pl | en

Kolumny podłogowe

JBL
HDI-3600

Producent: HARMAN INTERNATIONAL INDUSTRIES, Inc.
Cena (w czasie testu): 14 380 zł/para

Kontakt:  HARMAN International Industries
400 Atlantic Street |15th Floor
Stamford | CT 06901 | USA


www.jblsynthesis.com

MADE IN CHINA

Do testu dostarczyła firma: SUPORT


Test

Tekst: MAREK DYBA
Zdjęcia: JBL | Marek Dyba

No 200

16 grudnia 2020

JBL to skrót od JAMES BULLOUGH LANSING. Urodzony w 1902 roku jako James Martini, w 1927 roku założył swoją pierwszą firmę LANSING MANUFACTURING COMPANY, do dziś istniejącą jako Altec/Leasing; z powodu kłopotów finansowych musiał ją jednak w 1941 roku sprzedać. W roku 1946 powstaje jego kolejna firma, Lansing Incorporated, która wkrótce zmienia nazwę na JBL i staje się jednym z najważniejszych producentów kolumn głośnikowych na świecie.

ATRZĄC NA OGROMNE PUDŁA, w których testowane kolumny zostały dostarczone do mojego domu zastanawiałem się, w co ja się dałem wrobić? Tak ogromne (jak sugerowały opakowania) kolumny ustawione w moim niezbyt przecież wielkim pokoju (24 m2, 3 m wysokości) mogłyby się w nim „udusić”. A ponieważ marka kojarzy mi się jakoś zawsze w pierwszej kolejności z kolumnami estradowymi, więc tym bardziej zaplanowany przez nas odsłuch mógł się okazać zbyt dużym wyzwaniem.

Okazało, że nie jest tak źle i niepotrzebnie się obawiałem. JBL po prostu wyjątkowo dba o bezpieczeństwo swoich produktów w trakcie transportu, a każde z wielkich pudeł mieściło niebyt dużą kolumnę podłogową. Jakby się bardzo uprzeć dwie z nich zmieściłyby się do jednego kartonu. Oczywiście pod warunkiem darowania sobie drugiego, wewnętrznego pudła i dodatkowych pianek, zarówno od spodu, jak od góry i następnych, „naciągniętych” na obudowy. Słowem – to jedne z najlepiej zapakowanych kolumn, jakie kiedykolwiek do mnie trafiły, przynajmniej wśród tych, które nie są dostarczane w kejsach, albo drewnianych skrzyniach (ale to zwykle dotyczy sporo droższych modeli).

| HDI-3600

HDI-3600 relatywnie nieduże kolumny podłogowe mierzące niewiele ponad metr wysokości (z gumowymi nóżkami). Szerokość także nie jest specjalnie duża – 255 mm, a i pod względem głębokości nie należą do rekordzistów (342 mm). Za to waga wynosząca ponad 28 kg wskazuje od razu, iż obudowa jest bardzo solidna. Dostarczoną do testu parę wykończono czarnym, błyszczącym lakierem, a bliższe oględziny potwierdziły pierwsze wrażenie – to pierwszorzędnie wykonane i wykończone „paczki”, które świetnie prezentują się w pokoju (a piszę to ja, osoba, która nie jest fanem czarnego, błyszczącego wykończenia).

To mniejsza z dwóch kolumn wolnostojących wchodzących w skład nowej, zaprezentowanej w 2019, a oficjalnie wprowadzonej do sprzedaży w 2020 roku serii HDI. Jej nazwa to skrót od opatentowanego rozwiązania stosowanego w tych kolumnach, falowodu nazwanego HIGH-DEFINITION IMAGING. Seria, oprócz wspomnianych modeli podłogowych (większy to HDI-3800), obejmuje również model podstawkowy HDI-1600, głośnik centralny HDI-4500, a także subwoofer HDI-1200P.

Numeracji modeli zakodowano informacje o zastosowanych w nich głośnikach. Pierwsza cyfra mówi nam, ile w danym modeli znajdziemy głośników niskotonowych, a druga ich przybliżoną średnicę (w calach). W modelu 3800 wykorzystano więc 3 przetworniki niskotonowe o średnicy 8 cali każdy, a w 3600 także trzy, ale sześcio-... i półcalowe. Wyjątkiem jest subwoofer – ilość głośników się zgadza, ale średnica to 12 cali, a nie dwa, oczywiście. Taki zestaw jasno pokazuje, że seria skierowana jest zarówno do fanów stereofonicznego, jak i wielokanałowego dźwięku.

