pojęcie o tym, z czym się stykam miałem. Otwierając pudło z Piccolo nie zawiodłem się – to ta sama uwaga dla każdego szczegółu i zrozumienie, że urządzenie audio jest znaczącym elementem kształtującym nasze otoczenie. A zasada jest taka, że jeśli otaczamy się szmirą, coś z tego zawsze przejmujemy. I odwrotnie, jak przy Blue Note: wartościowe otoczenie wpływa na nas w pozytywny sposób.

Piccolo to najtańszy gramofon tej firmy, ze „sztywnym” zawieszeniem, dostarczony do testu z wkładką MC HO o nazwie Piccolo. Jak pokazał odsłuch, warto ustawić go na możliwie stabilnej podstawie, najlepiej ciężkiej i sztywnej. Tuż po zakończeniu testu otrzymaliśmy mail od dystrybutora, wrocławskiej firmy Moje Audio (także Manley i Joseph Audio), w którym zwracano uwagę, że gramofon, który trafił do testu był pierwszym, jaki otrzymano i że nowe będą miały poprawione niektóre elementy:

  • lepsze terminale na przewodzie sygnałowym;
  • docisk na płytę, taki jak w gramofonie Bellavista;
  • pokrowiec w niebieskim kolorze, taki, jak w odtwarzaczu Stibbert.
    Test przeprowadzony został jednak bez tych usprawnień, dźwięk w salonie może się więc nieznacznie różnić (zakładam, że na lepsze) od tego, co Państwo przeczytacie.

    ODSŁUCH

    W czasie, kiedy testowałem „malucha” Bluenote’a, miałem w domu kilkanaście przedwzmacniaczy gramofonowych. Zwykle mam ich sporo, jednak tym razem tak się jakoś zdarzyło, że obfitość mogła doprowadzić do bólu głowy. Wykorzystałem to jednak najlepiej, jak umiałem, parując Piccolo z czym się dało. Okazało się jednak, że mogłem spokojnie pozostać przy moim podstawowym preampie, tj. Sensor Prelude IC RCM Audio. Dźwięk włoskiego gramofonu jest bowiem dość łatwy do wyłowienia. Można nawet powiedzieć, że bez trudu można go wystukać. Niczego nie poplątałem. Wprawdzie nie od razu to do mnie dotarło, ale jednak nawet ja musiałem zauważyć, że drę się na cały głos śpiewając z Davem Gahanem piosenki z Violatora (Depeche Mode, Mute, STUMM64, Limited Edition, 180 g LP). Wprawdzie powinienem na chłodno analizować brzmienie tej małej rzeźby, zachowywać się jakoś, ale mam to gdzieś – tym razem kindersztuba tylko by mnie uwierała w podbródek, podskakujący rytmicznie wraz z moją głową...
    Darłem się jak opętany. Żona myślała nawet, że coś się stało, bo chyba zbyt śpiewnego głosu nie mam, ale kiedy wyszła z pokoju, w którym się zamyka, żeby nie słuchać po raz kolejny tych samych płyt i usłyszała, że krzyczę nie: „Pomocy!”, tylko: „The sweetest perfection...” z kawałka pod tym samym tytułem, wyraźnie uspokoiła się i przyjęła ten hołd ze zrozumieniem. Najważniejsze w małżeństwie to bowiem wzajemny podziw, prawda? W każdym razie nie dało się przy Piccolo nie poddać się muzyce. Rytm, rytm i jeszcze raz rytm, choć jeśliby analizować np. barwę, wcale nie powinno być takie oczywiste, to podstawowy atut tego urządzenia, coś, jak as w rękawie. Zaraz po Violatorze bez żenady sięgnąłem więc po Oceans Of Fantasy Boney M. (Hansa, 200 888-320, LP). To płyta nagrana w tzw. „5.” składzie, jednak znajdują się tutaj takie kawałki, jak Bahama Mama, czy Ribbons of Blue, przez co jest naprawdę niezła. Nie, nie wstydzę się, bo ostatecznie mamy karnawał, a na ten czas ten niemiecki zespół jest jak znalazł. To dlatego tak dobrze ludzie bawili się na krakowskim rynku w ostatniego Sylwestra – są nagrania, które nigdy się nie starzeją, niezależnie od tego, kto je wykonuje. I nawet jeśli komuś nie bardzo taka jarmarczna przeplatanka, jak w tym roku w Krakowie odpowiada, to przecież, na Boga! – to właśnie taka wielka tancbuda i przychodzi się po to, żeby się zabawić, a nie po to, aby leczyć swoje kompleksy za pomocą ‘intelektualnego” grania. Tak mi się przynajmniej wydaje. W każdym razie Boney M. zabrzmiało równie zrywnie i rytmicznie, jak wcześniej Depeche Mode.

