pl | en

WZMACNIACZ ZINTEGROWANY

Balanced Audio Technology
VK-3500

Producent: BALANCED AUDIO TECHNOLOGY
Cena (w czasie testu): 64 999 zł

Kontakt: Balanced Audio Technology
1300 First State Blvd. | Suite A
Wilmington DE 19804 | USA


www.BALANCED.com

MADE IN USA

Do testu dostarczyła firma:
ELECTRONIC INTERNATIONAL COMMERCE


Test

Tekst: MAREK DYBA
Zdjęcia: BAT | Marek Dyba

No 210

16 października 2021

BALANCED AUDIO TECHNOLOGY, czyli BAT, to amerykańska firma znana przede wszystkim ze swoich urządzeń lampowych istniejąca od 1994 roku. Jej założycielami byli STEVE BEDNARSKI i VICTOR KHOMENKA, którzy nadal tworzą urządzenia dla tej marki mimo, iż w 2013 roku nowym właścicielem Jim Davis. Testujemy nowy hybrydowy wzmacniacz zintegrowany, VK-3500.

ÓJ BIEDNY KRĘGOSŁUP wyrażając swoje zdanie na temat targania kolumn Kharma Elegance S-7, czy lampowej integry Allnic Audio T-2000 30th Anniversary (testowanej w tym samym numerze HF) używał ostatnio słów, o których znajomość go nawet nie podejrzewałem – gdzie on się tego nauczył? Gdy więc otrzymałem informację, że zaraz przyjedzie do mnie wzmacniacz BAT-a do kolejnego testu, wspomniany kręgosłup, który nie zdążył jeszcze dojść do siebie, zażądał dostępu do internetu, by przyswoić kolejną porcję „łaciny”.

Oczywiście zareagował w ten sposób na podstawie moich skojarzeń z firmą BALANCED AUDIO TECHNOLOGY (BAT). A są one takie: duże, ciężkie, solidne, lampowe urządzenia. Jeśli dobrze pamiętam (mogę się mylić) to chyba nigdy nie miałem u siebie żadnego produktu tej marki. Owe skojarzenia wynikały więc raczej z doświadczeń z różnych wystaw, tudzież z opisów tych, którzy mieli przyjemność z BAT-ami obcować. Obaj (ja i mój kręgosłup) odetchnęliśmy więc równocześnie z ulgą, gdy przedstawiciel dystrybutora, firmy EIC, wręczył mi nie aż tak wielką paczkę, którą bez większego trudu wniosłem na swoje 3. piętro.

Dopiero przy wyjmowaniu VK-3500 z solidnego pudełka dotarło do mnie, że moje pierwsze bliskie doświadczenie z produktem tej marki będzie dotyczyło konstrukcji hybrydowej, a nie czysto lampowej, z których to amerykańska firma słynie. Nie znaczy to wcale, że to jakieś lekkie, kieszonkowe pudełko, wciąż mowa o ponad 22 kg i sporych wymiarach – 48 cm szerokości, 14,5 wysokości i blisko 40 cm głębokości.

Jak wyczytałem, właśnie modelem VK-3500 BAT postanowił uczcić 25. lecie swojej działalności. Obecnie to jeden z dwóch wzmacniaczy zintegrowanych w ofercie amerykańskiego producenta. Drugi, VK-80i, który Wojtek testował jakiś czas temu, to tradycyjna (dla tej firmy) konstrukcja lampowa (test TUTAJ).

⸜ OBUDOWA VK-3500 na pierwszy rzut oka robi wrażenie... nieco industrialne, zresztą mówi o tym sam producent. Jego obudowa nie jest specjalnie fikuśna, nie epatuje ozdobnikami, acz gdy spojrzy się na urządzenie z góry nie da się nie zauważyć dość oryginalnego kształtu. Front jest bowiem znacząco szerszy niż tylny panel, a nie dość, że boki pokrywy wzmacniacza nie są liniami prostymi (są lekko wklęsłe), to na dodatek wycięto w niej mnóstwo podłużnych otworów wentylacyjnych układających się konkretny wzór.

