pl | en

WYWIAD

 

KRZYSZTOF DUDA
muzyk, kompozytor


Krzysztof Duda (ur. 13 czerwca 1948 w Gdyni) – polski organista, kompozytor, producent muzyczny, muzyk estradowy. Źródło: Wikipedia Krzysztof Duda to jedna z najciekawszych postaci na polskiej scenie el-muzyki. Źródło: GAD Records
…gdyński muzyk i kompozytor. Źródło: Studio „Image”

POLSKA


AD Records robi dobrą robotę. Szperając po archiwach, wędrując pomiędzy artystami i wytwórniami, dokopuje się do nagrań, które inaczej zginęłyby przykryte lawiną rzeczy nowszych, bardziej krzykliwych, a przez to widocznych. A przecież muzyka nie zaczęła się wczoraj, również polska. Reedycje GAD Records są więc próbą wypełnienia pewnej luki, tym dotkliwszej, że o jej istnieniu większość z nas nie zdawała sobie sprawy.


Jedną z płyt, która od lat powinna stać w zbiorach melomanów, a której do niedawna brakowało, jest Altus Krzysztofa Dudy (Krzysztof Duda, Altus, GAD Records GAD CD 012, CD, 2013). Zbierający materiał z lat 1980-1985 album zawiera utwory powszechnie znane, choć z osobą pana Dudy kojarzone rzadko. Każdy, kto ma jakieś 40 lat i więcej, słyszał przecież muzykę z telewizyjnej Sondy, prawda? A to właśnie kompozycje pana Krzysztofa.
Zamykanie dorobku tego gdańskiego kompozytora el-muzyki w ramach tego jednego programu byłoby jednak nadużyciem, jako że był to po prostu jeden z etapów jego twórczości. Już pierwsza jego płyta wydana na CD pt. Voices z 1995 roku (wcześniej była tylko kaseta magnetofonowa Tama w 1984 roku) wyznaczała odmienne kierunki. I z każdym materiałem było podobnie. Nie mogła się jednak ta muzyka przebić do powszechnej świadomości. Patrząc pod tym kątem Altus, choć przecież z muzyką sprzed lat, mógłby być dla tego muzyka nowym startem.
Może zresztą i jest, bo po jej wydaniu, w krótkim czasie otrzymaliśmy dwie inne jego płyty: nagraną z Przemysławem Rudziem Four Incarnations z 2013 roku i właśnie trafiający do sklepów album Hołd, przygotowany z Robertem Kanaanem i – ponownie – Przemysławem Rudziem w hołdzie Czesławowi Niemenowi w 75 rocznicę jego urodzin (o Czesławie Niemenie czytaj TUTAJ). Powiemy o nich, a także o jeszcze innej, interesującej płycie, pod koniec tego artykułu.


Jego centrum jest jednak wywiad z panem Krzysztofem. Zainspirowany przez wydanie, a potem zrecenzowanie przeze mnie płyty Altus powstawał dość długo (czytaj TUTAJ). W mailach, które go poprzedziły, pytałem muzyka o pewne problemy, jakie zauważyłem w dźwięku niektórych nagrań, o plany itp. W odpowiedzi na nie otrzymałem od pana Krzysztofa płytkę CD-R z materiałem, który wysłał do wydawnictwa. Jego dźwięk w dość istotny sposób różni się od tego, co otrzymaliśmy w gotowej wersji. Otrzymałem zapewnienie, że przy dodruku płyty odchyłki te zostaną skorygowane. O szczegółach niech powie pan Duda:

Dobry wieczór Panie Wojciechu!

Z góry zaznaczam, że nie lubię wywiadów. Zawsze ich unikałem, może to było też swego czasu błędem, i tak mi zostało. Postaram się jednak sklecić kilka zdań. Więcej znajdzie Pan na mój temat w Wikipedii oraz na stronie Studio „Image”. Oczywiście wydanie płyty Altus było dla mnie bardzo miłe, bo to taki dokument z lat 80-85. Wybrano chyba najciekawsze kompozycje z tego okresu. Pyta Pan jak się kiedyś nagrywało - dobrze Pan wie, co tu pisać wiele, nagrywałem wtedy w radiu Gdańsk, gdzie do dyspozycji miałem czteroślad Studera na calową taśmę, stół Fonia i kilka urządzeń peryferyjnych. Początki nagrań realizował wówczas Piotr Madziar, który z ogromnym zaangażowaniem i wielką fachowością podchodził do każdego nagrania. Materiał do Altusa miałem skopiowany z taśm-matek kilka lat temu na dwuśladowego Revoxa B77, z tym że wszystkie te taśmy były już z adnotacją, że są odszumione przez „denoiser”. Być może były przygotowane do archiwizacji. Tenże materiał został po wyborze umieszczony na CD Altus, chociaż nie wiem, dlaczego obniżono poziom całości o 3 dB, oprócz nagrania nr 18, które przez to "wyłazi" trochę z całości. Gdyby i to nagranie obniżono o te 3 dB, byłoby OK., materiał byłby równy, a tak jest jak jest. Nie wiem w ogóle, czemu zmniejszono głośność o te trzy decybele. Myślę, że przygotowywanie plików w domenie 24/44,1 jest wystarczające i OK., są bardziej transparentne, posiadają więcej blasku.

Serdecznie pozdrawiam,
Krzysiek Duda
Uff...

Wojciech Pacuła: Wydanie płyty Altus musiało być dla pana wielkim przeżyciem – usłyszeć swoje utwory sprzed tylu lat na CD…
Krzysztof Duda: Powiem tak: miałem i mam duży dystans do swojej twórczości. I tak miłym zaskoczeniem dla mnie było to, że ktoś w ogóle zainteresował się moimi kompozycjami sprzed lat. Myślę, że zaważyła na tym ogromna popularność SONDY - telewizyjnego programu dwóch popularno-naukowych redaktorów: Kamińskiego i Kurka, w którym to programie wykorzystano kilkanaście moich utworów. Kompozycje te zostały zauważone przez wielką rzeszę fanów SONDY, którym zawdzięczam w głównej mierze powstanie CD ALTUS. Korzystając z okazji chcę wyrazić podziękowanie dla Przemka Rudzia, świetnego muzyka i mojego przyjaciela, za jego wielkie zaangażowanie w wydanie tej płyty.


Jak się kiedyś nagrywało? – Chodzi mi zarówno o sprzęt, jak i sposób podejścia do nagrań.
Często nagrywało się "na setkę", nie było komputera, sekwencera, możliwości kwantyzacji itp. Ślady na taśmę trzeba było nagrać live, "z ręki". Owszem, można było się "wcinać", jeżeli była pomyłka, ale wymagało to dużej wprawy realizatora.
Moje pierwsze nagrania powstały w PR Gdańsk pod fachowym okiem znakomitego Piotra Madziara na czterośladowym magnetofonie firmy Studer. Dowiedziałem się, że na takim samym modelu swoje pierwsze utwory nagrywali Beatlesi. Studer sprzężony był z 16-kanałowym stołem mikserskim Fonia. Jako odsłuchy, pamiętam, służyły duże trójdrożne kolumny głośnikowe firmy Tonsil. Pamiętam też, że Piotr był dumny, że na wyposażeniu jest kompresor firmy Klark Teknik. Dysponowałem wtedy syntezatorami Moog Micromoog, Arp Axxe. Posiadałem również Arp Solina String Ensemble oraz Clavinet E7 Hohnera. Automatem perkusyjnym był Electro Harmonix DRM16. W 1982 roku doszedł Korg Polysix i Korg BX-3, a rok później JX-3P Rolanda, Moog Prodigy i Korg KR - 55. Na CD ALTUS wykorzystałem również Yamahę CX5M oraz RX-21.

Jak przygotowywał pan materiał na Altusa – jak to wyglądało?
Materiał na płytę ALTUS z założenia miał zawierać kompozycje z lat 80-85, w tym część utworów, które były wykorzystane w programie "SONDA". Na płycie jest ich sześć. Być może wydawca, GAD Records, zdecyduje się w przyszłości na edycję reszty kompozycji w kompilacji, na przykład z moją twórczością z lat późniejszych. Tutaj ukłon w stronę Pana Michała Wilczyńskiego :). Miałem możliwość przegrania moich taśm z radiowego archiwum, co uczyniłem wykorzystując mój dwuśladowy magnetofon Revox B 77 poprzez konwerter A/D Philipsa bezpośrednio na kartę Steinberga do komputera. Taśmy, które przegrywałem, miały adnotację, że były odszumione przez Denoiser DNR 2000 na początku lat 90. Te materiały zostały dostarczone przeze mnie bezpośrednio do wytwórni w postaci plików WAV na płycie CD.


Proszę powiedzieć parę słów na temat problemów z dźwiękiem na pierwszej edycji płyty.
Jak wspomniałem, pliki 16/44,1 zostały dostarczone do wytwórni na nośniku CD-R. Nie znam dalszych losów przygotowania materiału do wydania. Zapewne materiał został poddany procesowi remasteringu, słychać to choćby w poziomach, które obniżono o wartość 3 dB, przy czym jeden z ostatnich utworów pozostawiono niezmieniony (?). Dynamika całości siadła. Również zastosowana kompresja troszeczkę stłoczyła brzmienie. Wyższe pasma basu jeszcze brzmią, ale niski bas jest mało czytelny, zresztą pisał pan o tym w recenzji. Trochę szkoda, że materiał nie ukazał się dokładnie w takiej formie, w jakiej został dostarczony w plikach WAV.

Jak zmieniło się pana podejście do procesu kompozycji – chodzi mi o zmianę od czasów utworów z „Altusa”.
Komputeryzacja muzyki odegrała zapewne dominującą rolę w podejściu do procesu kompozycji. I nie tylko komputeryzacja, ale i digitalizacja urządzeń hardware’owych, które zaczęły pojawiać się w postaci wtyczek dostępnych w oprogramowaniach komputerów. Powiem tak: wciągam się w nowinki techniczne, owszem, korzystam z nich do dziś, ale ostrożnie, z rozwagą, tak by nie zabierały mi weny twórczej i czasu potrzebnego do formowania duszy każdej kompozycji. Może to górnolotne słowa, ale chyba trafne. Ważnym też jest, aby nie ulec procesom, które powodują, że utwory zostają pozbawione feelingu. I tak przykład w kwestii kwantyzacji instrumentów odpowiedzialnych za warstwę rytmiczno-motoryczną, czyli perkusję i bas. Ostatnio ktoś mi zarzucił, że dopatrzył się drobnych nierówności w sekcji rytmicznej jednej z moich kompozycji. Rzeczywiście, wszystko grałem "z ręki", tak składowe perkusji, jak i bas. Odpowiedziałem, że zostawiłem to z premedytacją, bo uznałem, że to ożywi cały utwór, doda tego "human feelingu" i słuchacz otrzyma granie z oddechem, nieplanowanymi rubatami i niematematycznym zgraniem.

Co pan sądzi o nowym trendzie grania z plików wysokiej rozdzielczości – czy robił pan jakieś próby, coś nowego wnosi wydłużenie słowa do 24 bitów?
Sądzę, że należy nagrywać pliki w wysokiej rozdzielczości, gdyż posiadają większą transparentność szczególnie w zakresie wyższych częstotliwości. Myślę, że domena 24/44,1 jest OK i zapewnia obecnie to podstawowe minimum w dostarczaniu plików do finalnego miksu czy masteringu.


Jak zmienił się świat muzyki elektronicznej od czasu, kiedy pan zaczynał?
Od momentu, kiedy ja zacząłem tworzyć, muzyka elektronicznie ewoluuje po dzień dzisiejszy w ogromnym tempie. Przede wszystkim wielki wpływ na tę ewolucję ma postęp technologiczny w kreowaniu nowych instrumentów i komputerowych programów muzycznych, a w konsekwencji tworzeniu wspaniałych bibliotek dźwięków, o których kiedyś można było tylko pomarzyć. Technologia samplingu, z początku droga i prawie niedostępna ze względu na ogromne koszty pamięci komputerowych, dzisiaj króluje pod strzechami i tworzy nowe, ogromne możliwości i to w domenie jakże wysokich rozdzielczości. Systemy DAW, interfejsy, wspaniałe karty muzyczne, nieograniczone możliwości gromadzenia własnych bibliotek dźwiękowych - można od tego wszystkiego dostać zawrotu głowy. Jesteśmy łapani we wspaniałe pułapki technologiczne. Trzeba roztropności w poruszaniu się w tym gąszczu elektronicznych nowinek, aby nie przysłoniły nam one wartości estetycznych, które niesie z sobą muzyka.


Proszę podać dziesięć albumów, które czytelnicy HF powinni posłuchać w najbliższym czasie.
Może nie będę wyróżniał całej dziesiątki, bowiem jest ogromnie dużo znakomitych płyt na rynku. Skupię sie raczej na rodzimych wykonawcach reprezentująych muzyczny nurt, w którym dominuje warstwa elektroniki i których warto słuchać.
Dla mnie osobiście są to Józef Skrzek, Sławomir i Tomek Łosowscy, Marek Biliński, Władek Komendarek, Robert Kanaan oraz cała plejada młodych, zdolnych el-muzyków, takich chociażby jak Przemysław Rudź czy Adam Bórkowski i Maciej Braciszewski.
Zrobię jeden wyjątek - proszę posłuchać płyty rodzimej grupy Miloopa pt. Optica. Świetny krążek, znakomicie nagrany, muza z najwyższej półki. Wielka szkoda, że tak mało ich muzyki w mediach. Ale to już inna para kaloszy, znam to z autopsji…
W tym roku w lipcu miałem przyjemność być w jury festiwalu el-muzyki w Cekcynie. Mogłem się przekonać, jak wielu uzdolnionych muzycznie ludzi mamy w narodzie :)


TYLKO MUZYKA

Trzy prezentowane poniżej płyty łączą osoby kompozytorów i wykonawców: Krzysztofa Dudy (na dwóch) i Przemysława Rudzia (na trzech), świetny smak oraz ładna realizacja. Będą stanowiły ozdobę każdej kolekcji el-muzyki i pozostaną w pamięci na długo po tym, jak wybrzmi ostatnia nuta. Polecam je gorąco, sam słucham ich od dłuższego czasu, nie mogąc zdecydować się na sięgnięcie po coś innego.


Krzysztof Duda & Przemysław Rudź
FOUR INCARNATIONS
Soliton SL 328-2, CD (2013)

Urodzony w 1976 roku muzyk i kompozytor, popularyzator astronomii, autor przewodników i książek Przemysław Rudź należy do kompletnie innego pokolenia niż Krzysztof Duda. Kiedy ten ostatni nagrywał swoje pierwsze, wydane na albumie Altus utwory (w 1980 roku), Pan Przemysław dostał właśnie swój własny elementarz Mam 6 lat. Co łączy muzyków, między którymi leży stan wojenny i czas przełomu w 1989 roku z Sejmem kontraktowym? Tylko muzyka, można powiedzieć, i może jeszcze miejsce pochodzenia: Krzysztof Duda to Gdańszczanin, a Przemysław Rudź urodził się w Elblągu. OK., to ostatnie jest mocno naciągane: jak zaraz zobaczymy, Rudź bez problemu, z powodzeniem wydaje płytę wspólnie ze Ślązakiem, Józefem Skrzekiem. Ale spróbować musiałem.


Swoją drogą ciekawy jestem, jak wygląda taka współpraca – zapewne każdy z muzyków przygotowuje wstępne propozycje, wymieniają się nimi, dogrywają swoje ślady i na końcu miksują całość i poddają masteringowi. W czasie cyfrowych technologii to banalnie łatwe i nie trzeba się nawet widzieć, żeby powstał album. Ten nagrany został między wrześniem i listopadem 2012 roku w Gdańsku i Gdyni. Pod miksem podpisani są obydwaj artyści, a za mastering odpowiedzialny jest pan Przemysław. To koncept-album, tj. podporządkowany jednej, wspólnej myśli. W czterech utworach opisano cykl rozwojowy owada. Jak czytamy w opisie płyty, można je traktować również alegorycznie, jako opis ludzkiego życia. W nagraniach wykorzystano zarówno nowoczesne syntezatory, jak i starsze, analogowe. W utworze Imago/Toward The Sunshine wystąpił gościnnie grający na gitarze Rafał Szydłowski. Dosłał on swoją ścieżkę z Irlandii, w której mieszka. Otrzymujemy również bonusowy utwór pt. Inevitability of Evanescence, utwór Dudy z lat 90. ubiegłego wieku. Wydawnictwo ma postać digipaku.

Recenzując album Altus wspomniałem także i o tej płycie. Moje pierwsze wrażenia nie były tak entuzjastyczne, jak w przypadku zbioru nagrań pana Dudy. Od tamtego czasu upłynęło jednak sporo czasu, który spożytkowałem m.in. na zakup i przesłuchanie innych płyt autorstwa lub z udziałem Przemysława Rudzia. Myślę, że potraktowałem wówczas płytę Four Incarnations niesprawiedliwie. Być może spowodowane to było innymi wobec niej oczekiwaniami. To muzyka tak różna od tej z Altusa, że trzeba jej słuchać w oderwaniu. Raczej po nagraniach Tangerine Dream lub Klausa Schulze z ostatnich lat. Przekalibrowawszy się, wysłuchałem albumu kilkanaście razy, za każdym razem odkrywając w nim coś nowego. To dobry znak. Nagrania muzyki elektronicznej ostatnich lat, wliczając w to Tangerine Dream, wydają się płytkie i nudne, przynajmniej dla mnie. W tym przypadku każdy z utworów ma swój własny puls, wyraz, nastrój. Połączenie cyfrowych brzmień z analogowymi dało coś, co lubię najbardziej, tj. interesujące faktury i niesamowite tło. Od strony brzmieniowej to dobre nagranie, szczególnie jeśli porównamy je z ostatnimi płytami, dla przykładu, wspomnianego Klausa Schulze. W otwierającym płytę utworze Embryo zaskakuje bardzo niski, głęboki bas, fajnie wkomponowany w postawione wyżej analogowe dźwięki. Całość ma bardzo dobrze uchwycony balans tonalny, z ładną, delikatną górą. Tym, czego brakuje, jest dynamika. Wystarczy posłuchać którejkolwiek z pierwszych płyt Tangerine Dream, np. Alpha Centauri, wydanych na SHM-CD w Japonii, albo któregoś z koncertów Kraftwerka z początku lat 70., żeby usłyszeć, jak głębokie i trójwymiarowe mogą być analogowe syntezatory. Tutaj tego nie ma, wszystko jest uspokojone i wygładzone, bez pazura.

Jakość dźwięku: 8/10
Robert Kanaan & Krzysztof Duda & Przemysław Rudź
HOŁD
Soliton SL 380-2, CD (2014)


10. rocznica śmierci i 75. urodzin Czesława Niemena były okazją do wielu okołorocznicowych działań. Jedną z najważniejszych inicjatyw była reedycja czterech pierwszych albumów autora Sukcesu. Niestety tylko czterech – Polskie Nagrania niedawno wstrzymały na razie program, ponieważ firma ma nowego właściciela. Swoją cegiełkę dołożyli również artyści: Robert Kanaan, Krzysztof Duda i Przemysław Rudź. Myślę, że gdyby ktoś mnie o to zapytał, takiego hołdu po twórcach muzyki elektronicznej bym się nie spodziewał. I znowu – pierwsza myśl nie zawsze jest dobra. Przecież Niemen jest jednym z ciekawszych polskich twórców muzyki elektronicznej. Słuchając Katharsis (1975) trudno nie odnieść wrażenia, że Niemen odnalazł się w tej muzyce znakomicie, że znalazł swój głos, którego już nie stracił. Hołd to dla każdego z trzech muzyków zaangażowanych w ten projekt osobista deklaracja i wyznanie. Na trzech skrzydełkach digipaku napisali swoje „dziękuję”, przywołując osobiste powody, dla których zrealizowano tę płytę. Muzyka powstała w maju 2014 roku w Trójmieście, a muzycy spotkali się w studio podczas miksowania materiału, za który są po równo odpowiedzialni. Masteringiem materiału zajął się Przemysław Rudź. Wydawnictwo ma postać digipaku.


Sygnał na tej płycie ma dość wysoki poziom. Z jednej strony musiano więc zastosować sporą kompresję, ale z drugiej ożywia to całość i nadaje jej dynamikę, której w muzyce elektronicznej często brakuje. Już w otwierającym album utworze Dorożką na Robofest, hołdzie dla Dorożką na Księżyc Niemena (z albumu Katharsis), bardzo ładnie zaznaczono gęsty, niski bas. Nie sięga on aż tak nisko, jak dźwięki z pierwszego utworu płyty Four Incarnations duetu Duda & Rudź, ale jest lepiej definiowany i dynamiczniejszy. Bardzo dobrze ukazano głębię dźwięku, który jest plastyczny i namacalny. To naprawdę ładna realizacja. Problemy z idealnym oddaniem brzmienia dźwięku syntezatora analogowego pozostają, ale ostatecznie mamy do czynienia z płytą Compact Disc, a nie Long Playem naciętym z analogowej taśmy-matki (a te potrafią brzmieć obłędnie dobrze!). Mimo to bardzo podobał mi się balans tonalny: brzmienie nie jest jazgotliwe ani rozjaśnione. Ponieważ to kolejna płyta, w której masteringu brał udział pan Rudź, można chyba powiedzieć, że to jego zasługa i najwyraźniej ma dobre ucho. A w świecie realizatorów dźwięku, proszę mi wierzyć, to absolutna rzadkość! Brawo! I żebym nie zapomniał: na płycie Hołd znajdziemy piękną muzykę.

Jakość dźwięku: 8-9/10

www.studioimage.pl
www.robertkanaan.pl
przemyslawrudz.bandcamp.com

Józef Skrzek & Przemysław Rudź
THE STRATOMUSICA SUITE
Generator.pl GEN CD 032, CD (2014)


Materiał został nagrany między styczniem i marcem 2014 roku w Wojkowicach (Skrzek) i Gdańsku (Rudź). Panowie zapewne przygotowali swoje ścieżki oddzielnie. Za miks i mastering odpowiedzialny był Przemysław Rudź. W opisie płyty podano również, że Józef Skrzek miał swojego własnego realizatora dźwięku, pana Macieja Stacha (MAQ Records). Ciekawostką jest fakt, że studio MAQ Records wyposażone jest w analogowe stoły mikserskie i umożliwia nagranie i zgranie całego materiału w domenie analogowej. I jedynie rekorder, z tego co zrozumiałem, jest cyfrowy – to komputer.

Płytę wypełnia pojedyncza, trwająca 56 minut i 39 sekundy suita, pojedynczy utwór. Jej charakter można określić jako kontemplacyjny, ambientowy, ale w głęboki sposób. To nie jest coś, co się po nas prześlizguje i spływa jak po kaczce. Podobnie jak na płycie Four Incarnations Krzysztofa Dudy i Przemysława Rudzia, tak i tutaj chodzi o dialog między dwoma artystami, w tym przypadku grającymi na analogowych syntezatorach. Brzmi to bardzo fajnie i wciągająco. Uderza ogromna przestrzeń, z wieloma planami, szeroka i głęboka, w której dzieją się najważniejsze rzeczy. Barwa jest tu na drugim planie. Brzmienie nie jest tak głębokie, jak na Four…, nie jest też specjalnie plastyczne. W tym sensie, że poszczególne dźwięki nie mają wyraźnego „body”, nie są „aktywne” w swoich ramach, nie są specjalnie dynamiczne. To jednak cecha niemal wszystkich nagrań muzyki elektronicznej ostatnich lat i nie wiem, czy jest na to jakaś rada. Najważniejsze przesłanie jest takie: bardzo dobra muzyka, pięknie zagrana i nieźle nagrana.

Jakość dźwięku: 7-8/10
KRZYSZTOF DUDA | dyskografia
1984: TAMA, Rogot, kaseta
1995: VOICES, Futurex, CD
1995: Kolędy i pastorałki, Futurex
1996: Moods for lovers, Futurex
1996: Landscape 1&2, Paris Music
1996: El-Pop Laid Back, Paris Music
1997: Gregorian Angels, Futurex
2000: Miserere, Futurex
2002: ITE, Drag Lukomo
2008: Chillout City Lights Zone, DayDream Records
2008: Chillout Energetic Avenue, DayDream Records
2008: Classical Organ Works (Inspirations), DayDream Records
2012: WLM program, KD
2013: Four Incarnations, Soliton, CD – album nagrany w duecie z Przemysławem Rudziem
2013: Altus, GAD Records, CD
2014: Hołd, Solition, CD – album nagrany wspólnie z Robertem Kanaanem i Przemysławem Rudziem