pl | en

Kondycjoner napięcia zasilającego

Gigawatt
PC-2 EVO+

Producent: P.A. LABS.
Cena (w czasie testu):
w wersji podstawowej 2730 EUR,
z kablem LC-3 MK3+ - 3330 EUR


Kontakt:
ul. Marii Skłodowskiej-Curie 1
95-100 Zgierz | Polska

gigawatt.pl

MADE IN POLAND

Do testu dostarczyła firma: GIGAWATT


ONDYCJONER NAPIĘCIA ZASILAJACEGO AC (kondycjoner sieciowy; więcej o stosowanej przez nas terminologii TUTAJ) należy do grupy produktów służących do poprawy jakości napięcia zasilającego pochodzącego z sieci zasilającej AC – tak chyba można, w skrócie go opisać. Drugą jego funkcją jest rozdzielnie napięcia dla całego systemu, w czym powtarza funkcje LISTWY NAPIĘCIA ZASILAJĄCEGO AC (listwy sieciowej). Te dwa typy produktów stosowane są wymiennie w systemach audio, choć ich role się nie pokrywają. Jest też strefa pośrednia, gdzie trudno powiedzieć, czy mamy do czynienia jeszcze z listwą, czy już kondycjonerem, wystarczy bowiem umieścić w listwie dwa kondensatory przepięciowe, żeby – przynajmniej teoretycznie – stała się ona kondycjonerem. A przecież intuicyjnie rozumiemy, że to wciąż listwa zasilająca.

Osiadła w Zgierzu firma GIGAWATT ma w swojej ofercie zarówno kondycjonery, jak i listwy, a ponadto kable zasilające AC. Jest ona jedną z dwóch najlepiej rozpoznawanych polskich firm poza granicami naszego kraju, obok LampozatOra. Firmy te przyjęły odmienny model rozwoju. LampizatOr proponuje sprzedaż bezpośrednią, modyfikacje swoich produktów i dostosowanie ich do wymagań użytkownika, GigaWatt natomiast postawił na klasyczną sieć dystrybucyjną i stabilną ofertę. Jak się wydaje, obydwie firmy wykorzystały swoje mocne strony i wpasowały się w rynek światowy tak, jak to sobie założyły. Dlatego też produkty LampizatOra to rodzynki, a urządzenia i kable GigaWatta można zobaczyć na niemal wszystkich wystawach na świecie, w tym na najważniejszej, tj. High End w Monachium, gdzie jego produkty są podstawą wielu poważnych systemów audio.

Ze względu na wybrany sposób działalności oferta firmy prowadzonej przez Adama Szuberta rozwija się ewolucyjnie, a nowe produkty wprowadzane są na rynek regularnie, stopniowo, przez udoskonalenie poprzednich, sprawdzonych rozwiązań. Znajdziemy więc w niech produkty Mk II i Mk III, a wśród kondycjonerów serię EVO, będącą następcą serii podstawowej, a od niedawna jej kolejną wersję z „plusem” na końcu: EVO +. Testujemy jeden z najnowszych produktów GigaWatta, kondycjoner PC-2 EVO+.

ADAM SZUBERT
Założyciel, dyrektor

GigaWatt z plusem

PC-2 EVO+ to pierwszy model otwierający serię „plus”. Planując nową serię kondycjonerów GigaWatt zastanawialiśmy się nad nowym nazewnictwem. Dzisiaj robi tak większość producentów, bo każda zmiana w produktowym portfolio jest okazją do oznajmienia światu że idzie nowe, w domyśle – lepsze. Po długich dyskusjach postanowiliśmy utrzymać dotychczasowe oznaczenia uzupełniając je tylko dodatkowym plusem.

Podobny dylemat mieliśmy w 2010 roku, kiedy rezygnowaliśmy z transformatorów separujących, opierając kierunek rozwoju na wielostopniowej filtracji równoległej. Zmiany w konstrukcji były ogromne, właściwie można powiedzieć, że powstały całkiem nowe kondycjonery, natomiast w nazwach, do poprzednich oznaczeń dodaliśmy dopisek EVO, który kojarzył się z zaawansowaną ewolucją naszych urządzeń. Tym razem zmiany nie były tak rewolucyjne, ale objęły znaczne udoskonalenia kilku obszarów, stąd w oznaczeniach modeli pojawił się plus.