Model HDI-3600 to dwuipółdrożna, czterogłośnikowa kolumna podłogowa w obudowie wentylowanej bas-refleksem skierowanym do tyłu. Trzy przetworniki to 165 mm głośniki niskotonowe (model JW165AL-12). Dwa z nich pracują w paśmie do 900 Hz, trzeci do 2 kHz. Ich lekkie, sztywne, czarne membrany wykonane z aluminium (ADVANCED ALUMINUM MATRIX) uzupełniono odlewanym koszem, mocnym układem magnetycznym, w którym wykorzystano symetryzację strumienia magnetycznego, oraz pierścieniem, którego zadaniem jest stabilizacja ruchu 1,5-calowej cewki.

Górę pasma odtwarza wysokotonowy głośnik kompresyjny (model 2410-H2) z niewielką, polimerową membraną o profilu odwróconej litery V, który umieszczono w falowodzie o geometrii HDI. Jak tłumaczy producent, konstrukcja i kształt membrany mają zapewniać lepsze rozciągnięcie pasma, przesuwać częstotliwość rezonansową przetwornika i zmniejszać zniekształcenia.

Specjalny profil falowodu HDI, służy „osiągnięciu wysokiej rozdzielczości wysokich tonów, wyrównaniu pasma przenoszenia, ale również dobrej (szerokiej) kierunkowości”. Jego wylot ma kształt prostokąta, a dalej cztery wypukłe, specjalnie ukształtowane ścianki zbiegają się, by na końcu pozostawić jedynie niewielki otwór dla tweetera. Rzecz w tym, by falowód nie ograniczał tzw. sweet spotu, czyli optymalnego miejsca odsłuchowego, do niewielkiego punktu. Praktyka pokazała, że producentowi udało się ten cel zrealizować .

Niezbyt duże, ale ciężkie obudowy wykonano z dość grubych płyt MDF (ang. medium-density fibreboard, czyli płyty pilśniowej średniej gęstości z włókien drzewnych) i dodatkowo wzmocniono od środka trzema wieńcami oraz wytłumiono niewielką ilością wełny mineralnej. Ścianki, choć nie jest to oczywiste na pierwszy rzut oka, są lekko wypukłe, co wraz z wyoblonymi krawędziami pionowymi tworzy miłą dla oka całość. Obudowy osadzono na cokołach, a w tych zainstalowano gumowe nóżki.

W zestawie użytkownik otrzymuje jednakże również wkręcane kolce. Mając na względzie mój parkiet wybrałem pierwsze rozwiązanie, ale przy ustawieniu na dywanie, bądź dodatkowych podstawach kolce mogą być wskazane. Na tylnej ściance zlokalizowano dwa porty bas-refleksu, których kształt został opracowany przy pomocy symulacji komputerowych, a poniżej podwójne, pozłacane gniazda głośnikowe. Na wyposażeniu są zworki - pozłacane blaszki, które spełniają swoją funkcję, ale w miarę możliwości użytkownik powinien jednak wymienić je na inne, wyższej klasy. W pudłach znajdziecie również mocowane magnetycznie maskownice.

| ODSŁUCH

JAK SŁUCHALIŚMY JBL HDI-3600 odsłuchiwałem w swoim systemie ze wzmacniaczem zintegrowanym pracującym w klasie A, czyli GrandiNote Shinai. Podstawowymi źródłami były: gramofon J.Sikora Standard Max z ramieniem J.Sikora KV12 oraz wkładką Air Tight PC-3, przedwzmacniacz gramofonowy GrandiNote Celio mk IV, a także przetwornik cyfrowo-analogowy LampizatOr Pacific, do którego sygnał trafiał (na zmianę) kablami USB (Expression Emerald) i LAN (Digital Sound Wave 2) marki David Laboga.

