pl | en

WZMACNIACZ ZA 15-25 tys. ZŁ (HARBETH 30.1 + AYON CD1sc)

Szanowny Panie Wojtku!

Moje doświadczenie systemami i urządzeniami audio jest nadal na dosyć podstawowym poziomie i dlatego bardzo chciałbym poprosić o Pana poradę w zakresie kupna wzmacniacza. Testy sprzętu jakie Pan prezentuje wydają się być według mnie bardzo obiektywne i w dużym stopniu można sobie na tej podstawie wyobrazić dźwięk danego komponentu. Chociaż teraz wiem, po lekcji  jaką dostałem, po kupnie ostatniego wzmacniacza, wcześniejszy odsłuch jest niezbędny.

Mój pierwszy właściwy system był zbudowany ze wzmacniacza Cyrus 8se i CD8, później uzupełnionych o zasilacze. Grało to, z całkiem moim zdaniem dobrymi w swojej cenie, głośnikami Music 1, brytyjskiej  firmy Revolver. Po około 2 latach korzystania z tego zestawu zacząłem odsłuchiwać inne głośniki, aby cenowo ale i jakościowo zbliżyć się do urządzeń Cyrusa. Po odsłuchach kilkukrotnie droższych głośników nie znalazłem uzasadnienia, aby wymieniać moje na coś innego, bo chociaż były w jakiś sposób lepsze, to nie wywoływały u mnie w żaden sposób chęci wyłożenia większej gotówki. O uszy natomiast obijała mi się nazwa Harbeth, poczytałem pana recenzje i w końcu podjechałem któregoś dnia do sklepu, aby je przesłuchać. Przesłuchałem tylko modele C7ES-3 i HL5 - wywarły na mnie ogromne wrażenie. Biorąc pod uwagę metraż swojego pokoju (12 m. kw.), niezbyt ustawnego i w ogóle nieprzystosowanego akustycznie, ale i głównie Pana pochlebne recenzje na łamach „High Fidelity” zamówiłem  w ciemno wersję M30.1. Po 3 tygodniach cieszyły już oko i ucho.

Następnie przez kilka kolejnych miesięcy, dojrzewałem do zmiany wzmacniacza. Cyrus, który wydawał mi się przy dłuższych odsłuchach męczący i nie sposób było np. prowadzić rozmowy przy muzyce, która zdawała się bardzo narzucać. Grało to efektownie, ale przy krótszych energicznych odsłuchach, później wszystkiego było za dużo, za bardzo 'prosto w twarz'. I troszeczkę brakowało niskich tonów, chociaż bardzo podobało mi się to, jak wzmacniacz kontroluje bas. Po przeczytaniu recenzji na temat wzmacniacze Obelisk Si zaaranżowałem odsłuch i pierwszy raz usłyszałem jak muzyka może być wciągająca i miałem namiastkę grania lampy. Byłem w rozterce, bo podobała mi się rozdzielczość i temperament Cyrusa, ale i spokój i muzykalność Obeliska. Suma sumarum, z braku możliwości odsłuchu i po wielu opiniach osób oczarowanych dźwiękiem Lebena, postanowiłem w ciemno zakupić najnowszy model SC300F. Po podłączeniu go w system w ogóle to nie chciało grać z odtwarzaczem Cyrusa, wystąpiły jakieś totalne niedostatki mocowe. Po rozeznaniu, dosyć bezboleśnie pozbyłem sie Cyrusa, także z tego powodu, że był bardzo wybredny, czy ma mi akurat przyjąć i zagrać daną płytę, czy też 'połknąć' i nie chcieć oddać z powrotem. Zastąpiłem go Ayonem CD1sc, który w moim odczuciu dalece przebija mój wcześniejszy CD. Co więcej, posiada DAC, z którego również dosyć często korzystam.

