pl | en

Przedwzmacniacz gramofonowy MM/MC

Primare
R35

Producent: PRIMARE AB
Cena (w czasie testu): 6490 zł

Kontakt: Primare AB
Limstensgatan 7
SE-216 16 Limhamn | SWEDEN


www.primare.net

DESIGNED IN SWEDEN

Do testu dostarczyła firma: VOICE


rzyznaję, że moja znajomość aktualnej oferty firmy PRIMARE jest dość ograniczona. Marka kojarzy mi się głównie ze wzmacniaczami (analogowymi) pracującymi w klasie D, choć to oczywiście nie jedyny rodzaj oferowanych urządzeń. Przygodę z nowym przedwzmacniaczem gramofonowym tej szwedzkiej marki zacząłem więc od wizyty na jej firmowej stronie.

Primare | Jej portfolio podzielone jest aktualnie na cztery serie produktów, a każdą z nich oznaczono liczbą (odpowiednio): 10, 20, 30 i 60. Ta pierwsza zawiera urządzenia otwierające ofertę (łatwo je odróżnić, jako że umieszczane są w nieco mniejszych obudowach), ta ostatnia topowe. Największy wybór potencjalni klienci mają w ramach serii 10 i właśnie 30, można więc przyjąć, że to one stanowią podstawą oferty Primare. Na dobrą sprawę w każdej z nich znajdziemy komponenty (elektronikę) pozwalające zbudować kompletny system.

Testowany przedwzmacniacz gramofonowy, będący jednym z dwóch w aktualnej ofercie (drugi z nich, R15, jest „10-tką”), należy do serii 30. Linia ta zawiera pięć produktów. Obok testowanego urządzenia znajdziemy w niej przedwzmacniacz liniowy, odtwarzacz CD (z wejściami cyfrowymi i funkcją streamera), końcówkę mocy oraz wzmacniacz zintegrowany. Obydwa przedwzmacniacze gramofonowe zaprezentowano w ubiegłym roku, ale dopiero teraz trafiły do sprzedaży.

R 35 | Każdemu, kto miał do czynienia z urządzeniami Primare wystarczy rzut oka na R35, by nie było wątpliwości, że i to urządzenie pochodzi od szwedzkiego producenta. Ma on bowiem charakterystyczną obudowę cechującą się minimalistyczną skandynawską elegancją. Na jego przedniej ściance umieszczono jedynie charakterystyczne logo z wkomponowanymi w nie przyciskiem i diodą zasilania oraz nazwę marki i modelu.

R35 jak i R15 przeznaczone są do wzmacniania sygnału dostarczanego zarówno przez wkładki z ruchomym magnesem (MM), jak i ruchomą cewką (MC). Dwie najbardziej rzucające się różnice to wielkość obudowy – R35 to pełnowymiarowy komponent, a R15 ma obudowę „3/4”. Gdy spojrzymy na tylną ściankę, w testowanym modelu znajdziemy dwa rodzaje wyjść – zbalansowane (XLR) i niezbalansowane (RCA), podczas gdy tańsze urządzenie oferuje jedynie wyjście RCA. Dodatkowo w wyższym modelu, zarówno na wejściu, jak i na wyjściu, zastosowano pozłacane gniazda RCA wyższej klasy, niż te użyte w R15. Warto jednakże podkreślić obecność wyjść zbalansowanych, jako że niewiele urządzeń z tej półki cenowej jest w nie wyposażone, a dla użytkowników (zwłaszcza) zbalansowanych systemów będzie to mocny argument przemawiający za tym modelem.

Jak podkreślają inżynierowie Primare układy obu urządzeń są w dużej mierze podobne. Jako jedną z różnic producent wskazuje wykorzystanie większej obudowy R35 dla lepszej izolacji sekcji zasilania od pozostałych układów. Przełożyło się to na uzyskanie jeszcze niższego poziomu szumów (lepszy współczynnik S/N) w testowanym modelu. To z kolei pozwoliło konstruktorom zaimplementować w nim nieco wyższy gain (wzmocnienie), rozszerzając w ten sposób jeszcze bardziej gamę wkładek, z którymi to urządzenie może bezproblemowo współpracować. Zważywszy, że dla wkładek MC, używając wyjść RCA, maksymalny gain wynosi 70 dB, a dla XLR nawet 76 dB jasne jest, że zakres wzmocnienia umożliwia współpracę z wkładkami dostarczającymi nawet najniższy sygnał.

