pl | en

Krakowskie Towarzystwo Soniczne | spotkanie #128

AYON AUDIO
S-10 II SIGNATURE

Odtwarzacz plików audio

Producent: AYON AUDIO
Cena: 22 900 - 34 390 zł

MADE IN AUSTRIA

www.ayonaudio.com

Do testu dostarczyła firma: NAUTILUS Dystrybucja


KTS

Tekst spisał: WOJCIECH PACUŁA
Zdjęcia: KTS

Spotkanie #128

16 listopada 2020

KRAKOWSKIE TOWARZYSTWO SONICZNE to nieformalna grupa melomanów, audiofilów, przyjaciół, spotkająca się po to, aby nauczyć się czegoś nowego o produktach audio, płytach, muzyce itp. Pomysł na KTS narodził się w roku 2005. To już jego 128. spotkanie.

RANŻA KULTURALNA W CZASACH ZARAZY znalazła nowe przestrzenie w internecie. Nie da się zamienić bezpośredniego kontaktu z artysty z widzem i widza z artystą, nie da się przenieść koncertu do internetu w 100%, ale na naszych oczach powstają nowe kanały komunikacji między twórcami i odbiorcami, które pozostaną zapewne czynne również po tym, jak uda nam się powrócić do normalności. Może nowej, może innej, ale jednak – normalności.

Nie ma jednak, przynajmniej na razie, możliwości przeniesienia do sieci spotkań Krakowskiego Towarzystwa Sonicznego. Jego „być, albo nie być” to SPOTKANIE. Można to oczywiście spróbować obejść, jak to zrobiliśmy w SPOTKANIU #127, kiedy to członkowie KTS-u opowiedzieli o swoich najnowszych pasjach i „znaleziskach”, lub w SPOTKANIU #128, podczas którego przyjrzeliśmy się nowym kolumnom aktywnym Ancient Audio, słuchając ich samodzielnie, w swoich systemach. Bądźmy jednak szczerzy: to półśrodki.

Dlatego też zdecydowaliśmy się na krok radykalny i odważny, to jest na realne spotkanie twarzą w twarz. Aby jednak zmniejszyć ryzyko do minimum rozłożyliśmy je na dwie „lokacje”, bazując na zgłoszeniach chętnych do tej próby – spotkania miały miejsca u TOMKA FOLTY i u PISZĄCEGO TE SŁOWA w domu. Dzięki temu zredukowaliśmy liczbę uczestników do minimum, a przy tym zachowaliśmy wszystkie środki ostrożności, z myciem rąk, maseczkami i rękawiczkami włącznie.

| AYON AUDIO S-10 II

Tym razem chcieliśmy się przyjrzeć nowej wersji odtwarzacza plików firmy Ayon Audio, modelowi S-10 II. Urządzenie ma modułową budowę, a w najwyższej wersji jest fabrycznie wyposażone w dysk SSD o pojemności 1 TB oraz oprogramowanie JRiver BlackBox Server. O wyborze tej aplikacji, jak czytamy w materiałach firmowych, zadecydowały pozytywne wyniki testów i prób odsłuchowych przeprowadzonych przez konstruktorów Ayona, na których czele stał Gerhard Hirt.

⸤ Ayon Audio S-10 II, a na nim transport CD-T

Miały one wykazać, że JRiver jest bezkonkurencyjny w przypadku muzyki zakodowanej właśnie w gęstych formatach, co jest odczuwalne zwłaszcza w postaci aspektów związanych z prezentacją przestrzenną nagrań. Dysk ten korzysta z dodatkowego samowystarczalnego modułu obsługiwanego przez nową platformę zaimplementowaną w wersji Mk II. Nowe jest też sterowanie urządzeniem (aplikacja), poprawiono lampowe układy wyjściowe i zmodyfikowano „serce” urządzenia czyli konwerter PCM-DSD (DSD256).

Spotkanie #1: U TOMKA | Spotkanie u Tomka polegało na porównaniu plików granych z odtwarzacza Ayona do płyt LP granych z gramofonu TRANSROTOR ALTO TMD, płyt CD granych z transportu CD AYON AUDIO CD-T oraz plików granych z transportu plików AURENDER X100L; obydwa transporty podłączone były cyfrowo do przetwornika cyfrowo-analogowego i przedwzmacniacza w jednym AYON AUDIO STRATOS:

• Ayon Audio S-10 II: 22 900 - 34 390 zł,

• Aurender X100L: 17 000 zł + Ayon STRATOS DAC SPECIAL: 42 900 zł
Komplet: 59 900 zł,
• Transrotor ALTO TMD: 37 900 zł + wkładka ZYX ULTIMATE 100: 5990 + przedwzmacniacz Phasemation EA-350: 16 900 zł
Komplet: 60 790 zł,