Obudowa jest co prawda „zwykłą” prostopadłościenną metalową skrzynką, ale jej boczne ścianki tworzą radiatory, a szerszy front i wspomniana nietypowa pokrywa kreują zupełnie inny, wielce oryginalny kształt. Od góry więc VK-3500 bardziej zarysem przypomina wiele współczesnych kolumn, w których unika się stosowania równoległych ścianek, niż wzmacniacz, bo te zwykle mają dość regularne kształty.

⸜ PRZÓD I TYŁ Front jest „bardzo zwykły”, że tak to ujmę. Pośrodku umieszczono niezbyt duży, ale czytelny, dzięki dużym niebieskim znakom, wyświetlacz, z którego odczytamy numer i nazwę aktywnego wejścia oraz bieżący poziom głośności, ewentualnie informacje dotyczące balansu między kanałami, jeśli ten zostanie zmieniony. Pod nim umieszczono pięć przycisków numerycznych – każdy z nich odpowiada jednemu z wejść analogowych.

Po lewej (patrząc od frontu) znajduje się niewielki przycisk opisany jako „standby”, który jednakże nie tylko przełącza wzmacniacz w tryb czuwania, ale i go całkowicie wyłącza (i siłą rzeczy włącza). Po prawej umieszczono duże pokrętło regulacji głośności, które służyć może również do zmian funkcji/opcji dostępnych w menu urządzenia. Wokół wyświetlacza umieszczono jeszcze cztery przyciski - jeden umożliwia dostęp do funkcji/opcji, kolejne odpowiadają za funkcję „mute”, umożliwiają zmianę fazy absolutnej, a ostatnim wybieramy tryb mono.

Wszystkie przyciski są malutkie, w tym samym kolorze co obudowa (pokrętło też), więc całość wygląda dość skromnie i kojarzy się raczej z urządzeniami sprzed kilkudziesięciu lat, niż produkowanymi współcześnie. Wszystkie opisane funkcje można obsługiwać także z pomocą metalowego pilota VK-R5.

Tył wzmacniacza, w porównaniu do niejednego konkurenta, także wygląda dość skromnie. I owszem, gniazda RCA i głośnikowe są pozłacane, ale nie jest to audiofilska biżuteria, że tak to ujmę. Wzmacniacz, jak wspomniałem, dysponuje pięcioma wejściami analogowymi. Dwa z nich są zbalansowane (XLR), co nie powinno dziwić w przypadku firmy, która już w swojej nazwie ma „zbalansowaną technologię audio” i konsekwentnie od wielu lat tworzy konstrukcje zbalansowane, nawet lampowe. Kolejne trzy wejścia to już niezbalansowane RCA, z tym że ostatnie z nich to wejście do wbudowanego modułu przedwzmacniacza gramofonowego.

Dla korzystających z przedwzmacniacza gramofonowego między gniazdami RCA umieszczono również zacisk uziemienia. Zestaw złącz uzupełnia klasyczne gniazdo zasilające IEC, wyjście „tape” na gniazdach RCA i zbalansowane wyjście z przedwzmacniacza (gniazda XLR), które można wykorzystać do współpracy np. z systemem kina domowego, albo do podłączenia subwoofera.

⸜ PRZEDWZMACNIACZ GRAMOFONOWY Moduł przedwzmacniacza gramofonowego oferuje dwie opcje wzmocnienia, 44 i 58 dB. By zmienić wzmocnienie trzeba jednakże odkręcić pokrywę, znaleźć wewnątrz przełącznik i go przestawić. Gain na poziomie 58 dB sugeruje współpracę z (względnie) niskopoziomowymi wkładkami MC, tyle że domyślne obciążenie to 47 kΩ, co z kolei jest wartością typową przede wszystkim dla wkładek typu MM i wysokopoziomych MC.

Na płytce wewnątrz wzmacniacza znajdują się gniazda, które (zakładając posiadanie odpowiednich rezystorów) umożliwiają ustawienie innego obciążenia. Niestety ja takowych nie posiadałem. Mamy więc do czynienia z modułem umożliwiającym współpracę zarówno z wkładkami MM jak i MC. W zestawie, dla tych którzy nie używają pre gramofonowego, producent dołożył „zatyczki RCA” dla gniazd wejściowych do modułu, których zdaniem jest zmniejszenie ewentualnych zakłóceń/szumów, które nieużywane wejście mogłoby generować.

