pl | en

Kolumny głośnikowe

 

Blumenhofer Acoustics
FUN10

Producent: BLUMENHOFER ACOUSTICS
Cena (w czasie testu): 8190 zł/para

Kontakt:
info@blumenhofer-acoustics.com
www.facebook.com/BlumenhoferAcoustics

www.blumenhofer-acoustics.com

MADE IN GERMANY

Do testu dostarczyła firma: AUDIO SYSTEM


homas Blumenhofer rozpoczynał swoją przygodę z audio w 1977 roku i to on zaprojektował kolumny w serii FJ, m.in. model Om (wciąż w produkcji), dla Willibalda Bauera. Kim jest Willi Bauer? To człowiek stojący za firmą dps, produkującą gramofony. Postanawiając pracować na własny rachunek pan Blumenhofer wniósł swoje nazwisko na karty historii audio.

Blumenhofer Acoustics nie jest marką z pierwszych stron pism specjalistycznych. Choć z jej produktami można się spotkać w Monachium, a kiedyś także na wystawie IFA w Berlinie, ma własny rytm pracy i własny krąg przyjaciół. Wśród nich jest Volker Bohlmeier, właściciel firmy Einstein, której wzmacniacz niedawno testowaliśmy. Firmy te, wraz z TechDASem dały niezły show podczas wystawy High End 2015 w Monachium.

Wszystkie te marki łączy specyficzne, im tylko właściwe, podejście do audio. Blumenhofer to zwolennicy kolumn tubowych o wysokiej skuteczności – im większych, tym lepiej. Dla przykładu, model Wiki ma 2 m wysokości, jest głęboki na niemal 2 m i szeroki na ponad 1 m. Wymiary te wymuszane są nawet nie przez średnicę 380 mm głośnika niskotonowego, a przez sposób, w jaki został obciążony – tubą. To jeden z wyróżników tego producenta, dla którego to najlepszy sposób sprzęgnięcia membrany z pomieszczeniem.

Drugim wyróżnikiem jest dwudrożna budowa wszystkich jego kolumn – od najmniejszej, do największej. Firma argumentuje, że tylko w ten sposób można właściwie zgrać przetworniki, symulować źródło punktowe, a także zachować zwrotnicę w możliwie najprostszej formie. Większe przetworniki w kolumnach pełnią rolę albo niskotonowych, jak w Wiki, gdzie drugi głośnik odtwarza od 800 Hz, a więc zakres średnio-wysokotonowy, albo nisko-średniotonowych, jak w Fun 10, gdzie niewielka jedwabna kopułka przejmuje pałeczkę dopiero od 3000 Hz. Wszystkie kolumny zostały pomyślane do pracy ze wzmacniaczami lampowymi (choć można je oczywiście stosować z dowolnymi). Specjalnie pod tym kątem impedancja zakresu basowego jest w nich linearyzowana.

Fun 10

Testowane kolumny należą do serii otwierającej ofertę tego producenta, chociaż nie są wcale najmniejsze. Choć ich bryła jest niezwykle zgrabna - mierzą 950 x 240 x 249 mm – są znacznie większe od wyżej pozycjonowanych kolumn podstawkowych. Ich przednia ścianka jest pochylona, co wyrównuje przesunięcia fazowe między przetwornikami i daje też nierównoległe ścianki wewnętrzne. A to trzeci wyróżnik konstrukcji Blumenhofera, na który zwraca on szczególną uwagę. Nazwany przez niego Harmonic Construction, w Fun 10 jest realizowany także przez pochyłą przegrodę wewnątrz obudowy, będącą częścią ćwierćfalowej tuby, którą od tyłu obciążony jest głośnik nisko-średniotonowy.

Tubowe obciążenie, nawet w tak niewielkich kolumnach, jak tutaj, to czwarty punkt na liście Thomasa Blumenhofera. Na swojej stronie internetowej mówi, że daje to takie zalety, jak: wyższą skuteczność, szybsze narastanie sygnału, wyższą dynamikę, a także – ale w jego wykonaniu – przestrzeń do obciążenia głośnika nie tylko w zakresie niskotonowym, ale i wysokiej średnicy. W serii Fun wylot tego labiryntu (tuby) jest od spodu kolumny. Ilość basu można więc w pewnej mierze regulować podnosząc ją lub przybliżając do podłogi – wyróżnik nazwany Floor Effect. Wylot tuby ma większą średnicę niż jej początek, rozszerza się. Rozwiązanie to nazwano Divergent Tunnel.

Pomimo wielu technik i założeń, z zewnątrz kolumny Fun 10 wyglądają absolutnie normalnie, klasycznie. Może jedynie maleńki głośnik nisko-średniotonowy (fi 100 mm) w kolumnie podłogowej może dziwić. Całość jest jednak tak zakomponowana, że kolumny wyglądają bardzo „lekko” i ładnie. Ustawiamy je na trzech kolcach – jednym z przodu, dwoma z tyłu. W teście użyłem pod nimi podkładek Acoustic Revive i platform antywibracyjnych RST-38H tej firmy. Do testu wykorzystałem wzmacniacz odniesienia – Ayon Audio Spheris III i Soulution 710 – bo zawsze z nimi testuję wszystkie kolumny, ale i dwa inne: Clones Audio 25iR oraz lampowy Leben CS-300 XS (Custom Version) z lampami Toshiby na wyjściu, pracującymi w klasie A. Wzmacniacz ten specjalnie dla mnie zrobił niegdyś właściciel Lebena, pan Taku Hyodo.

Sygnał do wzmacniaczy wysyłany był z odtwarzaczy Compact Disc, Ancient Audio lektor AIR V-edition oraz Vitus Audio SCD-025. Ale z Lebenem i Clones Audio wypróbowałem także przetwornik Linnenberg Audio Vivace 2 z zasilaczem Unisono – i było to świetne zestawienie! Z Soulution sygnał do kolumn biegł kablami Tara Labs Omega Onyx, a z Lebenem i Clones Audio kablami Tellurium Q Silver Diamond.

Płyty użyte do odsłuchu (wybór):

  • Billie Holiday, Body and Soul, PolyGram/Mobile Fidelity UDCD 658, gold-CD (1957/1996)
  • Depeche Mode, Violator (+Personal Jesus Maxi SP CD), Mute Records/Alfa Records ALCB-33, CD (1990)
  • Ella Fitzgerald, Clap Hands, Here Comes Charlie!, Verve/Victor Entertainment VICJ-011-4052, XRCD24 (1961/2008)
  • John Coltrane, Coltrane’s Sound, Atlantic/Rhino R2 75588, CD (1964/1999)
  • Kendrick Lamar, To Pimp a Butterfly, Top Dawg Entertainment | Intersope/Universal Music Japan UICS-1287, „Sample” CD (2015)
  • Sonny Clark, Cool Struttin’, Blue Note/Audio Wave AWMXR-0003, XRCD24 (1957/2009)
  • Sonny Clark, Cool Struttin’, Blue Note/Esoteric ESSB-90124, SACD/CD (1957/2015) w: 6 Great Jazz, „MasterSound Works”, Blue Note/Esoteric ESSB-90122/7, 6 x SACD/CD
  • Tame Impala, Currents, Universal Music Australia/Hostess 4730676J, CD (2015)
  • Vangelis, Spiral, RCA/BMG Japan 176 63561, K2 SHM-CD (1977/2008)
  • Warne Marsh Quartet, Music For Pracing, Mode/Muzak MZCS-1111, „Mode Paper Sleeve Collection vol.1”, CD (1957/2006)
  • Wolfgang Dauner Quintet, The Oimels, MPS/Long Hair LHC59, CD (1969/2008)
Japońskie wersje płyt dostępne na

Fun to naprawdę dobra nazwa dla tych kolumn. Jeśli numer towarzyszący kolejnym kolumnom z serii jest wyznacznikiem coraz większego „funu”, to ciekaw jestem, jak dobrze można się bawić z modelem Big Fun 17 :) Jak dla mnie ‘10’ w tym przypadku mówi o tym, że to jest 10 punktów na 10 możliwych w skali ‘zabawa’.
Kolumny grają w nieskrępowany, otwarty sposób. Prawdę mówiąc do złudzenia przypominają brzmienie kolumn tubowych; nawet jeślibym nie znał oferty tej firmy, nie słyszał wcześniej jej kolumn, z dużym prawdopodobieństwem mógłbym obstawiać, że tuba jest w jej myśleniu o dźwięku ważna. Co daje takie podejście? Przede wszystkim swobodę grania.

Historycznie rzecz biorąc, konstruktorzy starając się, aby kolumny schodziły jak najniżej i aby ich pasmo przenoszenia było możliwie równe, musieli znacząco obniżyć ich skuteczność i skomplikować układy zwrotnicy. A to dało przekaz mniej wrażliwy na drobne zmiany, trochę „mułowaty”.
Z czasem udało się to w jakiejś mierze opanować. Kiedy jednak odpalamy taką „rakietę”, jak Fun 10 wraca poczucie, że coś jednak w tym dążeniu do liniowego pasma straciliśmy. Niemieckie kolumny komunikują się z nami bezpośrednio, jakby nie było pomiędzy nami i nimi powietrza. Jest w tym graniu energia, jest – tak, tak – radość, jest drive. I być może właśnie dlatego moje odsłuchy zdominowały nagrania jazzowe i krautrocka. Te, zdawałoby się, odległe style łączy improwizacja. A w niej wymagany jest możliwie wierny przekaz emocji, energii, tempa, bo to właśnie w pauzach, ciszy, uderzeniu zawiera się duch takiego grania.

Żeby to osiągnąć, kolumny mają dość świeżą barwę. Nigdy nie przekraczają umownej granicy poprawności, tj. nie grają jasno, ani tym bardziej ostro. Ale posłuchajmy ich, choćby przez chwilę, a będziemy wiedzieli o czym mówię – to jest inne brzmienie niż 99% pozostałych kolumn na rynku. Najbliżej byłoby mu do tub Avantgarde Acoustic. Punkt ciężkości położony jest w nich na wyższej części pasma. Nie jest to proste przesunięcie barwy w kierunku wysokiej średnicy. Niczego takiego tutaj nie ma. Wprawdzie w wokalach, czy to Elli Fitzgerald, czy Billy Holiday, słychać więcej „gardła” niż „przepony”, ale odbieramy to jako modyfikację interpretacji, a nie rozjaśnienie; z tym nie ma żadnego problemu. Chodzi o dużą energię, z jaką przekaz jest prezentowany i to ona powoduje, że skupiamy się tam, gdzie w nagraniach jest zazwyczaj najwięcej informacji.

Sonny Clark, John Coltrane i inni – to była jazda! Blachy miały świetny rytm, prawdziwą – w tym sensie, że mocną, nie stłumioną – barwę, kontrabas trzymał rytm i nigdy nie był przedłużany. Świetnie odebrałem pracę perkusji w ogóle, z bardzo szybkimi kotłami i werblami – solówki bębniarzy dosłownie podrywały z kanapy, jakby ta energia wnikała w nas samych. Ale to też wynik takiego, a nie innego strojenia basu. Stosunkowo duża obudowa i tubowe obciążenie basu sugerowałyby podbicie zakresu poniżej – powiedzmy – 100 Hz. Słuchając kolumn PCM i Castle z serii Classic – obydwie te firmy korzystają z podobnego, ćwierćfalowego labiryntu – wiemy, że chodziło w nich właśnie o to, o wzmocnienie niskiego basu, bez problemów, jakie rodzi bas-refleks.

Blumenhofer wybrał inne rozwiązanie. Poszerzenie pasma przenoszenia od dołu służy tutaj otwarciu środka, daje efekt swobody, o którym mówiłem. W kategoriach absolutnych basu to tu za dużo nie ma. Ani z elektroniką Vangelisa, ani z hip-hopem Kendricka Lamara (właśnie dowiedziałem się, że otrzymał nagrodę Grammy 2016!), ani też z nagraniami Depeche Mode nie dostaniemy równie mocnej podstawy basowej, jak w innych kolumnach tej wielkości, nie ma na to szans. Bo konstruktorzy Fun 10 otwarli środek, wpuścili powietrze do dźwięku. To dlatego każda zmiana dynamiki, delikatne nawet zawahanie, są klarowne, tłumaczą dany fragment. Tam, gdzie z większością innych kolumn za te pieniądze wydaje się, że jest nudno, Blumenhofery pokazują życie, zamysł.

Warto poświęcić więcej niż zazwyczaj czasu na ustawienie kolumn. Jak pisałem w recenzji modelu Sapphire 23 firmy Pylon Audio (Luty | No. 142), konstrukcje z wąskimi ściankami przednimi są bardziej wrażliwe na ustawienie niż te z szerszymi, tj. każda, nawet mała zmiana prowadzi ku dobremu lub złemu. Ale też, po wprowadzeniu mikropoprawek pokazują one bardzo precyzyjnie źródła dźwięku, rysując przy okazji dużą scenę. Bryły instrumentów nie są duże, nie mają też mocnego nasycenia – ale to cena, jaka płacimy za natychmiastowość przekazu, nie tylko tutaj.

Firma Blumenhofer ma na swojej stronie www bardzo rozbudowany dział porad związanych z użytkowaniem swoich kolumn, co na tle innych producentów jest wyjątkiem. Znajdziecie w nim państwo uwagi dotyczące ustawienia kolumn. Dodam do tego tylko, że to był ten przypadek, kiedy lepiej zagrały rozstawione dość szeroko od siebie i skręcone dość mocno do środka: ich osie krzyżowały się jakieś 50 cm przede mną. Pierwszy plan w takiej aranżacji trochę się od nas oddala, ale znacząco wzrasta jego precyzja.

Clones Audio 25iR

Są w audio takie zestawienia, które po prostu „grają”. Naturalnym towarzystwem dla Fun 10 będą wzmacniacze lampowe; posłuchajcie ich z Fezz Audio Silver Luna, a będziecie wiedzieli o czym mówię. Ale nie tylko lampy się liczą, tak mi się wydaje. Słuchając takich wzmacniaczy, jak Stein Amp 2 Stateline Signature Version dostajemy podobne zalety, tj. świetną barwę, ale i lepszą kontrolę nad przekazem.

Podobnie było ze wzmacniaczem Clones Audio 25iR. To maleństwo jest wersją rozwojową wzmacniacza 25i tej firmy i gra, jak duży, poważny wzmacniacz za dużo większe pieniądze. Z Fun 10 stworzył bardzo dobry tandem, pokazując więcej niskiej średnicy i wyższego basu niż wzmacniacz Soulution 710. Pod tym względem takie zestawienie okazało się lepsze. Dźwięk był bardziej wypełniony i gęstszy.

Przy kompletowaniu systemu wokół kolumn Blumenhofera warto więc wziąć pod uwagę nie tylko lampy – chociaż to ich naturalny partner – ale i inne konstrukcje. Powiem więcej – na pierwszym miejscu postawiłbym wzmacniacze pracujące w klasie D. Łączą one wysoką moc z miękkim, niemal ciepłym brzmieniem (patrz – Audiomatus AS125). Co prowadzi do następującej konkluzji: chociaż kolumny Fun 10 mają konkretny, wyraźny charakter, nie są przypisane do żadnej technologii; wystarczy im dobry, wydajny prądowo wzmacniacz o ładnej barwie. Resztą zajmą się same.

Podsumowanie

Charakter tych kolumn odsyła nas do pierwszej połowy XX wieku, kiedy królowały kolumny tubowe. Pokazują one, że dążąc do jak najbardziej „perfekcyjnych” konstrukcji zatracone zostały takie cechy, jak: dynamika, świeżość i swoboda grania, otwarcie. Najlepsze współczesne kolumny łączą obydwa te światy, ale trzeba za nie zapłacić wielokrotnie więcej niż za Fun 10. W imię tych zalet poświęcono niski bas, ale nie o niego chyba konstruktorom chodziło, a raczej o „uwolnienie” dźwięku, co udało się w 100%.

Naturalną koleją rzeczy Blumenhofery lepiej sprawdzą się więc z nagraniami naturalnych instrumentów – jazzu, klasyki, także bluesa. To z nimi kolumny dostarczą najwięcej radości i zabawy. Elektronika, rock, rap itp. zagrają ciekawie, bo z drivem, ale zabraknie w nich „gruntu”, na których mogłyby się oprzeć. Brzmienie nie jest przez to gęste i namacalne, jest szybkie i punktowe.
To bardzo ładnie wykonane i wykończone, o przyjemnych proporcjach kolumny, które świetnie sprawdzą się ze wzmacniaczami lampowymi i tranzystorowymi o naturalnym brzmieniu. Kolumny nie dla wszystkich, ale ci, dla których zostały pomyślane, będą zachwyceni, że w tak niewysokiej cenie otrzymują tak wiele muzyki.

Fun 10 firmy Blumenhofer wyglądają zupełnie „normalnie”. To dwudrożne kolumny wolnostojące, w naturalnej okleinie. Pochylona przednia ścianka trochę od normy odbiega, podobnie jak trzy, a nie cztery kolce (jeden z przodu, dwa z tyłu), ale dopiero bliższe przyjrzenie się głośnikowi nisko-średniotonowemu wytrąca z błogiej nieświadomości. Tak mały głośnik w tak dużej obudowie? A gdzie głośnik niskotonowy – w środku?

Okazuje się, że nie ma więcej głośników, a firma uważa, że układ dwudrożny jest najlepszym z możliwych. Dlatego ten ostatni obciążony jest ćwierćfalową tubą z wylotem od spodu. Głośnik ma wytłaczany z blachy kosz, który jest maskowany szerokim, metalowym kołnierzem, ale mierzy zaledwie 100 mm. Ma dość głęboki profil membrany, wykonanej z powlekanego papieru, z dość dużym, polipropylenowym stożkiem pośrodku. Jest on cięty od góry dość wysoko, bo przy 3 kHz. Jego rozmiary to umożliwiają, bo przy skraju pasma przenoszenia nie jest równie kierunkowy, jak duże głośniki. Mniej pracy ma więc niewielka, 19 mm kopułka z jedwabiu. Ma ona bardzo duży, sztywny front i mocny magnes.

Głośniki budują dla Blumenhofera dwie firmy: ATE z Ulm oraz Ehman and Partner z Gundelsheim, każda specjalizując się innych elementach ich konstrukcji. W serii Fun sięgnięto jednak po inne przetworniki. W Fun 10 głośnik nisko-średniotonowy 4 L 1 SL wyprodukowała włoska firma Sica. Ma on maleńki magnes neodymowy. Z kolei kopułkę wysokotonową dostarczyła niemiecka firma Eton, to model 19 SD 1, z bardzo dużym magnesem ferrytowym. Zwrotnicę zmontowano bezpośrednio, bez płytki drukowane. Znajdziemy w niej elementy Intertechnika – cewki powietrzne oraz kondensatory Audyn MKT.

Obudowę wykonano z 19 mm płyt MDF i pokryto naturalnym fornirem; na przedniej ściance, blisko podłogi, wyfrezowano logo firmy, co wygląda niezwykle elegancko. Forniry dostępne od ręki to wiśnia i orzech. W tej samej cenie, na zamówienie, otrzymamy klon i brzozę. Jeśli chcielibyśmy inne wykończenie – też jest to możliwe, tyle że będziemy musieli dopłacić: 1260 zł do zebrano, dębu oraz selekcjonowanych fornirów standardowych i aż 2520 zł do drogich fornirów „premium”: jabłoń, oliwka, forniry afrykańskie. Trzeba będzie na nie poczekać dłużej niż na standardowe. I bardzo dobrze, że mamy wybór, to jest to, co nadaje smak każdemu zajęciu. Ale, muszę powiedzieć, że nawet w podstawowym wykończeniu, z jakim kolumny były testowane, tj. w orzechu włoskim (niem. nussbaum) wyglądają bardzo dobrze.

Jak wspomniałem, stoją na trzech kolcach – jednym z przodu o dwóch z tyłu. Od dołu obudowa jest otwarta, jest tam wylot tuby, więc wysokość kolców ustala też w pewnej mierze ilość basu. Ponieważ nie ma dolnej ścianki, kolce wkręca się w stalowe płaskowniki (bardzo podobne stosowała kiedyś firma Harpia Acoustics). Ten z przodu licuje się ze ścianką przednią, z ten z tyłu wychodzi poza jej obrys, stabilizując wąską kolumnę. W komplecie z kolcami dostajemy niewielkie podkładki.

Zaciski głośnikowe są częścią plastikowej wytłoczki, wpuszczonej w głąb obudowy – przykręcono je wkrętami, które przebiły się na drugą stronę. W klasycznej kolumnie nie byłoby tego widać, ale tutaj już tak. Gniazda, choć wyglądają niepozornie, zostały wybrane ze względu na sposób konstrukcji – to miedź pokryta bezpośrednio złotem. Połączenia wewnętrzne wykonano miedzianą plecionką. Obudowa jest lekka, ale bardzo sztywna, w czym pomaga, umieszczona wewnątrz, pionowa płyta MDF, będąca częścią konstrukcji tuby. Wnętrze wytłumiono tylko w górnej części tuby, sztuczną wełną. Nie przewidziano maskownic.

Bardzo ładne, mające klasę kolumny.


Dane techniczne (wg producenta)

Materiał obudowy: MDF
Pasmo przenoszenia: 60 Hz – 20 kHz/± 2 dB
Skuteczność: 89 dB
Impedancja: 8 Ω
Max. moc wejściowa: 60 W RMS
Wymiary (W x S x G): 950 x 240 x 200-249 mm
Waga: 12 kg/szt.


Dystrybucja w Polsce:

AUDIO SYSTEM

audiosystem.com.pl

SŁAWEK JASKUŁKE
ON

Wydawca: Sławek Jaskułke

Nośnik: CD
Premiera: 2015

Wydana w 2014 roku, a przez nas recenzowana w zeszłym, płyta Sea przeszła najśmielsze oczekiwania. Nasze, to jasne, ale chyba także samego muzyka. Materiał zagrany na „próbę” na ćwiczebnym pianinie okazał się dojrzały, bo przemyślany i zwarty, co fantastycznie spinało się z dźwiękiem. Efektem było wiele wzmianek o niej w prasie, a także nagroda Best Sound 2015, przyznana przez nasz magazyn.

Pan Sławek związany jest z Trójmiastem i to jest jego prywatna ojczyzna. Tak się składa, że choć moją ojczyzną i domem jest Kraków, to drugą, przybraną stał się Sopot – nie tylko zresztą dla mnie, bo również dla mojej rodziny. Obok Wrocławia, Paryża i Berlina, które to miasta z żoną na równi uwielbiamy, to nasze ulubione miejsce. A może nawet najbardziej – tam spędzamy wakacje, tam po raz pierwszy w tym roku widzieliśmy morze zimą. W każdym razie, właśnie w styczniu, podczas pobytu w Sopocie, w salonie Empik, który regularnie odwiedzamy, dostrzegłem nową płytę sygnowaną nazwiskiem Jaskułke. Jak to się stało, że ją przegapiłem? – Nie wiem i biję się w piersi.

Płyta On wydana została pod koniec 2015 roku i jest to pierwsza od lat płyta zagrana w trio. Obok pianisty słychać na niej Krzysztofa Dziedzica na bębnach i Maxa Muchę na kontrabasie. Wydana została w wyjątkowy sposób – jako sensualista, który musi mieć płytę w ręce, żeby jej słuchać, doceniam takie gesty. A przecież są kosztowne. Płyta jest formalnie digipakiem, ale oprawa nie jest papierowa, a z półprzezroczystego plastiku, składającego się z czterech stron w palimpsest. Na każdej warstwie naniesiono część napisów i dopiero razem tworzą właściwy przód i tył. Płytę, tak to wygląda, wydał Sławomir Jaskułke samodzielnie. Nie znalazłem nigdzie informacji o wydawcy, ani też numeru katalogowego, jedynie znaczek „copyright” dla SJ.

ODSŁUCH

Realizator, producent i muzycy mieli na tę płytę konkretny „patent” brzmieniowy, tak to przynajmniej słyszę. Jak gdyby chcieli utrzymać łączność soniczną z poprzednią płytą pana Sławka Sea. Ponieważ jednak tutaj mamy trio, a nie pojedynczy fortepian, ponieważ Fazioli, który brał udział w sesji ma kompletnie inną charakterystykę brzmienia niż pianino użyte na Sea, jest znacznie potężniejsze, wykonano odpowiednie korekty (czytaj też TUTAJ).

To dźwięk ciepły, z wycofaną sekcją perkusji. Mogłoby się wydawać, że naturalną koleją rzeczy dominować będzie fortepian. Tak nie jest i dobrze – to część trio, obecna i aktywna, ale nie przytłaczająca pozostałych. Ma dźwięczne brzmienie, ale bez mocnego dołu i wysokiej góry. Jego rozmiar nie jest specjalnie podkreślany. Znacznie mocniej słychać kontrabas. Ma on naturalną, miękką barwę, bez podkreślania ataku. Świetnie wypełnia dźwięk i ma bardzo dobrą selektywność.

Ale chciałbym wrócić do perkusji – jest ona umieszczona dość daleko z tyłu i raczej na osi słuchającego, bez mocnego rozłożenia w planie. Tak brzmi ten instrument na żywo, żeby była jasność, ale też rzadko akurat w taki sposób się go pokazuje w nagraniach. Tym bardziej, że tutaj został znacznie obniżony tonalnie, nie ma wyraźnych blach, ich ataku, to raczej atak kotła będzie słyszalny, a nie uderzenie blachy. Dla przewietrzenia głowy posłuchałem przy okazji Pyramide The Modern Jazz Quartet i tam blachy są znacznie mocniejsze, bardziej atakujące. Ale wcale nie za jasne, ani nie za ostre. Na płycie On są schowane i ciepłe.

To bardzo dobra muzycznie płyta, żeby była jasność. Razem z Polką Mazolewski Quintet jest, jak dla mnie, najciekawszym polskim wydawnictwem od dłuższego czasu. Brzmieniowo jest bardzo interesująca, ale to dźwięk „programowy”, nie jest otwarty, ani specjalnie dynamiczny. Co, jak sądzę, założono od początku.

Jakość dźwięku: 8/10

jaskulke.com.pl

  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl
  • HighFidelity.pl

System odniesienia

SYSTEM A

ŻRÓDŁA ANALOGOWE
- Gramofon: AVID HIFI Acutus SP [Custom Version]
- Wkładki: Miyajima Laboratory MADAKE, test TUTAJ, Miyajima Laboratory KANSUI, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory SHIBATA, recenzja TUTAJ | Miyajima Laboratory ZERO (mono) | Denon DL-103SA, recenzja TUTAJ
- Przedwzmacniacz gramofonowy: RCM Audio Sensor Prelude IC, recenzja TUTAJ

ŻRÓDŁA CYFROWE
- Odtwarzacz Compact Disc: Ancient Audio AIR V-edition, recenzja TUTAJ

WZMACNIACZE
- Przedwzmacniacz liniowy: Ayon Audio Spheris III Linestage, recenzja TUTAJ - Wzmacniacz mocy: Soulution 710
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ

AUDIO KOMPUTEROWE
- Przenośny odtwarzacz plików: HIFIMAN HM-901
- Kable USB: Acoustic Revive USB-1.0SP (1 m) | Acoustic Revive USB-5.0PL (5 m), recenzja TUTAJ
- Sieć LAN: Acoustic Revive LAN-1.0 PA (kable ) | RLI-1 (filtry), recenzja TUTAJ
- Router: Liksys WAG320N
- Serwer sieciowy: Synology DS410j/8 TB
KOLUMNY
- Kolumny podstawkowe: Harbeth M40.1 Domestic, recenzja TUTAJ
- Podstawki pod kolumny Harbeth: Acoustic Revive Custom Series Loudspeaker Stands
- Filtr: SPEC RSP-901EX, recenzja TUTAJ

OKABLOWANIE
System I
- Interkonekty: Siltech TRIPLE CROWN RCA, czytaj TUTAJ | przedwzmacniacz-końcówka mocy: Acrolink 7N-DA2090 SPECIALE, recenzja TUTAJ
- Kable głośnikowe: Tara Labs Omega Onyx, recenzja TUTAJ
System II
- Interkonekty, kable głośnikowe, kabel sieciowy: Tellurium Q SILVER DIAMOND

SIEĆ
System I
- Kabel sieciowy: Acrolink Mexcel 7N-PC9500, wszystkie elementy, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR (+ Himalaya AC)
- System zasilany z osobnej gałęzi: bezpiecznik - kabel sieciowy Oyaide Tunami Nigo (6 m) - gniazdka sieciowe 3 x Furutech FT-SWS (R)
System II
- Kable sieciowe: Harmonix X-DC350M2R Improved-Version, recenzja TUTAJ | Oyaide GPX-R v2, recenzja TUTAJ
- Listwa sieciowa: KBL Sound Reference Power Distributor (v2), recenzja TUTAJ
AKCESORIA ANTYWIBRACYJNE
- Stolik: Finite Elemente PAGODE EDITION, opis TUTAJ/wszystkie elementy
- Platformy antywibracyjne: Acoustic Revive RAF-48H, artykuł TUTAJ/odtwarzacze cyfrowe | Pro Audio Bono [Custom Version]/wzmacniacz słuchawkowy/zintegrowany, recenzja TUTAJ | Acoustic Revive RST-38H/testowane kolumny/podstawki pod testowane kolumny
- Nóżki antywibracyjne: Franc Audio Accessories Ceramic Disc/odtwarzacz CD /zasilacz przedwzmacniacza /testowane produkty, artykuł TUTAJ | Finite Elemente CeraPuc/testowane produkty, artykuł TUTAJ | Audio Replas OPT-30HG-SC/PL HR Quartz, recenzja TUTAJ
- Element antywibracyjny: Audio Replas CNS-7000SZ/kabel sieciowy, recenzja TUTAJ
- Izolatory kwarcowe: Acoustic Revive RIQ-5010/CP-4
- Pasywny filtr Verictum X BLOCK

SŁUCHAWKI
- Wzmacniacze słuchawkowe: Bakoon Products HPA-21, test TUTAJ | Leben CS300XS Custom Version, recenzja TUTAJ
- Słuchawki: Ultrasone EDITION 5, test TUTAJ | HIFIMAN HE-6, recenzja TUTAJ | Sennheiser HD800 | AKG K701, recenzja TUTAJ | Beyerdynamic DT-990 Pro, wersja 600 Ohm, recenzje: TUTAJ, TUTAJ
- Standy słuchawkowe: Klutz Design CanCans (x 3), artykuł TUTAJ
- Kable słuchawkowe: Forza AudioWorks NOIR, test TUTAJ

CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ
- Radio: Tivoli Audio Model One
SYSTEM B

Gramofon: Pro-Ject 1 XPRESSION CARBON CLASSIC/Ortofon M SILVER, test TUTAJ
Przedwzmacniacz gramofonowy: Remton LCR, recenzja TUTAJ
Odtwarzacz plików: Lumin D1
Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS-300 X (SP) [Custom Version, test TUTAJ
Kolumny: Graham Audio LS5/9 (na oryginalnych standach), test TUTAJ
Słuchawki: Audeze LCD-3, test TUTAJ
Interkonekty RCA: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550i
Kable głośnikowe: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY 550l
Kabel sieciowy (do listwy): KBL Sound RED EYE, test TUTAJ
Kabel sieciowy: Siltech CLASSIC ANNIVERSARY SPX-380
Listwa sieciowa: KBL Sound REFERENCE POWER DISTRIBUTOR, test TUTAJ
Platforma antywibracyjna: Pro Audio Bono