Spotkanie #2: U WOJTKA | Z kolei spotkanie u mnie polegało na porównaniu odtwarzacza Ayona do płyt CD i SACD granych z odtwarzacza AYON AUDIO CD-35 HF EDITION oraz plików granych z odtwarzacza plików MYTEK BROOKLYN BRIDGE. U Tomka pliki zostały grały z NUK-a, a u mnie odtwarzane były z dysku NAS Synology i z pendrajwa:

• Ayon Audio S-10 II: 22 900 - 34 390 zł,

• Ayon Audio CD-35 HF EDITION: 90 000 zł,
• Mytek BROOKLYN BRIDGE: 11 900 zł.

| Spotkanie #1: U TOMKA

PŁYTY UŻYTE DO PORÓWNANIA

1⸣ DAFT PUNK Random Access Memories

LP | wydanie amerykańskie 180 g, Columbia 88883716861
CD | wydanie japońskie, Sony Records Int'l ‎SICP 3817
PLIK | FLAC 24 bity, 88,2 kHz

2⸣ DIRE STRAITS ‎Dire Straits

LP | reedycja 180g 45RPM Mobile Fidelity Sound Lab MFSL 2-466
LP | drugie wydanie UK Vertigo 9102 021
CD | japońskie wydanie Platinum SHM-CD Vertigo/Universal Music Japan UICY-40008
PLIK | rip z wersji Platinum SHM-CD na Aurenderze
PLIK | FLAC 24 bity, 88,2 kHz na Ayonie S-10 II

3⸣ WOJTEK MAZOLEWSKI QUINTET ‎When Angels Fall
LP | 180 g Whirlwind Recordings WR4747LP
CD | WMQ Records ‎5903111494322, Agora Muzyka 5903111494322
PLIK | WAV 16 bity, 44,1 kHz

4⸣ HANIA RANI Home
LP | Gondwana Records ‎GONDLP037, 2 x 180 g
PLIK | Gondwana Records, WAV 24 bity, 96 kHz

TOMEK FOLTA ⸜ URZĄDZENIEM Z POWODU KTÓREGO SIĘ DZISIAJ SPOTKALIŚMY jest odtwarzacz Ayon Audio S-10 II, który jest też serwerem, przedwzmacniaczem i „dakiem”. Urządzenie jest modułowe, więc można sobie je poskładać w wersji, w jakiej jest nam akurat potrzebne. My słuchamy wersji SIGNATURE, to jest w najlepszej konfiguracji. Taka modułowa budowa to fajny pomysł, bo nie trzeba wydawać pieniędzy na coś, czego nie potrzebujemy.

Tak się składa, że to jest już drugi egzemplarz tego urządzenia, który mam u siebie. Problemem okazało się skonfigurowanie Ayona u mnie w domu. Dość szybko ukazało się mi uzyskać z niego dźwięk, ale po upływie półtorej doby, siedząc tam, gdzie teraz siedzi Rysiek, czyli pośrodku, stwierdziłem, że scena jest mocno przesunięta w prawą stronę. Wyszło na to, że jedna z lamp wyjściowych nie funkcjonuje poprawnie.

Zastąpiliśmy go nowym egzemplarzem w dokładnie tym samym otoczeniu sieciowym i rozpoczęły się problemy z konfiguracją. Najpierw nie chciał się „odnaleźć” w tym otoczeniu sieciowym, a kiedy się odnalazł, to po chwili przestał się „widzieć” w aplikacji Ayona. W końcu udało się wszystko poukładać, ale mój wniosek jest taki, że to nie jest urządzenie przyjazne dla użytkownika. To zresztą problem odtwarzaczy plików w ogóle, szczególnie od specjalistycznych, małych firm.

1⸣ DAFT PUNK Random Access Memories

JULEK SOJA ⸜ Powiem tak – uważam, że z pliku granego z S-10 II dźwięk był najsłabszy. Nie słyszę w nim głębi sceny. Mam wątpliwości co do góry i basu, ale to – moim zdaniem problem transferu do DSD. Dźwiękiem numerem jeden w tym porównaniu był dla mnie Aurender z przetwornikiem/przedwzmacniaczem Ayon Stratos, a zaraz po nim winyl. Płyta CD była pośrodku.

RYSIEK B. ⸜ Początkowo myślałem, że z tą płytą dźwięk będzie trudno analizować. Odtwarzacz S-10 II zaskoczył mnie dynamiką, energią i czymś w rodzaju „efektywności” grania, jakby był do tego typu muzyki predysponowany. W miarę odsłuchu zdanie mi się zmieniało i ostatecznie mogę powiedzieć, że Aurender uspokoił dźwięk i wygładził skraje pasma. Z CD i winylem było jeszcze o krok lepiej. Z LP pojawił się klimat, holografia i ciepło. Chociaż to nie jest moja muzyka, to w tej wersji podobała mi się najbardziej.

W sprawie PCM-DSD – kiwnęliśmy z Tomkiem głowami, bo po przekonwertowaniu do DSD poprawiła się skala barw, polepszyło się różnicowanie dźwięków, muzyka ożyła i stała się bardziej przestrzenna – byłoby to więc słowo w drugą stronę niż Julka.