W 2016 roku zaczęliśmy eksperymenty z nowymi kondensatorami. W blokach filtrujących RLC to niezwykle istotny element, a drobne różnice w jego parametrach potrafią uruchomić dodatkowe rezerwy kondycjonera. Dzięki nowemu analizatorowi mocy PA2201A firmy Keysight Technologies, który zakupiliśmy do naszego laboratorium pomiarowego, możliwe było opracowanie specyfikacji do nowych kondensatorów. Z uwagi na mocno wyśrubowane parametry kondensatorów sporo czasu zajęło nam znalezienie producenta spełniającego nasze wymagania. Sprawdzając firmy w wielu zakątkach świata, znaleźliśmy rozwiązanie niecałe 50 kilometrów od nas – „MIFLEX” S.A. w Kutnie – naszym zdaniem to jeden z czołowych producentów kondensatorów na świecie!

Wspomnę też o takim „drobiazgu” jak nóżki antywibracyjne. Kondycjoner to nie gramofon czy transport CD i wydawałoby się, że udoskonalanie tego aspektu nie wniesie większych zmian w dźwięku. W praktyce okazuje się że zamocowanie obudowy na masywnych aluminiowych podporach uzupełnionych odpowiednią warstwą elastomeru daje wymierny efekt, na tyle dobry że w konstrukcji flagowego PC-4 EVO+ poszliśmy jeszcze dalej, stosując układ łożyskowy, ale to osobna historia… Powiedzmy, tylko, że system nazywa się Rolling-Ball Isolation System i opcjonalnie można go zastosować także w kondycjonerze PC-2 EVO+.

Poprawiliśmy też stronę jakościowo-estetyczną, zarówno tam gdzie nie widać – sztywniejsze chassis, jak i tam gdzie pada pierwsze spojrzenie – „plusy” mają perfekcyjnie wykończony nowy aluminiowy front panel oraz bardziej czytelne wyświetlacze z możliwością wyłączenia podświetlenia.

Kondycjoner do testu dostarczamy z nowym kablem LC-3 MK3+. W wersji „plus” przewodniki z miedzi elektrolitycznej zastąpiliśmy przewodnikami z miedzi beztlenowej poddawanej procesowi wyżarzania, które na pomiarach wykazują wyższą przewodność. Ponieważ mają bardziej jednorodną strukturę, są też bardziej plastyczne.

| PC-2 EVO+

Kondycjoner PC-2 EVO+ wygląda jak sporej wielkości wzmacniacz zintegrowany. Kupujący otrzymuje go wraz z bardzo fajnym kablem zasilającym GigaWatt LC-3 MK3+. Front wykonano z precyzyjnie wykonanej i bardzo ładnie anodowanej płyty aluminiowej – dostępne są wersja srebrna i czarna. Chassis jest z kolei stalowe, a całość stoi na specjalnie przygotowanych nóżkach z aluminium i elastomeru. Uwagę przykuwa akrylowe okienko na przedniej ściance, pod którym umieszczono białą diodę LED, wskazującą włączenie urządzenia do sieci mechanicznym wyłącznikiem umieszczonym z tyłu. Znajdziemy tam również sześć gniazd zasilających AC GigaWatta, połączone po dwa w trzech grupach: „Digital”, „Analog” i „High Power”.

Kable

Kable z serii LC są produkowane w „jednym z nielicznych z polskich zakładów przetwórstwa miedzi”, jak czytamy w materiałach firmowych. Jak dodaje Adam Szubert, prawdziwego przetwórstwa od podstaw, a nie przepakowywania gotowych kabli. Nie udało się znaleźć poddostawcy zdolnego wyprodukować miedź lub przewodniki o możliwie największej czystości w rozsądnej cenie oraz wyprodukować z niej gotowy kabel według indywidualnego projektu i specyfikacji. Z Niemiec importowana jest więc beztlenowa OFHC 99,997%, którą przetwarza wspomniana polska firma.

Kable są produkowane od podstaw z surowej walcówki o średnicy 8 mm. Surowa walcówka przeciągany przez niezliczone ilości coraz to mniejszych oczek z których każde zmniejsza średnicę o dziesiąte milimetra. Drut o końcowej zadanej średnicy jest dodatkowo wygrzewany poprzez krótkotrwały przepływ prądu o dużym natężeniu w celu odprężenia mechanicznego, polepszenia plastyczności i lepszej jednorodności struktury miedzianego przewodnika, a tym samym zwiększenia jego przewodności.

