pl | en
Płyty - recenzja
Anita Lipnicka Hard Land Of Wonder

Czas nagrania: luty-sierpień 2009
Miejsce nagrania: Conversion, Cream, Real World, The Dairy and The State Of The Dark Studios, wszystkie: Anglia
Realizator nagrania: Cameron Jenkins
Mix: Cameron Jenkins
Mastering: Andy Jackson
Produkcja: Anita Lipnicka

Wydawca: Pomaton/EMI Music Poland
Szczegóły: digipack
Data wydania: 13 listopada 2009

Format: CD

Oficjalna strona artystki: Anita Lipnicka

Tekst: Wojciech Pacuła

Program:

1. Car Door
2. Lovely Fake
3. Hungry Feast of Love
4. Halfway Through
5. The Chase
6. You Change Me
7. Glass of Water
8. Noisy Head
9. Hard Land of Wonder
10. Sailor's Song
11. The Trial

Po siedmiu latach wyłącznej współpracy z Johnem Porterem (recenzję ostatniej ich płyty Goodbye znajdą państwo TUTAJ) Anita Lipnicka wraca na scenę muzyczną z solowym projektem. Płyta Hard Land Of Wonder nagrana została w Anglii z udziałem światowej sławy muzyków sesyjnych. Jak mówi artystka, „zamysł był prosty – chciałam przy pomocy minimalnych środków wyrazu skonstruować prawdziwą bombę emocjonalną". Jedenaście utworów składających się na ten niezwykle intymny album, zatytułowany Hard Land Of Wonder (Surowa Kraina Cudowności), to uczta dla koneserów wypieszczonych dźwięków i niekonwencjonalnych brzmień akustycznych. Fortepian, kontrabas i oszczędne instrumenty perkusyjne stanowią motyw przewodni  projektu, zaś całość subtelnie wypełniają zaskakujące elementy dekoracyjne, takie jak  dobro, weissenborn, pedal steel i lap steel guitar, banjo, puzon oraz kwartet smyczkowy.

Po raz pierwszy Anita występuje tu w roli wyłącznego autora i producenta własnego przedsięwzięcia; sama akompaniuje sobie także na fortepianie i innych instrumentach. Do nagrań płyty zaprosiła tym razem znajomych z Anglii oraz muzyków,  z którymi od lat chciała nawiązać współpracę. Na kontrabasie zgrał Ali Friend (Beth Orton, Red Snapper, Clayhill), na perkusji Danny Cummings (George Michel, Simply Red, Brian Adams), Melvin Duffy (Gomez, Robbie Williams) – na instrumentach strunowych, Charlie Kassey (Nena Cherry, Akasha) – na gitarze elektrycznej i keyboardzie. Realizacją dźwięku zajął się Cameron Jenkins (Everything But The Girl, Badly Drawn Boy, The Verve). Płyta została nagrana między lutym a sierpniem tego roku w różnych studiach w Anglii, między innymi w legendarnych Real World należącym do Petera Gabriela.

„Dlaczego po angielsku? Po pierwsze nie ukrywam, że marzy mi się wydać tę płytę także poza granicami naszego kraju” – Przyznaje Anita. „Śpiewając po Polsku znacznie ograniczyłabym sobie na to szanse. Poza tym, rzeczy, o których opowiadam są tak osobiste, że aż wstyd byłoby mi o nich śpiewać w języku ojczystym! Kto ma ochotę, nich sięgnie po słownik i sobie to wszystko  rozszyfruje. Taka drobna zagadka kryminalna.”

Źródło: EMI Music Poland

ODSŁUCH

Tylko trzy dni dzieli daty wydania dwóch płyt wokalistek, które zresztą recenzujemy w tym samym wydaniu “High Fidelity”: 16 listopada wydana została płyta The Fall Norah Jones, a 13 listopada płyta Anity Lipnickiej. Nie chciałbym zbyt nachalnie kojarzyć tych dwóch wydawnictw, bo to przecież różne płyty, ale ich estetyka jest, jak się wydaje, zbliżona. To albumy oparte na melancholii i zamyśleniu – Lipnickiej bardziej niż Jones. Najważniejszy jest oczywiście głos i tutaj płyta Hard Land… nie zawodzi – to solidna robota i ładnie jest wszystko na niej poustawiane. Brzmienie jest delikatnie rozjaśnione, co słychać głównie na głosie i to najwyraźniej efekt zastosowania dość mocnej kompresji. Kiedy jednak mamy do czynienia z pojedynczymi instrumentami, z dzwoneczkami itp., to dostajemy rasowy, ładny, dźwięczny przekaz. Głębokość sceny nie jest największa, głos nie jest też zbyt trójwymiarowy, ale tez nie jest gorzej niż na wspomnianej płycie Norah Jones, a to oznacza światowy poziom. Dźwięk płyty jest mimo to całkiem przestrzenny, nośny i słucha się tego materiału z przyjemnością. Może na moja ocenę wpływa to, że po prostu lubię głos Lipnickiej i jej estetykę, ale trudno – statecznie nie znam się na muzyce, wiec mogę pisać, co mi ślina na język przyniesie, prawda?

Jakość dźwięku: 7/10

Japońskie wersje płyt dostępne na: CD Japan.