TOMEK FOLTA ⸜ Mam wrażenie, że to ciągle nie jest wystarczająco wygrzane urządzenie i że po 100 godzinach grania pokazałoby znacznie więcej. Jak dla mnie nie było większych różnic w graniu pomiędzy odtwarzaczami Ayona i Aurenderem z „dakiem” Ayona. Akcenty były trochę inaczej porozkładane, Ayon w górze pasma był o wiele lepszy, ale generalnie – to było podobne granie. Zdziwiło mnie, że CD wcale jakoś nie „pozamiatało” plików. Było trochę lepiej, ale bez szału.

Zwycięzcą jest dla mnie winyl. Podobała mi się swoboda, z jaką zagrał tak gęsto wyprodukowaną muzykę, jak i jego spokój – aż się nie chciało wyłączać. Po powrocie do Ayona S-10 II i zabawach z upsamplingiem za każdym razem wychodziło na to, że zmiana PCM na DSD robiła dźwiękowi „dobrze”. Wiem o co chodziło Julianowi, ale w tego typu muzyce „napompowanie” i złagodzenie to dobry kierunek.

2⸣ DIRE STRAITS ‎Dire Straits

TOMEK FOLTA ⸜ Widzę, że się zgadzamy – naszym zdaniem winyl z Mobile Fidelity, na dwóch krążkach 180 g 45 rpm zmiótł konkurencję. Miał piękną przestrzeń, drive, rytmiczne granie – to było bezkonkurencyjne. Teraz zrozumiałem też, co mówił wcześniej Julian – Aurender ze Stratosem miał lepszą głębię niż Ayon S-10 II. CD zagrał trochę lepiej, ale nie była to duża zmiana.

RYSIEK B. ⸜ Mnie, trochę inaczej niż Tomkowi, spodobał się już na początku Ayon S-10 II, który zagrał zaskakująco dobrze. Grał czystym, przejrzystym dźwiękiem, zróżnicowanym dynamicznie. Powtórzyła się jego cecha z poprzedniej sesji, to znaczy brak głębi sceny. Słychać wszystko, dużo i czysto, ale muzyka nie wychodziła w głąb. Ocena jest więc wysoka, ale z minusem.

Aurender tym razem zagrał dla mnie rażąco gorzej. Dźwięk stał się jednowymiarowy, matowy, ospały i beznamiętny nie chciałbym tego słuchać u siebie. Z SHM-CD Platinum doszła głębia przestrzeni, ale ogólnie dźwięk był podobny do Ayona. Nie było dużego przejścia między CD i plikiem granym z S-10 II. No, ale jak już Tomek mówił, klasą samą w sobie było granie remastera Mobile Fidelity – zaniemówiłem. To był chyba najlepszy dźwięk, jaki słyszałem u Tomka.

JULEK SOJA ⸜ Co do tego, że najlepiej zagrał winyl nie ma żadnej dyskusji. Mam cztery wersje tej płyty, ale widzę, że muszę kupić również tę najnowszą. Tym razem Ayon S-10 II zagrał zdecydowanie lepiej niż w poprzednim odsłuchu. Dynamika, klarowność itd. – wszystko bardzo dobre. Nadal płytka scena, ale o tym już mówiliśmy. Aurender zagrał gorzej, bo miał gorszy plik. Ale i tak nadal uważam, że to dobre urządzenie. Tym razem zmiana PCM na DSD dawała mniejszą różnicę.

3⸣ WOJTEK MAZOLEWSKI QUINTET ‎When Angels Fall

RYSIEK B. ⸜ Ayon jest urządzeniem, które konsekwentnie zaskakuje mnie czystością dźwięku, spektrum barwy – dzięki niemu na nagraniu słychać wszystko. Ma też ograniczenia, głównie brak głębi sceny. To mocny, duży, przyjemny dźwięk. Aurender stracił w tym porównaniu skalę barw, utrzymał płytką przestrzeń, dlatego w tym porównaniu S-10 II zagrał o wiele lepiej.

Co ciekawe, przejście na płytę Compact Disc było krokiem w dół – tracimy na dynamice, emocjach, nie ma barw. Zyskujemy natomiast na przestrzeni i poczuciu obecności w studio. Dopełnieniem zalet CD było to, co dał winyl – plastykę, muzykalność, spokój i przyjazność.

JULEK SOJA ⸜ Zgadzam się z tym, że S-10 II zagrał tym razem najbardziej dynamicznie, najszybciej, najbardziej punktualnie. Tym razem Aurender podobał mi się mniej. Był wolniejszy, mniej dynamiczny, mniej kolorowy. Pierwszy raz usłyszałem wreszcie wyraźną przewagę po stronie płyty CD – dźwięk był gęstszy, gęsty. No, a winyl był najlepszy.