Sygnał do kolumn trafiał za pomocą kabla głośnikowego Siltech Classic 770L, a oprócz Hijiri Million w teście korzystałem również z interkonektu RCA firmy Siltech, modelu Crown Princess. Dodatkowo, choć nieco przypadkowo, wykorzystałem również wzmacniacz zintegrowany typu SET, Thivan Labs 300B SET Anniversary, który zarówno cenowo jak i, jak się okazało, klasą brzmienia doskonale pasował do testowanych kolumn.

Płyty użyte w tekście | wybór

NATURAL JAZZ RECORDINGS, fonejazz, DSD64
⸜ MASAHIKO TOGASHI & ISAO SUZUKI A Day Of The Sun, Paddle Wheel ‎GP-3187, LP
⸜ ALAN SILVESTRI, Predator, Intrada MAF 7118, CD/FLAC
⸜ GEORGES BIZET, Carmen, RCA Red Seal SPA 25 064-R/1-3, LP
⸜ HUGH MASEKELE, Time, Sony Jazz 508295 2, CD/FLAC
⸜ McCOY TYNER, Solo: Live from San Francisco, Half Note Records B002F3BPSQ, CD/FLAC
⸜ MOZART, Cosi Fan Tutte, dyr. Teodor Currentzis, wyk. MusicAeterna Orchestra, Sony Classical B00O1AZGD6, LP
⸜ MOŻDŻER DANIELSSON FRESCO, The Time, Outside Music OM LP 002, LP
⸜ AI KUWABARA WITH STEVE GADD AND WILL LEE, Live At Blue Note Tokyo, Verve Records ‎UCCJ-2164, CD/FLAC
⸜ AC/DC, Live, ATCO Records | Albert Productions 7567-92212-1, 2 × LP (1992)
⸜ RODRIGO Y GABRIELA, 11:11, EMI Music Poland 5651702, CD/FLAC
⸜ THE RAY BROWN TRIO, Summer Wind, Concord Jazz CCD-4426, CD/FLAC

SŁUCHANIE TESTOWANYCH KOMPONENTÓW w doskonale znanym, sprawdzony systemie odniesienia jest ważnym elementem dokonywania ich oceny. Niemniej warto także zobaczyć, jak wypadają one w połączeniu z innymi urządzeniami, co daje nam nieco inną perspektywę. W przypadku HDI-3600 zacząłem, bazując na impulsie, właśnie od nieco innego spojrzenia na testowany produkt.

Kolumny JBL-a czekały bowiem na swoją kolej, podczas gdy testowałem klasyczny SET na lampie 300B. Mówię o produkcie marki Thivan Labs 300B SET Anniversary. To 35 kg „monstrum” – bo nawet jak na lampowy wzmacniacz zintegrowany jest ciężki – oferujące (wg danych producenta) moc 7,5 W na kanał. Swoją wagę urządzenie zawdzięcza w dużej mierze wykonywanym przez, bądź dla (to nie do końca jest jasne) producenta transformatorom. Wyjściowe ważą ponad 6,5 kg sztuka, a zasilające jest jeszcze większe.

Ów impuls, o którym wspomniałem na początku, polegał, jeśli mam być całkiem szczery, na proteście mojego kręgosłupa, który wyrażał w ten sposób swoją niechęć do zdejmowania wzmacniacza ze stolika i jego pakowania. Wybrałem więc na początek rozwiązanie łatwiejsze – moje kolumny GrandiNote MACH4 zastąpiłem JBL-ami, nie ruszając niczego innego w systemie.

W ten sposób w systemie, w którym pracował referencyjny DAC LampizatOr Pacific, sygnał trafiał interkonektem Siltech Crown Princess do Thivan Labsa, a ten napędzał testowane kolumny. To konstrukcje o impedancji nominalnej wynoszącej 4 Ω i deklarowanej skuteczności 90 dB. Na pierwszy rzut oka to nie był do końca idealny partner dla lamp 300B. Uznałem jednakże, że spróbuję (czyli zrobię wszystko, by przestawianie wzmacniacza odwlec w czasie:-)).