Po kilku miesiącach obcowania z nowym zestawem podjąłem decyzję o wymianie Lebena - mimo świetnie oddanych wokali i niektórych instrumentów, brakuje mi w nim konturowości basu i dynamiki. Słucham głównie muzyki z lat 70. i 80., tylko troszeczkę jazzu, elektroniki, ale i bieżących wykonawców z głównego nurtu (Fleetwood Mac, Mike Oldfield, Sting, Stańko, Stevie Wonder -  z tego typu muzyką najbardziej się utożsamiam). W obecnym zestawie bardzo mi brakuje kontroli basu, a także troszeczkę separacji instrumentów. bardzo podoba mi się natomiast realizm ich przedstawienia i ta aura, szczególnie w sobotnie i niedzielne wieczory (czyżby prąd był wtedy lepszy??), kiedy można wgłębić się w klimat muzyki i posłuchać płyty czasami od A do Z. Mam również nadal możliwość wymiany za dopłatą Lebena 300F na wyższy - CS600, nie słuchałem ale nie wydaje mi się, żeby to był w moim przypadku dobry kierunek - czy może się mylę?   Prosiłbym bardzo o sugestie co do sprzętu jaki powinienem odsłuchać przed podjęciem decyzji. Kwota to kilkanaście tysięcy złotych, chyba że miałby Pan coś na prawdę wspaniałego, co musiało by mi się spodobać i pozostać na lata, wtedy kwota ta mogłaby sięgnąć nawet dwudziestu kilku tysięcy. Reasumując, dźwięk przynajmniej tak wciągający, emocjonalny i realistyczny jak w Lebenie, nie przeszkadzający tak jak to miało miejsce w Cyrusie, ale też nie leniwy, mający dynamikę i dobrą kontrolę, bardzo korzystną cechą byłaby również możliwość przyjemnego słuchania przy niższej głośności (takiej powiedzmy jak głośność telewizora).    
Będę na prawdę bardzo wdzięczny za wszelkie podpowiedzi. Gdyby te, czy też przyszłe konsultacje, były odpłatne, proszę również o przedstawienie oferty, gdyż bardzo zależy mi na znalezieniu tego brakującego ogniwa.      

Z wyrazami szacunku
Norbert



Witam!

Do rzeczy - porady są nieodpłatne, ew. wino wystarczy :)

Myślę, że zawężając sprawę warto posłuchać:
1. Lavardin (dystr Moje Audio).
2. Hegel (to samo).
3. Po prostu Ayon Spirit III.
Każdy gra trochę inaczej, ale każdy ma klasę.

Pozdrawiam serdecznie
Wojtek Pacuła

PS
A tak kontrolnie, to posłuchałbym czegoś z Vitusa (RCM).
Panie Wojtku!

Dziękuję bardzo za odpowiedź, i na świeżo jeszcze, zadam Panu tylko jedno pytanie. Właśnie chyba dzień po tym jak do Pana napisałem, przypomniałem sobie, że do poprzednich głośników dostałem gąbeczki do zatykania bas-refleksu i postanowiłem sprawdzić co to przyniesie za efekt w Harbethach. 
Okazało się, że Lebenik zaczął po prostu pięknie i czyściutko grać. Ten niski bas jest oczywiście nadal nienajlepiej kontrolowany, no ale bez porównania lepiej, no i reszta - po prostu bajka. Na prawdę, kombinując przy standach i teraz tą gąbeczką dopiero odkrywam co ja tak na prawdę kupiłem. Pokój mam zupełnie kiepski akustycznie, to się od razu widzi i czuje po wejściu, ale to sie raczej szybko nie zmieni, gdyż jest to mieszkanie wynajmowane, i nie chcę w tego typu rzeczy za bardzo inwestować - więc ta gąbeczka jest takim uproszczonym rozwiązaniem. 
Z Lebenem nie chcę sie jednak rozstawać, jeśli już to będę się rozglądał za czymś dodatkowym, już na spokojnie, bez presji. Właśnie wczoraj czytałem sporo o Lavardinie - rzeczywiście, wygląda on na raczej coś wyjątkowego. O pozostałych poczytam, przesłucham, ale...
I tu moje pytanie  - czy jest sens wymiany 300F na model 600. Dopłata to w moim przypadku 10 tys. zł, - OK., zapomnijmy o aspekcie finansowym, bo może już w tej kwocie to nie za bardzo warto, ale - czy wymieniając na ten model - będzie tylko lepiej, czy nie stracę czegoś, tej przejrzystości i powabu? Nie bardzo mam możliwość odsłuchu i byłaby to zamiana w ciemno. Nie chciałbym po prostu przedobrzyć, ale jeśli ma być tylko lepiej, chociaż może nieadekwatnie do poniesionych kosztów, to myślę, że bym się do tego przychylał. 

Pozdrawiam serdecznie i o ewentualny adres dla wina (czerwone, białe?) poproszę.
Norbert

Witam!

Z zatyczkami kolumny grają trochę bardziej jak obudowa zamknięta – bas jest płytszy, ale poprawia się szybkość narastania (to fizyka). Fajnie, że się udało. CS660 byłby krokiem w dobrym kierunku i proszę go koniecznie posłuchać – barwa, większe źródła, piękniej. Ale jeśli w Lebenie podoba się panu przejrzystość, to być może lepszy byłby jednak CS1000. Każdy z nich jest dużo lepszy od – przecież świetnego – CS300F. Ale na spokojnie, proszę wypożyczyć końcówki do domu (można się powołać na mnie). Cieszę się, że sprawa się wyklarowała :)

Pozdrawiam serdecznie
Wojtek Pacuła

PS
Wino przyjmę pod każdą postacią, choć czerwone silniej do mnie przemawia :)