TOMEK FOLTA ⸜ Jedną rzecz powiem w kontrze, ale najpierw: Ayon zagrał lepiej niż Aurender. Zaskoczyło mnie – i tutaj ta kontra – jak blisko CD jest tych plików, jak mała różnica jest między nimi. Winyl zagrał najlepiej, ale spodziewałem się czegoś więcej, trochę mnie ta płyta zawiodła. Mam niedosyt tego, że nie zagrało to tak dobrze, jak Dire Straits. W tym przypadku konwersja na DSD przeszkadzała, a nie pomagała.

4⸣ HANIA RANI Home

TOMEK FOLTA ⸜ Zacznę, bo mam głowę pełną myśli… Bardzo chciałem, żeby choć raz gramofon nie wygrał tego wieczora, ale się nie da – w tym przypadku gramofon zagrał o wiele lepiej niż odtwarzacze plików. To tłoczenie płyty jest znakomite, z niskimi szumami, bez trzasków i naprawdę zagrało to genialnie. Mimo że płyta została nacięta z tych samych plików WAV, z których potem słuchaliśmy.

W wersji cyfrowej znacznie gorzej zostały pokazane wokale. Aurender zagrał ciemniej i z fajniejszym basem i nieco lepszą sceną, ale i tak większość aspektów brzmienia podobała mi się z Ayona. Najlepiej, gdyby je połączyć…

RYSIEK B. ⸜ Utrwala się moja opinia – Ayon gra bardzo efektownie, czysto, dużą skalą barw, po prostu robi wrażenie. W szczegółach i przy porównaniu z winylem widać za jego pomocą więcej. Aurender gra dźwiękiem „bezpośrednim”, czego normalnie nie doświadczamy. Brakuje mu aury. Ale winyl i tak kosi wszystko…

JULEK SOJA ⸜ Tym razem ja w kontrze – mnie się ten winyl nie podoba. Uważam, że to nie jest dobry master, zbyt „analogowy”, zbyt mało góry, która jest zmatowiona. Spośród trzech źródeł Aurender jako jedyny wyraźnie budował plany w pionie. Chociaż Ayon S-10 II bez konwersji do DSD zagrał bardzo dobrze. To efektowny dźwięk, który robi wrażenie.

| Spotkanie #2: U WOJTKA

PŁYTY UŻYTE DO PORÓWNANIA

PCM

⸤ LEONARD COHEN Popular Problems
CD | Sony Music Labels SICP-4329
PLIK | FLAC 24 bity, 96 kHz

⸤ LARS DANIELSSON & LESZEK MOŻDŻER Pasodoble
CD | ACT Music ACT 9458-2
PLIK | ACT Music, FLAC 24 bity, 88,2 kHz

⸤ DIANA KRALL Wallflower
SHM-CD | Verve/Universal Music LLC UCCV-9577
PLIK | Verve, FLAC 24 bity, 48 kHz

⸤ PINK FLOYD The Division Bell 20th. Anniversary De Luxe Box
CD | Parlophone 0825646293261
PLIK | Parlophone, FLAC 24 bity, 96 kHz

⸤ LED ZEPPELIN Led Zeppelin (I)
CD | Atlantic | Warner Music 8122796439
PLIK | Atlantic | Warner Music, FLAC 24 bity, 96 kHz

DSD

⸤ DEAD CAN DANCE Spiritchaser
SACD | 4AD/Beggars Japan WPCB-10078, „Audiophile Edition”
PLIK | rip z SACD, DSD64

AUDIOPHILE ANALOG COLLECTION Vol. 1
CD | 2xHD 2HDFT-C1143/1167
PLIK | 2xHD, DSD512

⸤ DIRE STRAITS Brothers in Arms
SACD | Vertigo/Mobile Fidelity Labs UDSACD 2099
PLIK | rip z SACD

| Pliki PCM vs Compact Disc

MARCIN ⸜ Mój pierwszy wniosek jest taki, że to porównanie nie do końca jest właściwe – porównujemy odtwarzacz plików z odtwarzaczem CD, a nie mamy pewności, czy to jest ten sam materiał, czy po drodze nie było modyfikacji, czy nie był kopiowany między serwerami itd. A moje wątpliwości wiążą się z tym, że w każdym przypadku odtwarzacz CD-35 HF Edition zagrał lepiej. Wiem oczywiście, że kosztuje niemal trzy razy więcej niż S-10 II, ale mimo wszystko…

Z płytą CD mieliśmy o wiele wyższą rozdzielczość, szczegółowość, dynamikę, przestrzeń – i to w każdym utworze. Natomiast w poszczególnych utworach te elementy rożnie się sytuowały, nie we wszystkich te różnice rozkładały się tak samo. Odtwarzacz plików grał bardzo fajnie, naprawdę, ale w bezpośrednim porównaniu z CD brzmiał słabiej. Podejrzewam, że to może być też wina pliku i to nie jest do końca tak, że wszystko jedno, jak do nas plik dotarł. Przy płycie CD ktoś czuwa – dmucha, chucha, żeby zagrała tak, a nie inaczej, po prostu ma się pełną kontrolę nad produktem. A z plikami jest zupełnie inaczej.