Spędziłem więc wieczór z SET-em 300B napędzającym HDI-3600. A potem kolejny dzień. I następny, i następny, i... To połączenie okazało się bowiem zaskakująco smakowite. Thivan Labs jest, o czym nie wspomniałem, relatywnie niedrogim wzmacniaczem single-ended, kosztującym 3400 Euro, a jednocześnie – znakomitym. Testowane JBL-e też nie należą do najdroższych kolumn na rynku i razem, jak się okazało, doskonale się uzupełniają oferując bardzo wszechstronne, przyjazne, ale i wysokiej klasy brzmienie.

Pierwsze wrażenie, jakie zaserwowały mi te kolumny było od razu dwuskładnikowe. (1) Po pierwsze – dały kapitalną wręcz przestrzeń. Pierwszą płytą, której posłuchałem w tym zestawieniu był, grany ostatnio przeze mnie na wszystkich testowanych komponentach (i nie tylko) album A day of the sun duetu Masahiko Togashi i Isao Suzuki. Po pierwsze to kawał świetnej muzyki, a po drugie znakomicie nagranej. Jednym z wyjątkowych aspektów jest właśnie przestrzeń, a HDI-3600 ten aspekt oddały nawet lepiej niż moje MACH4. Wykreowały bowiem nie dość, że dużą (w każdym z trzech wymiarów), to jeszcze bardzo precyzyjną scenę.

Gradacja planów, lokalizacja i „prawidłowa” wielkość źródeł pozornych, pogłos, wybrzmienia - słowem wszystko, co jest potrzebne, by wykreować wyjątkowo prawdziwy, przekonujący obraz wydarzenia muzycznego rozgrywającego się ledwie kilka metrów przed słuchaczem. Choć jednocześnie muszę zaznaczyć, że nawet z SET-em 300B HDI-3600 nie imponowały namacalnością i obecnością źródeł pozornych. Precyzją tak, ale owe dokładnie zlokalizowane i narysowane źródła nie były tak wypełnione, tak gęste, by stworzyć iluzję namacalnej obecności w pokoju. To oczywiście nie jest wada tych kolumn, to ich cecha, o której warto wiedzieć.

(2) Drugi element owego pierwszego wrażenia, to wyjątkowa czystość prezentacji. Czystość w sensie braku podbarwień, podbić w jakiejkolwiek części pasma, zniekształceń, czegokolwiek co byłoby nie na miejscu. Także w sensie precyzji biorącej się z szybkiego ataku, ale i równie dobrze definiowanej fazy podtrzymania i wybrzmienia każdego dźwięku oraz umiejętności jego natychmiastowego zatrzymania, gdy zachodziła taka potrzeba.

Raz jeszcze przypominam, że było to możliwe nie z 500-watowym tranzystorem, tylko z 7,5 W SET-em! W każdej recenzji tego typu wzmacniacza powtarzam, że kluczem do sukcesu są odpowiednie kolumny, a nie suche dane ze specyfikacji, bo to nie one pozwalają ocenić, czy dane konstrukcje takowymi właśnie będą. Choćby LS 3/5A firmy Falcon, czyli kolumienki o skuteczności bodaj 83 dB, które okazały się fantastycznymi partnerami dla lamp 300B. Teraz przekonałem się, że i HDI-3600 należą do kolumn, które fani SET-ów mogą śmiało brać pod uwagę. Bo dobra kontrola nad głośnikami przełożyła się na bardzo czysty, podany w uporządkowany, przejrzysty i otwarty sposób dźwięk.

O ile czystość i precyzja góry i średnicy w połączeniu z dobrym wzmacniaczem typu SET zupełnie (mnie) nie dziwi, o tyle te same cechy w zakresie basu i owszem. To znaczy w przypadku, gdy kolumny wydają się nie być idealnymi partnerami dla lampy niskiej mocy, a tak na pierwszy rzut oka (czyli jeszcze przed rozpoczęciem odsłuchu) było tym razem. Każdy kawałek z dobrze nagranymi niskimi tonami, tzn. zwartymi, punktualnymi, szybkimi, soczystymi, tak właśnie było przez JBL-e pokazywany. Co ważne, nie słyszałem wcale „wsparcia” bas-refleksu, które dla mnie zwykle brzmi sztucznie. Bas był dobrze różnicowany, barwny, rytmiczny, nasycony dużą ilością energii.