Drugim elementem, który decyduje o większej uniwersalności R35 jest aż 21 ustawień impedancji wejściowej. Tak szeroki zakres pozwala precyzyjnie dopasować wejście do konkretnej wkładki, a także zwiększa możliwości eksperymentowania, jako że producenci wkładek często podają zakres optymalnej impedancji dla danego modelu. Większa ilość ustawień mieszcząca się w danym zakresie to większa szansa na znalezienie najlepszego ustawienia w danym systemie. Dla odmiany R15 daje użytkownikowi możliwość wyboru spośród 6 wartości. W przypadku wkładek z rozsądnego poziomu cenowego owe sześć ustawień w zupełności wystarczy. Tak naprawdę dopiero gdy mamy do czynienia z kartridżami z wysokiej półki szersza gama ustawień da wymierne efekty soniczne.

| JAK SŁUCHALIŚMY

Jako punkt odniesienia służył mi mój przedwzmacniacz ESELab Nibiru apgrejdowany kilka miesięcy temu do najnowszej wersji. To jeden z tych bardzo rzadkich przypadków, gdy producentowi udało się dopracować klasyczny zasilacz na tyle, by oferował lepsze brzmienie (tzn. by przedwzmacniacz weń wyposażony oferował lepsze brzmienie, a nie sam zasilacz) niż to samo urządzenie zasilane z akumulatorów. Mając okazję do porównania starszej akumulatorowej wersji z nowszą zasilaną wprost z gniazdka szybko zdecydowałem, że mój egzemplarz wymaga apgrejdu.

Owa operacja natomiast sprawiła, że bez żadnych oporów, kierując się głównie nastrojem, na co dzień wybieram między Nibiru a GrandiNote Celio IV, jako że obydwa urządzenia prezentują podobny poziom, choć mocno odmienne brzmienie. Właśnie to pierwsze wybrałem do porównań, jako że kosztuje ono ok. 2300 euro, więc cenowo jest mu dużo bliżej do Primare niż produktowi Maxa Magri. Pozostałe elementy systemu testowego to tradycyjnie gramofon J.Sikora Standard Max z ramieniem KV12, także pana Janusza Sikory, wkładka Air Tight PC-3, wzmacniacz GrandiNote Shinai i kolumny tego samego producenta, model MACH4. Japońska wkładka oferuje sygnał na poziomie 0,55 mV, więc korzystając z wyjścia RCA wybrałem środkową wartość wzmocnienia (66 dB).

Nagrania użyte w teście (wybór):

  • Patricia Barber, Companion, Premonition/Mobile Fidelity MFSL 2-45003, 180 g LP
  • Arne Domnerus, Jazz at the Pawnshop, Proprius ATR 003, LP
  • Rodrigo y Gabriela, 11:11, EMI Music Poland, LP
  • Keith Jarret, The Koeln Concert, ECM 1064/65 ST, LP
  • Miles Davis, Sketches of Spain, Columbia PC8271, LP
  • Cannonball Adderley, Somethin' else, Classic Records BST 1595-45, LP
  • Dead Can Dance, Spiritchaser, 4AD/Mobile Fidelity MOFI 2-002, LP
  • R.E.M., Automatic for the people, Craft Recordings 0888072029835, LP
  • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge. Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment B0085KGHI6, LP
  • Pink Floyd, The Endless River, Parlophone Records 825646215478, LP
  • Vivaldi, Le Quatro Stagioni, Divox/Cisco CLP7057, LP
  • Thorens, 125th Anniversary LP, Thorens ATD125, LP
  • The Ben Webster Quintet, Soulville, M GV-8274 Verve Records, LP
  • Daniel Gaede, The tube only vinyl, TACET L117, LP
  • Albeniz, Suita Espanola, KIJC 9144, LP
  • Kate Bush, The sensual world, Audio Fidelity AFZLP 082, 180 g LP
  • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP

W ramach sentymentalnych powrotów do ulubionych kiedyś płyt kilka takowych w grudniu zakupiłem, zastanawiając się, czemu ich nigdy nie miałem na czarnym krążku. Jedną z nich był choćby chyba najbardziej znany krążek R.E.M., czyli Automatic for the people. Nie jest to arcydzieło pod względem realizacji, ale brzmienie można określić mianem całkiem dobrego. Rzeczą, która była jasna niemal od samego początku był fakt, iż R35 pod względem prezentacji niskich tonów bardziej przypomina przedwzmacniacz Celio niż Nibiru. Potrafi bowiem niskie tony bardzo mocno nasycić, dociążyć i przyłożyć mocnym atakiem, gdy tylko zachodzi taka potrzeba.

Robi to zachowując niezłą kontrolę i dobre różnicowanie, acz nie jest w tym aż tak precyzyjny, tak zwarty i sprężysty jak Nibiru. Gdyby więc wybór między tymi dwoma urządzeniami miał się sprowadzić tylko do niskich tonów Primare wybraliby ci, którzy lubią poczuć bas masujący wątrobę, a słoweńskie urządzenie byłoby wyborem tych, którzy przedkładają zwartość i szybkość nad masę i moc uderzenia. Oczywiście różnice między tymi przedwzmacniaczami nie są w tym zakresie jakieś dramatyczne, ale da się je wyraźnie usłyszeć i mogłyby być podstawą wyboru.

W obu przypadkach równie mocno podobał mi się sposób prezentacji średnicy. Rzecz zarówno w charakterystycznym wokalu Michaela Stipe'a, obecnym, ekspresyjnym i naturalnym, świetnej, mięsistej, gdy trzeba ostrej gitarze elektrycznej, jak i pojawiającej się często czystej, dźwięcznej gitarze akustycznej. R35 bezproblemowo podążał za zamierzeniami realizatorów tych nagrań, którzy w jednych nagraniach (np. Star me kitten) ustawiali wokalistę wyraźnie z przodu, a w innych (choćby w poprzedzającym Monty got a raw deal) potrafili go nieco wycofać w głąb sceny.

Swoją drogą, jak na nagranie, było nie było, rockowe realizatorom udało się stworzyć całkiem niezłą scenę. Może nie jakoś wybitnie szeroką, jako że zwykle ograniczała się do rozstawu kolumn, ale całkiem głęboką, z niezłą gradacją planów. Przedwzmacniacz Primare wykazał się już nawet w takim, nieaudiofilskim, nagraniu dużymi możliwościami i precyzją w tym zakresie. Nie rozdmuchiwał sztucznie sceny do nienaturalnych rozmiarów, zachowywał odpowiednie proporcje pomiędzy wszystkimi jej elementami i doskonale wypełniał ją treścią.

Primare R35 nie jest urządzeniem wybitnie analitycznym i to nie jest narzędzie dla osób, które uwielbiają rozkładać każde nagranie na czynniki pierwsze. Nie stara się wyciągać ewentualnych problemów danego nagrania, czy tłoczenia, nie wytyka palcami błędów realizatorów. I choć bardzo pozytywnie, zwłaszcza na dobrych wydaniach, zaskakuje rozdzielczością i czystością dźwięku, a także dużą ilością staranie zaprezentowanych informacji, to i tak skupia uwagę słuchacza raczej na warstwie muzycznej i emocjonalnej. Otula słuchacza grubą, ciepłą, przyjemną warstwą dźwięków, wypełniając nimi szczelnie pokój, a przestrzenie między nimi, jeśli tylko nagranie na to pozwala, powietrzem dającym instrumentom oddech.