WOJTEK PACUŁA ⸜ A było któreś nagranie z pliku, które ci się spodobało?

MARCIN ⸜ Może źle zacząłem – pliki mi się podobały, to nie było tak, że S-10 II zagrał źle. Może tylko Diana Krall zagrała trochę nijako, ale już Led Zeppelin z plików zagrał naprawdę fajnie. Mimo wszystko wersje CD brzmiały za każdym razem lepiej – raz to było 10%, raz 15%, ale zawsze lepiej. Nie chcę mówić, że to była „przepaść”, ale za każdym razem miałem takie wrażenie.

WOJTEK PACUŁA ⸜ To prawda, problemem plików jest ich „anonimowość”. Ale przecież w takiej sytuacji jest użytkownik odtwarzacza plików – nie wie, co to za plik, skąd, kto go przygotował i jaką drogę do niego przebył. Czyli jest w takiej samej sytuacji, jak my – sięgamy po dostępny plik i go słuchamy.

MARCIN ⸜ Dokładnie tak – nie jest tak, że każdy plik, nawet w takiej samej rozdzielczości i w takim samym formacie brzmi tak samo. I to jest problem wszystkich kupujących pliki. Kiedy kupujemy płytę CD w sklepie i brzmi źle, to prawie na pewno to problem produkcji lub cała partia jest źle wykonana – ale można wtedy kupić dobrą. A z plikiem – nigdy nie wiadomo.

BARTOSZ ⸜ Rozumiem obiekcje Marcina, ale dało się jednak pokazać punkty wspólne dla każdego pliku granego na odtwarzaczu. Za każdym razem, poza Krall i Rani, graliśmy CD i to brzmiało ekstra. Potem graliśmy pliki i miałem wrażenie, że jest w nich dużo więcej życia, że są bardziej dynamiczne, coś się tam dobrego dzieje, gównie na basie. Słyszałem to na przykład przy Floydach. Ale wracaliśmy potem do CD i byłem w stanie dostrzec, jak płasko pliki grały. Dźwięk tego odtwarzacza jest bardziej rozdmuchany, ale to nie jest taka dynamika i taka głębia, jak z CD…

MARCIN ⸜ I tu ci się wtrącę – w pewnych momentach musiałem podgłośnić. Kiedy robiłem głośniej przy CD, to wszystkiego było więcej, natomiast przy pliku do pewnego momentu się poprawiało, a potem był chaos. Trzeba było wtedy ściszyć, jakby przekroczenie pewnej bariery powodowało, że się tego nie dało słuchać. Przy CD dźwięk się nie degradował.

BARTOSZ ⸜ Tak, dokładnie to samo chciałem powiedzieć. W tym porównaniu najmniej podobała mi się Diana Krall i Leonard Cohen. Brzmiały płasko, a dźwięk był z przodu – wokale były na plikach ogromne, ale też płaskie, jakby nic za nimi nie było. Na CD niuansowanie było znacznie lepsze.

MARCIN ⸜ Na CD wokale tworzyły z resztą instrumentów całość, a plik je wypychał do przodu. Było to bardzo efektowne, ale nie o to chyba chodzi.

BARTOSZ ⸜ To jest chyba wskaźnikiem jakości sprzętu. Kiedy po raz pierwszy słuchałem muzyki z moim Chordem Hugo TT, mogłem grać z nim muzykę bardzo głośno, a nic się nie rozsypywało. A z plikiem już tak nie jest. Co może mylić – gramy CD, jest super, a zaraz wchodzi plik i jest taki efektowny, duży, mocny, wokal jest namacalny – mogłoby się wydawać, że to lepsze granie. Ale wracamy do CD i słychać o co chodzi.

Rozumiem o co wam chodzi z plikami i ich pochodzeniem, ale chciałbym powiedzieć, że odtwarzacz plików Ayona S-10 II robi swego rodzaju „bazę”. To jest super sprzęt, naprawdę fajny odtwarzacz. Co słychać było, kiedy porównaliśmy go do Myteka. Bo tak narzekamy, kręcimy nosem, a raz – porównujemy przecież urządzenia o kompletnie różnych cenach, a dwa – odtwarzacz płyt jest droższy.

MARCIN ⸜ No właśnie – porównując Ayona do urządzenia znacząco tańszego (testowana wersja S-10 II kosztuje 34 390 zł, Brooklyn Bridge – 11 900 zł – red.) lepiej widać, co potrafi odtwarzacz plików Ayona. Przede wszystkim – Mytek to świetna propozycja. Miałem go u siebie przez jakiś czas i bardzo mi się spodobał. To rozdzielczy, naprawdę dobry dźwięk.