Korzystanie z tego modułu jest dość kłopotliwe, bardziej niż przyzwyczaiła nas do tego większość współczesnych konstrukcji. Dla osoby używającej jednej wkładki nie będzie to wielki problem. Wystarczy, że raz otworzy obudowę, ustawi gain i odpowiednie obciążenie (impedancję) i nie będzie do tego wracać przynajmniej do zmiany wkładki. Ci, którzy mają kilka, różnych wkładek, będą musieli się przyzwyczaić, iż zmiana ustawień wymaga odkręcenia i ponownego przykręcenia 14 śrubek...

⸜ TECHNIKA Jak już wspomniałem, VK-3500 to konstrukcja hybrydowa. Przedwzmacniacz oparto o parę lamp 6H30 w topologii, którą producent nazywa SuperTube Unistage (rzecz w pojedynczym stopniu wzmacniającym), a tę zaczerpnięto wprost z flagowego przedwzmacniacza tej firmy, modelu REX3.

W ścieżce sygnału producent stosuje w nim srebrno-złote kondensatory olejowe „drugiej generacji” (nie wnikając przy tym w szczegóły). Stopień końcowy z kolei, a jakże, symetryczny (zbalansowany) oparto na tranzystorach bipolarnych. W ścieżce sygnału w tej części wzmacniacza nie ma ani jednego kondensatora, producent nie stosuje również sprzężenia zwrotnego. Regulacja głośności odbywa się w 140 krokach. Testowany wzmacniacz jest w stanie dostarczyć moc rzędu nawet 150 W na kanał przy 8 Ω i 300 W przy 4 Ω.

Wzmacniacz z zewnątrz wydaje się być raczej dość prostą, nieskomplikowaną konstrukcją i bez zajrzenia do instrukcji można trwać w takim właśnie przekonaniu. Tymczasem do dyspozycji użytkownika, przy przyciśnięciu guzika opisanego jako „function”, jest kilka opcji i ustawień.

Jedną z nich jest możliwość przypisania nazw do numerowanych wejść – CD, DAC, itd. (max 4 znaki) – przy mnogich źródłach łatwiej będzie wybierać między nimi. Inną opcją jest możliwość ustawienia np. maksymalnego poziomu głośności dla danego wejścia, sposobu wyświetlania poziomu głośności, czy offsetu poziomu głośności dla danego wejścia, używanego, by wyrównać poziom między różnymi źródłami.

Słowem – warto zajrzeć do instrukcji, by dowiedzieć się jak dostosować funkcjonowanie integry do własnych potrzeb, ale jeśli tego nie zrobicie nic wielkiego się nie stanie.

ODSŁUCH

⸤ JAK SŁUCHALIŚMY Wzmacniacz BAT VK-3500 testowany był w moim systemie odniesienia grając na przemian z kolumnami GrandiNote MACH 4 i Ubiq Audio Model One Duelund Edition.

Źródłami były customowy serwer z kartą JCAT NET XE zasilaną z zasilacza Hypsos marki Ferrum i połączony kablem David Laboga Digital Soundwave Sapphire LAN z przetwornikiem cyfrowo-analogowym/odtwarzaczem plików LampizatOr Pacific. Na analogowym froncie swoją klasę prezentował gramofon J. Sikora Standard Max z kevlarowym ramieniem tej samej marki, KV12, wkładką Air Tight PC-3 oraz przedwzmacniaczem gramofonowym GrandiNote Celio mk IV. Całość została spięta i zasilona kompletem kabli Metrum Lab Edge.