R35 potrafi zabrać słuchacza na koncert ukochanej kapeli, ale częściej jednak przyprowadza muzyków do pokoju odsłuchowego. Zawsze jednakże stawia na bliski, intymny kontakt z muzykami i/lub muzyką, na budowanie nastroju, jak choćby na iście kosmicznym krążku Bernharda Wöstheinricha Elsewhere, czy Music for stargazing Przemysława Rudzia.

Za płyty te, po części (w pierwszym przypadku), bądź całkowicie odpowiedzialna jest nasza rodzima firma Audio Anatomy, która wywiązała się ze swoich zadań doskonale. To piękne, bardzo dobrze brzmiące wydania.

Oba te krążki z zagrane z Primare w torze zabrały mnie w międzyplanetarną, a może nawet międzygalaktyczną podróż pełną tajemniczych miejsc i zaskakujących swym pięknem odkryć. To niesamowite, jak taka muzyka, odpowiednio zagrana, czyli tak właśnie jak z testowanym przedwzmacniaczem, potrafi uruchomić wyobraźnię słuchacza. Tym bardziej, że, jak już wspominałem, szwedzkie urządzenie dobrze radzi sobie z budowaniem dużej przestrzeni, z precyzyjną lokalizacją efektów przestrzennych, które są niezbędnym elementem, by kosmiczna podróż mogła stać się (niemal) prawdziwą...

Przepięknie, inaczej nie da się tego określić, zabrzmiał krążek, który zakupiłem w czasie Audio Video Show 2018 od Miro Krajnca, znanego, słoweńskiego konstruktora kolumn (m.in. moich Ubiqów, ale także Soul Sonic i Natural Sound). Przywiózł on z sobą kilka taśm i płyt winylowych z nagraniem słoweńskiego zespołu Mascara Quartet, w którym na gitarze gra jego syn. Co istotne, nagranie zostało zrealizowane całkowicie analogowo. W większości utworów grają dwie gitary, gitara basowa, a na skrzypcach w części z nich gra wokalistka Polona Udović, śpiewająca po... portugalsku.

Muzyka dość jednoznacznie kojarzyła mi się właśnie z Portugalią, z fado, a realizacja, w sensie jakości dźwięku i tłoczenia jest znakomita. Moje ukochane gitary zachwycały brzmieniem, organicznym, dźwięcznym, z pełnymi wybrzmieniami, z dobrymi proporcjami pudła i strun. Brzmiały co prawda dość miękko, nie tak ostro, czy nawet agresywnie jak to często ma miejsce w przypadku choćby nagrań flamenco, ale wydaje mi się, że takie było zamierzenie muzyków i realizatorów nagrania. W jednym z utworów pojawia się dodatkowo perkusja, a R35 pochwalił się przy tej okazji tym, w jaki mocny sposób potrafi odtworzyć dobre nagranie tego instrumentu. Całość brzmiała niezwykle organicznie i klimatycznie.

Nowy przedwzmacniacz gramofonowy Primare bardzo dobrze sprawdził się i z muzyką akustyczną, i z elektroniczną, pozostało mi więc jeszcze postawić go przed dwoma poważnymi wyzwaniami – mocniejszym (niż R.E.M.) rockiem i dużą klasyką. Już przy pierwszym prawdziwie rockowym krążku, 4. albumie Led Zeppelin potwierdziło się kolejny raz, że średnica jest mocną stroną R35. Świetnie brzmiał bowiem wokal Planta, a gitara Page'a miała odpowiednie mięcho i energię. Dół pasma był co prawda dość energetyczny, ale ciut zaokrąglony, nie tak zwarty i precyzyjny, jak do tego przywykłem z moim przedwzmacniaczem.

Zaraz potem na talerz gramofonu trafił album Brothers in arms Dire Straits wydany przez MobileFidelity na dwóch płytach na 45 RPM. To, co prawda cyfrowa rejestracja, ale jednocześnie dobre i świetnie zremasterowane nagranie. Primare zagrał je czysto, z ładną, dźwięczną, otwartą i nieźle różnicowaną górą, z mocno zaznaczonym, punktualnym, barwnym, ale nie podbarwionym, nisko schodzącym basem, no i znakomitym wokalem i gitarą Marka Knopflera. Całość została zagrana w płynny, spójny sposób który sprawił, że z prawdziwą przyjemnością przesłuchałem całą, znaną niemal na pamięć płytę.