Ale… Tak krytykowaliśmy Ayona za to, jak ukazuje scenę dźwiękową, ale teraz słychać, że to problem plików, a nie odtwarzacza – a S-10 II jest jeszcze lepszy właśnie przez to, że dodał do całości stereofonię. Wszystko się rozbudowało, było znacznie szersze i głębsze. Ayon pokazał klasę. Nie zmieniło to jednak faktu, że płaci za to swego rodzaju kompresją – nie można przekroczyć pewnej wartości siły głosu, bo poza nią wszystko się „przewraca”. Do tego momentu pięknie wszystko buduje. No i to po prostu znacznie lepszy odtwarzacz od Myteka. Widać też, w którym kierunku poszli jego konstruktorzy i ma to, moim zdaniem, sens.

BARTOSZ ⸜ Mnie również Ayon się podobał. Też, jak Marcin uważam, że to, co krytykowaliśmy przy porównaniu S-10 II z CD-35 HF, teraz idzie w drugą stronę. Dostaliśmy podobną dynamikę relacji, ale na korzyść Ayona. Był bardziej dynamiczny, była super scena – oczywiście w tym porównaniu – aż, w trakcie odsłuchu Floydów, dotarło do mnie, że ocena tego sprzętu jest niesamowicie subiektywna. Trochę, jak ocena barw. Kiedy położymy obok siebie dwa odcienie tego samego koloru, to od razu wiemy, że są różne. Ale w oderwaniu, same, wydają się identyczne.

Patrzymy na to, jak S-10 II brzmi przy CD-35 HF i słychać, że to dobre urządzenie, ale w życiu bym go nie kupił. Ale stawiamy go obok tańszego produktu i nie mam żadnych wątpliwości, że „tylko Ayon” i nic więcej - w takim porównaniu sam się sprzedaje. Wszystko robił lepiej, słychać było jego ograniczenia, ale przy odpowiedniej sile głosu był wyraźnie lepszy, we wszystkim.

Nie wiem, czy się Marcin ze mną zgodzisz, ale pomysł na dźwięk jest w obydwu przypadkach podobny. Jest dynamiczny, wszystko jest dość blisko nas itd.

MARCIN ⸜ Prawda jest taka, że kiedy słuchaliśmy samego Myteka, to brzmiał bardzo dobrze. Moim zdaniem odtwarzacze nie są takie same – Mytek nie ma tak dużej sceny, jak Ayon, ale rzeczywiście – dźwięk w obydwu przypadkach jest czysty i precyzyjny. Ayon dawał coś innego, ale za pewną cenę. Zapewne, gdybyśmy postawili CD-35 HF przy analogowej taśmie, to pewnie zobaczylibyśmy i jego wady, tak to działa.

WOJTEK PACUŁA ⸜ A czy nie jest tak, że Mytek wszystko, co robi, robi dobrze? Że nie ma tam nic złego, nie ma nic na „łał”. To rzetelny, dobry dźwięk, a z kolei Ayon trochę go „podkręca” – co o tym myślicie?

BARTOSZ ⸜ Coś w tym jest – ale mnie się to w Myteku nie podoba. Nie ma nudniejszego słowa niż „rzetelny”. A w porównaniu z Mytekiem Ayon ma „iskrę bożą”. To może być niedoskonałe, to może być nie do końca idealne, ale ma przynajmniej pomysł, nie boi się, robi to z otwartą przyłbicą. Jakby stanął i powiedział „taki jestem”. Ayon ma coś w sobie, co jest specyficzne dla niego, nowe, świeże, odważne. To była prawdziwa zabawa. Ostatecznie po to wydajemy pieniądze na audio, prawda?

MARCIN ⸜ To prawda, co mówisz, ale to miecz obosieczny. Mytek jest megapoprawny i to, co robi – robi dobrze. Przy Ayonie wydaje się wręcz nudny. Ale, żeby nie było tak, że po jakimś czasie stwierdzisz, że Ayon jest po prostu napompowany. Pewną wskazówkę daje stylistyka samochodów – ciągle mamy nowe nadwozia, ale na koniec i tak okazuje się, że najbardziej popularny jest WW Golf, który wszystkim się podoba :)

Tyle, że na tym to właśnie polega – my wyciągamy takie niuanse, a ktoś, kto to czyta i się zastanawia może wyciągnąć własne wnioski, my tego za nikogo nie zrobimy.

| Pliki DSD vs SACD & Compact Disc

BARTOSZ ⸜ Płyty SACD i CD były absolutnie bezkonkurencyjne. Płytą dnia jest dla mnie SACD Dead Can Dance Spiritchaser. Nieprawdopodobne granie. Tylko teraz – słuchamy już kilka godzin i myślę, że słychać już, co ten odtwarzacz (Ayon S-10 II – red.) robi – to nie jest przypadkowe granie. To pewien cel, kosztuje określone pieniądze i nie zrobi tego lepiej niż droższe urządzenia. I jest w tym, co robi bardzo konsekwentny.

To jest super granie i jestem pod wrażeniem tego, co można zrobić z pliku. To, że my go krytykujemy, to nie znaczy, że jest zły. Widać, że z plikiem można zrobić fajne rzeczy. Bo najbardziej podobał mi się również plik DCD. To, że w ogóle jesteśmy w takiej sytuacji – mówię o kontekście – że możemy krytykować ten odtwarzacz, czyli zajmujemy się nim na serio, na równych prawach z SACD i CD, to już jest ogromny przywilej. To jest już nieprawdopodobny poziom, na jaki się w audio wzbiliśmy.

Podsumowując – wybrałbym SACD, ale jestem pod jeszcze większym wrażeniem odtwarzacza plików S-10 II niż wcześniej. Gra w radosny, bliski sposób i robi to z zaangażowaniem. To wybitny odtwarzacz i jesteśmy w stosunku do niego niesprawiedliwi – a jest wart swoich pieniędzy.

Pytanie, czy powinniśmy brać pod uwagę rzeczy związane z obsługą – to, że nie zawsze pokazuje właściwą okładkę, że miał problem z połączeniem się z aplikacją itp. Nigdy w KTS-ie nie ocenialiśmy urządzeń pod tym kątem, ale kupujący musi też to wziąć pod uwagę. Moim zdaniem zarówno ty, jak i ludzie z autorytetem powinni zwracać na to coraz większą uwagę, ponieważ od lat się to nie zmienia i urządzenia audiofilskie są pod względem obsługi ułomne.

MARCIN ⸜ Dokładnie – tym bardziej, że widać, iż za poprawą jakości obsługi nie idą takie same pieniądze, jak za poprawą jakości dźwięku. I jeszcze jedno – mam wrażenie, że z każdą płytą brzmienie tych dwóch odtwarzaczy Ayona się do siebie zbliżało. Tak, jakby S-10 II z czasem zyskiwał. Przy Dire Straits odtwarzacz plików zagrał bardzo dobrze, niewiele gorzej niż płyta SACD. Widać więc, że rodzaj pliku ma bardzo duży wpływ na to, co słyszymy. Tutaj, z plikami DSD zgranymi bezpośrednio z płyt SACD i przesłanymi bezpośrednio od wydawcy słychać, że to o to dokładnie chodzi.

BARTOSZ ⸜ W takim razie pytanie – czy w ogóle ma sens kupowanie odtwarzacza plików, jeśli nie mamy pewności co do samych plików?

MARCIN ⸜ Ale to nie jest problem plików, bo podobnie jest teraz z płytami LP, a nawet z CD. I kupowanie ma sens, bo przecież chodzi o słuchanie muzyki.

WOJTEK PACUŁA ⸜ Podsumowując tę część chciałem powiedzieć, że może brakuje nam w tej chwili tylko jednego – wiarygodności pliku. Kiedyś Neil Young miał taki pomysł, że oferował pliki pochodzące z jego taśm „master”, które niosły z sobą „flagę” poświadczającą o ich pochodzeniu. Tę „flagę” dekodował odtwarzacz plików Pono w postaci diody (coś, jak dioda w odtwarzaczach HDCD). Tym samym tropem poszli ludzie z MQA, którzy w pliku zawierają informację o tym, czy został on przygotowany w obecności muzyka i producenta.

Może brakuje właśnie czegoś takiego dla zwykłych plików hi-res – każdy transfer między serwerami, każda manipulacja na sygnale gasiłaby taką „flagę”, a odtwarzacze plików powinny ja umieć odnaleźć w strumieniu danych. Mmoże więc przyszłością są pliki MQA, co do których mamy pewność co do ich pochodzenia? Każda kopia powinna być pozbawiona takiego znacznika. Chodzi o to, żebyśmy DOSTALI TO, ZA CO PŁACIMY.

| Podsumowanie

JULEK SOJA ⸜ SPOTKANIE KTS-U W CZASACH PANDEMII to specyficzne przeżycie. Postanowiliśmy je podzielić je na dwie małe (4-5 osobowe) grupy, z których jedna spotkała się w gościnnych progach Tomka Folty. Finalnie na spotkanie u niego dotarło nas trzech (czyli Gospodarz – Tomek Folta, Rysiek B. i niżej podpisany). Wszyscy mieliśmy maseczki, a Rysiek przyniósł dodatkowo jednorazowe rękawiczki dla każdego, zgodnie z zasadą safety first.

Tematem było dość złożone porównanie utworów odtwarzanych z plików (z dwóch różnych odtwarzaczy), odtwarzacza CD i gramofonu. Jako zatwardziały fan analogu spodziewałem się, że wynik każdego porównania będzie taki sam, czyli kicha-kicha-kicha-petarda. Ale okazało, że w realu to nie jest aż takie proste. Oczywiście, w łącznym rozrachunku gramofon rządził i nie brał jeńców, a płytą wieczoru okazała się pierwsza płyta Dire Straits (S/T) w wersji Mobile Fidelity (2xLP 45 RPM). W niektórych przypadkach pliki brały górę (moim zdaniem), natomiast odtwarzacz CD okazał się średniakiem prezentującym za każdym razem przyzwoitą – ani najgorszą, ani najlepszą jakość.