Równie dobrze brzmiał zarówno kontrabas Raya Browna, jak i gitary basowe Marcusa Millera, czy Stanleya Clarke’a. W tym pierwszym przypadku struny wpierane były dużym pudłem rezonansowym przy zachowaniu odpowiednich proporcji między nimi. Kontrabas mógłby mieć jeszcze nieco większą masę, ale jeśli miałoby się to odbyć kosztem czystości jego dźwięku (czyli dodaniem dudnienia z bas-refleksu) to zdecydowanie byłby przeciwko. Najwyraźniej konstruktorzy odpowiedzialni za ten model myśleli w podobny sposób.

W tym drugim przypadku, struny potrafiły zdrowo, szybko, energetycznie „kopnąć”, ale również bez sztucznie ciągnącego się za dźwiękiem struny „buczenia” z bas-refleksu. Dzięki temu popisy zarówno Millera, jak i Clarke’a, ale również np. Kingi Głyk, brzmiały niezwykle efektownie (nie efekciarsko!), a śledzenie maestrii muzyków nie wymagało wysiłku. Bębny Steve’a Gadda na koncertowym nagraniu z Ai Kuwabarą były szybkie, zwarte, barwne, a i stopa potrafiła soczyście, ale i czyściutko uderzyć.

Była w tym graniu odpowiednia sprężystość membran, soczystość uderzeń pałeczek i ponadprzeciętne różnicowanie. A że i wyższa część pasma, o czym już pisałem, pokazywana jest równie czysto i precyzyjnie, blachy perkusji robiły równie duże wrażenie swoją dźwięcznością, masą, mocnym, otwartym brzmieniem. Słuchając kolejnych wysokiej klasy nagrań sam kręciłem głową ze zdziwieniem słysząc, co wzmacniacz o tak niewysokiej mocy potrafi z tymi kolumnami zrobić, jak szybki, zwarty, precyzyjny dźwięk potrafi zaprezentować.

Wspomniałem na początku, że kolumny firmy JBL, przynajmniej te z tubami, kojarzyły mi się do tej pory trochę z brzmieniem „koncertowym”. Żeby nie było nieporozumień – kocham tego typu dźwięk i to do brzmienia live odnoszę to, co słyszę we własnym systemie. Choć, dodam, bardziej chodzi mi o nagrania z, dajmy na to, klubu Blue Note Tokyo, a nie stadionu. Kolumny koncertowe mają grać czysto, głośno, energetycznie, dynamicznie, niekoniecznie natomiast są przesadnie wyrafinowane, nasycenie dźwięku też nie jest ich najmocniejszą stroną.

HDI-3600 grają czyściutko, energetycznie, dynamiką potrafią niemal powalić, gdy trzeba balansując na granicy agresji (Live AC/DC), ale jej nie przekraczając. Mają jednakże świetny balans tonalny, grają równo od wysokiej góry do niskiego dołu. Bardzo dobre jest zszycie podzakresów, dzięki czemu nie zdarzyło się ani razu, bym miał zastrzeżenia do spójności brzmienia. Kolumny są bardzo czyste, transparentne, ale nie brzmią sucho, czy analitycznie. Oferują zaskakującą (na swoją cenę) rozdzielczość, bogactwo informacji pokazanych dokładnie, akuratnie, ale nie zasypują słuchacza detalami.

To również kolumny bardzo uniwersalne. Radziły sobie bowiem równie dobrze z muzyką akustyczną, jak i elektryczną. Gdy później, w ramach eksperymentu, na playliście Roona wylądowało kilka albumów z elektroniką, nie zrobiło to na tych „paczkach” żadnego wrażenia. Zabawy przestrzenią, szybkie, mocne impulsy, te długie, wręcz przeciągane potężne, delikatne pasaże – każdy z tych elementów został zaprezentowany w sposób, którego nie da się określić inaczej niż świetny. I to nawet porównując do sporo droższych kolumn. Gdy trzeba, co pokazały już wcześniej również nagrania Marcusa Millera, HDI-3600 potrafią zejść naprawdę nisko i nasycić, wypełnić nawet te najniższe tony nie luzując przy tym kontroli, nie tracąc precyzji definicji, nie „otłuszczając” niskich dźwięków by brzmiały efektowniej.