»«

CHOĆ TO KONSTRUKCJA HYBRYDOWA, a nie czysto lampowa, BAT dba o nią w taki sam sposób – mam na myśli układ miękkiego startu, który sprawia, że urządzenie jest gotowe do pracy po 50, czy 60 sekundach od włączenia. Jako że testowałem VK-3500 niemal bezpośrednio po wzmacniaczu Allnic T-2000 30th Anniversary, już po pierwszym cyklu wyłączenia i ponownego włączenia tego pierwszego zauważyłem, że nie ma on denerwującej (mnie) nieco cechy tego drugiego. Po ponownym włączeniu BAT pamięta ostatnio używane wejście i poziom głośności.

W przypadku urządzenia, w którym wejścia nr 1 i 2 są zbalansowane, a co za tym idzie przez większość czasu z nich nie korzystałem, jest to szczególnie ważne (z punktu widzenia wygody użytkowania, oczywiście). Acz dla wielu miłośników muzyki, z piszącym te słowa włącznie, kluczowe jest brzmienie, a aspekty użytkowe są na dalszym miejscu. Jakie brzmienie ma więc do zaoferowania nowa integra BAT-a?

Zanim do tego przejdziemy chciałbym podkreślić jedną rzecz. Otóż BAT preferuje konstrukcje i połączenia zbalansowane. Tymczasem moje tory, zarówno cyfrowy, jak i analogowy, zbalansowane nie są. Niemniej to właśnie je znam bardzo dobrze, więc z nimi (w przypadku analogowego włącznie z moim przedwzmacniaczem gramofonowym), podłączonymi do wejść RCA, przeprowadziłem większość odsłuchów. Dosłownie ostatniego dnia testu dotarł do mnie Lumin T2 dysponujący wyjściami zbalansowanymi, skorzystałem więc z okazji i ostatnie parę godzin to on służył mi za źródło podłączone do symetrycznego wejścia VK-3500.

Gdybym miał jednym słowem określić brzmienie testowanego wzmacniacza, to już po krótkim odsłuchu użyłbym określenia... hybrydowe. :) W końcu takie konstrukcje, zintegrowane, czy dzielone, tworzy się po to, by połączyć jak najwięcej zalet lamp i tranzystorów. Mają one współtworzyć ostateczne brzmienie, w założeniu bardziej kompletne niż oferowane przez urządzenia wykorzystujące tylko jedno z tych rozwiązań. I tak właśnie było z tym przypadku.

Dostałem mocny, gęsty, nisko schodzący, dobrze kontrolowany bas, który jednocześnie był barwny, miał dobrą fakturę i odrobinę naturalnej, przy całej tej dobrej kontroli i definicji, miękkości. Doskonale słychać to było na krążku CHRISTIANA McBRIDE’a Conversations with Christian. Kontrabas muzyka miał głęboki, potężny dźwięk, dociążony, barwny, ale i zwarty, szybki, wręcz skoczny, gdy zachodziła taka potrzeba, wsparty pełnymi, długimi wybrzmieniami, z dobrymi proporcjami między strunami a pudłem.

Jednocześnie pojawiające się w niektórych nagraniach głosy wypadały bardzo naturalnie i były „obecne”, czy to w konwersacji z mistrzem, czy w fragmentach stricte wokalnych. Miały w sobie to wyjątkowe połączenie energii i miękkości, mocy i delikatności, fantastycznej ekspresji i łatwości nawiązywania więzi ze słuchaczem przywodzącej na myśl występy na żywo. Amerykański wzmacniacz świetnie wokale różnicował i to nie tylko między wykonawcami i przedstawicielami różnych gatunków muzycznych, ale i ramach repertuaru jednego wokalisty pochodzącymi z różnych okresów jego kariery.

Mówię konkretnie o boskim LUCIANO PAVAROTTIM i krążku z jego pięćdziesięcioma największymi hitami. Był okres, po nabyciu tej płyty, gdy słuchałem jej często, ale od ostatniego razu minął już dłuższy czas. VK-3500 przypomniał mi po pierwsze, jak absolutnie wyjątkowym głosem i charyzmą dysponował Luciano, a po drugie pokazał, że potrafi zaprezentować klarownie różnice między młodym, będącym u szczytu możliwości i już dojrzałym artystą.