Kilka razy różniliśmy się w ocenie – np. w pierwszym odsłuchu (Daft Punk) koledzy uznali, że najlepiej zagrał gramofon, a ja zgłosiłem votum separatum, bo dla mnie najlepiej zabrzmiał plik (!) grany z kombo Aurender/Ayon. Prawdopodobnie dlatego, że materiałem źródłowym był doskonałej jakości  master cyfrowy, a master zrobiony z niego na winyl jest po prostu gorszy – tak samo było w przypadku nagrania Hani Rani. W tym drugim przypadku Aurender pokazywał o wiele więcej planów pionowych niż winyl, winyl miał też bardziej matową i przygaszoną górę pasma – moim zdaniem autor mastera na winyl przesadził z dążeniem do „analogowości" brzmienia.

Płyta Hani udowodniła też inną tezę, która rodziła się w naszych głowach podczas odsłuchów. Chodzi mianowicie o to, że na koniec każdego porównania wracaliśmy do Ayona S-10 i porównywaliśmy dźwięk grany z PCM z tym po konwersji na DSD. I tu niespodzianka: z każdym kolejnym odsłuchem nabieraliśmy przekonania, że PCM gra po prostu lepiej. Pliki skonwertowane na DSD miały trudny do określenia problem z górą pasma, mieliśmy wrażenie że było w niej coś nienaturalnego.

Na płycie Hani Rani stało się też oczywiste, że DSD ewidentnie zakłóca holografię nagrania. Słuchając pliku PCM słychać było wyraźnie, że jeden mikrofon był umieszczony wewnątrz pianina, a drugi na zewnątrz przy klawiszach. Ewidentne było też, że jeden był odsunięty co najmniej o pół metra od drugiego, tymczasem po konwersji na DSD oba źródła pozorne całkowicie się zlewały ze sobą i nagranie traciło przestrzenność. Holografia to zresztą największy problem Ayona S-10 II – przy naprawdę świetnej dynamice, rozdzielczości klarowności brzmienia – gra on „ścianą dźwięku", prawie w ogóle nie tworzy on głębi sceny ani przed, ani za głośnikami.

Podsumowując, uważam że nie można w ciemno skreślać żadnego formatu, wszystko zależy od jakości nagrania, masteringu, transferu, itp., itd.

RYSIEK B. ⸜ Moje wspomnienia można by zatytułować: „Płyniemy z prądem, czy ledwo nadążamy?”

Przypomnę, że to nie jest nasze pierwsze spotkanie z plikami i z Ayonem – już wcześniej słuchaliśmy muzyki z plików cyfrowych pochodzących z rożnych źródeł i o różnej rozdzielczości, dlatego watro sięgnąć do zapisków dotyczących spotkania, na którym słuchaliśmy transportu Ayon Audio.

Bohaterem najnowszego spotkania miał być Ayon S-10 II, ale okazał się nie być jedynym. Dzięki Tomkowi i firmie Nautilus, dystrybutora Ayon Audio, jak i Panu NadRedaktorowi, wracamy do historycznych sporów: winyl, CD czy pliki ? I tym razem niespodzianek nie było, a za każdym odsłuchem hierarchia jakości dźwięku układała  się, moim zdaniem, w takiej kolejności, w jakiej wymieniłem źródła.

Poza formatami zapisu jedynie porównanie Aurendera i Ayona S-10 to była ta sama dyscyplina. Ayon wypadł w tym porównaniu jako źródło wyróżniające się skalą i spektrum barw, energią, emocjami i szybkością grania. Aurender górował muzykalnością, ciepłem i spokojem, upraszczając wszystko „lampowym oddechem”. Ale czy to znaczy że grał lepiej? – Moim zdaniem nie.

Jak wszyscy audiofile chciałbym odkryć coś nowego, ale ponownie – nie tym razem. Historia się powtarza – najlepiej zagrały płyty winylowe, które – tak mi się wydaje - zmiotły płyty CD i pliki ze sceny. Myślę, że trzeba się zastanowić nad inwestowaniem w odtwarzacz plików do momentu, kiedy jakość plików źródłowych nie osiągnie najlepszej jakości, czyli nagrań wytwórni MOFI, Analog Productions czy wydań SHM-CD Platinium.

Może się mylę i wystarczy w odtwarzaczach plików poprawić, złe słowo – odnaleźć holografię, różnice fazowe, przebiegi narastania i opadania harmonicznych dla różnych instrumentów, a wówczas dogonimy sonicznie taśmę czy winyl. Te wyzwania zapewne dotyczą też wydawców oferujących pliki. Czekamy więc na kolejne spotkanie KTS, by dowiedzieć się, w którym miejscu jesteśmy. Na razie jesteśmy w czarnej… płycie.