Trzymają się tego, co zapisano na taśmie, czy w pliku. Także wtedy, gdy słucha się słabszych realizacji. Po tych kolumnach nie należy się spodziewać, że będą próbowały cokolwiek upiększyć. Trafiło mi się kilka nagrań, w których nie do końca poradzono sobie z brzmieniem kontrabasu i brzmiał on nieco głucho, albo zbytnio dudnił (sam z siebie – to nie kwestia problemów w systemie). JBL-e dokładnie tak to pokazały, złagodzone odrobinę przez brzmienie SET-a 300B. Ale i ten, mimo niewysokiej ceny, nie próbował tuszować wad nagrania, a najwyżej zwrócić uwagę słuchacza na inne aspekty. Możecie więc przyjąć, że decydując się na HDI-3600 wybieracie uczciwe, szczere w swojej prezentacji kolumny.

| Podsumowanie

W końcu zamieniłem wzmacniacz Thivan Labs na moją integrę Shinai i... na dobrą sprawę musiałbym powtórzyć większość tego, co już napisałem, bo jest prawdą to, co mówi o nim jego konstruktor: „to jest wzmacniacz lampowy, tyle że z tranzystorami zamiast lamp”. Dlatego właśnie od kilku lat jest moim faworytem. To także znakomite połączenie, co potwierdziło moje podejrzenie, że to właśnie wzmacniacze grające po nieco cieplejszej, gęstszej stronie mocy są (przynajmniej z mojego punktu widzenia) optymalnymi partnerami dla HDI-3600.

Muszą się one cechować wysoką rozdzielczością, muszą grać czysto, nie wprowadzać podbarwień, ale dysponować gęstym, pełnym, bogatym brzmieniem, by wraz z testowanymi kolumnami stworzyć wszechstronny, muzykalny, ale jednocześnie dobrze różnicujący, potrafiący zagrać w niezwykle ekscytujący sposób system. 30 watów mocy na kanał nie zmieniło zbyt wiele w kwestii kontroli przetworników – najwyraźniej wcale nie potrzebują więcej niż te 7,5-8 W, oczywiście odpowiedniej klasy.

Shinai to wzmacniacz bardziej wyrafinowany, o jeszcze wyższej rozdzielczości niż Thivan Labs, ale tu z kolei kolumny po prostu były elementem ograniczającym system, więc przewaga włoskiego wzmacniacza nie była taka oczywista. Nabywcy HDI-3600, by usłyszeć ich potencjał i klasę, nie muszą celować we wzmacniacze kilkukrotnie droższe od kolumn (a takim przypadkiem jest Shinai), ale raczej poszukać dobrego rozwiązania z podobnej półki cenowej. Dobre źródło, muzykalny, gęsty, ale czysto grający wzmacniacz i złożycie z JBL-ami wszechstronny system na lata.

Dzięki swoim rozsądnym rozmiarom będą pasowały już nawet do stosunkowo niedużych pokoi. Z kolei ich zdolność do kreowania dużego dźwięku i ogromnej sceny sprawi, że bez wysiłku wypełnią dźwiękiem pokój pewnie nawet i 30-metrowy, a może i większe. Dorzucę jeszcze bardzo elegancki wygląd, no i nie musicie przejmować się tak bardzo „sweet spotem”, jak w przypadku wielu innych kolumn – bonus, który może być dla wielu osób dość istotny.

Dane techniczne (wg producenta)

Typ obudowy: bas-reflex
Przetwornik wysokotonowy: 25 mm przetwornik kompresyjny Teonex
Przetworniki niskiej i średniej częstotliwości: trzy 6,5-calowe (165 mm) stożki Advanced Aluminium Matrix, woofery z odlewanymi koszami
Częstotliwości podziału zwrotnicy: 900 Hz, 2000 Hz
Czułość (2,83 V/1 m): 90 dB
Impedancja nominalna: 4 Ω
Zalecana moc wzmacniacza: 200 W - 250 W
Pasmo przenoszenia: 38 Hz - 30 kHz (-6 dB)
Wymiary (wys. x szer. x gł.): 986,5 x 255 x 341,9 mm
Waga: 28,03 kg/szt

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot