pl | en

Wzmacniacz zintegrowany

Ayon Audio
SPIRIT V

Producent: AYON AUDIO
Cena (w czasie testu): 24 900 zł

Kontakt: Ayon Audio
Hart 18 | A-8101 Gratkorn
AUSTRIA
ayon@ayonaudio.com

ayonaudio.com
ayonaudio.pl

MADE IN AUSTRIA

Do testu dostarczyła firma: NAUTILUS Dystrybucja


ŚWIATOWA PREMIERA

GERHARD HIRT zna świat audio jak własną kieszeń. Współpracuje z wieloma znanymi firmami technologicznymi, jest właścicielem części dawnej fabryki TESLA, produkującej lampy elektronowe, a prywatnie jest maniakiem płyt winylowych. No i kocha lampy. Firmę AYON AUDIO powołał do istnienia w 1999 roku, ale już od roku 1995 współpracował z inną znaną firmą „lampową” – Vaic, którą zresztą w 2001 roku kupił. Dzisiaj Ayon Audio ma w swojej ofercie lampy elektronowe (triody), wzmacniacze lampowe, źródła cyfrowe (z wyjściem lampowym) oraz kolumny.

ednym z najstarszych produktów AYON AUDIO jest wzmacniacz zintegrowany Spirit, wprowadzony do sprzedaży w 2004 roku. Była to pierwsza konstrukcja Ayon Audio typu push-pull – wcześniej spod ręki Gerharda Hirta i jego inżynierów wychodziły wzmacniacze typu single-ended, do których samodzielnie produkował lampy. Pomysł na to urządzenie pojawił się z jednej strony wśród klientów Ayona, a z drugiej wśród dystrybutorów, którzy – jak mówi wywiadzie udzielonym dostępnym na You Tube – poprosili go, aby skonstruował „bardziej uniwersalny i przystępny [cenowo] wzmacniacz.” Tak narodził się Spirit (I).

Spirit | To średniej wielkości wzmacniacz zintegrowany, lampowy, z zasilaczem półprzewodnikowym, oparty o lampy mocy KT88 w układzie push-pull. Lampy końcowe pracują w klasie A i można je przełączać między dwoma trybami pracy – pentodowym i triodowym. KT88 jest tetrodą strumieniową („beam tetrode”), ale jej tryb pracy określa się właśnie jako pentodowy. W przedwzmacniaczu i stopniu sterującym palmami końcowymi zastosowano trzy podwójne triody 12AU7.

Urządzenie miało wysokiej klasy obudowę z aluminium, która była wówczas dla Ayona wciąż nowa – wcześniej jej wzmacniacze wyglądały inaczej, spójrzmy na przykład na model 300B (HF | № 50). Wygląd modelu Spirit był zgodny z tym, co jest obecnie dla tej klasy urządzeń normą – z przodu mamy lampy wejściowe, za nimi lampy mocy, a z tyłu transformatory wyjściowe i zasilający. W austriackim wzmacniaczu układ ten był lekko zmodyfikowany w ten sposób, że lampy mocy ustawione były po bokach lamp wejściowych, a nie za nimi.

Po niewielkich poprawkach – lampy sterujące były cztery, a nie trzy, a przełącznik trybu pracy KT88 został przesunięty do przodu – do sprzedaży trafiła jego nowa wersja – Spirit II. Na Spirita III trzeba było czekać znacznie dłużej, aż do roku 2010. W roku 2013 testowaliśmy jego ulepszoną wersję III (New). Opracowanie modelu Spirit V zajęło Gerhardowi aż dziewięć lat. Było jednak na co czekać.

GERHARD HIRT
Właściciel, konstruktor

WOJCIECH PACUŁA: V jest czwartą wersją wzmacniacza Spirit.
GERHARD HIRT: Tak, w tej serii nie ma „czwórki” ze względu na konotacje w Azji, gdzie liczba ‘4’ kojarzy się ze śmiercią.

Jak to się zaczęło i kiedy?
Spirit w pierwszej wersji trafił do sprzedaży, o ile mnie pamięć nie myli, w roku 2004. Tak więc to jakieś piętnaście lat.

To wciąż podobny układ?
Nie, raczej nie. Zaczynaliśmy od końcówki mocy pracującej ze standardowym, manualnym układem regulacji biasu. To był bardzo prosty układ i proste technologie. Prace nad tym urządzeniem zaczęły się w 2003 roku. To był nasz pierwszy wzmacniacz, który nie pracował w trybie single-ended triode. A nasze SET-y odniosły spory sukces. Presja ze strony rynku amerykańskiego wymusiła jednak na nas budowę prostego wzmacniacza zintegrowanego pracującego w push-pullu,w dobrej cenie. Tak to się zaczęło.

Trzy wersje wzmacniacza Spirit – I, II i III.

Spirit I szybko okazał się sukcesem. Jakieś trzy-cztery lata później wprowadziliśmy do sprzedaży jego następcę, Spirita II, który już miał trochę bardziej skomplikowany układ. I znowu sukces. I dopiero wtedy rozpoczęliśmy prace nad modelem Spirit III, na którym bazuje najnowszy model, Spirit V. I właśnie model III był dla nas przełomem.

Przede wszystkim dlatego, że wprowadziliśmy w nim system stałego biasu (prądu podkładu lamp – red.) ze specjalnymi zabezpieczeniami. Aż pięć lat zajęło nam opracowanie tego układu, bo nie ma nigdzie w książkach opisane, jak miałby on właściwie pracować. To technika będąca prawdziwym inżynieryjnym przełomem i układ w którym nic nie znajduje się w ścieżce sygnału. Spirit III był w sprzedaży aż dziewięć lat!

To dlatego Spirit III jest podstawą nowego wzmacniacza? Dokładnie tak. Rozwiązania, które w nim zastosowaliśmy okazały się na tyle dobre, że są podstawą dla nowego Spirita V. Myśleliśmy oczywiście o tym, co moglibyśmy poprawić. Ale, powiem szczerze, poprawienie Spirita III okazało się dużym wyzwaniem. W tych pieniądzach i przy tym dźwięku realny postęp był niełatwy. Zmiana czegoś tylko po to, aby dźwięk się nieco zmienił – to inna historia. Ale realne zmiany kosztowały nas lata pracy. Musieliśmy dokładnie sprawdzić każdy detal, każdy pomysł i spytać siebie, czy to jest wystarczająco dobre dla nowego modelu.

Weźmy, chociażby, transformatory głośnikowe – zainwestowaliśmy w nie ponad rok, cały rok pracowaliśmy tylko nad nimi. Melismy dziesiątki prototypów, których po kolei słuchaliśmy. I tak krok po kroku. Sekcja sterująca (driver stage) – zawarliśmy w niej wszystko, co wiemy o lampach. Ale oczywiste jest, że każda sekcja musi pasować do sąsiednich – driver musi pasować do sekcji wejściowej, lamp wyjściowych, a nawet do transformatorów głośnikowych. Da się to zrobić tylko w jeden sposób: słuchając, słuchając, słuchając…

Bo pomiary, to tylko jedna strona tego równania. Pewnego dnia kończysz mierzyć i siadasz przed kolumnami, pytając sam siebie – jaki dźwięk mnie wzrusza, co na mnie działa? I dopiero wtedy wprowadzasz prawdziwe zmiany, zmiany, zmiany. Ten wzmacniacz był więc dla nas prawdziwym wyzwaniem. Myślimy jednak, po tych wszystkich latach, po sukcesie modelu Spirit III, że to będzie nowy kamień milowy w tym przedziale cenowym.

Mamy w nim teraz dwa osobne transformatory zasilające i zasilacz mocniejszy jest o 50%. Transformatory głośnikowe to podstawa tego wzmacniacza, kamień milowy. Budując model V myśleliśmy tak, jak myślimy przy naszych wzmacniaczach single-ended. Zmieniony jest również system regulacji siły głosu. Poprawiliśmy nieco układ regulacji biasu, zmieniliśmy też nieco system prowadzeni masy. Takich niewielkich zmian jest tu mnóstwo.

Kiedy go posłuchasz, zobaczysz, że brzmi bardziej jak wzmacniacz SE niż jak push-pull. Łatwo mi się teraz to mówi, ale dojście do tego było niezwykle trudne. Mam nadzieje, że ten wzmacniacz pozostanie w sprzedaży przez następne siedem-osiem lat, może nawet dziewięć :) Po prostu, biorąc pod uwagę jego cenę, doszliśmy z nim do ściany. Nie potrafię go już poprawić. ▪

| SPIRIT V

To jest tak – Spirit III był bardzo fajnym wzmacniaczem. Jak pisałem w jego recenzji z 2010 roku (dla magazynu „Audio”), był solidnym, godnym zaufania urządzeniem na czwórkę z plusem. Jego następca (New) zmienił jednak pole gry – do jego budowy wprowadzono rozwiązania w układzie i podzespołach, opracowane pierwotnie dla droższego wzmacniacza tej firmy, modelu Triton III, oraz dla przedwzmacniacza Eris.

Z perspektywy czasu wydaje się jednak, że znacznie ważniejsze było coś innego – usprawniona wersja układu „Auto-fixed-bias” i zaawansowanego systemu chroniącego lampy. W modelu III po raz pierwszy zastosowano jego w pełni automatyczną, nową wersję. Spirit V bazuje właśnie na niej, biorąc z modelu III wszystko, co w niej najlepsze, dokładając do tego rozwiązania z najdroższych wzmacniaczy wprowadzonych do oferty w tym czasie i składając to w nową całość.

Powtórzę, bo warto – Spirit od początku był udanym wzmacniaczem. Wraz z czasem jego brzmienie, niezawodność oraz funkcjonalność były poprawiane. Zawsze miałem jednak wrażenie, że Gerhard składa w jedną całość klocki z droższych wzmacniaczy. Dawało to świetne wyniki, ale to zawsze był produkt mający coś w rodzaju elastycznego „zawieszenia” między poszczególnymi modułami. Działo to znakomicie, ale to zawsze był „składak”.

Kiedy zobaczyłem Spirita V, kiedy go dotknąłem, włączyłem, kiedy dowiedziałem się, co zostało zmienione i w jaki sposób, kiedy go wreszcie usłyszałem, wiedziałem, że pewien etap dobiegł końca – to zwarta, przemyślana struktura, na każdym poziomie – mechanicznym, elektrycznym, funkcjonalnym i – jeśli tak mogę powiedzieć – filozofii produktu. Po prostu majstersztyk.

Przód | Spirit V wygląda, z grubsza rzecz biorąc, jak jego prapradziadek, model Spirit (I). Jego obudowa została wykonana z solidnych, aluminiowych płyt i ćwierćwałków tworzących boki. Z przodu mamy dwie gałki – siły głosu oraz zmiany wejść. Od razu widać jednak pierwszą zmianę – zniknął wyświetlacz alfanumeryczny, a na gałce pojawiła się czerwona dioda LED wskazująca jego położenie.

Powiem tak – regulacja elektroniczna (analogowa) to świetne, solidne rozwiązanie. Ale – Gerhard doszedł do tego na podstawie odsłuchów – nie da się zastąpić nią klasycznego potencjometru. Wrócił więc do rozwiązania z Modeli I i II, ale w nowszej wersji. A dioda? Jej wkomponowanie w gałkę wymagało wielu godzin prac projektowych i wielu prototypów, zanim silikonowe osłonki kabelków zasilających zaczęły się zginać bezszelestnie i bez szkody dla siebie.

Także zmiana wejść dokonywana jest przez przełącznik, a nie przez przekaźniki – to kolejna modyfikacja wynikająca z odsłuchów. Obok mamy diody LED wskazujące wybrane wejście, wybrany tryb „Triode” oraz „Direct”, czyli bezpośrednie wejście na końcówkę mocy, z pominięciem lamp przedwzmacniacza i potencjometru. Po co to komu? Gerhard wymienia dwie możliwości – zastosowanie w przyszłości wyższej klasy przedwzmacniacza lub skorzystanie z regulacji siły głosu w odtwarzaczu SACD (CD).

Auto-fixed-bias | Pośrodku, między gałkami, mamy wycięte i podświetlane logo firmy. Służy ono do sygnalizacji trybu włączania i wyłączania urządzenia – miga wówczas, a wejście sygnału jest odłączane. W tym czasie wzmacniacz automatycznie mierzy parametry lamp wyjściowych i dopasowuje do nich napięcie anodowe i biasu. To jedna z zalet rozwiązania Auto-fixed-bias (AFB), opracowania własnego firmy Ayon Audio.

To zaawansowany układ, który na wstępie, po włączeniu do sieci zasilającej w naszym domu, należy skalibrować – wzmacniacz musi „poznać” wartość napięcia w gniazdku i w stosunku do niego ustalić parametry zasilania lamp. Chodzi o to, że lampy grają na 85% swoich możliwości prądowych, a nie – jak w innych wzmacniaczach – na 75%. Aby nie doprowadzić do przeciążenia lamp, muszą one być stale monitorowane – a to właśnie zapewnia AFB. Dodatkową korzyścią jest to, że wzmacniacz nie zmienia dźwięku wraz ze starzeniem się lamp.

Spirit V jest dzięki temu znacznie bardziej wygodny w użytkowaniu – to jedna z rzeczy, którą chciałbym szczególnie mocno podkreślić. Jest przecież tak, że wielu ludzi, którzy kochają muzykę, dla których jej słuchanie jest ważną częścią życia, chcieliby wypróbować lampy, poczuć ich „magię” (prawdziwą, czy wyobrażoną – to już inna sprawa), ale boją się lamp. Boją się ich zawodności, problemów z działaniem, a potem z ewentualną wymianą.

To całkowicie usprawiedliwione obawy, nie ma co ściemniać, ale też, w tym samym momencie, bez sensu. Decydując się bowiem na wzmacniacz lampowy decydujemy się też na coś podobnego do przejścia z plików na płyty gramofonowe – to po prostu inne myślenie o audio. A Spirit V daje nam pewność, że będzie to przejście maksymalnie bezbolesne, a nawet radosne.

Tył | Tył wzmacniacza wygląda jak wyjęty ze snu audiofila. Widać tam, przede wszystkim, bardzo dobre, wygodne zaciski głośnikowe firmy WBT z serii Nextgen, ale po chwili dostrzegamy także elementy we wzmacniaczach występujące rzadko – przyciski, przełączniki hebelkowe, a także wyświetlacz alfanumeryczny na modułach LED. Zastosowany z przodu pokazywałby siłę głosu, a tutaj wskazuje działanie i czas oczekiwania dla układów Auto-fixed-bias i zabezpieczających. Gdyby któraś z lamp została uszkodzona, albo jeśli któraś się zużyje, na wyświetlaczu zostanie pokazany jej numer.

Ale mówiłem również o przełącznikach. Jeden z nich, opisany jako „Ground” pozwala wybrać rodzaj uziemienia wzmacniacza, czyli to, jak obudowa łączy się z masą. To rozwiązanie zaczerpnięte ze studiów nagraniowych, z którego korzystam i ja w przedwzmacniaczu Spheris III. Ponieważ w ostatnich latach na wadze zyskały zewnętrzne „sztuczne” masy, wzmacniacz wyposażono w odpowiednie gniazdo.

Jest i drugi przełącznik – to nowość – którym możemy dopasować pracę wzmacniacza do głośników. Gerhard nie mówi dokładnie, jak układ jest wykonany, wiadomo jedynie, że to układ tłumiący wyjście. Przypomnę, że bardzo podobne rozwiązanie, tyle że w kolumnach głośnikowych, zastosował pan Karl-Heinz Finke – w modelu Borg. Przełącznik w Spiricie V ma trzy położenia, z których jedno przeznaczone jest dla kolumn o impedancji 3 i 4 Ω, drugie dla tych, których spada ona poniżej 3 Ω, a środkowe ustawienie nie wprowadza żadnych zmian w układzie wyjściowym.

Lampy | Pokazałem państwu najważniejsze zmiany, jakie znajdziecie w modelu V. Ale pierwszym, co rzuca się w oczy, to lampy wyjściowe. Wszystkie poprzednie wersje oparte były na lampach KT88, a w wersji III (New) można było również zastosować ich mocniejsze wersje KT120, a nawet KT150. „Można” niekoniecznie znaczy jednak „warto”. O ile jeszcze KT120 mieściła się w zakresie parametrów pracy wzmacniacza, o tyle KT150 wymaga znacznie masywniejszego zasilacza.

I taki właśnie otrzymała w tej wersji. Gerhard mówi, że energia, jaką wzmacniacz jest w stanie oddać wzrosła o 50%, między innymi dzięki zastosowaniu dwóch, dużych transformatorów toroidalnych w zasilaczu. Zasilacz jest na tyle wydajny, że potrzebny był specjalny układ, który zabezpieczałby przed jego działaniem inne urządzenia w domu, na przykład podczas burzy. Jest więc i takie zabezpieczenie. Lampy KT150 pochodzą z rosyjskiej firmy Tung-Sol, ponieważ to jedyny ich producent. Gerhard miał do nich dostęp na rok przed oficjalną premierą i już wówczas wiedział, że to jest prawdziwy następca KT88, a nie – niezbyt, także moim zdaniem, udana – KT120.

W układzie przedwzmacniacza znajdziemy lampy 12AX7, co jest sporą zmianą – od początku „życia” Spirita były to lampy 12AU7. Sterowaniem lamp wyjściowych zajmują się z kolei podwójne triody oktalowe 6SN7 typu NOS, a poprzednio były to 6SJ7. W modelu, który otrzymałem do testu zainstalowano lampy rosyjskiej produkcji z 1966 roku, model 6H8C (6N8S).

| JAK SŁUCHALIŚMY

Wzmacniacz przywiózł do mnie Gerhard Hirt, właściciel Ayon Audio – przywiózł, skalibrował lampy i opowiedział o samym wzmacniaczu. Na widok tylu Ayonów na stoliku Finite Elemente tylko się uśmiechnął – oprócz samego Spirita V stały tam również: odtwarzacz SACD CD-35 HF Edition (№ 1/50), dwuczęściowy przedwzmacniacz liniowy Spheris III i dwuczęściowy wzmacniacz słuchawkowy HE-1 – i tylko ten ostatni nie brał udziału w teście.

Spirit V porównywany był bezpośrednio do mojego systemu wzmacniającego, systemu referencyjnego „High Fidelity”, składającego się ze wspomnianego przedwzmacniacza i wzmacniacza mocy Soulution 710. Obydwa wzmacniacze – testowany i odniesienia – napędzały kolumny Harbeth M40.1 przez kabel Siltech Triple Crown. Posłuchałem też Ayona przez kabel NOS Western Electric WA310 i muszę powiedzieć, że grało to naprawdę bardzo dobrze.

Testowany wzmacniacz stał na górnej półce stolika Finite Elemente Pagode Edition i zasilany był przez kabel Hijiri SM2R „Sound Matter”. Testowany był w obydwu trybach – pentodowym i triodowym, ale opis dźwięku dotyczy trybu triodowego. Różnice pomiędzy nimi zawarłem w osobnej ramce.

AYON AUDIO w „High Fidelity”
Inne
  • WYWIAD: Gerhard Hirt, Ayon Audio – właściciel, czytaj TUTAJ Wzmacniacz słuchawkowy
  • TEST: Ayon Audio HA-3 - wzmacniacz słuchawkowy

    Wzmacniacze zintegrowane
  • TEST: Ayon Audio CROSSFIRE III - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio SPIRIT III (NEW) - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE: Spotkanie #79 – lampy Ayon Audio KT88sx, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio ORION II - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio SPARK DELTA - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio MERCURY II - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio 300B - wzmacniacz zintegrowany, czytaj TUTAJ

    Przedwzmacniacze
  • TEST: Ayon Audio Spheris III Linestage - przedwzmacniacz liniowy
  • TEST: Ayon Audio ORBIS - przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio Spheris II Linestage - przedwzmacniacz liniowy czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio Polaris II - przedwzmacniacz liniowy, czytaj TUTAJ

    Wzmacniacze mocy
  • TEST: Ayon Audio SCORPIO MONO - wzmacniacz mocy
  • TEST: Ayon Audio ORTHOS XS - wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio VULCAN II – wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio TRITON MONO – wzmacniacz mocy, czytaj TUTAJ

    Źródła cyfrowe
  • TEST: Ayon Audio CD-35 HF EDITION | No. 01/50 | odtwarzacz Super Audio CD
  • NAGRODA: SPECIAL AWARD | HIGH FIDELITY - AYON AUDIO CD-35– odtwarzacz Super Audio CD
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE | Spotkanie # 110: AYON AUDIO CD-35 HIGH FIDELITY EDITION– odtwarzacz Super Audio CD
  • TEST + KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE | VOL.2 | Spotkanie # 105: AYON AUDIO CD-35– odtwarzacz Super Audio CD
  • TEST + KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE | VOL.1 | Spotkanie # 105: AYON AUDIO CD-35– odtwarzacz Super Audio CD
  • TEST: Ayon Audio SIGMA - przetwornik cyfrowo-analogowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-3s + NW-T – odtwarzacz CD/DAC/przedwzmacniacz + transport plików audio, czytaj TUTAJ
  • KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE: Spotkanie #80 - Gerhard Hirt i jego S-3 (Ayon Audio), czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio SKYLLA – przetwornik cyfrowo-analogowy, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-2s – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-5s Special - odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-1s (w systemie) - odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-1 – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-3 – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ
  • TEST: Ayon Audio CD-07 – odtwarzacz Compact Disc, czytaj TUTAJ


  • Nagrania użyte w teście (wybór):

    • Fusion. Best Sound Selection, sel. Yoshiro Obara, Stereo Sound SSRR-12, „Stereo Sound Reference Records”, SACD/CD (2019)
    • Alexis Cole, A Kiss in The Dark, Chesky Records JD366, CD (2014)
    • Halina Frąckowiak, Geira, Polskie Nagrania „Muza”/GAD Records‎ GAD CD 095, Master-CD-R, (1977/2019)
    • Pat Metheny Group, Offramp, ECM/Tower Records PROZ-1095, „ECM SA-CD Hybrid Selection”, SACD/CD (1982/2017)
    • Sonny Rollins, Saxophone Colossus , Prestige/Analogue Productions CPRJ 7079 SA, SACD/CD (1956/2014)
    • Tame Impala, Currents, Universal Music Australia/Hostess 4730676J, CD (2015); recenzja TUTAJ
    • The Beatles, Rubber Soul, Parlophone/Apple/Toshiba-EMI TOCP-51116, CD (1965/1998)
    • Voo Voo, Za niebawem, Wydawnictwo Agora 5903111492953, CD (2019)

    Policzmy: przedwzmacniacz Spheris III kosztuje 139 900 złotych, jego kabel zasilający – Acrolink Mexcel 7N-PC9500 – to kolejne 20 000 zł, interkonekt łączący przedwzmacniacz i wzmacniacz mocy – Acoustic Revive Absolute FM – dodaje do tej kwoty 39 900 zł, a całość domyka wzmacniacz mocy Soulution 710 z kolejnymi 130 000 zł (kiedy był w sprzedaży). Nie wspomnę nawet o platformie antywibracyjnej i nóżkach pod przedwzmacniaczem Ayona. Daje nam to, na okrągło, 330 000 złotych za sam wzmacniacz. I naprzeciwko tego postawiłem Spirita V za 24 900 złotych. Jak się z tym czułem?

    Przede wszystkim nie czułem, że tracę coś, bez czego nie mógłbym żyć. Różnica w dźwięku była klarowna, wyraźna, natychmiastowa, ale nie była nawet w części tak absurdalna, jak różnica w cenie. Co więcej – zachowany został charakter przekazu, który mam w swoim systemie odniesienia. Nie, żeby nowy wzmacniacz Ayona coś udawał, albo żeby Gerhard Hirt starał się zasymulować dźwięk systemu „High Fidelity”, żeby lepiej w tym teście wypaść (a był on zaplanowany jako oficjalna, światowa premiera). Gdyby tak było, gdyby Gerhard zrobił to „pode mnie”, moje ego urosłoby do rozmiarów basenu olimpijskiego, a ja mógłbym już chyba przejść na emeryturę.

    To jednak nie to. Po prostu to dźwięk – chodzi mi o dźwięk rozumiany w kategoriach absolutnych – jest z ‘V’ tak dobry, tak przekonywający, że chce się słuchać kolejnych płyt, to dźwięk o wysokich walorach estetycznych i w dodatku niesamowicie wiarygodny. Czy prawdziwy? – To pytanie natury filozoficznej, bo dźwięk odtwarzany mechanicznie nigdy nie jest prawdziwy. W tym sensie nie jest również prawdziwy i w tym przypadku. Może być jednak wiarygodny – właśnie taki, jak ze Spiritem V.

    Brzmienie nowego wzmacniacza z Gratkornu w Austrii jest wybitne, nie tylko w swojej kategorii cenowej. Urządzenie zrobiło na mnie równie wielkie wrażenie, jak – testowany zaledwie miesiąc wcześniej Leben CS600X. Brzmi jednak na tyle odmiennie od japońskiego mistrza, że nietrudno będzie zdecydować, które urządzenie spełnia nasze oczekiwania. Dodam też, że austriacka integra jest od „sześćsetki iks” znacznie bardziej uniwersalna.

    Brzmienie wzmacniacza Spirit V jest bardzo nasycone. Coraz częściej zdarza się mi taki wpis. Ale w Ayonie jst coś więcej – to dźwięk nasycony w piękny, mądry sposób. To rzecz, której zwykle szukam w urządzeniach zaraz na początku, ponieważ pokazuje możliwości urządzenia pod kątem rozdzielczości oraz wypełnienia dźwięku. Bez tego możemy mówić co najwyżej o „przekazie”, ale na pewno nie o „wiarygodnym przekazie”. To zresztą rzecz, która w urządzeniach high-endowych w ostatnich latach zmienia się najszybciej i jest ona wskaźnikiem postępu. Zmienia się również w urządzeniach Ayon Audio – zarówno cyfrowych, jak i analogowych.

    Dostajemy więc brzmienie bardzo rozdzielcze i nasycone. Dla początkujących melomanów i audiofilów w jednym zaskakujące może być to, że z początku wydaje się, że wzmacniacz nie jest specjalnie szczegółowy. Wprawdzie w trybie pentodowym pokazuje więcej detali, to jednak wciąż można mówić o „ciemnym” dźwięku. Takim, w którym wszystko ma odpowiednie proporcje, a detale nie zwracają na siebie uwagi. Ważniejsza jest tu swego rodzaju „opowieść”, jaką dostajemy z kolejnymi płytami, a nie sposób opowiadania.

    Słucha się tej opowieści z niekłamaną przyjemnością. Głównie dlatego, że to jest brzmienie ciepłe, gęste i gładkie, a w takim komforcie słucha się lepiej, głębiej, bardziej się to, co słyszymy przeżywa. Nic nie odwraca naszej uwagi od muzyki, ani mechaniczna strona reprodukcji, ani nic dookoła nas. Ale, inaczej niż z Lebenem, ciepło i gładkość są tylko jedną stroną, bo drugą jest wysoka dynamika i doskonały bas, które ze Spiritem V dostajemy.

    Atak dźwięku na samym dole jest lekko zaokrąglony, ale – powiem szczerze – pasuje mi to, jak rzadko. Tak, w porównaniu z Soulution 710 słychać, że to ostatecznie wzmacniacz lampowy i to o niezbyt wysokiej mocy. Z drugiej jednak strony różnice nie są duże, powiedziałbym, że w ramach umownej granicy „poprawności” bliżej mu do mojego wzmacniacza niż innym urządzeniom. To coś naprawdę rzadkiego.

    Bas o którym mówię jest niski i pełny. Pozwala na komfortowy odsłuch szerokiego spektrum muzyki. Pięknie pokazał przejazdy akustycznego basu na płycie Pat Metheny Group pt. Offramp, w wersji SACD Tower Records. Równie dobrze zaprezentował rozmach, pełnię i „szerokość” grania z krążka Tame Impala pt. Currents, a to przecież zwykły, klasyczny krążek CD. Rzecz w tym, że niski zakres jest pięknie połączony z niskim środkiem. Nie ma tu nienaturalnego dociążenia, a mimo to od razu mruczymy: „jest grubo…”

    Środek pasma jest bardzo naturalny. Mógłbym powiedzieć, że jest „ciepły”, ale nie wiem, czy byłoby to do końca uprawomocnione. Bo jest to prawdą w przypadku CS600X Lebena – to cecha charakterystyczna tego japońskiego wzmacniacza – a Ayon gra „szerzej”, zarówno pod względem barwy, jak i dynamiki, a przez to mniej skupia naszą uwagę na środku pasma. Nic nie jest tu więc przybliżane, ani dociążane. Mały, pokazany z oddali, wokal Haliny Frąckowiak z remasteru płyty Geira pozostał dość mały, nie został sztucznie powiększony, ani przybliżony.

    Z drugiej strony Ayon nigdy nie dopuszcza do rozjaśnienia dźwięku. Nawet w nagraniu Nowhere Man z płyty Rubber Soul The Beatles, gdzie wokale zostały zarejestrowane dość wysoko, w dodatku w jednym kanale, przez co są dość krzykliwe. Wzmacniacz pokazał tę cechę, nie dało się tego słuchać bardzo głośno, ale po zredukowaniu siły głosu do sensownego poziomu wszystko „wskoczyło” na miejsce i nie bolało. Było to szczególnie dobre „opanowanie pola”, potwierdzone zresztą w nagraniem Girl z tej samej płyty – wciąganie powietrza było naturalne, miało muzyczny sens i nie wyskakiwało przed resztę.

    | Trioda * tetroda

    W jednym z testów wzmacniacza Ayona, któregoś ze starszych modeli, autor napisał, że nie widzi sensu w oferowaniu trybu tetrodowego, bo przecież triodowy jest tak dobry. Nigdy się z takim postawieniem sprawy nie zgadzałem. Uważam, że nadmierne, artefaktowe zmiękczanie dźwięku, jego dociążanie przez podbicie części basu i środka pasma, jak również zaokrąglanie ataku na górze pasma to wady, a nie zalety. A właśnie w taki sposób modyfikuje dźwięk, w trybie triodowym, duża część wzmacniaczy.