    A przecież nie ma w dźwięku Bluenote’a cienia agresji, żadnego utwardzania ataku itp., czyli rzeczy, które często składają się na ponadprzeciętne trzymanie rytmu. Tutaj jest jakoś tak, że mocny bas wraz z plastyczną średnicą i lekko zaokrągloną, raczej delikatną niż dźwięczną górą tworzą coś, czego właściwie nie powinno być. Gramofon, jak każdy, ma swój własny charakter i da się opisać jego dźwięk w wielu „rzutach”, jednak najlepiej robi właśnie to: komunikuje muzykę przez rytm, przez to, ze włączamy się, często mimochodem, w ten przekaz. Jak wspomniałem średnica jest plastyczna. Można nawet powiedzieć, że bardzo plastyczna i każda płyta wykazuje w tym zakresie bardzo przyjemną barwę. Nie dzieje się to przy tym przez ocieplenie. Wprawdzie w porównaniu z Transrotorem La Rocia TMD od razu słychać, że środek jest nieco z przodu, jednak nie jest to tak mocne ocieplenie, jak np. w dps Model 2 z wkładką ZYX. A jednak... Przy okazji tego testu odpakowałem reedycję płyty Blues Breakoutu (Polskie Nagrania, SXL 0721/2007, LP). Myślę, że reedycja kompaktowa została przygotowana znacznie lepiej niż winylowa. Generalnie reedycje z serii „Czarne płyty” to genialny pomysł. To jazz i muzyka pokrewna w najlepszym światowym wydaniu. Jak zwykle jednak w Polce z tym bywa, pomysł jest spalony zaraz na wstępie. Takie „wzorcowe” nagrania powinny się charakteryzować: bardzo dobrą poligrafią, z grzbietem i dodatkową wkładką, „ciężkim” winylem 180 g oraz specjalnym potraktowaniem materiału źródłowego. A tak, dostaliśmy chyba tylko powtórkę tego, co było w tamtych latach – nic więcej. A przecież :klient docelowy” jest w przypadku reedycji winylowych łatwy do wyodrębnienia. Można założyć, że wielu kupi owe reedycje z sentymentu. Ale kto z ludzi, którzy nie są „zakręceni” na punkcie muzyki i dźwięku ma jeszcze gramofon? To aufiofile i DJ-e stanowią największą grupę posiadaczy tych wiekowych konstrukcji. A dla nas trzeba przygotowywać specjalne wydania, nie coś z odrzutu na export... Ale do rzeczy – płytę kupiłem i tak i z przyjemnością wysłuchałem. Bardzo dobrze zostały na niej wyodrębnione poszczególne glosy i instrumenty, ponieważ na korzyść Piccolo działała prawidłowo rekreowana scena. Jak coś było na niej dalej, tak zostało pokazane. I to bez zmniejszania wolumenu, które zwykle występuje, kiedy instrument jest dalej, w głąb sceny. Dało to możliwość rozwinięcia skrzydeł także przy płytach w rodzaju Love The Beatles (Apple/EMI, 379 808 11, 2 x 180 g LP; recenzja jej wersji cyfrowej TUTAJ) zabrzmieć głosom i gitarom w plastyczny, trójwymiarowy sposób. Wydarzenia pośrodku sceny, przed nami, otrzymywały coś w rodzaju dodatkowej „sfery”, były pokazywane w przemyślany, uporządkowany sposób. To dlatego wcześniej płyta Breakoutów, pomimo że w nie najlepszej wersji sonicznej, była tak wciągająca.