Bez trudu można było wskazać różnice zarówno w samym głosie, jak i warsztacie mistrza, w którego arsenale wraz z doświadczeniem coraz więcej było narzędzi sprawiających, że słuchanie go stawało się coraz bardziej niezwykłym doświadczeniem. Słowem (ujmując to nieco stereotypowo), brzmienie było w tym aspekcie lampowe i przywoływało skojarzenia z naprawdę dobrymi urządzeniami czysto lampowymi.

Tym bardziej, że równie przekonująco zabrzmiały, ciągle na tym samym krążku Christiana McBride’a, trąbka Roya Hargrove’a, czy saksofon Rona Blake’a. Ta pierwsza potrafiła przyjemnie „zakłuć” w uszy, zachwycać dźwięcznością, ale i matowym dźwiękiem w innych fragmentach. Ten drugi czarował głębokim, nasyconym, przykuwającym uwagę brzmieniem. W obu przypadkach słuchałem prezentacji kreowanej przez VK-3500 niemal z zapartym tchem w pełni skupiony, by nie uronić żadnej nuty.

BAT kreował przekonującą prezentację także w zakresie przestrzenności i obrazowania. To, swoją drogą, urządzenie grające DUŻYM dźwiękiem. Źródła pozorne, nie dość że trójwymiarowe i spore, lokowane są dość precyzyjnie na scenie. To nie był poziom najlepszych wzmacniaczy typu SET (single-ended triode), ale różnice nie były wcale aż tak duże w tym zakresie.

Przestrzeń wokół instrumentów wypełniało powietrze, a dodatkowo każdy otoczony był tym, charakterystycznym dla dęciaków, blaskiem, każdy kipiał energią. VK-3500 potrafił pokazać sporo drobnych elementów gry muzyków – zadęcie, pracę wentyli, a w innych nagraniach, koncertowych, także ruchy instrumentu w stosunku do mikrofonu. Słowem, choć jego prezentacja skupia się bardziej na ogóle niż szczególe, to tych ostatnich nie brakuje, a chętni mogą po nie w każdej chwili sięgnąć.

Ważną cechą testowanej integry jest również bardzo pewne, dość niskie osadzenie całego dźwięku. Gęsty, mocny zakres basowy i niska średnica tworzą stabilną podstawę dla wszystkiego, co dzieje się w paśmie powyżej. W efekcie dostajemy więc dźwięk, który odbiera się jako dość ciepły, choć tak naprawdę wcale nie ma tu wielkiego odstępstwa od neutralności. Co ciekawe, choć niewielkie, jest ono ciut większe niż w przypadku całkowicie lampowego Allnica T-2000. Fantastycznie zabrzmiał krążek PRINCE’a Welcome 2 America z mocnym basem i stopą wyznaczającymi puls nagrania, acz puls będący jedynie tłem dla rewelacyjnych wokali i czyściutkiej, dźwięcznej góry reprezentowanej prze instrumenty perkusyjne (m.in., na moje ucho, chimesy).

Owo niskie osadzenie dźwięku jeszcze większą rolę miało choćby przy odsłuchu najnowszego remasteru płyty Metallica zespołu Metallica, zwanej popularnie „czarnym albumem”. Może to i najmniej metalowy krążek tej grupy, ale wymaga on nisko schodzącego, dociążonego, ale i dobrze kontrolowanego basu by oddać potężne brzmienie kapeli. Potrzebna jest jednakże również gęsta, barwna, nasycona średnica, by odpowiednio zabrzmiały wokale i elektryczne gitary. Tu znowu wrócę na moment do Allnica, bo to on, ku mojemu zaskoczeniu, lepiej oddał „brudy” i pewną surowość tych nagrań, niż odrobinę bardziej wygładzający to, choć przez to przyjemniejszy dla ucha, BAT.

Jak już wspominałem, na kilka ostatnich godzin odsłuchów w rolę źródła wcielił się odtwarzacz plików Lumin T2 połączony z BAT-em interkonektem zbalansowanym. Oczywiście to inne źródło, na dodatek dla mnie nowe, i nie mam dwóch identycznych interkonektów w wersji zbalansowanej i niezbalansowanej, więc trudno mówić o jakichkolwiek obiektywnych porównaniach. Niemniej IC XLR, którym dysponuję (KBL Sound Zodiac) jest sporo tańszy niż Hijiri Kiwami, TelluriumQ Statement, czy Metrum Lab Edge, którymi podłączałem T2 do wejść RCA VK-3500, a mimo to w pewnych aspektach połączenie symetryczne wykazało swoją wyższość.

