pl | en

Wkładka gramofonowa (MC)

Goldring
ETHOS

Producent: GOLDRING
Cena (w czasie testu): 4745 zł

Kontakt:
international@goldring.co.uk

goldring.rafko.pl
goldring.co.uk

MADE IN GREAT BRITAIN

Do testu dostarczyła firma: RAFKO


Brytyjska firma GOLDRING została założona w 1906 przez dwóch braci przybyłych z Czech – Heinricha i Juliusa Scharfa; początkowo nosiła nazwę Gebrüder Scharf. Dzisiaj to jeden z najważniejszych producentów wkładek gramofonowych. Testujemy jej topowy model wkładki MC o nazwie ETHOS.

to z miłośników czarnych płyt nie zna wkładek spod znaku „złotego kółka” (‘gold’ + ’ring’ = Goldring)? Są tacy? Nie widzę. Powiem więcej, wielu fanów analogu na jakimś etapie audiofilskiego rozwoju korzystała z wkładek tej firmy, wliczając mnie. Po pierwsze dlatego, że są relatywnie niedrogie, a po drugie większość modeli (nie znam wszystkich, więc nie napiszę, że wszystkie) oferuje znakomity stosunek jakości do ceny.

W ofercie Goldringa znajdziemy trzy typy wkładek – Moving Magnet (MM), Moving Iron (MI) oraz Moving Coil (MC). Każdy, niezależnie od preferencji, od posiadanego ramienia i przedwzmacniacza gramofonowego, znajdzie wśród jej produktów coś dla siebie. Firma najbardziej znana jest chyba z wkładek MM, co – jak sądzę – wynika po części z faktu, że ich wkładki typu MC są, w porównaniu do konkurencji, niedrogie. Tymczasem stereotypowe podejście audiofilów zakłada, że jeśli szukają dźwięku wysokiej klasy, to koniecznie musi to być Moving Coil i to za spore pieniądze, bo „tanie nie grają”.

Stereotyp, jak to stereotyp, zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością nie ma. Po pierwsze można znaleźć na rynku wiele znakomitych MM-ek, niektóre za wcale niemałe pieniądze, oferujących wyśmienite, klasowe brzmienie i do pewnych gatunków muzyki nadające się bardziej, niż nawet droższe od nich MC. Po drugie zakładanie, że jeśli topowa wkładka danej firmy kosztuje mniej niż cztery tysiące złotych (jak do niedawna było w przypadku Goldringa), to nie może być wystarczająco dobra, by interesowali się nią „prawdziwi audiofile”, jest równie pozbawione sensu.

Miałem kiedyś przyjemność testować dla państwa model LEGACY tej firmy i trudno mi było cokolwiek mu zarzucić. Nie była to najlepsza wkładka na świecie, ale i jej klasa jako taka i stosunek jakości do ceny były znakomite i dowodziły, że wcale nie trzeba wydawać pięciocyfrowej kwoty, żeby „MC grała”.

| ETHOS

Minęło kilka lat. Goldring postanowił „zaszaleć” i wypuścić na rynek nowy, topowy model wkładki MC. Owa nowość nazywa się Ethos i kosztuje – uwaga! – niecałe 5000 złotych. Słowem, patrząc na realia branży to nadal poziom, jakby to ująć, umiarkowany. Tworząc nowy flagowy model Goldring sięgnął jednak głęboko do swojego dziedzictwa, to nie była „sztuka dla sztuki”.

Firma wywodzi się bowiem z Niemiec, z berlińskiej manufaktury o nazwie Scharf Brothers, założonej ponad 100 lat temu, bo już w 1906 roku. Znaczek ze złotym pierścieniem (‘gold ring’ – złoty pierścień) pojawił się po raz pierwszy 20 lat później na fonografie (protoplaście gramofonu) o nazwie Juwel Electro Soundbox, najbardziej zaawansowanym urządzeniu do odtwarzania muzyki swoich czasów. Złoty pierścień miał symbolizować jego najwyższą klasę. Jak pisze producent na swojej stronie:

Sercem tego urządzenia był ręcznie budowany układ magnetyczny GOL-1, którego najważniejszym zadaniem było rozszerzenie pasma przenoszenia i zadbanie o odpowiednią gładkość odtwarzanego dźwięku. Dzisiaj układ GOL-1 powraca pod nową postacią - w formie idei, która pozwoliła na zbudowanie zupełnie nowej jakościowo wkładki - Goldring Ethos.

za: goldring.co.uk

Wkładka fizycznie jest dość podobna do poprzedniego flagowca, czyli wspominanego już modelu Legacy. Rzecz w nowej obudowie wykonanej z bardzo sztywnego, „lotniczego” aluminium o niskiej gęstości, o podobnym, niekoniecznie najbardziej przyjaznym do ustawiania kształcie – chodzi o zaokrąglony „nos” wkładki. Zastosowano w niej igłę z szlifem typu line-contact z diamentem zamocowanym na wsporniku wykonanym z lekkich stopów. Jak podaje producent wspornik jest dłuższy niż w starszym modelu po to, by zoptymalizować inercję układu zawieszenia i poprawić śledzenie rowka. Dodajmy do tego zoptymalizowane tłumienie zawieszenia, magnes neodymowy, cewki nawijane na armaturę w kształcie krzyża, wykonaną z szwedzkiego żelaza.

Co może być istotne dla wielu osób Ethos daje dwukrotnie wyższy sygnał niż Legacy – zamiast 0,25 mV dostajemy 0,5 mV, co ułatwi dobór przedwzmacniacza gramofonowego (doskonałym partnerem powinien być choćby, testowany w ubiegłym miesiącu, Musical Fidelity NuVista Vinyl). Rekomendowana siła nacisku igły wynosi między 1,5 a 2 g, impedancja obciążenia to 100 Ω. Wkładkę zamontowałem w ramieniu Schroeder CB w moim gramofonie J.Sikora Standard Max, a sygnał trafiał do przedwzmacniacza gramofonowego GrandiNote Celio mk IV oraz apgrejdowanego ostatnio do najnowszej wersji ESELab Nibiru.

GOLDRING w „High Fidelity”
  • TEST: Goldring LEGACY SERIES | wkładka gramofonowa (MC)
  • TEST: Goldring E3 VIOLET | wkładka gramofonowa (MM)

  • Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

    • AC/DC, Live, EPIC E2 90553, LP
    • Albert King with Stevie Ray Vaughan, In session, Stax STX-7501-1, LP
    • Cannonball Adderly, Somethin' else, Blue Note/Classic Records BST 1595-45, LP
    • Etta Cameron & Nikolaj Hess with friends, Etta, Stunt Records STULP 09171, LP
    • Inga Rumpf, White horses, Edel: Content AAA 0208574CTT, “Triple A series”, 180 g LP
    • Jacintha, The best of, Groove Note GRV 1041-1, LP
    • Keith Jarrett, The Koeln Concert, ECM 1064/65 ST, LP
    • Mascara Quartet, Barco Negro, SAZAS Biem VVE LP 001, LP
    • Możdżer Danielsson Fresco, The Time, outside music OM LP002, LP
    • Muddy Waters & The Rolling Stones, Live At The Checkerboard Lounge, Chicago 1981, Eagle Rock Entertainment, B0085KGHI6, LP
    • Muddy Waters, Folk Singer, Chess Records/Mobile Fidelity MFSL-1-201, 180 g LP
    • Patricia Barber, Companion, Premonition/Mobile Fidelity MFSL 2-45003, 180 g LP
    • Rodrigo y Gabriela, 11:11, PIAS Recordings/Music on Winyl MOVLP924, LP
    • The Ray Brown Trio, Soular energy, Concord Records/Pure Audiophile PA-002 (2), LP
    • Tsuyoshi Yamamoto Trio, Midnight sugar, Three Blind Mice/CISCO TBM-23-45, LP
    • Vivaldi, Le Quattro Stagioni, wyk. Giuliano Carmignola, Sonatori De La Gioiosa Marca, Divox/Cisco CLP7057, LP

    W przypadku modelu Legacy pisałem, że od początku moją uwagę zwrócił stosunkowo niewielki poziom szumu przesuwu igły oraz trzasków pochodzących z zabrudzeń i uszkodzeń płyty. Co prawda część swoich krążków zdążyłem umyć testowaną przeze mnie myjką ultradźwiękową Kirmuss Audio, ale Ethosowi przyszło odtwarzać i te już umyte, i te dopiero czekające na swoją kolej. W obu przypadkach wspomniana opinia okazała się dotyczyć także nowego flagowca Goldringa.

    Zagrałem choćby, mające sporo lat (i jeszcze nie umyte), wydanie Abacab Genesis i nie mogłem się nadziwić, w jak dobrym stanie jest ten krążek, skoro na dobrą sprawę nie słyszę niemal niczego poza muzyką. A było czego słuchać. Już wtedy było jasne, a dalsze odsłuchy to potwierdziły, że Ethos ma raczej ciepły i gęsty charakter, ale takiej muzyce doskonale to służy. Głos Collinsa, który z tego krążka czasem brzmi raczej jasno, z podkreślonymi sybilantami, tym razem był bardziej dociążony, gładszy, po prostu naturalny. Jego perkusja grała dynamicznie, szybko, gitara miała odpowiednie „mięcho”.

    Porównując Goldringa do mojej wkładki referencyjnej AirTight PC-3, czy genialnej Murasakino Sumile, jasne było, że oba skraje pasma są delikatnie zaokrąglone i odrobinę ugrzecznione. Tylko, czy to źle? Na takich właśnie płytach rockowych, a także na tych, które niekoniecznie pochodzą z najlepszych, audiofilskich wytwórni, będzie to zaletą, bo delikatnie wygładzi i zamaskuje ich wady. Jednocześnie owa pełna, gęsta, dociążona średnica o bardzo dobrej rozdzielczości wydobędzie z nich wszystko co najlepsze. Głosy będą brzmieć naturalnie i namacalnie, a i ekspresja będzie robić odpowiednie wrażenie.

    Gęstość i owo naturalne ciepło tworzą wrażenie nieco ciemniejszego dźwięku niż pewnie wiele osób zna z własnych systemów. Wystarczy jednakże wyciągnąć dobrą pod względem muzycznym realizacji i wydania płytę, choćby Soulville kwintetu Bena Webstera, żeby natychmiast zakochać się w tym lekko przydymionym, ale jakże bogatym w informacje dźwięku. Saksofon zachwyca barwą, fakturą i obecnością, jest naturalnie matowy, a jednocześnie niezwykle czysty i potrafi trochę „podrapać” po uszach gdy trzeba.

    Ethos nie wypychał prowadzącego muzyka (a ci się zmieniają) przed linię kolumn, a pozostałe instrumenty umieszczał niedaleko za nim. Z jednym wyjątkiem – Stan Levey i jego „gary” ulokowane są daleko za pozostałym muzykami, co sprawia, że głębia jest z Goldringiem ponadprzeciętna. Choć jest to wyjątkowo relaksacyjne granie, to i tak podziwianie w jednej sesji Webstera, Oscara Petersona, Raya Browna i Herba Ellisa, śledzenie maestrii każdego z nich okazało się wyjątkowo ekscytującym przeżyciem.

    Testowana wkładka pokazała ten album tak, jak należy, jakby w leniwe popołudnie spotkało się pięciu mistrzów swoich instrumentów i dla przyjemności zagrało razem, jakby od niechcenia, ale na poziomie niedostępnym dla większości innych muzyków. Z Ethosem zabrzmiało to fantastycznie naturalnie, spójnie, gładko, gęsto, ale i z oddechem, z dużą ilością powietrza.

    Pomimo że odsłuchy prowadziłem świeżo po kontuzji kręgosłupa, co zasadniczo skłaniało do unikania jakichkolwiek zbędnych ruchów, to przy tym krążku, który przecież nie jest specjalnie dynamiczny, nie opiera się tak naprawdę na tempie i rytmie, nie mogłem się powstrzymać od kiwania głową (z szerokim uśmiechem na twarzy wymieniającym się z grymasem, gdy coś zabolało) i wystukiwania rytmu nogą. No po prostu się nie dało. Tak prawdziwie, obecnie i wciągająco to brzmiało.

    Nie mogło się oczywiście obyć bez odsłuchu kilku nabytków, których dokonałem w czasie wystawy Audio Video Show 2018, bądź będących rezultatem muzycznych spotkań w czasie wystawy. Choćby fantastycznych nowych remasterów całej dyskografii Kate Bush. Wcześniej większość płyt przesłuchałem z moja wkładką Air Tight, więc słuchając ich ponownie z Ethosem miałem jak na dłoni różnice między tym ostatnim i wkładką ponad trzykrotnie droższą. I na tym tle Ethos wypadał zaskakująco dobrze (choć czy naprawdę? w końcu wszyscy doskonale wiemy, że wzrost cen w audio nigdy nie przekłada się wprost proporcjonalnie na poprawę jakości brzmienia).

    Niezwykła ekspresja artystki była właściwie taka sama, równie obecny i angażujący był jej niesamowity głos, znakomita przestrzenność tego grania z dźwiękami wychodzącymi daleko poza rozstaw kolumn, a także dobiegającymi daleko zza ściany za nimi. PC-3 była trochę bardziej rozdzielcza i transparentna, ale to nie były kolosalne różnice. Tak jak z japońską wkładką (na nowym ramieniu pana Janusza Sikory swoją drogą!), tak i Ethos na Schroederze CB wciągnął mnie w świat Bush do tego stopnia, że gotów byłem przesłuchać wszystkie szesnaście krążków jednym ciągiem. I przesłuchałem, acz jednak nie w jednej sesji – mimo że Ethos zachęcał, to kilkanaście godzin słuchania przerosło moje możliwości.

    Ponadprzeciętną przestrzennością grania Goldring zachwycał mnie również, gdy jednym ciągiem odsłuchałem nabyte w czasie AVS kolejne piękne wydawnictwo Audio Anatomy, czyli album Panta Rhei duetu Rudź & Pałuszek, poprawione posiadanym od jakiegoś czasu Music for Stargazing tego pierwszego, a zakończone Elsewhere Bernharda Wöstheinricha.

    Mówiąc szczerze nigdy nie byłem wielkim fanem muzyki elektronicznej. To właśnie Music for... Przemysława Rudzia był chyba pierwszym albumem z tego gatunku, który tak często gościł (nadal gości!) na talerzu mojego gramofonu, a Panta Rhei choć może nie tak „kosmiczny” w klimacie jak ta pierwsza płyta, ale równie przyjemny w odsłuchu, będzie zapewne gościł równie często. Rzecz przede wszystkim w niesamowitym klimacie, w który bardzo łatwo się wsiąka, przynajmniej gdy jest to zagrane tak, jak przez Ethosa – płynnie, gładko, ale z odpowiednim dociążeniem, połączonym z odpowiednią otwartością dźwięku. Trudno mówić o prawdziwym „powietrzu” w dźwiękach generowanych elektronicznie, ale Goldring tak to potrafił pokazać, jakby między dźwiękami było jednak mnóstwo.

    Muzyka Bernharda Wöstheinricha to inna, choć też elektroniczna bajka. Jak mi powiedział rekomendując ten krążek Andrzej Mackiewicz z Audio Anatomy, która to firma jest współwydawcą tego krążka: „Klausa Schulze znasz? No to to jest coś w tym klimacie”. Jakość dźwięku, jak zwykle w przypadku wydań AA, jest bardzo dobra, co pozwoliło Ethosowi kolejny raz błysnąć umiejętnością reprodukcji niesamowitego klimatu nagrania. Niski, elektroniczny bas masował mi delikatnie co wrażliwsze narządy wewnętrzne, a ja (jeszcze raz podkreślę – wcale nie fan takiej muzyki) z przyjemnością zanurzałem się w otaczających mnie, hipnotycznych wręcz dźwiękach.

    Musiałem przyjrzeć się nieco bliżej górnej części pasma, bo ten element był ciut słabszą, choć wcale nie słabą (!) stroną Legacy. Nie mając obu wkładek jednocześnie mogę się opierać jedynie na tym, co pamiętam i co opisałem w recenzji poprzedniego flagowca Goldringa. I na tej podstawie zaryzykuję stwierdzenie, że i w tym zakresie udało się inżynierom brytyjskiej marki uzyskać poprawę. O ogromnych ilościach powietrza i otwartości dźwięku już pisałem. Wszystkie nagrania, w których wysokie tony odgrywały dużą rolę, wypadły ponadprzeciętnie dobrze.

    Sopranom nie brakowało blasku, sporo w tej części pasma pojawiało się iskierek, kontrolowanej ostrości, czyli takiej, która pojawia się wtedy, kiedy jest potrzebna, ale brzmi naturalnie. Rozdzielczością Ethos ustępował mojej wkładce Air Tighta, ale przy tak dużej różnicy w cenie trudno oczekiwać, że będzie inaczej. Naturalnie wypadały sybilanty – to ważna cecha dla wielbicieli wokali, bo wyostrzone, nienaturalnie syczące zgłoski potrafią zepsuć przyjemność odsłuchu.

    Tak było przy wspomnianym Collinsie, ale także na pięknej pod każdym względem płycie Mascara Quartet Barco negro, czy innej doskonałej realizacji Etty Cameron. Ta druga to fado wprost ze... Słowenii. Współtwórca moich kolumn (Ubiq Audio) oraz konstruktor Natural Sound oraz SoulSonic, Miro Krajnc, na ostatnią wystawę Audio Video Show przywiózł nagrania tej kapeli (w której występuje jego syn) zarówno na winylach, jak i na taśmach i były to jedne z lepiej wydanych (w czasie wystawy) przeze mnie pieniędzy.

    Realizacja, jakość wydania i dźwięku i sama muzyka są znakomite. Z Goldringiem zabrzmiało to ciepło, gęsto, namacalnie i znowu bardzo, ale to bardzo klimatycznie. Etta Cameron to, dla odmiany, oprócz znakomitego, pełnego feelingu wokalu, także sporo różnych przeszkadzajek, instrumentów perkusyjnych, czy trąbki – słowem elementów, które potrzebują wspomnianego wyżej blasku i otwartości, plus długich, pełnych wybrzmień. Na tym krążku wszystkie te elementy zostały zarejestrowane znakomicie, a Ethos oddał je bez zarzutu. Z Air Tightem te same nagrania brzmiały jeszcze ciut jaśniej, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Pokazało to, że Goldring choć może nie jest ostatnim słowem w zakresie prezentacji wysokich tonów, to od najlepszych konkurentów wcale tak bardzo nie odbiega.

    Podsumowanie

    Nowa topowa wkładka Goldringa jest nieco droższa od poprzedniczki, ale nadal należy co najwyżej do średniej półki cenowej. Podobnie jednakże jak Legacy, do zaoferowania ma więcej niż zdaje się sugerować jej metka. Wyższy poziom sygnału wyjściowego ułatwia dobór przedwzmacniacza gramofonowego, a klasa brzmienia dowodzi, że za relatywnie rozsądne pieniądze można zaoferować wyrafinowany i angażujący dźwięk z wysokiej półki.

    Ogólnym charakterem Ethos przypomina mi Legacy – najważniejszym elementem tego grania nadal jest gęsta, gładka, barwna, rozdzielcza i namacalna średnica. To chyba w obu skrajach pasma nastąpił większy postęp, pewnie dlatego, że to właśnie tam był bardziej potrzebny. Bas wydaje się więc bardziej rozdzielczy, lepiej różnicowany, ogrywa większą, acz nadal służebną w stosunku do średnicy rolę. Nie jest wybitnie szybki, czy nadzwyczajnie energetyczny, ale do tzw. PRAT-u przyczepić się nie można. Na górze z kolei jest nieco więcej blasku, otwartości i powietrza.

    Ethos, o ile nagranie na to pozwala, buduje dużą przestrzeń, precyzyjnie lokując w niej duże, namacalne źródła pozorne. Nieco preferowany jest przez nią pierwszy plan, ale nie oznacza to bynajmniej, że za nim już nic się nie dzieje. Dzieje się i to sporo, tyle że nie jest to prezentowany w tak wyrazisty sposób, jak plan pierwszy, co zresztą jest przecież zupełnie naturalne.

    Nowy flagowiec Goldringa jest wkładką dość uniwersalną, zachwycałem się bowiem nie tylko muzyką akustyczną i wokalami, ale i elektroniką, rockiem, czy elektrycznym bluesem. Może będąc posiadaczem Ethosa nie sięgałbym aż tak często po AC/DC czy Metallikę, ale już po Led Zeppelin, czy Pink Floyd i owszem. Słowem – myślę, że większość osób poza fanami najcięższych odmian rocka, bez trudu zaprzyjaźni się z topowym Goldringiem. Mnie udało się to bez najmniejszego nawet wysiłku.

    Ethos to nowy, flagowy model wkładki gramofonowej typu Moving Coil (MC) brytyjskiej firmy Goldring. W przeciwieństwie do poprzedniego topowego modelu, Legacy, poziom sygnału wyjściowego jest dwa razy wyższy (0,5 mV vs 0,25 mV). W celu uzyskania odpowiednio sztywnej, odpornej na rezonanse, a jednocześnie lekkiej obudowy, do jej wykonania użyto aluminium o relatywnie niewielkiej gęstości stosowanego w przemyśle lotniczym. Dzięki temu materiałowi uzyskano niewielką masę, ale jednocześnie wysoką sztywność obudowy. Całość obudowy jest anodowana, co ma poprawiać zarówno estetykę, jak i odporność na drobne uszkodzenia. Otwory mocujące o standardowym rozstawie 1/2 cala nagwintowano, co zdecydowanie ułatwia montaż w główce ramienia.

    Sercem wkładki jest nowe wcielenie zastosowanego po raz pierwszy blisko sto lat temu w high-endowym fonografie Juwel Electro Soundbox układu magnetyczny GOL-1 wykorzystujący magnes neodymowy. Współpracuje on z bardzo lekką igłą z szlifem typu line-contact (Vital PH) z diamentem zamocowanym na wsporniku wykonanym z lekkich stopów metali. Jak podaje producent wspornik jest dłuższy niż w starszym modelu, by zoptymalizować inercję układu zawieszenia i poprawić śledzenie rowka. Poprawiono również tłumienie zawieszenia, w którym wykorzystano specjalną mieszankę gumy butylowej. Cewki z miedzi wysokiej jakości nawijane są na armaturę w kształcie krzyża wykonaną ze szwedzkiego żelaza.


    Dane techniczne (wg producenta)

    Typ przetwornika: MC
    Mocowanie wkładki: 1/2 cala
    Szlif: Vital PH
    Wymienność igły: Tak (w fabryce)
    Kąt nachylenia igły: 20º
    Siła nacisku: 1,5 - 2,0 g
    Pasmo przenoszenia: 35 - 18 000 Hz
    Separacja kanałów: > 30 dB przy 1 kHz
    Napięcie wyjściowe: 0,5 mV (± 1 dB przy 1 kHz, 5 cm/s)
    Balans między kanałami: < 1 dB przy 1 kHz
    Pojemność obciążenia: 100 - 1 000 pF
    Impedancja obciążenia: 100 Ω
    Rezystancja wewnętrzna: 4 Ω
    Indukcyjność wewnętrzna: 7,5 μH
    Masa: 7,7 g

    Dystrybucja w Polsce

    RAFKO Dystrybucja

    ul. Handlowa 7
    15-399 Białystok | POLSKA
    rafko.com

    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl
    • HighFidelity.pl

    System odniesienia

    - Odtwarzacz multiformatowy (BR, CD, SACD, DVD-A) Oppo BDP-83SE z lampową modyfikacją, w tym nowym stopniem analogowym i oddzielnym, lampowym zasilaniem, modyfikowany przez Dana Wrighta
    - Wzmacniacz zintegrowany ArtAudio Symphony II z upgradem w postaci transformatorów wyjściowych z modelu Diavolo, wykonanym przez Toma Willisa
    - Końcówka mocy Modwright KWA100SE
    - Przedwzmacniacz lampowy Modwright LS100
    - Przetwornik cyfrowo analogowy: TeddyDAC, oraz Hegel HD11
    - Konwerter USB: Berkeley Audio Design Alpha USB, Lampizator
    - Gramofon: TransFi Salvation z ramieniem TransFi T3PRO Tomahawk i wkładkami AT33PTG (MC), Koetsu Black Gold Line (MC), Goldring 2100 (MM)
    - Przedwzmacniacz gramofonowy: ESELabs Nibiru MC, iPhono MM/MC
    - Kolumny: Bastanis Matterhorn
    - Wzmacniacz słuchawkowy: Schiit Lyr
    - Słuchawki: Audeze LCD3
    - Interkonekty - LessLoss Anchorwave; Gabriel Gold Extreme mk2, Antipodes Komako
    - Przewód głośnikowy -
    LessLoss Anchorwave
    - Przewody zasilające - LessLoss DFPC Signature; Gigawatt LC-3
    - Kable cyfrowe: kabel USB AudioQuest Carbon, kable koaksjalne i BNC Audiomica Flint Consequence
    - Zasilanie: listwy pasywne: Gigawatt PF-2 MK2 i Furutech TP-609e; dedykowana linia od skrzynki kablem Gigawatt LC-Y; gniazdka ścienne Gigawatt G-044 Schuko i Furutech FT-SWS-D (R)
    - Stolik: Rogoż Audio 4SB2N
    - Akcesoria antywibracyjne: platforma ROGOZ-AUDIO SMO40; platforma ROGOZ-AUDIO CPPB16; nóżki antywibracyjne ROGOZ AUDIO BW40MKII i Franc Accessories Ceramic Disc Slim Foot