Gotowe druty wykonane przechodzą następnie do maszyny która ekstruduje izolację druta wg zaprojektowanej w specyfikacji konkretnej mieszanki PVC o określonej twardości. Równocześnie zaizolowany pojedynczy drut cechowany jest od razu nazwą producenta kabla – GigaWatt.  Z gotowych zaizolowanych drutów wykonuje się splot określonej wcześniej ilości drutów według założonej wcześniej geometrii, której konstrukcja jest zastrzeżona. Tak skręcone przewodniki oplatane są następnie ekranem, a następnie całość przechodzi kilkukrotnie przez ekstruder oblewający całość kabla kilkoma warstwami antywibracyjnymi o różnych właściwościach oraz końcową zewnętrzną osłoną.

Gotowy kabel przechodzi równocześnie przez komorę chłodzącą za którą następuje końcowe cechowanie kabla. Trzeba wiedzieć iż cały proces produkcji własnych kabli nie jest łatwy ani tani z uwagi na wielkość minimalnego zamówienia wg indywidualnego projektu, jakie dana fabryka w ogóle zechce przyjąć – w wypadku GigaWatta minimum oznacza ok. 10 km gotowego wyrobu, tj. jednego rodzaju kabla. Kable z serii LC zaprojektowane są jako gotowy wyrób z metra który na miejscu w Zgierzu jest oznaczany, dokładana jest do niego zewnętrzna osłona i uzbrajany jest we wtyczki.

Z kolei kable z serii LS wykonywane są w pełni ręcznie w firmie. Półprodukt bazowy przychodzi w postaci pojedynczych drucików z beztlenowej, posrebrzanej miedzi w izolacji teflonowej. Jak kiedyś na naszych łamach mówił Adam, jego zdaniem czystość przewodnika nie jest wcale kluczowym parametrem decydującym o brzmieniu. Wyścig zbrojeń o czystość miedzi jest tak naprawdę niczym innym jak chwytem marketingowym mającym na celu zdobyć klienta praktycznie na „martwy parametr”.

Czystość 5N uzyskuje się tak naprawdę w bardzo wymagających warunkach, a – co najgorsze – udowodnienie takiej czystości bez zaawansowanego spektrometru jest dość trudne. Dlatego też często klienci padają ofiarą nieuczciwości producentów, którzy bezpodstawnie nadużywają tego parametru. Z tego powodu deklarowaną czystość 6N (i wyższą) można włożyć między bajki dopóty, dopóki dana huta miedzi nie będzie zdolna dysponować warunkami czystości produkcji zbliżonymi do tych jakie można spotkać w laboratoriach Intela.

Wtyki i gniazda

Wtyki jak i gniazda klasy Audio Grade to autorski projekt wytwarzany według specyfikacji GigaWatta na Dalekim Wschodzie u jednego z największych producentów złączy. Producent otrzymuje specyfikację detali wcześniej zaprojektowanych w programie do modelowania 3D. Określany jest również skład tworzywa z którego będzie wykonywany detal i jego właściwości dielektryczne. Następnie przygotowuje się najbardziej kosztowny etap przygotowania do produkcji własnych wtyków – formę wtryskową, która stanowi własność polskiej firmy. Materiał przewodzące do produkcji złączy to czysty mosiądz pokrywany bezpośrednio niklem, złotem, srebrem lub rodem. W przypadku wtyków dostępne są trzy rodzaje pokrycia: nikiel, złoto i rod. W przypadku gniazd – srebro. W kablu LC-3 MK3 wtyki wykonano ze złoconego mosiądzu i przeźroczystej obudowy wtyku.

Dlaczego firma nie używa do produkcji złączy miedzi? Jak mówi Adam, miedź z uwagi na swoje właściwości mechaniczne nie jest metalem sprężystym i nawet JEDNORAZOWE podłączenie styku wykonanego z miedzi powoduje jego TRWAŁE (!) odkształcenie. Kilku poddostawców GigaWatta nalegało na współpracę w zakresie produkcji wtyków z miedzianymi stykami. Po uzyskaniu próbek i przeprowadzeniu testów firma utwierdziła się w swoich przypuszczeniach. Szczególnie nietrwałe są złącza IEC oraz styki gniazd sieciowych. Po kilkukrotnym użyciu wtyku styki trwale zmieniały kształt, tracąc pierwotną siłę i pewność kontaktu. O ile miedź ma nieco lepszą przewodność od mosiądzu, to nigdy nie da się uzyskać miedzi właściwościach sprężystych zbliżonych nawet do mosiądzu.

Filtry

Architektura kondycjonera zbudowana jest z siedmiu zasadniczych bloków.

1| Blok startowy zawierający układ kontroli fazy, układy przeciwprzepięciowe, układ DC Blokera, układ rozruchowy ładujący baterie kompensacyjne oraz układ wstępnej filtracji.

2| Następnie prąd trafia do potężnego pierwszego układu dystrybucji prądu opartego na grubych sztabach z polerowanej miedzi, wykonanych z polerowanych sztab z wysokoprzewodzącej czystej miedzi katodowej C11000 o czystości 99,995%.

3| W szyny równolegle wpięty jest podwójny układ buforujący z bateriami kompensacyjnymi klasy Audio Grade, według własnego opracowania. Układ zwiększa wydajność prądową przy obciążeniach nieliniowych jakie stanowią np. wzmacniacze mocy oraz niweluje różnice między mocą na wejściu i wyjściu kondycjonera. Pozwala to na niemal nieograniczone możliwości impulsowe, niespotykane w innych podobnych kondycjonerach pasywnych i nieosiągalne dla kondycjonerów aktywnych. Możliwości impulsowe kondycjonerów GigaWatta wyposażonych w układ buforujący przewyższają nawet wartości prądu czystej linii zasilającej bez dodatkowych urządzeń.  

4, 5 i 6| Układ miedzianych szyn dystrybucyjnych zasila równolegle wspólnie trzy oddzielne niezależne sekcje filtrujące dedykowane różnym odbiornikom sklasyfikowanym na trzy sekcje. Każdy z poszczególnych filtrów (gałęzi) zbudowany układów RLC opartych na firmowych kondensatory filtrujące i odsprzęgające klasy Audio Grade oraz filtry bazujące na rdzeniach typu IP (Iron Powder).

Poszczególne filtry różnią się od siebie sposobem filtracji dopasowanej do charakteru jej obciążenia, odmiennego dla różnych typów urządzeń – cyfrowych, analogowych, bądź odbiorników o dużym poborze prądu. Autonomiczne filtry pasywne pozwalają także (a może przede wszystkim) na izolację od zakłóceń generowanych przez połączone ze sobą urządzenia wykorzystujące wspólną linię zasilającą.

7| Drugi końcowy stopień szyn dystrybucyjnych dostarcza prąd bezpośrednio do każdej pary gniazd wyjściowych poprzez bezpośrednie połączenie szyny z kontaktem gniazda ze srebrzonymi stykami.

Zastosowanie topologii połączeń w gwiazdę oraz wysoka przewodność i masywny przekrój poprzeczny każdej z szyn i okablowania wewnętrznego zapewnia równomierny i stabilny rozkład mocy niezależnie od obciążenia poszczególnych wyjść kondycjonera.

Kształt styków gniazda GigaWatt G-040 to unikalna konstrukcja zwiększająca nacisk jego wielopunktowego styku, co zapewnia niezmiennie pewny i czysty kontakt. W przeciwieństwie do tradycyjnego kształtu styków, styki marki GigaWatt niwelują tzw. mikroprzerwy, nieuniknione w stykach o gładkich ściankach, które gromadzą, nawarstwiają i rozcierają zanieczyszczenia oraz tlenki zgarnięte z powierzchni bolców wtyków.

Kondycjoner GigaWatt PC-2 EVO+ porównywany był z listwą zasilającą wchodzącą w skład systemu odniesienia, modelem Acoustic Revive RPT-4eu Ultimate. Listwa ta wpięta jest do gniazda ściennego poprzez 2-metrowy kabel zasilający Acrolink Mexcel 7NPC9500. System zasilany jest z wydzielonej linii, prowadzonej kablem Oyaide Tunami do dedykowanego bezpiecznika w skrzynce rozdzielczej. Od strony systemu linia kończy się trzema identycznymi gniazdami ściennymi Furutech FT-SWS (R), połączonymi równolegle. Do jednego z tych gniazd wpiąłem kabel Acrolinka i listwę Acoustic Revive, a do drugiego kabel zasilający GigaWatt LC-3 MK3 i kondycjoner.

Porównanie polegało na przepinaniu całego systemu, tj. odtwarzacza SACD, przedwzmacniacza liniowego i wzmacniacza mocy w kolejności A/B/A , a następnie B/A/B, gdzie ‘A’ to listwa, a ‘B’ kondycjoner. Odtwarzacz zasilany był kablem Siltech Triple Crown Power, przedwzmacniacz kablem Acrolink Mexcel 7N-PC9500, a wzmacniacz mocy kablem Acoustic Revive Power Reference Triple-C.

Muzyka wykorzystana w teście (wy- bór)

  • Billie Holiday, Body and Soul, PolyGram/Mobile Fidelity UDCD 658, gold-CD (1957/1996)
  • Brian Eno, Before And Afret Science, Island Records/Astralwerks 7243 5 77292 2 2, „Original Masters” Master CD-R (1997/2004)
  • Brian Flanagan, Where Dreams Are Made, Stockfisch records 357.4091.2, SACD/CD (2017)
  • Depeche Mode, Fragile Tension/Hole to Feed, Mute Records CDBONG42, maxi-SP CD (2009)
  • Gerry Mulligan Quartet, Dragonfly, Telarc CD-83377, CD (1995)
  • Miles Davis, Bags Groove, Prestige/JVC JVCXR-0046-2, XRCD (1955/1987)
  • Polish Jazz Quartet, Polish Jazz Quartet, Polskie Nagrania „Muza”/Warner Music Poland, „Polish Jazz | vol. 3”, Master CD-R (1965/2016); recenzja wersji CD TUTAJ
  • Tame Impala, Currents, Universal Music Australia/Hostess 4730676J, CD (2015); recenzja TUTAJ
  • Tori Amos, Little Earthquakes, Atlantic/Rhino 2795617, „Deluxe Edition”, 2 x CD (1992/2015)

Japońskie wersje płyt dostępne na

W ciągu lat spędzonych na testowaniu sprzętu audio jedną z trudniej definiowalnych kategorii były dla mnie kondycjonery sieciowe. Teoretycznie oferują one jednoznaczną poprawę jakości dźwięku, nie mówiąc już o zabezpieczeniu urządzeń przed uszkodzeniem. To jednak przykład na to, jak teoria przeniesiona z systemów zabezpieczających używanych w przemyśle, np. telekomunikacyjnym, wojskowości, medycynie itd. musi zostać poszerzona o szczególne wymagania stawiane przez urządzenia audio. Dużo o tym mówili panowie z firmy Verictum, ale w bardzo podobnym duchu wypowiadał się także pan Ken Ishiguro z firmy Acoustic Revive, potwierdzają to również badania firmy Shunyata Research.

Po przetestowaniu grubo ponad setki tego typu produktów, po przeprowadzeniu dziesiątek rozmów z konstruktorami i producentami mogę sformułować następującą tezę: kondycjonery zasilające modyfikują dźwięk zasadniczo odmiennie niż listwy zasilające; z kolei pasywne kondycjonery inaczej wpływają na dźwięk niż aktywne. Listwy zasilające najszybciej znikają z dźwięku, ponieważ zazwyczaj niewiele od siebie dodają. Równie często jednak sporo zabierają. Im lepsza listwa, tym mniej zabiera i odwrotnie.

Z kondycjonerami jest inaczej. Najczęściej sporo od siebie dodają, niemało też zabierając. Stosuje się je jednak, ponieważ dają coś, czego listwa, ani tym bardziej wpięcie urządzenia bezpośrednio do gniazda ściennego, nie jest w stanie zrobić: czarne tło, niesamowitą aksamitność za dźwiękami i wygładzenie przekazu – tego zwykły rozdzielacz napięcia nie jest w stanie zapewnić, ponieważ jest to wynik wyczyszczenia napięcia zasilającego. Kondycjonery mają więc lepiej uporządkowany dźwięk, ale niemal zawsze z nieco wyżej postawionym punktem ciężkości, czystszy, ale i chudszy.

Tym ciekawsze było to, co otrzymałem z nowym kondycjonerem GigaWatta. Krotko mówiąc – muzyka zdaje się grać z nim głośniej i mocniej. To oczywiście psychoakustyka, sygnał wciąż jest ten sam, a jednak. Druga rzecz dotyczy sposobu prezentacji barwy. Górny skraj pasma wydaje się być wycofany, a w jego miejsce wchodzi słodka, jedwabista góra pasma w zakresie do kilku kHz. Jest ona dźwięczna i mocna, a przypomina bardziej to, co znamy z ciepło brzmiących gramofonów, w rodzaju Kronosa. Podobne zmiany, w stosunku zarówno do oryginalnych LP, jak i wcześniejszych wydań cyfrowych, słyszę w reedycjach Polish Jazz „Remaster 2016”.

Świetnie wyszło to na płycie Bags Groove Milesa Davisa. Mam ją w wersji XRCD z 1999 roku, masterowanej przez Alana Yoshidę w A&M Mastering Studios w Hollywood. Choć od tamtej pory minęło sporo czasu, a techniki obróbki cyfrowej zmieniły się sie do poznania, akurat technika XRCD z pierwszych lat jej istnienia wydaje mi się czymś wyjątkowym. Nie mówiąc o tym, że master wykonywany był z taśm-matek, które było sporo młodsze niż dziś.

W każdym razie chodzi o to, że kondycjoner promuje główne źródła dźwięku, są one większe i stabilniejsze. Mocniej brzmi też kontrabas – i bas w ogóle – będący teraz bliżej nas, będąc mocniejszy i głębszy. Pierwszy plan jest z GigaWattem gęstszy i treściwszy, choć nieco mniej klarowny. Dla porównania, system z listwą Acoustic Revive pokazuje znacznie więcej powietrza, wszystko jest mocniej rozświetlone, ale i w jakiejś mierze słabiej uporządkowane. To nie jest najlepsza listwa zasilająca, jaką znam, bo – poza kilkoma uwagami – mogłaby nią być listwa Verictum. Z drugiej strony nie jest też wcale zła, powiedziałbym, że wszystko robi co najmniej bardzo dobrze.

Ale to w takim porównaniu słychać, że dobre kondycjonery oferują coś, czego z listwą nie dostaniemy. Tu i teraz, z monofoniczną, gęstą od dźwięków płytą Davisa była to solidność pierwszego planu, mocniejszy fokus na instrumenty i gęstszy bas. Potwierdził to zresztą odsłuch płyty ze wspomnianej serii, Polish Jazz Quartet w wersji master CD-R. Doskonale słychać było, że kondycjoner GW stabilizuje pierwsze plany bez przybliżania ich. To coś w rodzaju wydobycia ich kształtu z większych założeń, skupienie na nich naszej uwagi, choć wciąż pozostają w tych samych miejscach.

Nie mam też wątpliwości co do tego, że modyfikacja ta polega na przeniesieniu „chmury” dźwięku, którą słychać było z listwą AR równolegle z całym przekazem na drugi plan. W paradoksalny sposób poprawiało to „obecność” dźwięku, bez jego zubażania. Zwykle jest tak, że jeśli urządzenie promuje pierwszy plan, to kosztem rozdzielczości. Tutaj jest inaczej – zmiana wynika z przeniesienia naszej uwagi z „chmury” o której mówię na to, co się dzieje przed nami.

To dlatego tak solidnie, ponownie, zabrzmiał kontrabas i tak ładnie zagrał fortepian. Obydwa te instrumenty nie były tak wyraźnie różnicowane, jak z listwą, nie miały też tak dużej głębi. Z drugiej jednak strony były bardziej wyraźne, solidniejsze i gęstsze. GigaWatt różni się pod tym względem od innych kondycjonerów lub rozbudowanych listew, na przykład Shunyata Research i Acoustic Dream. Obydwie te marki stawiają przede wszystkim na czystość i rozdzielczość od których dochodzą do gęstości, czyli idą od szczegółu do ogółu. Testowany kondycjoner odwrotnie – idzie od ogółu do szczegółu, tj. najpierw nasyca i dopala, a potem czyści. Dostaniemy więc z nim inny „zestaw” cech i to od naszego systemu, naszego gustu będzie zależało, co wybierzemy.

Niezależnie od tego, co zdecydujemy musimy jednak wiedzieć, że PC-2 EVO+ jest pierwszym kondycjonerem zasilającym tego producenta i jednym z nielicznych urządzeń tego typu, które nie wyszczuplają dźwięku i nie przenoszą punktu ciężkości w górę pasma. Jest dokładnie odwrotnie – dźwięk jest z nim gęstszy, a balans tonalny oparty mocniej na średnim basie. Ten jest ładnie różnicowany dynamicznie i barwowo, co słychać zarówno z czarującymi dźwiękiem nagraniami jazzowymi, niech to będzie Dragonfly Gerry Mulligan Quartet, jak i z nagraniami z lat 70., na przykład Briana Eno i Before And After Science, a także z nową muzyką, jak z maksisingla Depeche Mode Fragile Tension/Hole to Feed.

Przywołuję kilka tytułów na raz, ponieważ ze wszystkimi kondycjoner GigaWatta zrobił to samo, tj. podziałał trochę jak wysokiej klasy urządzenie masteringowe, przybliżając pierwszy plan, nasycając go i powodując, że przekaz był bardziej namacalny. Być może dzięki temu rzeczy, którymi za to zapłacimy odebrane zostaną inaczej niż zwykle, przejdą bezboleśnie, bo nie ma się poczucia braku czegoś, nic nie umyka.

Bo trzeba wiedzieć, a państwo na pewno to już wiecie, że nie ma nic za darmo. Wybierając konkretne rozwiązanie wśród kilku równoważnych, ale innych wybieramy też cały pakiet zysków i strat, to chyba jasne. Jeśli ktoś myśli, że na przykład kondycjonery są wyborem idealnym, to chyba żyje w świecie urojeń, zresztą w domku ulokowanym zaraz obok tego, który uważa, że to listwy są lekiem na całe zło. Każde rozwiązanie to osobny świat, ważne tylko, aby dana propozycja była spójna, przynosiła konkretne rozwiązania, była wartościowa, a także pasowała do naszego systemu i do nas. Jeśli sobie to uświadomimy, to będziemy zdrowsi, a nasze wybory nabiorą sensu.

Chcę przez to powiedzieć, że i kondycjoner GigaWatta, niezależnie od tego, co robi dobrze, coś nam – w porównaniu z listwą bez zabezpieczeń – zabiera. Niewiele, ale jednak wygładza dynamikę. Słychać to było przede wszystkim z nowszymi nagraniami, tj. basem na płycie Briana Eno, bitem perkusji na krążku z remiksami Depeche Mode. Jazz lepiej reagował na ustabilizowanie pierwszego planu i choć również z płytami tego typu przekaz był nieco spokojniejszy, bardziej stonowany, to zalety były na tyle wyraźne, że byłem pewien tego, iż wielu systemom pomogą w wydobyciu ich muzykalności.

O rozdzielczości też trzeba wspomnieć, choć nie jest to sprawa w tym przypadku rozstrzygająca. Rozdzielczość jest z GigaWattem raczej modyfikowana, a tylko nieznacznie zmniejszana – oczywiście w porównaniu z topową listwą zasilającą. Już o tym mówiłem, ale teraz chciałem przywołać to w innym kontekście – wysokie tony są z kondycjonerem słodsze, a chmura dźwięków mniej jednoznaczna. Przekaz wydaje się przez to bliżej nas, a wszystko to, co buduje pogłosy, akustykę itd. ma mniejszą intensywność niż z listwą.

Podsumowanie

Jestem fanem firmy GigaWatt i znam ją, że tak powiem, niemalże od kołyski, bo jeszcze od czasów Power Audio Laboratories z której się wywodzi. Widzę więc, jak się rozwija, jak stabilnie buduje swoją pozycję, jak zmienia się dźwięk jej produktów. Powiem tak: każda ze zmian, jakiej Adam Szubert z załogą dokonywali w kolejnych generacjach swoich produktów miała sens i przekładała się na lepszy dźwięk.

Ale to z PC-2 EVO+ po raz pierwszy usłyszałem coś, co zmienia charakter tych zmian. Po raz pierwszy słyszę bowiem gęstość, nasycenie i niski, piękny bas, które przydadzą się wielu, wielu systemom. System referencyjny HF jest bardzo przezroczysty, a nawet w nim te zalety były wciąż zaletami, a nie „tylko” modyfikacjami.

Co tracimy? – Dźwięk jest spokojniejszy, a wysokie tony bardziej schowane, przez co ultymatywna rozdzielczość jest niższa niż z listwą zasilającą, która posłużyła jako punkt odniesienia. Niczego innego się jednak nie spodziewałem, tak działają kondycjonery napięcia zasilającego i już. Wypróbujcie więc GigaWatty z serii „Plus” w swoim systemie, a zobaczycie, że dostaniecie wiele rzeczy, do tej pory zarezerwowanych dla najlepszych listew zasilających. A równocześnie, to chyba równie ważne, zabezpieczycie swój system przed większością problemów sieci zasilającej.


Dane techniczne (wg producenta)

Maksymalne obciążenie prądowe: 16 A
Ilość gniazd: 6
Pobór mocy (max): 3680 W
Pochłaniany udar prądowy: 20 000 A
Zasilanie: 220-240 V/50-60 Hz
Wymiary (W x S x G): 115 x 440 x 400 mm

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl


System referencyjny 2018



1) Kolumny - HARBETH M40.1 |TEST|
2) Przedwzmacniacz - AYON AUDIO Spheris III |TEST|
3) Odtwarzacz Super Audio CD - AYON AUDIO CD-35 HF Edition No. 01/50|TEST|
4) Podstawki: ACOUSTIC REVIVE (custom) |OPIS|
5) Wzmacniacz mocy - SOULUTION 710
6) Filtr głośnikowy - SPEC REAL-SOUND PROCESSOR RSP-AZ9EX (prototyp) |TEST|

Okablowanie

Interkonekt SACD → przedwzmacniacz - SILTECH Triple Crown (1 m) |TEST|
Interkonekt przedwzmacniacz → wzmacniacz mocy - ACOUSTIC REVIVE RCA-1.0 Absolute Triple-C FM (1 m) |TEST|
Kable głośnikowe - SILTECH Triple Crown (2,5 m) |ARTYKUŁ|

Zasilanie

Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → odtwarzacz SACD - SILTECH Triple Crown (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → przedwzmacniacz - ACOUSTIC REVIVE Power Reference Triple-C (2 m) |TEST|
Kabel zasilający AC/listwa zasilająca AC → wzmacniacz mocy - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 |TEST|
Kabel zasilający: gniazdko ścienne → listwa zasilająca AC - ACROLINK Mexcel 7N-PC9500 (2 m) |TEST|
Listwa zasilająca: AC Acoustic Revive RTP-4eu ULTIMATE |TEST|
Listwa zasilająca: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC) |TEST|
Platforma antywibracyjna pod listwą zasilającą: Asura QUALITY RECOVERY SYSTEM Level 1 |TEST|
Filtr pasywny EMI/RFI (wzmacniacz słuchawkowy, wzmacniacz mocy, przedwzmacniacz): VERICTUM Block |TEST|

Elementy antywibracyjne

Podstawki pod kolumny: ACOUSTIC REVIVE (custom)
Stolik: FINITE ELEMENTE Pagode Edition |OPIS|
Platformy antywibracyjne: ACOUSTIC REVIVE RAF-48H |TEST|
Nóżki pod przedwzmacniaczem: FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
Nóżki pod testowanymi urządzeniami:
  • PRO AUDIO BONO Ceramic 7SN |TEST|
  • FRANC AUDIO ACCESSORIES Ceramic Classic |ARTYKUŁ|
  • HARMONIX TU-666M Million |TEST|

Analog

Przedwzmacniacz gramofonowy:
  • GRANDINOTE Cellio Mk IV |TEST|
  • RCM AUDIO Sensor Prelude IC |TEST|
Wkładki gramofonowe:
  • DENON DL-103 | DENON DL-103 SA |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Madake |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Zero |TEST|
  • MIYAJIMA LABORATORY Shilabe |TEST|
Ramię gramofonowe: Reed 3P |TEST|

Docisk do płyty: PATHE WINGS Titanium PW-Ti 770 | Limited Edition

Mata:
  • HARMONIX TU-800EX
  • PATHE WINGS

Słuchawki

Wzmacniacz słuchawkowy: AYON AUDIO HA-3 |TEST|

Słuchawki:
  • HiFiMAN HE-1000 v2 |TEST|
  • Audeze LCD-3 |TEST|
  • Sennheiser HD800
  • AKG K701 |TEST|
  • Beyerdynamic DT-990 Pro (old version) |TEST|
Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR HYBRID HPC |MIKROTEST|