    I tak brzmiały wszystkie płyty po kolei. Z przedwzmacniaczem RCM-u było najlepiej, z Cube Black Statement nieco ciemniej i nie tak zrywnie, z Pro-Jectem Tube Box Mk II było wyraźniej, dokładniej, jednak z ciut zbyt mocną górą. To znaczy właściwie charakter czeskiego przedwzmacniacza dobrze służył Bluenotowi, ponieważ nieco ponosił górę, która w tym gramofonie jest raczej z tyłu, za średnicą, jednak w – jak mi się wydaje – taka ingerencja w charakter gramofonu nie była do końca tym, czego oczekiwałem. No bo Piccolo ma też i słabsze strony. Pierwsza i najważniejsza wiąże się nawet nie z górą czy środkiem, bo te rzeczy na tym poziomie cenowym są „skrojone w bardzo dobry sposób, a z basem. Ta część pasma jest przez gramofon z wkładką Babele grany mocno, ale nie do końca dokładnie. Bardzo istotne okazało się przy tym ulokowanie gramofonu. To konstrukcja „sztywna”, a więc niesamowicie wrażliwa na zewnętrzne drgania. Nie jest to poza tym ciężkie urządzenie, jak np. wspomniany Transrotor, czy chociażby Acoustic Signature Challenger, który niegdyś testowałem dla „Audio”, a przez to tym bardziej wkładka narażona jest na zewnętrzne wibracje. Stąd przy mocniejszym uderzeniu basu następowało momentalnie sprzężenie i bas się zaczynał rozlewać. Tak więc – należy zapewnić gramofonowi naprawdę stabilną, najlepiej ścienną półkę. Bas w takim przypadku nieco się zdyscyplinuje, chociaż i tak nie będzie do końca zwarty. Trzeba zwrócić także uwagę na to, że trzaski ze starszych płyt są mocniej słyszalne niż z innych wkładek, mimo ze góra nie jest tutaj przecież jakoś specjalnie akcentowana. Babelle to wkładka MC o wysokim poziomie wyjściowym, jednak z dość prostym szlifem micro-sfery. Ciekawe więc było jej porównanie z testowanym niegdyś Denonem DL-103, którego po teście już nie odesłałem... To też wkładka o szlifie sferycznym, jednak o większym nacisku (Babelle to tylko 1,4 g!). Okazało się, że tam również trzaski są nieco słyszalne, ale mniej niż we włoskiej konstrukcji. Trzeba więc przed każdym odsłuchem dokładnie wymyć płytę, albo ją przynajmniej przetrzeć.

    BUDOWA

    Model Piccolo jest najtańszym gramofonem włoskiej firmy Blue Note. Ma klasyczną, „sztywną” konstrukcję, z napędem paskowym (belt drive). Wszystkie elementy skłądowe wykonywane są według projektów firmy i wyłącznie dla niej. Podstawowym materiałem, jaki tu spotkamy jest akryl – w przezroczystej formie (podstawa) lub matowym (talerz). Podstawa ma grubość 15 mm, zaś talerz 20 mm. Całość osadzono na trzech akrylowych stożkach – dwóch z przodu i jednej z tyłu, którymi poziomuje się gramofon. Odwrócone łożysko pochodzi wprost z najdroższych konstrukcji Blue Note’a, w opatentowanej formie o nazwie Split-Spindle. Główną oś wykonano z hartowanej stali, zaś samo łożysko z pary grafit-Teflon. Całość osadzono na podstawie za pomocą szerokiego krążka z mosiądzu. Synchroniczny silnik umieszczony został w rogu i odsprzęgnięto elementem gumowym. Jego dolna pokrywa wykonana została z grubego mosiądzu. Na osi zamontowano krążek o opatentowanym kształcie, noszący nazwę Tulipan, dzięki czemu okrągły pasek gumowy łatwiej wpasowuje się w jego krzywizny. Całość zakrywa pokrywa przeciwpyłowa.