Dźwięk bardziej się nasycił, wypełnił, a i tło zrobiło się czarniejsze, co z kolei przełożyło się na większą intensywność barwy dźwięku. Rozdzielczość jako taka pozostała atutem właściwie każdej z wspomnianych łączówek RCA, ale to kwestia półek cenowych, z których pochodzą. Połączenie zbalansowane sprawiło również, że już wcześniej robiąca wrażenie dynamika, stała się jeszcze ważniejszym elementem prezentacji.

Z racji warunków tego odsłuchu, proszę nie traktować mojej sugestii używania połączenia zbalansowanego jako jedynie słusznej prawdy. Główne odsłuchy przeprowadzane były z interkonektami RCA i niezależnie od konkretnego modelu kabla sygnałowego BAT zaprezentował wysoką klasę.

Choć, obiektywnie na to patrząc (czyli pomimo mojej wielkiej sympatii do Kiwami), pozwolę sobie zasugerować raczej interkonekt maksymalnie przejrzysty, czysty, wysoce detaliczny (czyli w tym przypadku TelluriumQ bądź Metrum Lab), czyli doskonale uzupełniające gęsty, płynny, delikatnie ciepły dźwięk VK-3500. Jeśli jednakże dysponujecie źródłem z dwoma rodzajami wyjść do przynajmniej wypróbowania zbalansowanego obliguje was sama marka Balanced Audio Technology, a ja jedynie dołożę do tego swoją delikatną rekomendację takiego połączenia.

PODSUMOWANIE

BAT VK-3500 to propozycja, która potrafi nieco zaskoczyć. Z zewnątrz prezentuje się dość skromnie, ale gdy zaczyna grać szybko się o tym zapomina. Oferuje brzmienie, które trafi do osób szukających udanego połączenia najlepszych cech tranzystorów i lamp. Jest potęga, energetyka i kontrola brzmienia tych pierwszych, wyrafinowanie, gładkość i naturalne ciepło tych drugich. Fani „lampowych”, czyli obecnych, wysoce ekspresyjnych, gęstych wokali będą zadowoleni i to nie tylko słuchając płyt z akustycznym jazzem, ale i z muzyką rockową, czy operami.

BAT potrafi grać z rozmachem i energią, dzięki którym muzyka symfoniczna, czy wspomniana wcześniej operowa, mają odpowiednią skalę, ale równie dobrze zabrzmi z nim intymna rejestracja akustyczna z małego klubu. Co prawda nie dorównuje najlepszym SET-om w zakresie kreowania wybitnych, namacalnych, przekonujących wrażeń przestrzennych, ale i tak robi to zdecydowanie lepiej niż większość znanych mi, czystych tranzystorów.

Co więcej, potrafi za to budować wciągającą atmosferę i to niezależnie od skali widowiska muzycznego. Wzmacniacz sporo kosztuje, ale to jeden z tych wzmacniaczy zintegrowanych, z którymi można cieszyć się muzyką przez wiele, wiele lat nie oglądając się na inne wzmacniacze.

Dane techniczne (wg producenta)

Nominalna moc wyjściowa: 150 W/8 Ω | 300 W/4 Ω
Pasmo przenoszenia: 2 Hz–180 kHz
Wejścia analogowe: 2 x XLR + 3 x RCA (w tym jedno wejście gramofonowe)
Wyjście: pre out (XLR), tape (RCA)
Wbudowany przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC, wzmocnienie odpowiednio 44 i 58 dB
Regulacja głośności: zakres 140 dB w 0,5 dB krokach
Impedancja wejściowa: 100 kΩ
Lampy w przedwzmacniaczu: 2 x 6H30
Wymiary (szer. x wys. x gł.): 440 x 145 x 390 mm
Waga: ok. 22 kg

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot