pl | en

Dzień dobry!

Od trochę ponad roku czytam Wasz magazyn. Bardzo dziękuję za dobre merytorycznie recenzje sprzętu i albumów. Bardzo cenię Pana zdanie odnośnie muzyki i dźwięku.

Pozwolę sobie jednak na drobną - łatwą do naprawienia krytykę. Otóż w wielu artykułach (szczególnie czytając je zaraz po publikacji) roi się od literówek - co niestety powoduje, że trochę trudniej się je czyta.
Jednak nie piszę tej wiadomości po to, aby Was krytykować, ale aby podzielić się z Wami swoimi spostrzeżeniami, domysłami bazującymi na teorii, bądź też faktami technologicznymi. Z wykształcenia jestem informatykiem ze specjalizacją "sieci komputerowe". W czasach studiów miałem zajęcia z "systemów multimedialnych" w trakcie których dość intensywnie zaznajamiałem się z teorią i praktyką przesyłu dźwięku cyfrowego. Mierzyliśmy na zajęciach "jitter", konfigurowaliśmy sieć tak, aby zapewnić wystarczającą jakość łącza dla dźwięku itp.

Znam też podstawy protokołów przesyłu dźwięku przez SPDIF oraz USB.
Technicznie (z punktu widzenia protokołu) SPDIF jest o wiele lepszy od USB. Dlatego, że został stworzony do przesyłu dźwięku i robi dokładnie to, co ma robić. Wiem też, że ten protokół posiada "marne" zabezpieczenia przed przekłamaniem. Jego największą zaletą jest łatwe dostarczanie danych na czas (w równych odstępach czasowych), bez opakowywania w tonę ramek.

Odnośnie USB. Tutaj mamy de facto 3 tryby pracy, ale nas interesują dwa. Teoretycznie powinien być lepszy jako "ten nowszy", jednak sposób komunikacji , hand-shaki z wieloma urządzeniami, wysyłanie pakietów w różnych odstępach czasowych, opakowywanie danych, czy inne problemy powodują, że moim zdaniem nadaje się gorzej z definicji do przesyłu dźwięku. Teoretycznie (przy zastosowaniu dobrej jakości okablowania) SPIF da lepszy dźwięk niż USB. Ale to "tylko teoria".

Teoria numer dwa. Przy serwerze plików w domu i odtwarzaczu strumieniowym zastosowanie przemysłowej klasy routera i kart sieciowych uzyskamy lepszy dźwięk. Podobnie przejście ze skrętki CAT5 (bądź też audiofilskich kabli ethernet) na podwójnie ekranowaną skrętkę CAT7 i dedykowane dla niej gniazdka da poprawę dźwięku.

Śmiem twierdzić, że dobrze zgrane pliki z dobrych płyt CD będą grały tak samo dobrze, jak płyta. Przy założeniu dobrego sposobu odtwarzania plików i płyty.
Tzn. jeśli wezmę dobry transport CD i zewnętrznego DAC-a oraz dobry transport plików i tego samego DAC-a, to plik nie zagra gorzej niż płyta.

Powiem więcej. Dużo ważniejszy jest master niż nośnik cyfrowy. To zaobserwowałem u siebie. Dodam, że w najbliższej rodzinie mam muzyka/reżysera dźwięku- mama skończyła reżyserię dźwięku na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Wiem, że jak nie ma dobrej realizacji dźwięku, to potem najlepszy sprzęt tego nie zagra. Natomiast trochę gorszy sprzęt (ale nie "złom") zagra najlepsze realizacje.
Podobnie ważniejsza od elektroniki jest akustyka pomieszczenia. Średniej klasy wzmacniacz ze średniej klasy kolumnami zagra lepiej w pomieszczeniu o dobrej akustyce (przy poprawnym rozmieszczeniu całości) niż najlepszy wzmacniacz przy złej akustyce i złym rozmieszczeniu kolumn.

Mam jeszcze kilka tematów do poruszenia, ale to w kolejnych mailach w kolejnych dniach.

Z poważaniem
Maciej
Panie Macieju,

dziękuję bardzo za mail – pańskie merytoryczne uwagi są bardzo cenne, dziękuję. Z literówkami niestety nic nie zrobimy – magazyny internetowe, bazujące na małej grupie ludzi nigdy nie będą miały do dyspozycji korektora i kogoś od adjustacji, jak magazyny drukowane. Żeby tak było, musiałyby być płatne, żeby móc kogoś takiego zatrudnić. Drugim, poważniejszym problemem, jest brak czasu – ze względu na szybkość, z jaką magazyny internetowe muszą reagować, jak szybko po odsłuchu test znajduje się na stronie, powoduje, że zwyczajnie nie ma czasu na kilkorazową lekturę. To odróżnia net od druku i póki co nie wydaje się, żeby miało się to poprawić, nad czym głęboko ubolewam.

Teraz technika. Problem z USB i S/PDIF leży nie w sposobie transmisji sygnału, ale konwersji USB na S/PDIF, tak wynika z moich doświadczeń. Jedynym źródłem, sygnału audio z wyjściem USB są komputery lub odtwarzacze bazujące na procesorach, czyli mikrokomputerach. Z nich wychodzimy sygnałem USB, a jeśli chcemy innym, to trzeba go skonwertować. I tyle – konwersja zachodzi w DAC-u lub w źródle. A sam sposób przesyłu ma mniejsze znaczenie. Chociaż, znowu z doświadczenia, powiem, że wolę to, jak sygnał korygowany jest przez kabel S/PDIF niż przez USB i tu się zgadzamy. Jarek Waszczyszyn, specjalista przecież od cyfry, uważa, że najlepszym łączem jest USB – jak widać, nie ma konsensusu.

Teraz pliki. Mam wieloletnie doświadczenie z odtwarzaniem plików i płyt CD, na różnych urządzeniach. Mam też jednoznaczne zdanie na ten temat: płyta CD zawsze gra lepiej niż plik. Nawet jeśli jest to plik „zassany” bezpośrednio ze studia (wiele razy miałem taką możliwość). Teoria mówi, że różnicy między ripem i CD być nie powinno, a plik „master” powinien zagrać nawet lepiej niż CD. I znowu – teoria musi być dziurawa, albo nie wszystko jeszcze rozumiemy, bo zawsze wybieram brzmienie CD. A absolutny high-end, to (jeśli chodzi o cyfrę) wyłącznie CD i czasem SACD – przynajmniej moim zdaniem. Trochę pobrzmiewam jak jaskiniowiec, ale nic na to nie poradzę, tak słyszę i tak słucham :)

Pozdrawiam serdecznie
Wojciech Pacuła