    Nie inaczej było ze wzmacniaczami Gerharda. Moim zdaniem lepiej, w bardziej naturalny sposób, grały w trybie pentodowym. Tym razem jest inaczej. Tryb triodowy w Spiricie V jest lepiej zbalansowany i bardziej naturalny. Nie płacimy za to nadmiernym zmiękczeniem. Tryb pentodowy daje lepszą kontrolę niskiego basu, mocniej słychać blachy poprawia się też konturowość dźwięku. Dzięki temu poradzi sobie z trudnymi kolumnami lub w większych pomieszczeniach – a to jest zaleta, nie wada.

    Ale jeśli wszystko w naszym systemie jest dobrze poukładane, pospinane, przemyślane, wówczas tryb triodowy jest tym właściwym. Nie brakuje mu mocy, dynamiki, ani pasji. Jest tam wszystko, co możemy sobie wymarzyć. I wcale nie ma się poczucia spowolnienia, zbytniego wymuskania przekazu. Jest i nerw, i skok, i uderzenie. Tyle, że to wszystko jest tu pokazane w ramach czegoś większego, w ramach muzyki. Tryb pentodowy te elementy nieco podkreśla, przez co zaczynamy na nie zwracać uwagę.

    Wróćmy jednak do braku rozjaśnień. Podobnie, to jest w absolutnie zbalansowany i zawodowy sposób, było z głosem Alexis Cole z płyty A Kiss in The Dark. Nagranie to zrealizowano za pomocą „sztucznej głowy”, binauralnie na tzw. „setkę”. Aby zachować odpowiednie proporcje pomiędzy instrumentami i wokalistką odsunięto instrumenty nieco dalej w głąb sali, a Cole ustawiono dokładnie przed „głową” z mikrofonami. Dźwięk z centrum jest przez to mały i dość cichy, a znacznie gęściej i pełniej słychać instrumenty, przede wszystkim saksofon, ponieważ dochodzą do tego długie pogłosy; wokal jest też znacznie bardziej suchy.

    Ayon pokazuje takie niuanse bez wysiłku, nie każe się nam skupiać nad czymś pojedynczym. Rysując pełną panoramę wplata w nią wszystkie informacje, z których powstaje w naszej głowie złożony obraz. To bardzo wysoki poziom, zwykle kojarzony z zaawansowanym high-endem. Bo Spirit V jest wzmacniaczem high-endowym. Może i nie kosztuje tyle ile inne wzmacniacze z tej grupy, ale ma wszystko, to co one: rozdzielczość, pełnię, gęstość, dynamikę, a przede wszystkim gra tak, że słucha się go w wielkim komforcie.

    Plus-minus | Czego można się więc spodziewać przechodząc w górę cennika? System odniesienia gra bardziej skupionym dźwiękiem, a jednocześnie jeszcze bardziej naturalnym, miękkim. Skupienie polega na tym, że instrumenty mają wyraźniejsze „body”, są bardziej trójwymiarowe, podczas kiedy Ayon je lekko – ale, uwaga, w porównaniu ze znacznie droższym punktem odniesienia – rozmywa. Mój system lepiej też pokazuje to, co się dzieje dalej na scenie. Ayon jest pod tym względem znakomity, jest bardzo dobrze, ale – da się jeszcze lepiej. No i mój dzielony wzmacniacz ma jeszcze większy oddech, jeszcze większy spokój, tego za mniejsze pieniądze nie dostaniemy.

    | PODSUMOWANIE

    Testowany przeze mnie Spirit V firmy Ayon Audio zagrał w rasowy, wyrafinowany sposób. Postawiony przed ścianą z nakazem wyboru pomiędzy nim i Lebenem CS600X nie byłbym w stanie tego zrobić. Z drugiej jednak strony to właśnie Spirit V wydaje mi się znacznie bardziej uniwersalnym urządzeniem, które zachowując wszystko to, co dostajemy z Lebenem dodaje od siebie jeszcze większy rozmach i lepszą dynamikę. Co więcej jest też bardziej różnicujący. No i – to ważne – ma znacznie lepsze zabezpieczenia lamp co daje nam wyjątkowy komfort. Jak zwykle będą państwo musieli zadecydować sami.

    To urządzenie o pięknym dźwięku – to w takich wypadkach, jak ten widać, że postęp w audio jest realny i że naprawdę nowe rzeczy grają lepiej niż starsze. Za 25 000 złotych dostajemy bowiem rasowy high-end. RED Fingerprint to oczywista oczywistość. Aby podkreślić to, co Gerhardowi i jego zespołowi udało się tym razem dokonać, dokładamy do niego złotą koronę :)

    | BUDOWA

    Budowa mechaniczna | Większość szczegółów związanych z opisem budowy mechanicznej, wyglądem i funkcjonalnością została już przywołana. Teraz dodam jeszcze, że moletowane, duże gałki wyglądają odjazdowo i warto docenić ich obecność – są drogie w wykonaniu, dlatego producenci niechętnie je stosują. Pomysł na diodę w gałce nie jest nowy, to jedna ze starszych metod wskazywania siły głosu, ale niemal zapominana – dzięki stosowaniu scalonych drabinek rezystorowych producenci do odczytu siły głosu stosują wyświetlacz i po sprawie. I znowu – taka dioda, to duże wyzwanie technologiczne, dlatego – powtarzam – rzecz jest niechętnie stosowana przez producentów.

    Budowa elektryczna | Ale to czas, aby powiedzieć coś więcej o budowie elektrycznej wzmacniacza. Cały tor wzmacniający utworzony jest z lamp, pracujących w klasie A, triod i tetrod strumieniowych pracujących w trybie triodowym (jedna z siatek jest uziemiona). Zasilacz jest półprzewodnikowy, ale to w nim leży jeden z sekretów tego wzmacniacza; drugim jest układ automatycznego biasu i kontroli parametrów lamp.

    Podstawą zasilacza są dwa, bardzo duże transformatory toroidalne, umieszczone jeden nad drugim w dużej puszcze za lampami. Po wyprostowaniu napięcia jest ono filtrowane w klasycznym dławiku typu Pi, złożonym z kondensatorów i dławików – osobne dławiki mają lampy mocy i przedwzmacniacz. Napięcie żarzenia jest prostowane i stabilizowane – ponownie i dla przedwzmacniacza, i dla wzmacniacza mocy. Całe zasilanie sterowane jest mikroprocesorowo. Firma nadała nazwę temu rozwiązaniu „Intelligent Auto-Fixed-Bias” (AFB). To perła w koronie firmy Ayon Audio.

    Jeśli powiem, że niemal całe wnętrze urządzenia to jeden, wielki zasilacz z zabezpieczeniami, to wiele nie przesadzę. Zasilacz oparty jest o dwa duże transformatory toroidalne, zamknięte w puszce na zewnątrz, a wspomagane są one dwoma, widocznymi w środku, dławikami. AFB zajmuje kilka małych płytek, wśród nich są także płyteczki z przekaźnikami włączającymi poszczególne napięcia lamp wejściowych i końcowych. Wszystkie układy zmontowane zostały na płytkach drukowanych – ale nie na kilku dużych, a na wielu małych płytkach, osobnych dla każdego podukładu. To pomaga w serwisowaniu Ayonów, ale i rozdziela fizycznie poszczególne sekcje.

    Sam układ wzmocnienia jest stosunkowo nieduży. Z wejść trafiamy do małej płytki z przekaźnikami, a następnie do potencjometru Alpsa przy przedniej ściance i stamtąd do lamp wejściowych. Sygnał prowadzony jest kablami mikrofonowymi SoundKlng. Poszczególne stopnie sprzęgane są niewielkimi kondensatorami propylenowymi firmy Mundorf z serii MCap. Oporniki mają wysoką wytrzymałość mocową i wyglądają bardzo ładnie.

    To skomplikowany wzmacniacz, ale komplikacja dotyczy zasilacza. Sam układ wzmacniający jest stosunkowo prosty. Sporo tu kabli, płytek i układów – całość zorkiestrowano jednak wybitnie.

    Pilot zdalnego sterowania | Pilot zdalnego sterowania RC-4A jest wspólny dla wielu produktów Ayona – ma go również i mój przedwzmacniacz Spheris III. Jest on niewielki, z aluminium, i ma tylko pięć guzików, z czego dwa obsługują siłę głosu, jeden mute, a dwoma wybieramy rodzaj urządzenia, którym chcemy zawiadywać. ■


    Dane techniczne (wg producenta)

    Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 60 kHz (-3 dB)
    Moc wyjściowa:
    tryb pentodowy: 2 x 65 W
    tryb triodowy: 2 x 40W
    Czułość wejściowa (dla pełnej mocy): 500 mV
    Impedancja wejściowa (1 kHz): 100 kΩ
    Sprzężenie zwrotne: 0 dB
    regulacja siły głosu: potencjometr Alps
    Pilot zdalnego sterowania: tak
    Wejścia: 3 x RCA, 1 x XLR, 1 x Direct In
    Wyjścia: 1 x Pre out
    Wymiary (S x G x W): 480 x 370 x 250 mm
    Waga: 33 kg

    Dystrybucja w Polsce

    NAUTILUS Dystrybucja

    ul. Malborska 24
    30-646 Kraków | POLSKAPOLSKA

    nautilus.net.pl

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl


    System referencyjny 2019



    |1| Kolumny: HARBETH M40.1 |TEST|
    |2| Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    |3| Przedwzmacniacz: AYON AUDIO Spheris III |TEST|
    |4| Odtwarzacz Super Audio CD: AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50 |TEST|
    |5| Wzmacniacz mocy: SOULUTION 710
    |6| Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    |7| Filtr głośnikowy: SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

    Okablowanie

    Interkonekt: SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
    Interkonekt: przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
    Kable głośnikowe: SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

    Zasilanie

    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
    Kabel zasilający AC: listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
    Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
    Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
    Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
    Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
    Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

    Elementy antywibracyjne

    Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
    Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
    Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
    Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
    • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
    • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
    • HARMONIX TU-666M „BeauTone” MILLION MAESTRO 20th Anniversary Edition |TEST|

    Analog

    Przedwzmacniacz gramofonowy:
    • GRANDINOTE Celio Mk IV |TEST|
    • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
    Wkładki gramofonowe:
    • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
    • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
    Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

    Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

    Mata:
    • HARMONIX TU-800EX
    • PATHE WINGS

    Słuchawki

    Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

    Słuchawki:
    • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
    • Audeze LCD-3 |TEST|
    • Sennheiser HD800
    • AKG K701 |TEST|
    • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
    Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|