    Gramofon dostarczany jest z ramieniem B-5 Mk II o efektywnej długości 240 mm. Generalnie przypomina ono RB-250 Regi, chociaż różni się od niej w kilki szczegółach. Jest to konstrukcja typu gimballed, z aluminiową rurką, wykonaną w jednym kawałku wraz z główką. Aluminiowy jest także element zakrywający łożyska. Łożysko poziome przykręcono dużymi, mosiężnymi śrubami. Tylna rurka, po której przesuwa się przeciwwagę, także jest aluminiowa. Sama przeciwwaga wykonana została z chromowanego mosiądzu. Prawdę mówiąc, sprytnie rozwiązano problemy z dopasowaniem jej wagi do wagi wkładki. Jak wiadomo, im bliżej punktu podparcia znajduje się przeciwwaga, tym lepiej. Przy części wkładek trzeba jednak odsunąć ją nieco dalej na rurce, co pogarsza właściwości ramienia. Tutaj mamy możliwość dokręcenia do właściwej przeciwwagi małych elementów – większego (chromowanego) oraz mniejszego (złoconego). Wkręca się je od spodu, co także jest pomocne, ponieważ dobrze jest, jeśli punkt ciężkości przeciwwagi znajduje się możliwie nisko. Antyskating ustawia się klasycznie – za pomocą żyłki i obciążnika. Sygnał z ramienia wysyłany jest przez pięciopinowe gniazdo. Tak robi SME czy japońskie firmy, np. Jelco. Tam jest to standardowe gniazdo DIN, dzięki czemu można dobrać możliwie najlepszy interkonekt którejś ze specjalistycznych firm. Niestety Blue Note stosuje gniazdo niekompatybilne ze wspomnianymi wyżej! Oznacza to, że musimy skorzystać z kabla, który dołączany jest przez firmę (awg36 Hyper Litz, ekranowany, 99,9999% OFC). W testowanym egzemplarzu nie było on specjalnie dobry, jednak, jak mówi dystrybutor, w następnych ma być znacznie lepszy. Lepsze mają być też wtyki RCA. Ramię posadowiono na kolumnie z aluminium i tytanu. Istnieje możliwość ustawienia VTA za pomocą dokręcanej małymi śrubkami obejmy, jednak nie jest to zbyt proste.

    Gramofon testowany był z najtańszą w cenniku wkładką Babele. Jest to wkładka MC HO o napięciu wyjściowym 2 mV. Jej body wykonano z białego materiału o nazwie Derlin – jest to polimer uzyskiwany z Teflonu, charakteryzujący się świetnym tłumieniem. Osadzona na rurce ze stopu magnezowego igła ma szlif mikrosferyczny. Warto zwrócić uwagę, że w przypadku tego modelu mamy stosunkowo niską wartość nacisku – 1,4 g.



    DANE TECHNICZNE (wg producenta):
    Gramofon Piccolo
    Wow&Flutter: 0,04 %
    Rumble: -77 dB
    Prędkość obrotowa: 33 1/3 oraz 45 rpm +/- 0,1 %
    Ramię B-5 Mk II
    Długość całkowita: 275 mm
    Długość efektywna: 240 mm
    Masa efektywna: 10 g
    Waga: 450 g
    Wkładka Babele
    Rodzaj: MC HO
    Napięcie wyjściowe: 2 mV
    Pasmo przenoszenia: 22 – 40 000 Hz
    Impedancja: 280 Ω
    Podatność (compliance): 8CUs
    Separacja międzykanałowa: >25 dB
    Masa: 8 g
    Sugerowany nacisk: 1,4 g +/- 0,2 g
    Szlif: Micro Elliptical


    BLUE NOTE
    Piccolo/B-5/Babele

    Cena: 6750 zł

    Dystrybucja: Moje Audio

    Kontakt:

    Moje Audio
    Ul. Powstańców Śląskich 118
    53-333 Wrocław

    Tel.: 0 71 336 52 67

    e-mail: biuro@mojeaudio.pl


    Strona producenta: BLUE NOTE



    POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ



  • © Copyright HIGH Fidelity 2008, Created by B