Dla pewności zagrałem jeszcze m.in. Final cut Floydów, gdzie testowany przedwzmacniacz gramofonowy musiał wykazać się sporymi możliwościami w zakresie dynamiki, także tej w skali makro, umiejętnością zdrowego „przyłożenia” w odpowiednim momencie (a to kwestia nie tylko energetyczności i zejścia na dole pasma, ale i dobrego timingu), a nawet przekonującego oddania sporego wybuchu (znający tę płytę wiedzą, o którym momencie mówię). Można więc spokojnie przyjąć, że rock jest całkiem mocną stroną R35.

No i na sam koniec zostawiłem nieco krążków z klasyką. Wśród nich znalazły się płyty, wszystkie wydane w Japonii, zakupione u, znanego coraz większemu gronu miłośników winyli i muzyki, Mieczysława Stocha. Choćby 1. i 2. Symfonia Beethovena pod Bruno Walterem, wydane przez CBS/Sony. Primare zagrał je w sposób dość bliski i ciepły, potwierdzając dobrą rozdzielczość i selektywność, mikro i makro dynamikę, choć orkiestrze ciut więcej rozmachu by się przydało.

Szwedzki przedwzmacniacz umieścił orkiestrę między kolumnami rozbudowując jej obraz nieco bardziej w głąb, zaznaczając kolejne plany, pozwalając śledzić wybrane sekcje – słowem, robił właściwie wszystko, czego można wymagać od urządzenia z wysokiej półki. Nie zmienia to faktu, że i tu najważniejsze były naturalność i spójność brzmienia. Orkiestra była bardziej jednym, dużym organizmem niż grupą wielu grających obok siebie, czy nawet razem, instrumentów.

W czasie odsłuchów nie mogło zabraknąć również kilku moich ulubionych oper. Carmen z Leontyną Price potwierdziła, że R35 dobrze radzi sobie z oddawaniem głębi sceny, potrafiąc jednocześnie skupić uwagę słuchacza na pierwszym planie, na solistach. Tych rysował w wyrazisty, namacalny sposób, przekonująco oddając emocje i nastroje zmieniające się czasie przedstawienia, będące przecież jego kluczowym elementem. Trudno więc było mi się do czegokolwiek przyczepić, a tak naprawdę nawet o tym nie myślałem, z niecierpliwością sięgając po kolejne ulubione krążki. Z równie wielką przyjemnością posłuchałem np. Wesela Figara pod Currentzisem. Mimo że Primare mocniej dociąża i wypełnia dźwięk niż mój Nibiru, to w brzmieniu orkiestry nie brakowało rozmachu i polotu, była nawet mozartowska lekkość i swoboda, więc i tym razem przesłuchałem całość z uśmiechem na twarzy.

| PODSUMOWANIE

Świetnie wykonany i wyglądający (OK, to kwestia gustu – mnie się podoba) przedwzmacniacz gramofonowy z szeroką gamą ustawień, w tym gainem umożliwiającym współpracę, na dobrą sprawę z niemal (piszę „niemal” jedynie na wszelki wypadek) każdą wkładką dostępną na rynku. A gdy już zaczyna grać, oferuje nasycone, dociążone, rozdzielcze, poukładane granie, które łatwo wciąga w świat muzyki. I to właściwie dowolnej, bo dał radę każdej, której z nim słuchałem. Dodatkowym atutem są wyjścia zbalansowane, które na tym poziomie cenowym są prawdziwą rzadkością. Myślę, że R35 powinien znaleźć się na liście urządzeń do obowiązkowego odsłuchu każdego, kto poszukuje nowego przedwzmacniacza i ma do wydania nawet 10 000 złotych.

R-35 to przedwzmacniacz gramofonowy przeznaczony do współpracy zarówno z wkładkami typu MM, jak i MC. Umieszczono go w pełnowymiarowej obudowie z solidnym, aluminiowym frontem. Przyglądając się jej można odnieść wrażenie, że wnętrze wraz z frontem i tylną ścianką są nieco wysunięte w stosunku do pokrywy z bocznymi ściankami. Za frontem bowiem widać szczelinę, tył natomiast jest z kolei nieco schowany pod wysuniętą pokrywą. Daje to ciekawy efekt wizualny, choć by go dostrzec trzeba spojrzeć na urządzenie z boku.

Przód i tył | Na przedniej ściance centralnie, wkomponowane w logo firmy, umieszczono włącznik urządzenia i diodę zasilania. Główny włącznik znalazł się na tylnej ściance, a ten z przodu pozwala włączyć tryb standby lub z niego urządzenie wybudzić. Dodatkowo z jego pomocą można włączyć/wyłączyć funkcję, która usypia urządzenie po 20 minutach bez sygnału. Jeśli jednakże użytkownik preferuje pozostawić urządzenie przez cały czas pod prądem, może tę „eko” funkcję wyłączyć.

Na tylnej ściance obok gniazda zasilania i głównego włącznika umieszczono wejście (RCA) oraz wyjścia analogowe (RCA i XLR). Znalazło się tam miejsce również dla triggerów i gniazda serwisowego oraz trzech przełączników. Jednym włączamy/wyłączamy filtr subsoniczny, drugim wskazujemy rodzaj używanej wkładki, trzecim wybieramy jeden z trzech poziomów wzmocnienia.

Te ostatnie różnią się w zależności od wybranego rodzaju wkładki i używanego wyjścia (RCA bądź XLR). Dla wkładek MM gain wynosi 36/40/44 dB, dla RCA i 42/46/50, dla XLR, dla wkładek MC, odpowiednio, 62/66/70 lub 68/72/76 dB. Tak wysokie wzmocnienie pozwala używać R35 właściwie z dowolną wkładką. Tym bardziej, że pod dwiema (po jednej na kanał) przykręcanymi, niewielkimi płytkami umieszczono szereg mini-przełączników, które pozwalają zoptymalizować ustawienia impedancji i pojemności wejścia. Dla wkładek MC użytkownik może wybrać jedno z 21 (od 10 Ω do 47 kΩ) ustawień impedancji i dwóch ustawień pojemności (100 pF lub 1 nF). Dla wkładek MM podstawową opcją impedancji jest oczywiście 47 kΩ, ale do wyboru jest również 2,5 kΩ. Dodatkowo dostępny jest wybór jednej z czterech pojemności (100, 200, 300 i 400 pF).


Dane techniczne (wg producenta)

Obsługa wkładek MM i MC
Wejście: RCA
Wyjścia: RCA i XLR
Separacja kanałów: MM: 80 dB/1 kHz; MC: 77 dB/1 kHz
THD + N (20 Hz – 20 kHz):
MM: <0,02% | MC: <0,03%
S/N (1 kHz, A-ważone, gain 0,5 mV)
MM: 85 dB | MC: 76 dB
Filtr subsoniczny: -3 dB/12 Hz, 12 dB/oktawę
Precyzja korekcji RIAA: ± 0,2 dB
Zużycie prądu:
standby: <0,5 W | w czasie pracy: <20 W
Wymiary: 430 x 384 x 92 mm (SxGxW) ze złączami
Waga: 9,5 kg
Kolory: czarny lub tytanowy

Dystrybucja w Polsce

VOICE Spółka z o.o.

ul. Mostowa 4 | 43-400 Cieszyn
POLSKA

voice.com.pl

System odniesienia

- Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
- Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
- Końcówka mocy Modwright KWA100SE
- Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
- Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
- Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
- Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
- Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
- Kolumny: Bastanis Matterhorn
- Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
- Słuchawki: Audeze LCD3
- Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
- Przewód głośnikowy -
LessLoss Anchorwave
- Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
- Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
- Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
- Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
- Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot